Rachunek ciągniony
Wpisał: Iza Brodacka   
16.12.2012.

Rachunek ciągniony

 

Iza Brodacka

Jeżeli państwo nie ma środków na budowę tanich mieszkań, powinno przynajmniej zaprzestać produkowania bezdomnych.

 Rok temu w grudniu w stajni mojej córki zamieszkał bezdomny. Był duży mróz, zlikwidowano hotel robotniczy, w którym wegetował. Całe życie związany z końmi, mieszkał tam gdzie była praca. Postarzał, popijał, możliwości pracy się skończyły. Wylądował na bruku.

 Mieszka dotąd. Kto odważy się wyrzucić człowieka dla którego stajnia jest jedynym domem?  Szczególnie w Boże Narodzenie. „Pan Jezus też mieszkał w stajence”-  powiedział gdy dyskutowaliśmy o noclegowni i innych perspektywach. Prawdę mówiąc nie ma żadnych perspektyw. Zarabiając około 20 złotych dziennie przy dorywczych pracach w stajni, nie wynajmie nawet najnędzniejszego pokoiku. Nie dostanie kredytu. Nikt nie przydzieli samotnemu mężczyźnie lokalu socjalnego.

  Do noclegowni nie chce iść za żadne skarby. Nie tyle chodzi o alkohol, co o obowiązujący w noclegowniach przepis nakazujący opuszczenie budynku rano. Cały zimny dzień bezdomny musi włóczyć się po mieście. Na nocleg może zgłosić się dopiero wieczorem.

Nie wiem kto wymyślił tak nieludzkie przepisy. Cóż by szkodziło, gdyby stary człowiek spędził część dnia w ciepłym łóżku, w zbiorowej przecież sali. Jak twierdzi - zarządcy zachowują się wobec bezdomnych jak kapo w obozie. Nie wiem, nie sprawdzałam.

 Hotel w którym mieszkał nasz podopieczny stoi pusty. Zarządca hotelu woli ponosić koszty jego utrzymania i ogrzewania niż mieć na stanie emerytowanych pracowników, którzy przecież płacili za swoje mieszkania i za media.

 Nasz podopieczny jest klasycznym przykładem stwarzania przez władze problemów społecznych, które potem te same władze z wielkim trudem i wielkim kosztem usiłują  rozwiązać.

 Polska podpisała ostatnio konwencję dotycząca obrony kobiet przed przemocą.

Z tej chyba okazji pewna podstarzała gwiazdka przypomniała sobie, że bijał ją mąż , a wiele dam ze świata polityki roztkliwiało się nad koszmarnym losem kobiety w patriarchalnej rodzinie.

Ta inwazja w mediach prześladowanych dam należy do planu edukacyjnego, którego celem jest wytworzenie w społeczeństwie pewnych odruchowych przekonań.

 Podobnie jak dziecko przyzwyczaja się do codziennego mycia zębów tak długo, aż nie umyte zęby zaczną go uwierać, społeczeństwo będzie bombardowane prawdziwymi lub zmyślonym i historyjkami o przemocy w rodzinie,  dopóki poglądy różne od tych lansowanych przez media nie zaczną człowieka uwierać, jak te brudne zęby.

         Oczywiście istnieją przypadki bicia kobiet przez mężów i partnerów. Dlaczego jednak bita kobieta bić się pozwala? Odpowiedź jest prosta. Bo po prostu nie ma gdzie się wyprowadzić.

 Wszelkie opłacane przez podatnika warsztaty asertywności, wszelkie niebieskie linie, pomoc psychologiczna oraz plakaty na temat zbyt słonej zupy, zubażając społeczeństwo, zmniejszają pośrednio szanse bitej kobiety na jakiekolwiek locum. A jest to przecież jedyny realny sposób uniknięcia prześladowań.

 Podobnie becikowe, podwójne becikowe, refundacja in vitro zamiast zwiększać - zmniejszają przyrost naturalny. Ludzie nie rozmnażają się, bo nie maja gdzie mieszkać.

Jeżeli państwo  nie ma środków na budowę tanich mieszkań, powinno przynajmniej zaprzestać produkowania bezdomnych i marnowania pieniędzy na działania pozorne.

 Pozwolę sobie przedstawić pewną kalkulację dotyczącą znanej mi, autentycznej sytuacji.

         Ubogi człowiek mieszkający w nędznym pokoiku, w starym  budynku,  traci pracę, więc przestaje płacić czynsz w wysokości 150  złotych miesięcznie.  Zostaje wyeksmitowany. Opuszczony budynek niszczeje. Nikt nie chce mieszkać bez wygód, z ubikacją na podwórku.

 Wyeksmitowany staje się bezdomny. Trafia do schroniska opłacanego przez podatnika. Musi dostać choćby okresowy zasiłek. Po kilku dniach spędzonych w schronisku nikt nie zatrudni go przecież nawet na bazarze, do noszenia kartofli. Bezdomność ma swój specyficzny zapach.

 Jeden nierozważny krok- eksmisja z bezwartościowego lokalu trwale wyklucza człowieka ze społeczeństwa. Jeżeli dobrze pójdzie bezdomny zostanie również objęty specjalnym programem wychodzenia z bezdomności, który będzie kosztował podatnika 3000 miesięcznie. Większość tych pieniędzy to koszty biurokracji.

 Co gorsza po kilku latach nie pomoże żaden program wychodzenia z bezdomności. Bezdomny do końca życia będzie na utrzymaniu społeczeństwa. Wzrosną również koszty jego leczenia. Choć bardzo niechętnie-  szpitale przyjmują jednak klientów opieki społecznej.

 Jeżeli uda się bezdomnemu zdobyć lokal socjalny, opieka społeczna będzie musiała go wyposażyć. Kupi mu kuchenkę, pralkę, lodówkę. Przecież cały swój nędzny  majątek bezdomny stracił przy okazji eksmisji. I opieka społeczna to bez oporów  zrobi.

 Takie postępowanie rządzi się tą sama logiką, która pozwala, po odebraniu dziecka rodzicom naturalnym z powodu biedy,  dawać tysiąc złotych na to samo dziecko rodzinie zastępczej zawodowej. Dwoje dzieci z okolic Pucka przypłaciło życiem stereotyp każący wierzyć, że rodzina zawodowa jest zawsze lepsza od rodziny naturalnej.

 Czy nie lepiej i taniej byłoby dać rodzinie naturalnej 500 złotych na to samo dziecko?

 Czy nie lepiej i taniej  byłoby pozostawić naszego bezdomnego w jego kiepskim mieszkanku.

 Taki rachunek nazywa się rachunkiem ciągnionym.