Chwieją się fundamenty państwa
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz   
12.12.2012.

Chwieją się fundamenty państwa

Stanisław Michalkiewicz http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2692

Komentarz    serwis „Prawy.pl” (www.prawy.pl )    12 grudnia 2012

Ładny interes! Słynny sodomita Robert Biedroń, wraz z innymi celebryty szykuje się do „zatrzymania faszyzmu” i „naprawiania państwa” - a tymczasem seryjny samobójca nie tylko się sklonował, ale w dodatku zasadniczo zmienił modus operandi. Jak pamiętamy, seryjny samobójca zasadniczo uderzał w soboty, ewentualnie w piątki - co w sposób oczywisty podnosiło stopień przewidywalności naszego demokratycznego państwa prawnego, urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej.

W dodatku skrupulatnie przestrzegał, by utrata życia denata następowała „bez udziału osób trzecich” - co argusowym okiem natychmiast spostrzegł pan Dariusz Ślepokura, dzięki czemu formuła ta nabrała znamion uniwersalności, podobnie jak formuła „bez swojej wiedzy i zgody”, przy pomocy której liczne autorytety moralne pucowały sobie reputację i sumienia. W rezultacie wytworzyła się nowa świecka tradycja, zgodnie z którą niezależna prokuratura energiczne śledztwa rozpoczynała w poniedziałek, kiedy była już pewność, że z denata wywietrzały wszystkie pavulony. Dzięki temu każdy obywatel mniej więcej wiedział, czego się trzymać i jeśli, dajmy na to, przeżył szczęśliwie sobotę, to następny tydzień mógł rozpoczynać wesolutki jak skowronek.

No a teraz - wszystko na nic. Seryjny samobójca sklonował się w dwóch osobach, z których jedna na pewno jest ową zagadkową „osobą trzecią”. Która? Aaaa, to z pewnością ustali energiczne śledztwo - tylko kiedy właściwie je wszcząć, kiedy zamiast w sobotę, seryjny samobójca uderzył w poniedziałek? Co teraz powie nam pan rzecznik Dariusz Ślepokura, przy pomocy jakiej formuły oświeci nas i uspokoi? A przecież na tym nie koniec, bo świadkowie („nie brak świadków na tym świecie” - zauważył Rejent Milczek) usłyszeli zagadkowe wybuchy, a denat, którym okazał się ekspert lotniczy, zmarł od uderzeń nożem?

Teraz trzeba rozstrzygnąć zasadniczą kwestię - czy w biurze, gdzie doszło do całego zdarzenia, odkryć ślady trotylu, czy też na wszelki wypadek żadnych śladów trotylu nie odkrywać, a jedynie „stwierdzić” obecność „jonów wysokoenergetycznych”, które w żadnym wypadku nie są materiałami wybuchowymi?

Takiej decyzji, ma się rozumieć, nie może podejmować byle kto; najlepiej zatem, żeby podjęta została w tym samym gronie, które podjęło decyzję o zastosowaniu konwencji chicagowskiej do badania katastrofy smoleńskiej: pan premier Donald Tusk, pan rzecznik Paweł Graś i pan Tomasz Arabski. Autorytet tej trójki z pewnością wystarczy, by nie tylko niezależna prokuratura i niezawisłe sądy, ale również i Salon zastosował się do poczynionych ustaleń i skwapliwie przyjmował je do wierzenia pod rygorem utraty przyzwoitości.

Jakiś porządek musi być, bo w przeciwnym razie nie będziemy wiedzieli, co właściwie myślimy; każdy zacznie myśleć na własną rękę, a z tego wiadomo - tylko same zgryzoty, no i oczywiście faszyzm i ksenofobia. Nie muszę wspominać, jak bardzo zasmuci to pana redaktora Michnika. Ale to jeszcze nic, bo jak tu pan poseł Biedroń ma w tych warunkach „zatrzymywać faszyzm” i „naprawiać państwo”, kiedy dnia ani godziny nie zna nikt, a zwłaszcza taki, co to nie tylko wypowiadał się na temat katastrofy smoleńskiej, ale w dodatku krytycznie i wobec ustaleń MAK-u i wobec powtórzonych własnym i słowami ustaleń komisji ministra Millera?