Parvus, Lenin, Trocki, pieniądz, Rzesza Niemiecka... | |
Wpisał: Pierre F. de Villemarest | |
16.12.2012. | |
Parvus, Lenin, Trocki, pieniądz, Rzesza Niemiecka...
Z książki Pierre F. de Villemarest „Źródła finansowe komunizmu i nazizmu W cieniu Wall Street, gdy ZSSR był sprzymierzeńcem Niemiec” str. 83 i nn. Warszawa 1997 , Oficyna Wydawnicza "Fulmen Poland" [Bardzo aktualne pod koniec 2012 roku. To powinno być wszystkim znane, ale mija już pokolenie od wydania książki – proszę więc znaleźć ją Allegro. Ilustracja do cyklu Grzegorza BRAUNA ”Od Lenina do Putina”. Inny fragment pod: Moritz Warburg, dynastia Warburgów, "Federal Reserve System" a Lenin MD]
[Gelfond = PARVUS md]
ROZDZIAŁ IV
LENIN, TROCKI I "NIEMIECKIE PIENIĄDZE"
"Brytyjskie służby tajne - zapewniało w lipcu 1919 roku czasopismo kanadyjskie «Mac Lean» - odkryły, że Kiereński, Lenin i różni drugoplanowi przywódcy figurowali praktycznie od 1915 na niemieckich listach płac oraz ujawniły stosunki, jakie w roku 1916 Trocki utrzymywał z Niemcami." Czy chodzi tu o zwykłe plotki, jakie rozsiewano w tej epoce? Lecz nie kto inny, jak marszałek Sir Douglas Haig w Londynie potwierdza w tym samym czasie, że bez odstąpienia Rosji wojna skończyłaby się rok wcześniej, i że "człowiekiem odpowiedzialnym przede wszystkim za to odstąpienie był Trocki, który działał według dyrektyw niemieckich".
Dziesiątki milionów marek w złocie
W 1976, w londyńskim czasopiśmie "Survey", David Anin cytuje ze swej strony Włodzimierza Burcewa, który przeszedł na stronę Zachodu w latach dwudziestych, i który zajmował się niegdyś zapewnianiem bezpieczeństwa zgromadzeniom i ruchom rewolucyjnym, w tym także konferencji, która miała miejsce w Pradze w roku 1912. Otóż Burcew oświadczył: "Od 1912 Lenin przyrzekł Niemcom, że jeżeli wybuchnie wojna, on zorganizuje w Rosji kampanię defetystyczną..." Jeżeli chodzi o fabianistycznego socjalistę Eduarda Bernsteina, ów zapewnił w organie socjaldemokracji niemieckiej "Vorwiirts", że Lenin i jego grupa otrzymali z Berlina "więcej niż 50 milionów marek w złocie" na swą działalność. Ale Borys Suwarin kłóci się jeszcze w 1978: 50 milionów według Bernsteina, 30 milionów według dokumentów niemieckich znalezionych w Hartzu. Ponieważ zachodzi tu sprzeczność, wszystko to jest fałsz. Lenin nie dostał więcej pieniędzy niemieckich niż, na przykład, amerykańskich. Faktycznie, istniało wiele powiązań i liczby zmieniają się w zależności od tego, czy dodajemy, czy nie, pieniądze, które przekazywał (niekiedy ratami) Parvus-Gelfond, albo te, które ze swej strony otrzymywał Trocki, jak zresztą wielu innych, itd.
"Nie dostrzegaliśmy konsekwencji tego faktu" - przyznawał generał Max Hoffman
W "Dziennikach wojennych" generała Maxa Hoffmana, który był dowódcą niemieckiego frontu wschodniego podczas wojny, czytamy w związku z pomocą dla rewolucjonistów, a w szczególności z powrotem Lenina do Petersburga, zorganizowanym przez Niemców: "Nie znaliśmy ani nie dostrzegaliśmy niebezpiecznych konsekwencji, które pociągał za sobą powrót bolszewików do Rosji." Wilhelm II przeczuwał to. Oto dlaczego, od 1916, zorganizował w Petersburgu tajną misję, której świadkowie będą jeszcze cytowani. W przymierzu niemiecko-bolszewickim wszystko zaczęło się w roku 1915. Na początku stycznia ambasador Niemiec w Konstantynopolu przyjął Aleksandra Parvusa -Gelfonda, o którym donosił swoim przełożonym, że mógł on, ewentualnie, skutecznie podkopywać wysiłek wojenny Rosji. Gelfond brał udział, u boku Trockiego, w nieudanej rewolucji 1905 roku i wraz z nim redagował broszurę "Permanentna rewolucja". Aktywny socjaldemokrata tej epoki, Gelfond znał wszystkich przywódców środowiska rewolucyjnego, od Akselrodego od Zinowiewa. Zawiedziony rozwojem wydarzeń, rzucił się później w Europie, w Berlinie, w mniej lub bardziej podejrzane interesy, a gdy uznano go tam za "niepożądanego", robił je w Kopenhadze, Sztokholmie, Sofii i Konstantynopolu.
Plan Gelfonda przyjęty przez Berlin
W kilka miesięcy po wybuchu wojny w 1914, Gelfond poprosił o audiencję u ambasadora niemieckiego w Konstantynopolu. Zadeklarował się jako "socjalista, to prawda, ale również niemiecki patriota", gotów świadczyć usługi. W niecały tydzień po tym spotkaniu, Gelfond został przyjęty w samym Berlinie przez Riezlera, wysokiego urzędnika sztabu generalnego Kaisera. Następnie, 9 marca, przesłał on pisemny, szczegółowy plan tego, co przedstawił był wcześniej ustnie. W pierwszej fazie - pisał - trzeba sparaliżować rosyjskie transporty w stronę frontu, używając do tego jednostek opozycyjnych już istniejących w Rosji; równocześnie ożywić separatystyczne aspiracje na Ukrainie i na Kaukazie, zainicjować tworzenie komitetów rewolucyjnych opanowanych przez mienszewików i bolszewików, rozszerzyć opozycję w taki sposób, by objęła ona równie dobrze liberałów z Dumy, jak skrajną lewicę. Ale w tym celu trzeba było, aby Gelfond i jego towarzysze mieli środki do podjęcia bezpośrednich kontaktów, szczególnie ze środowiskami rewolucyjnymi Odessy i Nikołajewa, przechodzących przez Bukareszt i Jassy. Aby wreszcie można było pomóc finansowo socjalistycznym osobistościom - rewolucjonistom, socjaldemokratom i innym, rzeczywiście reprezentatywnym w Szwajcarii, we Włoszech, w Danii i Szwecji. Konkluzja ambasadora niemieckiego w Kopenhadze, który przekazywał ten plan, była następująca: "Gelfond ocenia, że potrzeba około 20. milionów rubli, aby zorganizować całkowicie rewolucję w Rosji." Pozostawmy ekonomistom sprawę liczenia, ile to było w tamtej epoce w złotych markach lub dolarach. Sednem sprawy jest to, że Gelfond prosi o pieniądze i że je dostanie. Jego plan zatwierdzono 11 marca 1915 roku. Bergen z MSZ-tu w Berlinie jest osobiście odpowiedzialny za nadzór tej sprawy od strony "cywilnej".
Zaczęło się od 500 tysięcy marek
26 marca 1915 Gelfond otrzymuje pierwszą kwotę, 500 tysięcy marek, i drogą listową żąda, aby koszty wymiany następnych, przewidzianych w licznych kapitałach neutralnych, obciążały rząd niemiecki. Rozumie się, że Gelfond, otrzymując lub biorąc, poza swymi interesami, "prowizje" od przekazywania, zgromadził znaczną fortunę. Jego zawiła gra będzie się ciągnęła do 1924, to znaczy do daty jego śmierci na wyspie Schwanneryerder w Niemczech. Gelfond musiał się bardzo zasłużyć (cokolwiek o tym pisze Borys Suwarin), skoro w maju 1917, specjalnym postanowieniem "w podzięce za oddanie szczególnych przysług", sekretarz stanu Zimmennan nadał mu obywatelstwo pruskie.
Powiązania niemiecko –sowiecko -amerykańskie od 1915 do 1918
Roland Gaucher jest jednym z nielicznych historyków francuskich poważnie traktujących "sprawę", której źródła sprawdzamy tutaj i kompletujemy, ponieważ studiował ją wyłącznie pod kątem jej "niemieckich powiązań". I tak, od marca 1915 Zimmerman kontrolował pobieżnie akcję przedsięwziętą przez Aleksandra Parvusa -Gelfonda. Następnym w jej hierarchii był Jakub Ftirstenberg, alias Hanecki, alias Ganecki, mający przy sobie siedem czy osiem osób, m.in. Eugenię Sumenson, adwokata z Petersburga M.U.Kozłowskiego, Karola Moora i W.W.Worowskiego. Wszystkie te nazwiska widniały w archiwach niemieckich odnalezionych w Hartzu. Kopenhaga była ich centrum finansowym, zaś w Sztokholmie mieściło się kierownictwo finansowo-polityczne wszystkich azymutów. "Diskonto-Geselschaft Bank" był jedną z nitek prowadzących do "Nya Bank" Aschberga i wielu innych w Zurychu, Bukareszcie, Kijowie, Petersburgu i Odessie. Nie zapominajmy, że, jak to już widzieliśmy poprzednio, centrum w Sztokholmie było powiązane z "Bankiem Rosyjsko-Azjatyckim", z siedzibą w Nowym Jorku przy 120 Broadway, który był z kolei powiązany z "DiskontoGesellschaft" i z "Siberian Bank" w Petersburgu, wokółktórego można będzie odnaleźć w 1922 bankierów niemieckich i sowieckich, jak również Maxa Maya, wiceprezesa "Morgan Guaranty Trust". ,,Niemieckie powiązania" są w rzeczywistości powiązaniami niemiecko-sowiecko -amerykańskimi. Zwłaszcza że przy 120 Broadway ma w 1917 swą siedzibę "Amsinck", który zasila finansowo w Nowym Jorku rosyjską opozycję na wygnaniu, między innymi Trockiego, jak również jego niemieckich przyjaciół, lewicowych socjalistów.
Trocki: "Wracam przerwać wojnę przeciw Niemcom"
Wszystko wskazuje na to, że do lutego 1917 Lenin nie korzystał jeszcze z tej złotej manny. On i jego przyjaciele mają nadal kłopoty finansowe. Ale, jak napisze później Trocki, 10 marca 1917 monarchia rosyjska "rzuciła się w ramiona liberałów". 16 marca, w małych pomieszczeniach "Nowego Miru", czasopisma emigrantów rosyjskich w Nowym Jorku, Trocki starał się podkreślić, że nowy rząd "nie reprezentuje celów rewolucyjnych i będzie miał krótki żywot, aby ustąpić miejsca tym, którzy rzeczywiście zdemokratyzują Rosję". Następnie, jak już o tym pisałem w jednej z moich poprzednich książek, 26 marca 1917, na zgromadzeniu publicznym, które miało miejsce w parku Harlem River, powiedział on: ,Jutro wracam do Rosji, aby obalić tam rząd tymczasowy i aby przerwać wojnę przeciw Niemcom..." To oczywiste i wcale nie trudne - liberałowie rosyjscy oświadczają publicznie, że dla nich "nie ma wrogów na lewicy". Odtąd Gelfond nie ma wiecej do TOboty, jak wprowadzić w swój obieg finansowy i swoje siatki pomocy grupy Lenina i Trockiego obok tych, które były związane z Dumą. Z pełną świadomością rosyjski dziennikarz emigracyjny Mikołaj Rutycz cytuje, aby scharakteryzować ten moment historyczny, usilny apel Wielkiego Księcia Aleksandra Michajłowicza, członka najwyższego dowództwa i stryja cara, datowany 4 kwietnia, a skierowany do bratanka Mikołaja II: "Lud nie chce rewolucji, ale rząd robi wszystko, aby powiększyć liczbę niezadowolonych. Jesteśmy świadkami tego niewiarygodnego widowiska - rewolucja przychodzi od góry, a nie od dołu." Jest to dokładnie to, co będzie się działo nie tylko w Rosji, ale na całym świecie przez ponad pięćdziesiąt lat, w przeciwieństwie do frazesów, według których "proletariat" buntuje się przeciwko "klasom rządzącym".
Lenin otrzymuje niemiecką mannę
"Interes" (bo czyż chodziło w końcu o coś innego?) z inicjatywy Gelfonda rozpoczął się dobrze, skoro po trzech miesiącach rozkręcania działalności przez jego ekipę, minister spraw zagranicznych Niemiec, w liście do Skarbu Państwa, zwracał się już z prośbą o "dodatkowe pięć milionów marek". Raport, z l kwietnia 1916, podaje, że Estończyk Keskula, inny agent niemiecki wśród uchodźców w Szwajcarii, sfinansował właśnie broszurę Bucharina "Wojna i klasa pracująca", i precyzuje: "Pozostaje on w stosunkach z Leninem i przekazał nam dyrektywy tego ostatniego do swoich agentów w Rosji." Keskula i Gelfond każą jednocześnie drukować i rozprowadzać darmowo w obozach rosyjskich jeńców wojennych w Niemczech czasopismo "Na obcej ziemi", mające ich nakłaniać do przejścia na stronę rewolucjonistów. Lenin koresponduje z Fürstenbergiem-Haneckim, osobistością numer dwa "niemieckich powiązań", i z Radkiem, członkiem tychże "powiązań" w Sztokholmie i Kopenhadze. To właśnie w stolicy Danii Gelfond utworzyłjako przykrywkę "Instytut Studiów Ekonomii Międzynarodowej", aby dać zatrudnienie i zarobki licznym mienszewikom i lewicowym socjalistom. Karol Sobelsohn zwany Radkiem, socjaldemokrata przybyły z Galicji, zajmował się tam sprawą przenikania propagandy do Rosji. Począwszy od listopada 1917, będzie on jednym z zastępców Lenina, zaś w 1919 sekretarzem wykonawczym Kominternu. Przez długi czas był przyjacielem Trockiego, którego zdradzi trochę później. W 1927 wykluczony z Komitetu Centralnego. Wmieszany poprzednio we wszystkie pertraktacje z Niemcami, od Brześcia po Rapallo, Radek wynurzy się jednak z cienia w 1929, aż do czystki, która pochłonie go w 1937. Fakt, że był jednym z najbardziej posłusznych agentów Stalina, nie uchronił go od śmierci. Radek był jednym ze świadków kontaktów między Leninem i ekipą Gelfonda. Korespondencja Lenina jest wymowna w tym względzie. Świadczy, że otrzymywał on od grupy Gelfonda wielokrotnie stałe wpłaty, w szczególności podczas swej podróży powrotnej do Petersburga poprzez Niemcy, a następnie Szwecję, na etapie w Malmo. 12 czerwca -1917, w liście do Fürstenberga -Haneckiego Lenin żali się, że "nie otrzymał jeszcze ani listu, ani pieniędzy". W innym liście potwierdza odbiór 2000. rubli przekazanych przez Kozłowskiego, itd.
Wypiera się tego niezręcznie
W czasie, gdy w lipcu 1917, po pierwszym, nieudanym zamachu stanu, Lenin ukrywał się na przedmieściach Petersburga, a potem przy granicy fińskiej, Rząd Tymczasowy opublikował wiele z tych listów, prze-. chwyconych i następnie puszczonych w obieg, oskarżając Lenina, że otrzymał niemieckie pieniądze. Ten zaprzeczył. "Lenin usiłował wyprzeć się tego z wyjątkową niezręcznością - stwierdza Adam B.Ulam - Oświadczył on, że ledwie zna Haneckiego (...), zresztą na tyle, iż wie, że ten człowiek i Kozłowski są polskimi socjalistami, nie bolszewikami... Fiirstenberg-Hanecki - jego korespondent i finansista, którego zrobił swoim sekretarzem ds. handlu zagranicznego! Ten Lenin z lata 1917, po swej pierwszej porażce, jest bardzo różny od swej legendy. Drżący ze strachu, zgolił brodę i niezręcznymi liścikami groził swoim oskarżycielom. Nie jest człowiekiem do walki na barykadach. To dobre dla proletariatu. Jego "geniusz" jest tylko sprytem, zmieniającym na taktykę i strategię machinacje i ambicje zasłaniające się doktryną - pretekstem. Rewolucja jego i jego towarzyszy zawdzięcza wszystko imperialistom i kapitalistom, którzy zresztą, raz z~a1azłszy się u władzy, pozwolili na liczne interesy z ominięciem prawa, podczas gdy oni ocalą od całkowitego upadku chwiejącą się ekonomię reżimu niezdolnego zrobić z niej ilustracji swej rzekomo "naukowej" logiki.
Niemiecka manna staje się obfitym, decydującym strumieniem
Wysocy funkcjonariusze wokół Kaisera byli zaniepokojeni porażką bolszewików w lecie 1917. "Niestety, wpływ grupy Lenina zmniejszył się" - sygnalizował raport ambasady niemieckiej w Sztokholmie. Jakoż poważne sumy są i będą jeszcze wpłacane. Gdy jednak wszystko to nie przynosiło rezultatów, Wilhelm II, jak pisze w swoich ,,Dziennikach" generał Max Hoffman "marzył ciągle o separatystycznym pokoju". Wystąpi jednak Leon Trocki i uspokoi swoich niemieckich protektorów. 26 października 1917, Bergen z MSZ-tu w Berlinie, który nadzorował pracę Gelfonda, każe przesłać do Petersburga, na żądanie niemieckich pośredników przy Gelfondzie, 2 miliony marek. W ciągu tego samego tygodnia von Kühlmann zażąda w ministerstwie finansów 15. milionów marek dla tych samych adresatów. Jest to "godzina prawdy" - czy Lenin, Trocki i eserowcy zdołają zdominować liberałów i mienszewików mających większość w Radach? Tak! Wtedy von Kühlmann odetchnął i w raporcie głównym, z 3 grudnia 1917, uzasadnił wpłacone sumy: "Dopiero wówczas, gdy bolszewicy otrzymali od nas, różnymi drogami i pod różnymi etykietami, nieprzerwany strumień pieniędzy, byli w stanie przekształcić swój główny organ «Prawdę» w narzędzie skutecznej propagandy i poszerzyć znacznie, wąską aż do tej pory, bazę ich partii..." Z około 10-20 tysięcy egzemplarzy "Prawda" przeskoczyła w czerwcu 1917 do 300 tysięcy, a w październiku do 400 tysięcy egzemplarzy. Niemieccy nadzorcy sprawy mogli powtórzyć to, co napisał już jeden z nich 21 kwietnia 1917, gdy Lenin znalazł się w Petersburgu: "Pracuje on tak, jak sobie tego życzyliśmy."
Wilhelm II dostrzegał komunistyczne niebezpieczeństwo od 1916 roku
Pozostaje powrócić do pokojowych usiłowań Wilhelma II rok wcześniej, szczególnie do próby Wielkiego Księcia Hesse. Wyglądało na to, że Wilhelm II odstąpił w końcu od swoich pangermańskich marzeń. Mówił on do osób zaufanych, że rewolucja, dzięki pomocy jej udzielonej, może stać się siłą niszczącą nie tylko Rosję, ale całą Europę, tak monarchie, jak republiki. To samo powiedział do Wielkiego Księcia, przed jego wyjazdem do Carskiego Sioła. Autor niniejszej książki dowiedział się o tym w Niemczech, po 1945, dyskutując pewnego wieczoru w Bawarii z młodym księciem Hanoweru. Świadectwo rodzinne, wyłącznie słowne. Ale od tego czasu dokumenty i inne dowody potwierdziły to. Jednym z pierwszych świadków był Fritz von Unruh, przyszły laureat nagrody Nobla, w 1916 wychowawca dzieci Wielkiego Księcia. Jego wspomnienia w tej sprawie można dzisiaj sprawdzić w Hamburgu. Towarzyszył on przygotowaniom do misji Wielkiego Księcia. Misja ta została potwierdzona również w 1957, w Niemczech, przez Marię Pilar von Pilchau, której brat był w 1916 radcą poselstwa rosyjskiego w Norwegii. Miał on powiązania ze sprawą przez adiutanta Wielkiego Księcia, którego znał w czasach przedwojennych. Czy mógłby zorganizować dyskretną podróż Wielkiego Księcia z Norwegii na terytorium fińsko-rosyjskie, gdzie by go ktoś oczekiwał? - Dziecinna zabawa! Wystarczy udać się do małej miejscowości Harapanda, na granicy szwedzkiej... Dokładnie w tym sektorze przygranicznym pułkownik rosyjski von Lar-Larski spotkał przypadkowo Wielkiego Księcia i pułkownika Mordwinowa. Dziennikarze angielscy, Tom Mangold (Daily Express) i Anthony Summers (BBC) dodają do listy tych świadectw to, czego dowiedzieli się od Ferdynanda de Schonaich-Carolath, wnuka Kaisera, i następnie od księcia Dymitra Golicyna, który osobiście spotkał Wielkiego Księcia Hesse w Carskim Siole, w roku 1916)0) Fakt, który potwierdziła mi w Paryżu, w 1978, wdowa po księciu.
Ci, którzy chcieli pokoju, "obawiali się ekspansji socjalizmu"
Porażka tej misji była do przewidzenia, nawet jeżeli w sierpniu 1, 916 Kaiser prosił generała Hoffmana "nie robić nic w sprawie Polski, co mogłoby zirytować Cara". W tym samym czasie poseł Protopopow na próżno dyskutował w Sztokholmie z jednym z braci Warburg, również reprezentującym Niemcy. Widzieliśmy powiązania Warburga z siłami finansowymi, które na Wall Street, w City i w Sztokholmie zmierzały jedynie do zniszczenia za jednym zamachem monarchii rosyjskiej i niemieckiej, wyczerpując całkowicie Francję w przedłużającej wojnie. Te same przyczyny neutralizowały w 1917 wysiłki pokojowe przyszłego kardynała Pacelli i przyszłego papieża Piusa XII. w jednej osobie, lorda Landsdowne (przed 1914 sekretarza Foreign Office) i księcia Sixte de Bourbon-Parme. Historyk amerykański Quigley nie kryje przyczyn ich porażki.. Pisze on w swej "Historii naszych czasów. 1960-1966", że "ich szanse były słabe", bowiem koniec końców dwóm z tych osobistości chodziło przede wszystkim o to, aby, przerywając wojnę, "przeszkodzić w zniszczeniu cesarstwa Habsburgów, największej katolickiej potęgi Europy", zaś wszyscy trzej, z Landsdowne'em na czele, "obawiali się ekspansji Socjalizmu". Wielka litera S pochodzi od Quigleya, rzecznika "postępowych" potęg polityczno-finansowych. Nie umielibyśmy lepiej ukazać stanu umysłów i celów tych w pewnych kręgach wysokiej finansjery międzynarodowej o inspiracji socjalistyczno -fabianistycznej, którzy za wszelką cenę chcieli wojny "aż do końca" =============================== cd. pod tytułem : Trocki, madame Fels-Rothschild, los Rewolucji |