Agrobomber a profesjonalizm prokuratury | |
Wpisał: Smok Eustachy | |
09.12.2012. | |
Agrobomber a profesjonalizm prokuratury
Szeląg przyłapany na tym i owym
Smok Eustachy, 9 grudnia, 2012 http://niepoprawni.pl/blog/4963/szelag-przylapany-na-tym-i-owym "To nie tak jak myślisz" - znamy wszyscy ten text i wiemy, kiedy jest używany. A jak ktoś nie wie to trudno. Prokuratura też może działać z innych pobudek, niż oczywiste. Doprowadzili bowiem do takiej sytuacji, że masarnie pozamykają za brak zezwoleń na handel materiałami wybuchowymi i co? Śledzie cały rok będę jadł? W imię czego? Widzę, że kolektyw lekceważy unikalną możliwość porównania działań prokuratury w sprawie, którą pompują (Agrobomber) od postępowania w sprawie, którą uwalają. Jest to fantastyczne, unikalne doświadczenie. Tu ogłaszają cztery tony materiałów wybuchowych, których nie było. Rekwirują środki używane na uczelni w dydaktyce, opowiadają o wysadzeniu sejmu. Tam - twierdzą, że nie znaleźli śladów trotylu, który znaleźli. Brakuje mi tu głosów zagranicznych potępiających Ciemnogród, czemu Wyborcza nie wrzuci przedruku z Le Monde? Tj. najpierw by musieli tamtych poinformować, że rozbił się samolot z prezydentem, już po dwóch latach prokuratura wysyła ekipę żeby poszukać śladów materiałów wybuchowych, ta coś znajduje, prokurator generalny gna z informacją do premiera, prokuratura prowadząca śledztwo oświadcza, że nic nie znaleźli i że coś pewnego będą wiedzieć za pół roku. I na pewno zachodni intelektualiści w podskokach by wyskoczyli z potępieniami tępych pisiorów, węszących spisek. Prawda jednak może być taka, że prokuratura działa tak jak zwykle, dlatego Szeląg nie rozumie czemu się go czepiamy? Setki i tysiące ludzi powinno w tym momencie zgłosić się do odpowiedzi i przekazać swoje doświadczenia, jak zostali pokrzywdzeni przez prokuraturę, która albo szła na umorzenie przeciągając postępowanie, albo gubi, lekceważy dowody, albo nie dopatruje się znamion przestępstwa, naciąga albo wprost lekceważy terminy. Ludzie skargi piszą, to tu, to tam, nawet i do Strasburga docierają. Ciekawy temat ale mało znany, bo mało kogo, nie dotkniętego bezpośrednio, to obchodzi. Moja chata z kraja i co mi tam. Co najwyżej jakiś dziennikarz się zainteresuje, artykuł napisze, wierszówkę zaliczy i nic z tego nie wynika. Przy Smoleńsku jednak echa społeczne wyskoków prokuratury są duże, dlatego jak był łaskaw się wyrazić premier Tusk prokuratorzy badający zamach działają pod presją. To co normalnie uchodzi teraz budzi sprzeciw. Teraz dokładnie sprecyzuję problem, więc proszę o skupienie: Ani ja, ani pisiory nie mogą pojąć jak to jest możliwe, że prokuratura wysyła ekipę badawczą, ta spektrometrami bada teren, znajduje ślady trotylu, Szeląg najpierw twierdzi, że nic nie znaleźli, potem że znaleźli, rozumiem że Seremet do Tuska też pognał poinformować o "cząstkach wysokoenergetycznych", które się znajdują w kiełbasie i paście do butów. Na koniec prokuratura stwierdza, że wyniki do pół roku. Zginął prezydent a ci mówią, że za pół roku (no dobrze do pół roku) będą wiedzieć, czy był tam trotyl. Proszę szanownych zebranych to pół roku to jest trzy lata od katastrofy. Może normalnie oni pracują w takim tempie i tak nieudolnie (ale skąd zatem wiedzą, co miał Agrobomber?), że pobierają próbki, wali ich, co tam jest, odsyłają do laboratorium i mają gdzieś. Wyniki za 6 miesięcy, potem jeszcze muszą dotrzeć, prokurator się zapoznać, zgubić, potem jeszcze raz. A znalezienie trotylu to nie wszystko, trzeba jeszcze uzgodnić, najlepiej z Putinem, w jakim kierunku dalej sprawę prowadzić. Bo znalezienie TNT wcale nie świadczy o wybuchu, w zasadzie mu zaprzecza. Proszę państwa tak jest z każdą poszlaką. Sama w sobie nie znaczy nic, ale jak się je pozbiera do kupy razem, przeanalizuje, powiąże, to po nitce do kłębka do całkiem konkretnych wniosków nas doprowadzą. Sprawa jest prosta. Prawdą jest to, co przekazał Seremet Kaczorowi: Przeprowadzone badania dowodzą obecności trotylu, ale nie można ich użyć w sądzie jako dowodu, dołączyć do akt sprawy. Do tego potrzebne są badania laboratoryjne. Natomiast w sensie nieprocesowym, czyli faktycznym, określanym przeze mnie operacyjnym, wiedzę taką po smoleńskich badaniach prokuratura posiada i według niej powinna dalej prowadzić śledztwo a nie czekać na świstek pół roku. Oby nie linuksiarskie pół roku Do kwietnia dokładnie. Jeśli Szeląg wyobrażał sobie, że nie wywoła swoimi enuncjacjami rozróby, tylko ludzie ze zrozumieniem przyjmą kwiecień, to znaczy że jest... No właśnie kim? Prokuratorem. Chłopak się dziwi że szybkich działań od niego oczekują a nie przewlekania do następnego tysiąclecia. Tzn. szybkich, sensownych i skutecznych a nie biurokratycznej papki. A my sformułujmy postulat: Dlaczego polska prokuratura nie ma działać najlepiej na świecie? Tzn. niewinnych puszczać a puszkować winnych? |