Sprzeczności wokół śmierci Krzysztofa Zalewskiego | |
Wpisał: acontrario | |
13.12.2012. | |
Sprzeczności wokół śmierci Krzysztofa Zalewskiego http://acontrario.nowyekran.pl/post/82782,niejasnosci-wokol-smierci-krzysztofa-zalewskiego Prokuratura zmienia wersję zdarzeń z dziwnej na... irracjonalną. Przypomnijmy komunikat komendy stołecznej policji z dnia 10 grudnia br: Okoliczności morderstwa Krzysztofa Zalewskiego bada policja. Na razie wiadomo jedynie, że wczoraj do siedziby wydawnictwa "Magnum-X" gdzie pracował dziennikarz, wtargnął mężczyzna, i zadał mu kilka ciosów nożem. Krzysztof Zalewski zmarł na miejscu. – Do środka wszedł 48-letni mężczyzna i zaatakował nożem osoby, które tam przebywały. Poranił nożem 46-latka, który był w tym biurze. Ten, wskutek odniesionych obrażeń, zmarł na miejscu. Nie udało się go uratować – opisuje zdarzenie rzecznik komendanta stołecznego policji asp. Mariusz Mrozek. Po zabójstwie napastnik odpalił również ładunek wybuchowy. Jednak siła rażenia ładunku nie była zbyt duża. Zabójca z raną ręki i brzucha trafił do szpitala, gdzie amputowano mu dłoń. Wybuch ranił też lekko innego mężczyznę, który przebywał w tym czasie w biurze. Na szczęście odniósł jedynie niewielkie obrażenia. Jak pisaliśmy, sprawca poza nożem miał jeszcze przy sobie mały ładunek pirotechniczny. Chwilę po ataku, ładunek wybuchł mu w dłoni. 48-latek został ciężko ranny w rękę i brzuch. Wybuch ranił też lekko innego mężczyznę, który przebywał w tym czasie w biurze. Z informacji policji wynika, że sprawcy po przewiezieniu do szpitala amputowano dłoń. Jego stan jest ciężki. Drugiemu rannemu udzielono pomocy ambulatoryjnej. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Wcześniej Polska Agencja Prasowa informowała, że sprawcą jest prezes wydawnictwa Cezary S. Zgłoszenie o zdarzeniu policja otrzymała przed godziną 14. Funkcjonariusze ewakuowali z budynku około 40 osób. Podobnie pisała niezależna: Z ustaleń policji wynika, że przed godz. 14.00 do siedziby wydawnictwa na skrzyżowaniu ul. Gocławskiej i Grochowskiej wszedł 48-letni mężczyzna. Według nieoficjalnych informacji był to Cezary S., prezes wydawnictwa, jednak policja jeszcze nie potwierdziła tego oficjalnie. Sprawca zaatakował nożem osoby, które przebywały w wydawnictwie, a następnie zadał kilka ciosów nożem Krzysztofowi Zalewskiemu – wiceprezesowi wydawnictwa. W wyniku odniesionych obrażeń mężczyzna zmarł na miejscu. 1. Bliżej nieokreślony 48-latek wtargnął do siedziby spółki przed godziną 14.00. Osobą tą miał być Cezary S., prezes spółki, jednak policja tego nie potwierdziła oficjalnie. 2. Zaatakował nożem 46-latka Krzysztofa Z. ze skutkiem śmiertelnym oraz inne osoby. 3. Chwilę po ataku, ładunek wybuchowy eksplodował w dłoni sprawcy, ciężko go raniąc. 4. Dodatkowo ładunek lekko ranił osobę postronną, któej życiu nic nie grozi i która odniosła tylko lekkie obrażenia. A teraz spójrzmy na wersję zdarzeń z wtorku 11 grudnia br. przedstawioną przez prokuraturę: O przebiegu śledztwa, które wszczęto dzisiaj, poinformował Mariusz Piłat, zastępca szefa Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga. - Śledztwo prowadzone jest w sprawie usiłowania zabójstwa dwóch mężczyzn w siedzibie wydawnictwa przy ul. Grochowskiej, w sprawie zabójstwa jednego z nich oraz w sprawie nielegalnego posiadania broni i materiałów wybuchowych – stwierdził. Jak wyjaśnił Piłat, w budynku przy ul. Grochowskiej doszło w poniedziałek do spotkania biznesowego trzech osób w siedzibie zarządu wspomnianego wydawnictwa, podczas którego doszło do nieporozumienia na tle rozliczeń finansowych. Wtedy prezes firmy, 48-letni Cezary S., zdetonował ładunek wybuchowy, w wyniku którego ranni zostali wszyscy uczestnicy spotkania. Trzej mężczyźni następnie wybiegli na korytarz. Tam Cezary S. zaatakował 46-letniego Krzysztofa S., wiceprezesa wydawnictwa. Zadał mu kilka ciosów nożem w okolice klatki piersiowej, brzucha i pleców. Mężczyzna zmarł. - Dotychczasowe ustalenia śledztwa prowadzą do wniosku, że motywem działania sprawcy były wyłącznie rozliczenia finansowe, brak konsensusu co do dalszego prowadzenia spółki oraz różnego rodzaju zarzuty wzajemne między członkami zarządu dotyczące przyszłości firmy oraz spraw personalnych – poinformował Mariusz Piłat. – Sprawca i pokrzywdzony wciąż są w szpitalu. Ich stan jest bardzo ciężki. Z tego względu nie zostali jeszcze przesłuchani – dodał. 1. Nikt nie wbiegł do budynku, odbyło się posiedzenie Zarządu spółki. 2. W trakcie posiedzenia Cezary Sz. zdetonował ładunek wybuchowy a nie po. 3. Wszyscy trzej wybiegli na korytarz. 4. Dopiero wtedy Cezary Sz. atakuje bagnetem Krzysztofa Z. i tylko jego 5. Po ataku Krzysztof Z. umiera a Cezary Sz. wraz z drugim świadkiem znajdują się w stanie ciężkim 6. Prokuratura zna przebieg spotkania i motyw zbrodni - problemy finansowe.
Kto mija się z prawdą, prokuratura czy policja? A teraz garść pytań: W jaki sposób Cezary S. (Szoszkiewicz), Krzysztof Z. (Zalewski) oraz pan X (Andrzej Ulanowski) wybiegli ze spotkania po zdetonowaniu bomby skoro ta miała ciężko ranić Cezarego S. oraz trzecią osobę? W jaki sposób Cezary S. zaatakował nożem Krzysztofa Z. skoro ładunek wybuchowy rozerwał mu wcześniej dłoń i brzuch? Skąd prokuratura zna przebieg posiedzenia Zarządu, skoro z trzech osób biorących w niej udział, jedna nie żyje a dwie pozostałe są w stanie ciężkim i nie zostały przesłuchane? Czy trzecia osoba jest w stanie ciężkim czy lekkim? A może w ciągu jednego dnia jest stan się "pogorszył" bo za dużo wiedziała? Czy pokłócono się na zarządzie czy też na zarząd "wtargnęła" niezidentyfikowana osoba? Jakim cudem motywem zbrodni były problemy finansowe skoro - jak dowiedział się portal Sledczy24.pl - zysk firmy oraz zysk operacyjny w 2011 roku wzrósł o ponad 63 % z 400 tys. do 658 tys. zł? (W 2008 roku firma miała ok. 200 tys. zysku). Spółka Magnum X od początku wpisów do KRS wykazywała zyski w znaczącej wysokości kumulując gotówkę na kontach. Kapitał własny w 2011 roku wyniósł już 1,2 mln zł! Tak więc firma miała złą kondycję finansową? A może wszystko wyglądało inaczej? Może sprawcą była trzecia osoba, która wykończyła prezesa ładunkiem a wspólnika nożem samemu wychodząc bez szwanku? Może Cezary Sz. otrzymał paczkę, wszedł z nią na zarząd i wtedy ładunek wybuchł ciężko raniąc wszystkie trzy osoby, a ktoś z zewnątrz dokończył robotę mordując Zalewskiego i wkładając bagnet w dłoń (?) Szoszkiewicza? A może Cezary Sz. stracił dłoń po to by nie można było zidentyfikować śladów na nożu?.. |