PAKT RIBBENTROP - BECK - fragment | |
Wpisał: PIOTR ZYCHOWICZ | |
09.12.2012. | |
PAKT RIBBENTROP - BECK - fragment
[Książka wywołała wrzenie, często Katzenjammer... – Warto, byśmy sami przemyśleli „historie alternatywne” – bo trudny egzamin przed nami. Wkrótce. MD]
PIOTR ZYCHOWICZ. PAKT RIBBENTROP - BECK, czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Radziecki. Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2012. Cena 39,90 zł.
[To wziąłem z ANGORY, 9 XII, która w odcinkach drukuje większe fragmenty. Zobacz! md]
24 października 1941
We wrześniu 1941 roku rozpoczęła się tymczasem decydująca bitwa o Moskwę. Sowieci rzucili przeciwko państwom Osi wszystko, co mieli. Z Dalekiego Wschodu ściągnęli doborowe dywizje syberyjskie. Na pole bitwy wjeżdżały czołgi, które dopiero co zeszły z taśm produkcyjnych. Stalin zaczął zaś uderzać w coraz bardziej histeryczne tony: ,,Ważą się losy naszej socjalistycznej ojczyzny. Kraj Rad w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Wszystko na ratunek Moskwie! Wszystko przeciw polsko-niemieckim faszystom!" – wzywał rzez radio. "Żołnierze! - zwracał się zaś marszałek Śmigły-Rydz do wojsk na froncie wschodnim. – Wybuchła historyczna godzina. Kroczycie szlakiem wielkiego hetmana Żółkiewskiego, który ponad trzy wieki temu rozbił hufce Moskali i zatknął polską chorągiew na wieżach kremlowskich. Tak jak on wtedy, tak i wy teraz piszecie historię. Cała Rzeczpospolita patrzy na was z podziwem i nadzieją. Śmierć bolszewickiej zarazie! Niech żyje Wielka Polska". Ku zdumieniu świata - który nabrał już przekonania, że nic nie zdoła zatrzymać rozpędzonego Wehrmachtu i Wojska Polskiego - ofensywa państw Osi zaczęła tracić tempo. Coraz więcej niemieckich i polskich jednostek grzęzło w ciężkich walkach z Armią Czerwoną. Sowieccy żołnierze zaczęli stawiać zacięty opór i na niektórych odcinkach, szczególnie tych, na których atakowali sami Niemcy, bili się wręcz znakomicie.
NIE wynikało to z jakiejś wielkiej miłości, którą nagle zapałali do władzy bolszewickiej. Jak później ustalili historycy, przyczyny tego' niespodziewanego oporu były dwie. Po pierwsze, do czerwonoarmistów zaczęły docierać informacje o straszliwym traktowaniu jeńców wojennych przez Niemców. Rozumieli więc, że poddanie się może mieć dla nich straszliwe konsekwencje. Po drugie nie mieli wyboru i bić się po prostu musieli. Za ich plecami rozstawiono bowiem uzbrojone w broń maszynową złowrogie oddziały zaporowe NKWD. Ani kroku w tył, bo kula w łeb! Tak oto doszło do największej bitwy w dziejach świata. Z jednej strony Niemcy, Polacy, Węgrzy, Rumuni i inni sojusznicy, z drugiej Sowiety. W sumie kilka milionów żołnierzy, gigantyczne liczby czołgów, dział i samolotów. Wystrzelono miliony pocisków, po obu stronach zginęły dziesiątki tysięcy ludzi. Wojskami państw Osi dowodzili feldmarszałek Fedor von Bock oraz generał Tadeusz Kutrzeba. Po drugiej stronie stanął generał Gieorgij Żukow. Gdy już się wydawało, że bitwa nie zostanie rozstrzygnięta i Niemcy z Polakami będą musieli odstąpić spod bram Moskwy i wycofać się na leża zimowe, generał Maczek ruszył do brawurowego ataku na południową flankę Żukowa. Żelazny pancerny klin czołgów 7TP i 14TP wbił się między sowieckie armie. Z powietrza eskadry bombowców Łoś zamieniały zaś w perzynę umocnienia Armii Czerwonej. Jednocześnie generał Władysław Anders - były oficer armii carskiej - na czele olbrzymich mas kawalerii obszedł w fantastycznym nocnym rajdzie sowieckie pozycje i runął z impetem na tyły zaskoczonych bolszewików.
ARMIA Czerwona nie wytrzymała, front został przełamany. Polskie oddziały wdarły się na bulwary sowieckiej stolicy. Było to 24 października, w rocznicę bolszewickiego puczu roku 1917. Grupa kawalerzystów - na pamiątkę podobnego wyczynu swoich kolegów dokonanego dwadzieścia lat wcześniej w Kijowie - kupiła bilety i w mundurach, z bronią w ręku przejechała się moskiewskim metrem. Dziewczęta rzucały im się na szyję. Jednocześnie na ulicach miasta wybuchła kontrrewolucja. Rosjanie przystąpili do upragnionego odwetu na komunistach. Mścili się teraz za dwie upiorne dekady, podczas których byli terroryzowani, głodzeni, upokarzani i mordowani przez bolszewików. Rozbijano siedziby partii, zrywano czerwone sztandary i portrety sowieckich przywódców, palono komitety. Na ulicach walały się tysiące partyjnych dokumentów i porzuconych czerwonych legitymacji. Pierwsza padła Łubianka, siedziba znienawidzonej służby bezpieczeństwa. Tłum wyzwolił przebywających w niej więźniów, a enkawudziści, którym nie udało się uciec, zostali dosłownie rozerwani na strzępy. Inna grupa polskich ułanów, którzy jako jedni z pierwszych znaleźli się na ulicach Moskwy, została przywitana ogniem przez elitarną jednostkę NKWD broniącą Dworca Jarosławskiego. Sowieci zostali jednak obrzuceni granatami, a następnie wystrzelani i rozsieczeni szablami przez Polaków. Ułani wpadli na peron, na którym kilkunastu ludzi - część w mundurach bezpieki, a część w białych kitlach - pośpiesznie pakowało drewnianą skrzynię do podstawionego pociągu. Na widok Polaków upuścili trumnę na ziemię i rozbiegli się na wszystkie strony. Zdumionym ułanom między potrzaskanymi deskami ukazała się... mumia Lenina. Okazało się, że bolszewicy próbowali ewakuować ciało wodza rewolucji z Moskwy, ale zaskoczeni szybkością polskiego ataku, nie zdążyli go załadować do pociągu. Jeden z ułanów, podchorąży 21. Pułku Ułanów Nadwiślańskich Stefan Kozłowski, potężnym ciosem obciął głowę wypchanej kukły i nabił ją na szablę, po czym wyszedł z tym trofeum przed budynek dworca. Zgromadzone na nim tłumy mieszkańców Moskwy zawyły z radości. Trwający od blisko ćwierci wieku koszmar komunizmu dobiegł końca! Gdy stolica czerwonego imperium dostała się w ręce koalicji, reżim natychmiast się załamał. Podobne sceny jak w Moskwie rozegrały się w innych miastach oraz w jednostkach Armii Czerwonej. Na całej długości frontu żołnierze wyrżnęli znienawidzonych komisarzy politycznych i rozeszli się do domów. Nad Kremlem zaś, po raz pierwszy od 1612 roku, załopotał polski sztandar. Widząc, że reżim sowiecki obraca się w gruzy, do wojny przystąpiła Japonia, atakując na Dalekim Wschodzie ostatnie jednostki Armii Czerwonej, które zachowały jako taką dyscyplinę. Stalin, ukryty w bunkrze w Kujbyszewie - dokąd ewakuował się z rządem – strzelił sobie w głowę w momencie, gdy polscy i niemieccy żołnierze podchodzili do jego kryjówki. Pierwszym człowiekiem, który dopadł ciała dyktatora, był Polak: Józef Zychowicz z 2. Pułku Saperów Kaniowskich. To on przeszedł do historii, zabijając Ławrientija Berię, szefa złowieszczego NKWD, które miało na rękach krew milionów ludzi i do końca pozostał u boku dyktatora. Gdy saper wdarł się do bunkra, Beria wyskoczył zza fotela, na którym wiotczało ciało Stalina (podobno pistolet w jego dłoni jeszcze dymił). Szef NKWD rzucił się na Polaka, ale zatrzymał go cios kolbą w głowę, który zdruzgotał mu kość czołową i zmiażdżył mózg. Gruziński czekista zginął na miejscu. Na placu Czerwonym wkrótce odbyła się wspólna defilada zwycięstwa, którą odbierali marszałek Edward Śmigły-Rydz i Adolf Hitler. W otoczeniu generalicji obu krajów stali na trybunie, z której jeszcze niedawno parady odbierali członkowie komunistycznego Politbiura. Führer triumfował i ze łzami egzaltacji w oczach ściskał polskiego marszałka i towarzyszącego mu ministra spraw zagranicznych Józefa Becka.
OBOK siebie, ze zgrzytem gąsienic na kostce brukowej placu. Czerwonego, przetaczały się długie kolumny czołgów. 14TP obok Panzerkampfwagen III. Ramię w ramię maszerowała polska i niemiecka piechota. W zgodnej opinii obserwatorów najlepiej zaprezentowały się jednak szwadrony polskiej kawalerii wyposażone w długie lance. Ułani salutowali swemu zwycięskiemu marszałkowi, a stukot kopyt ich koni jeszcze długo rozbrzmiewał na ulicach Moskwy...
Zwycięzcy. W obozie przegranych
W Petersburgu szybko zorganizowano wielki, relacjonowany przez prasę całego świata, proces dygnitarzy reżimu bolszewickiego, których udało się schwytać. Wiaczesław Mołotow, Kliment Woroszyłow, Anastas Mikojan, Michaił Kalinin, Łazar Kaganowicz i inni komunistyczni zbrodniarze zostali uznani za winnych ludobójstwa i zbrodni wojennych, a następnie powieszeni. Podczas procesu doszło do skandalu. Niemieccy prokuratorzy próbowali bowiem oskarżyć komunistów o zbrodnie dokonane przez jednostki III Rzeszy. Na skutek interwencji sojuszników Niemiec - Polski, Węgier i Włoch - tych punktów nie włączono do aktu oskarżenia. "Zoologiczni antyfaszyści” zwracali jednak uwagę na hipokryzję organizatorów procesów petersburskich. Komunistów oskarżali bowiem na nich narodowi socjaliści, którzy sami mieli na sumieniu straszliwe zbrodnie. "No cóż, historię piszą zwycięzcy" - komentowała z przekąsem opozycyjna prasa. Wobec ogromu ujawnionych sowieckich zbrodni mało kto jednak brał te głosy na poważnie. Polscy, niemieccy i japońscy zdobywcy wyzwolili bowiem miliony zeków, czyli więźniów straszliwych sowieckich obozów koncentracyjnych. Okazało się, że całe terytorium komunistycznego kolosa pokryte było gęstym archipelagiem łagrów, w których bolszewicy eksterminowali swoich prawdziwych i urojonych przeciwników politycznych, zmuszając ich do morderczej pracy. Gazety na całym świecie obiegły przejmujące zdjęcia straszliwie wychudzonych, odzianych w łachmany więźniów, którzy ze łzami w oczach rzucali się na szyję zakłopotanym niemieckim i polskim żołnierzom. W pobliżu każdego łagru przeprowadzono ekshumacje, podczas których wydobyto miliony ludzkich szkieletów. Makabryczne sowieckie zbrodnie popełnione w obozach na Syberii na kolejne stulecie stały się ponurym symbolem zła. Symbolem tego, co człowiek zaślepiony chorą ideologią może wyrządzić drugiemu człowiekowi.
SPEKTAKULARNE zwycięstwo Niemiec i Polski na froncie wschodnim nie zakończyło jednak wcale drugiej wojny światowej. Przeciwnie, działania zbrojne na innych teatrach wojny przybierały coraz większe rozmiary. Choć Japonia po tym, jak zaatakowała walące się Sowiety, odłożyła w czasie realizację planów ataku na amerykańskie bazy na Pacyfiku, Stany Zjednoczone i tak nacisk Brytyjczyków powołujących się na anglosaską solidarność, ile niepokój Waszyngtonu wywalany możliwością światowej hegemonii III Rzeszy. Niemcy, podbiwszy Sowiety, poszli bowiem za ciosem: przedarli się przez Kaukaz i wkroczyli na Bliski Wschód. W regionie tym natychmiast wybuchło wielkie antybrytyjskie i proniemieckie powstanie Arabów. Niemcom podporządkowały się Turcja i Iran. Głównym celem azjatyckiej kampanii były jednak Indie - perła korony brytyjskiej. Gdy na Oceanie Atlantyckim, Bliskim Wschodzie, w Azji i na pustyniach Afryki Północnej toczyły się coraz bardziej zacięte walki między Niemcami i Anglosasami, w Europie Wschodniej zwycięzcy dzielili pomiędzy siebie tereny należące niegdyś do Związku Sowieckiego. Już w 1939 roku podczas warszawskich rozmów szefa dyplomacji Rzeszy Joachima von Ribbentropa z Józefem Beckiem ustalono, że Sowiety zostaną podzielone zgodnie z kluczem historycznym. Polska powołała się na tradycje przedrozbiorowej Rzeczypospolitej i w zamian za udział w antykomunistycznej krucjacie zażądała od Niemców sowieckich republik Białorusi i Ukrainy. Polacy argumentowali, że skoro w granicach II Rzeczypospolitej już są terytoria zamieszkane przez Białorusinów i Ukraińców, logiczne jest zjednoczenie tych krajów pod rządami Warszawy.
NIEMCY zgodzili się na to pod warunkiem zagwarantowania im ich interesów gospodarczych. Chodziło przede wszystkim o to, by Polacy dostarczali im - dopóki na Zachodzie trwa wojna - surowce z Ukrainy. III Rzeszy z kolei miały przypaść państwa bałtyckie, które Niemcy zajęli bez jednego wystrzału, oraz Rosja właściwa. Były to terytoria, szczególnie Estonia, Łotwa i Rosja północna, już w dużej mierze nasycone żywiołem niemieckim, który napływał tam przez stulecia. Taka linia podziału została zapisana jeszcze w 1939 roku w tajnych protokołach do paktu Ribbentrop-Beck i koncepcję tę, oczywiście po drobnych korektach granicznych, zrealizowano po zlikwidowaniu przez koalicjantów Związku Sowieckiego. Sowiecki Daleki Wschód przypadł Japonii, a pomniejszą część powalonego imperium otrzymali Rumuni. Rzeczpospolita i Rzesza zdobytymi terytoriami administrowały jednak w diametralnie odmienny sposób. Polacy wprowadzili liberalny reżim, nadając Białorusinom i Ukraińcom szeroką autonomię. Oparli się na nich, tworząc lokalną administrację, zorganizowali u swojego boku policję i wojskowe oddziały pomocnicze złożone z przedstawicieli tych narodów. Rozwiązali znienawidzone przez ludność kołchozy, przywrócili wolność religijną, prywatną własność i gospodarkę rynkową. Dzięki temu wszystkiemu zyskali olbrzymie poparcie ludności, do niedawna żyjącej w skrajnej nędzy i permanentnym strachu przed NKWD. Docelowo polski rząd - tworzyli go w większości uczniowie nieżyjącego od sześciu lat Józefa Piłsudskiego - planował zrealizować marzenie Marszałka i stworzyć potężną federację polsko -białorusko-ukraińską pod przewodnictwem Polski. Zupełnie inną politykę na terytoriach okupowanej Rosji (Generalgouvernement für die besetzten russischen Gebiete) prowadzili Niemcy. Uznali oni Rosjan i przedstawicieli innych narodów byłego Związku Sowieckiego za Untermenschów. Nasiliły się represje i terror. Jako (narodowi) socjaliści Niemcy nie rozwiązali kołchozów i utrzymali gospodarkę centralnie planowaną. Wyjątkowo brutalne represje spadły na ludność żydowską. Terror NKWD został zastąpiony terrorem Gestapo. Polskie sugestie, aby Niemcy odwołali się do rosyjskiego antysowieckiego patriotyzmu i stworzyli pod swoimi auspicjami "białe" państwo rosyjskie, zostały zignorowane. "Samorządność to pierwszy stopień do niepodległości. Co się zdobyło przemocą, tego się nie utrzyma demokratycznie. Jaki jest sens podbijać wolny kraj tylko po to, żeby mu zwrócić wolność? Kto przelał krew, ma prawo władać tym, co zdobył" - powiedział podczas jednej z rozmów z Polakami Adolf Hitler. Upojony swoim olbrzymim zwycięstwem Führer zaczął wcielać w życie obłędny, wywołujący przerażenie w Warszawie i wśród co rozsądniejszych Niemców plan kolonizacji Rosji. Teren ten miał się stać zapleczem surowcowym Rzeszy, na którym niemieccy farmerzy mieli mieć status panów, a rosyjscy chłopi niewolników. Wszystko to oczywiście doprowadziło do powstania potężnego rosyjskiego ruchu oporu i nasilenia się działań partyzanckich, które wiązały coraz większe niemieckie siły. Z okupowanych terenów dochodziły coraz bardziej ponure wieści na temat tego, jak Niemcy traktują Żydów. Mówiono o obozach i masowej zagładzie tego narodu. Niemcy zwrócili się nawet do Polski z sugestią wydania im sowieckich Żydów z terenów zajętych przez Wojsko Polskie, spotkało się to jednak ze zdecydowaną, bardzo ostrą odpowiedzią Warszawy. Hitler, nie chcąc zadrażniać stosunków z najważniejszym sojusznikiem, wycofał się. Ale był to złowrogi sygnał.
TYMCZASEM na Zachodzie wojska alianckie zyskiwały coraz większą przewagę nad Niemcami. Rzesza przegrywała na morzach, na Bliskim Wschodzie, w Azji i w północnej Afryce. Walka na tak wielu frontach wymagała coraz większych nakładów i wiązała coraz więcej dywizji Wehrmachtu. Wreszcie latem 1944 roku Brytyjczycy i Amerykanie dokonali spektakularnego desantu we Francji. W odpowiedzi Niemcy wszystkie wolne dywizje przerzucili ze Wschodu na Zachód. Rozpoczęły się zmagania, które miały zadecydować o wyniku drugiej wojny światowej. Niemcy stawiali zacięty opór, ale na dłuższą metę z potęgą Stanów Zjednoczonych, wkraczających już na drogę do budowy globalnego supermocarstwa, nie mieli szans. W ostatnią fazę wchodził właśnie amerykański Program "Manhattan", czyli prace nad budową bomby atomowej. Adolf Hitler w tych decydujących tygodniach kilkakrotnie odwiedzał Warszawę. Na próby nakłonienia Polski, żeby aktywnie włączyła się do wojny przeciw aliantom zachodnim, za każdym razem otrzymywał uprzejmą, ale stanowczą odmowę. Schorowany, coraz bardziej oderwany od rzeczywistości Führer szalał ze wściekłości. W obecności najbliższych współpracowników tupał, tarzał się po ziemi, gryząc dywany, i zdzierał z siebie mundur. Planował nawet zbrojne ukaranie "niewdzięcznej Polski", ale jego generałowie stanowczo odradzili mu otwieranie drugiego frontu w tak trudnym momencie. JEDNOCZEŚNIE w neutralnej Lizbonie toczyły się tajne negocjacje między Warszawą a Londynem i Waszyngtonem. Alianci obiecali, że jeżeli Polska oprze się presji Hitlera i zamiast przerzucać swoje wojska na Zachód, zmieni sojusze i uderzy na Niemców, po wojnie uznają wszystkie jej zdobycze terytorialne na Wschodzie. Oferta została przyjęta i Polska zaczęła szykować się do kolejnej wojny. Tymczasem w trzeszczącej w szwach Rzeszy wiarę w zwycięstwo zachowywali tylko najbardziej fanatyczni narodowi socjaliści, wsłuchani w niedorzeczne opowieści Hitlera o tajemniczej Wunderwaffe, która w ostatniej chwili miała odwrócić koleje wojny. Sytuację starała się ratować grupa konserwatywnych oficerów. Nie udało im się jednak wysadzić w powietrze Hitlera i sami za próbę zamachu stanu zapłacili głową. Wojska alianckie przekroczyły tymczasem przedwojenną granicę Niemiec. Amerykanie zagrozili, że jeżeli Rzesza natychmiast nie skapituluje, zrzucą na nią bombę atomową. Właśnie wtedy na wschodzie Europy doszło do - jak z oburzeniem pisał "Volkischer Beobachter" - "haniebnej zdrady, która nie miała sobie równej w dziejach świata". W czasie gdy III Rzesza szykowała się do decydującej bitwy, do akcji wkroczyli Polacy. Zaczęło się spektakularnie - w powietrze wyleciała zbudowana zaledwie sześć lat wcześniej eksterytorialna autostrada przez polskie Pomorze. Oddziały Wojska Polskiego przekroczyły na całej długości granicę z Prusami Wschodnimi, ruszyły na Śląsk i Pomorze Zachodnie. Zaskoczeni zdradą sojusznika Niemcy niemal nie stawiali oporu. Wojska polskie zajęły Królewiec, Olsztyn i Gdańsk. Jednocześnie Polacy przecięli wszystkie linie komunikacyjne łączące Rzeszę z terytoriami okupowanymi na Wschodzie. Pozostałe tam niemieckie dywizje zostały otoczone i pobite w szybkiej kampanii przez Polaków i ich wschodnich sojuszników. Na wieść o tym, co się dzieje na Wschodzie, morale wojsk walczących przeciwko aliantom na froncie zachodnim upadło. Front się załamał i po ciężkich, zaciekłych walkach w sierpniu 1945 roku wojska anglosaskie wdarły się do niemieckiej stolicy. Adolf Hitler, zamknięty w bunkrze w pobliżu Kancelarii Rzeszy, poszedł w ślady Józefa Stalina i popełnił samobójstwo. Niemcy wkrótce kapitulowały i wojna w Europie Zachodniej dobiegła końca. Walki trwały jednak jeszcze na Wschodzie, gdzie rozgrywał się ostatni akt krótkiej kampanii polsko-niemieckiej. Polskie wojska pancerne w brawurowym rajdzie wkroczyły na terytoria zajętych przez Rzeszę państw bałtyckich, znosząc stacjonujące tam skromne siły okupacyjne. Mieszkańcy Litwy, Łotwy i Estonii, którzy od blisko pięciu lat żyli pod ciężkim niemieckim butem, witali Polaków jak wyzwolicieli. Prusy zostały formalnie inkorporowane do Rzeczypospolitej, a państwa bałtyckie, po zwróceniu im przez Polskę suwerenności, dobrowolnie dołączyły do tworzonej przez Polskę, Białoruś i Ukrainę federacji. Marzenie marszałka Piłsudskiego zostało zrealizowane. Polska stała się potężna. Na konferencji pokojowej, która odbyła się w polskim kurorcie nadmorskim Jurata, karty rozdawali Winston Churchill, Harry Truman i Edward Śmigły-Rydz. Do historii przeszło zdjęcie tych trzech panów siedzących obok siebie w wiklinowych fotelach. "Klio znów była dla nas łaskawa - pisał jeden z czołowych publicystów politycznych tamtych lat Stanisław Cat-Mackiewicz. - Po pierwszej wojnie światowej odzyskaliśmy niepodległość tylko dlatego, że w gruzach legły obie potęgi zaborcze: Niemcy i Rosja. Teraz ten scenariusz się powtórzył. III Rzesza i Związek Sowiecki przestały istnieć. To paradoks historii. Choć formalnie jesteśmy w obozie państw przegranych, to my wygraliśmy tę wojnę. Naprawdę niewiele brakowało, aby było odwrotnie". |
|
Zmieniony ( 11.12.2012. ) |