Prawda smoleńska nam się należy | |
Wpisał: bp Antoni Pacyfik Dydycz | |
11.12.2012. | |
Prawda smoleńska nam się należy
największy opór wśród ludzi cynicznych wzbudza nie kłamstwo lecz prawda
10 grudnia 2012 http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/17667,prawda-smolenska-nam-sie-nalezy.html
Na niezwykle trudną drogę do prawdy przy wyjaśnianiu zbrodni katyńskiej oraz katastrofy smoleńskiej, a także na szereg rodzących się nieustannie pytań i wątpliwości zwrócił uwagę ks. bp Antoni Pacyfik Dydycz, pasterz drohiczyńskiego Kościoła, który wygłosił homilię w czasie Eucharystii sprawowanej w intencji wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej. - Trudną ma drogę prawda. Napotyka na wyjątkowo liczne przeszkody. Ale nie ma innego sposobu, aby dotrzeć do niej, jak za pośrednictwem pytań. A tych pytań jest wiele: jak to się stało, że lotnisko nie było przygotowane? A co się działo później? Nasza telewizja oficjalna pokazywała mężczyznę, który miał w ręku komórkę, na którą nagrał jakieś strzały. Gdzie ten człowiek jest i co z tym dowodem? Gdzie byli nasi ludzie zabezpieczający przylot? Kto był przy rozpoznawaniu i zabezpieczaniu ciał? Mieli być nasi fachowcy, a nie byli - pytał ks. bp Dydycz. Przypomniał, że „wysokie autorytety zapewniały, że ziemia w miejscu tragedii była na pół metra przekopana”. [No metr, Ekscelencjo, ma metr. Kopacz . MD] - Praca przy porządkowaniu ciał i wkładaniu do trumien miało uczestniczyć 20 tys. naszych specjalistów. Tymczasem i oni się nie zgłaszają. Miał wystarczyć jeden telefon „na górę”, aby wszystko można było załatwić godnie. Podobno było ich osiem, ale nic z tego nie wynikło. Dlaczego szczątki samolotu, przygotowane przez naszych fachowców, musiały pozostać kilka tygodni na miejscu, mimo, że jakoby były zalakowane. I tak nasuwają się coraz to inne pytania – zauważył biskup drohiczyński. Mamy prawo do prawdy Jak zaznaczył stawiamy pytania, bo mamy prawo do prawdy. - Nikt więc nie powinien się z tego powodu obrażać. A jeżeli niekiedy trzeba, warto mieć odwagę i powiedzieć, że zostaliśmy wprowadzeni chyba w błąd. Będziemy wówczas współczuli jednak wspólnie, razem. Następnie żyjemy w państwie liczącym sobie lat ponad tysiąc. Jego dzieje zrosły się mocno z chrześcijaństwem. Nadając polskiej tożsamości szczególny charakter i kształt. Z czego jesteśmy dumni. Mamy więc swoje zwyczaje. One tu zachęcają nas, abyśmy pielęgnowali pamięć o zmarłych – dodał ks. bp Dydycz. Kto boi się krzyża? Jednocześnie pasterz drohiczyńskiego Kościoła zaznaczył, że tragedia smoleńska zwyczaj ten ożywiła. - Spontanicznie nasi obywatele wybrali przestrzeń przed siedzibą prezydencką, bo ten właśnie dom po ludzku mówiąc, stracił najwięcej. Harcerze, tak bliscy polskiej tradycji, umieścili krzyż a miliony rodaków, jak dość licznie obywatele innych krajów zaczęli gromadzić się na modlitwie przynosząc kwiaty i znicze. Szlachetny zwyczaj godny pochwały i szacunku. Tymczasem co się dzieje? Pojawiają się przejawy sprzeciwu, agresji. Ktoś się boi krzyża, kogoś innego denerwują kwiaty i znicze. Wkraczają służby rzekomo porządkowe. Zorganizowano „czarną noc wakacyjną” a to wszystko do walki z tym świętym obyczajem – zaznaczył hierarcha. Kaznodzieja zauważył, że w Warszawie, która „ma dużo miejsca” doszło do „niepokojów przeciwko tym, którzy się modlili, przynosili kwiaty i znicze wystąpiły służby mundurowe”. - Natomiast ci, którzy zachowywali się brutalnie, posługiwali się grubiańskimi słowami, atakowali nawet starsze osoby mogli korzystać ze wsparcia mediów – przypomniał ks. biskup. Pytał, czy to zapowiedź nowej, brutalnej cywilizacji. - Pytam o to, bo nie rozumiem motywów, którymi posługiwali się ludzie kierujący tym wszystkim i ci, którzy tak postępowali. Czyżby cynizm tak mocno zagościł wśród wielu z nas. Czyżby miał rację autor powiedzenia, że „największy opór wśród ludzi cynicznych wzbudza nie kłamstwo lecz prawda”. No tak, ale przecież przyszłość należy do prawdy. Mówi o tym Boże Narodzenie – zaznaczył ks. bp Antonii Dydycz. Mszę św. koncelebrowali także m.in. o. dr Tadeusz Rydzyk CSsR, założyciel i dyrektor Radia Maryja oraz ks. Bogdan Bartołd, proboszcz parafii archikatedralnej św. Jana Chrzciciela na Starym Mieście w Warszawie. - Przyprowadza nas umiłowanie prawdy, miłości i sprawiedliwości. Chcemy z głębi naszych serc wołać do Boga, aby ofiarę ich życia przyjął do siebie, aby mogli radować się i cieszyć oglądaniem Pana Boga w wieczności. Przybywamy moi drodzy, bo taka jest potrzeba naszego serca – powiedział ks. Bartołd. W Eucharystii uczestniczyły rodziny i bliscy ofiar katastrofy rządowego samolotu Tu-154M, w tym także brat tragicznie zmarłego prezydenta – Jarosław Kaczyński, wdowa po gen. Andrzeju Błasiku – Dowódcy Sił Powietrznych – Ewa Błasik. Na dzisiejszą uroczystość licznie przybyli także parlamentarzyści, przedstawiciele Stowarzyszenia Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego, a także członkowie różnych zawodów, grup społecznych, m.in. górnicy. Trzydzieści dwa miesiące temu, w sobotę 10 kwietnia 2010 roku, świat obiegła dramatyczna wieść. Otóż polska delegacja z Parą Prezydencką – Lechem i Marią Kaczyńskimi, ostatnim prezydentem RP na uchodźstwie – Ryszardem Kaczorowskim oraz 93 innymi osobami zginęli w drodze na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Izabela Kozłowska |