Meandry i pułapki nauki przodującej
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz   
15.12.2012.

Meandry i pułapki nauki przodującej

 

Stanisław Michalkiewicz http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2696

Felieton    „Nasz Dziennik”    15 grudnia 2012

Co to jednak znaczy postępowa nauka, zwłaszcza - nauka przodująca! Zauważył to już dawno Ojciec Narodów, nie mogąc nachwalić się nauki przodującej. Jak wiadomo, postępowa nauka dokonała mnóstwa odkryć i obaliła mnóstwo mitów. Na przykład Pietia Goras wynalazł liczby, Pantarejew odkrył, że wszystko płynie (wsio pławajet) - ale to jeszcze nic w porównaniu z dokonaniami nauki przodującej. Wybitnemu jej przedstawicielowi Trofimowi Łysence udało się niebywale przyspieszyć ewolucję - do tego stopnia, że roślina zasiana jako perz, dojrzewała już jako pszenica. W każdym razie tak wynikało z dokumentów i to w dodatku - samych oryginałów, a nie jakichś tam mikrofilmów. Z kolei - czego właśnie nie mógł się nachwalić Ojciec Narodów - Aleksiej Stachanow obalił istniejące w nauce normy pracy - tak wynikało niezbicie z zachowanych dotąd dokumentów.

Warto podkreślić, że nie była to bynajmniej sztuka dla sztuki - jak w nauce burżuazyjnej - tylko osiągnięcia nauki przodującej natychmiast wdrażane były w praktyce i to na skalę wcześniej niespotykaną. Na przykład odkrycia Stachanowa twórczo wykorzystał Naftali Aronowicz Frenkiel, twórca systemu kotłów w łagrach. Żeby zasłużyć na „kocioł stachanowski” trzeba było wypruć z siebie żyły - co Naftalemu Aronowiczowi Frenklowi dało sposobność do kolejnego naukowego odkrycia: „z więźnia musimy wycisnąć wszystko w pierwsze trzy miesiące - potem nic nam po nim”. Przypominam o tym, by cnota nie pozostała bez nagrody, to znaczy - by wszystkie zasługi w dziedzinie nauki przodującej nie przypadły na przykład takim „nazistom”. Życie naukowe kwitło i przed „nazistami” i po „nazistach” też - o czym świadczy mnóstwo luminarzy nauki, których oficjalne życiorysy z tajemniczych powodów rozpoczynają się dopiero po roku 1990.

I kwitnie nadal - czego dowodem są nie tylko zastępy przedstawicieli nauki postępowej i przodującej - ale również - wiekopomne odkrycia. Na przykład żyją jeszcze ludzie pamiętający, jak pan red. Michnik twierdził, iż podział na lewicę i prawicę utracił już sens. Ale to była chyba tylko taka mądrość etapu - bo kiedy okazało się, iż walka klasowa w miarę postępów socjalizmu jednak się zaostrza, w związku z czym taki na przykład Adolf Hitler, chociaż przywódca partii socjalistycznej, został reprezentantem „skrajnej prawicy” , również przodująca nauka wykryła nowe różnice między lewicą i prawicą. Nowe - bo stare odkrycia - na przykład - że lewica jest postępowa, podobnie jak paraliż, podczas gdy prawica - wsteczna - nadal pozostają w mocy i nadal można się z tego nie tylko doktoryzować i habilitować, ale nawet - zostać autorytetem moralnym.

Otóż najnowsze badania Centrum Badania Opinii Społecznej wykazały, że aż 72 procent osób o poglądach lewicowych pragnęłoby umrzeć w sposób nagły, podczas gdy w przypadku osób o poglądach prawicowych odsetek ten jest wyraźnie niższy i wynosi 68 procent. Starożytni Rzymianie twierdzili, że voletni non fit iniuria, co się wykłada, że chcącemu nie dzieje się krzywda. Tym trudniej zrozumieć przyczyny, dla których po deklaracji Grzegorza Brauna sprzed kilku miesięcy, że zdrada i zaprzaństwo powinno być karane śmiercią, właśnie w środowiskach deklarujących się jako lewicowe, podniósł się niebywały klangor protestu - chyba, że dopuścimy, iż CBOS stosuje niejasne kryteria podziały na lewicę i prawicę. Bo jaka tam „lewica”, czy „prawica”, kiedy tak naprawdę chodzi o to, żeby na rachunek Rzeczypospolitej wypić i zakąsić - no i żeby nic nie bolało?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.