Dzień po końcu świata
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz   
24.12.2012.

Dzień po końcu świata

 

 Stanisław Michalkiewicz

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2703  Felieton    specjalnie dla www.michalkiewicz.pl     24 grudnia 2012

No nie, panie Piperman, tego już za wiele! Ja już nie mogę słuchać te rzeczy, co ony mówią, tak samo, jak pani Monika Olejnikówna. Ona też nie mogła słuchać, jak ten - wi hajst der goj? - a -o - ten Terlikowski, zaczął jej mówić, że aborcja to tak jak morderstwo. No, powiedz pan sam - czy można spokojnie słuchać takie rzeczy? Pan może myślisz, że wszystko można słuchać? Jakże „można”, kiedy przecież nie można - i ta Olejnikówna zaczęła na tego, jakże mu tam? - a - na tego Terlikowskiego krzyczeć, że ona nie może już słuchać takie rzeczy. No i słuszna jej racja, - bo po co ona go wezwała do telewizora? Ona wezwała go do telewizora, żeby zwyczajnie - przesłuchać go i zawstydzić, a on, zamiast się przesłuchać i zawstydzić, to on zaczął mówić takie rzeczy.

Ja myślę, panie Piperman, że ona już go więcej nie wezwie, bo jak on ma mówić takie rzeczy, to lepiej będzie, jak Olejnikówna przesłucha się sama. Sama się zapyta i sama się odpowie i to będzie git - bo któż może lepiej od niej wiedzieć, jak trzeba odpowiadać? Tego nie wie nawet Niesiołowski, bo on tylko skalibrowany jest ogólnie - ale na szczegóły już musi być naprowadzony. Jak on zostanie naprowadzony, to on już wie, co ma robić; on się pieni, on krzyczy o nienawiść - a jak już się wypieni i wykrzyczy, to on idzie do kasy i tam jemu wypłacają dietę. I powiedz pan sam - po co tu jeszcze jakiś Terlikowski, co to zamiast się przesłuchać i zawstydzić, on mówi takie rzeczy jak jakiś bezwstydnik?

Panie Biberglanz, pan aby na pewno dobrze się czujesz? Jak ja bym nie wiedział, że pan jesteś dobry kupiec, to ja bym panu zapytał, od kiedy pan masz tych objawów. Co mnie pan zawracasz głowę tym całym Niesiołowskim z Olejnikówną? Pan rozumisz - te bezpieczniaki, to ony się nudzą i ony dla rozrywki każą urządzać w telewizorze takie walki kogutów; biorą Niesiołowskiego pokazują mu, dajmy na to, Terlikowskiego i on zaraz się na niego rzuca, gdacze, pióra lecą we wszystkie strony - ale co ja mam z tego za interes? A pan? Pan też nie masz z tego żaden interes. To co mnie pan zawracasz głowę, że pan nie możesz słuchać takie rzeczy? Jak pan nie możesz, to po co pan słuchasz? Pan słuchasz, jakbyś pan nie wiedział, że to są takie makagigi dla głupich gojów. Goje - ony patrzą, ony słuchają, ony potem nawet dzwonią, albo w gazecie u Michnika głosują, który wygrał - ale żeby pan, taki poważny człowiek, bawił się w takie rzeczy? Ja panu nie poznaję!

Oj, panie Piperman, ja nie bawię się w te rzeczy, pan masz rację, ja nie mam w tym żaden interes! Ja co innego chciałem pana powiedzieć, tylko widzisz pan, ja jestem taki zmartwiony, że ja się boję, czy mi się nie zaczyna gonitwa myśli, jak temu prezydentu, co to jest za, a nawet przeciw.

A czego pan jesteś zmartwiony? Kto panu martwi?

Mnie nikt nie martwi, ja sam się martwię. Przecież pan wiesz - goje, ony teraz mają święta, ony kupują choinki, ony kupują bombki na te choinki i wszystko takie - a jak ony kupują, to jak pan myślisz - kto im sprzedaje?

Nu, ja myślę, że to pan im to wszystko sprzedajesz, panie Biberglanz - i ja to rozumię. Ale ja nie rozumię, czegoś pan taki zdenerwowany, że pan się zapominasz, co pan chcesz mnie powiedzieć.

A co tu jest do rozumienia, to znaczy - do nierozumienia, panie Piperman? Pan nie masz interes żeby słuchać Olejnikównej - i tu masz pan recht - ale ja widzę, że pan nic nie słuchasz. A jak pan nic nie słuchasz, to jak pan chcesz wiedzieć, co w trawie piszczy? Pan nic nie wiesz o koniec świata?

Jak to ja nic nie wiem, kiedy ja o koniec świata wiem wszystko? Koniec świata to jest koło Witebska. Tak mnie mówił mój dziadek, jak on tam kiedyś poszedł z towarem do jednej wsi, spotkał babę i pyta ją, którędy iść dalej. A ona jemu powiada: dalej? Od nas dalej? Od nas dalej już nie można, od nas można tylko z powrotem. Znaczy się, panie Biberglanz, tam jest koniec świata. Ale po co panu ten koniec świata? Pan tam chcesz robić jakiś interes?

Jaki tam znowu interes, to znaczy tak; koniec świata to jest git interes - ale nie ten, co mnie pan mówisz. Jakiego tam Witebska? Tu nie chodzi o Witebska, tylko o Majów. Ony, uważasz pan, te Maje, ony miały taki kalendarz i ony obliczyły, że koniec świata będzie 21 grudnia tego roku.

A co to za Maje? To jakieś goje?

Zgadłeś pan. To goje, tylko amerykańskie, znaczy się - indiańskie.

Panie Biberglanz - od kiedy pan się przejmujesz, co sobie myślą goje, niechby nawet amerykańskie? Ony nawet jak myślą, to ony przecież nic nie wymyślą. Wymyślić to możesz pan, to mogę ja, to może, dajmy na to, Rotszyld, a nawet z ostateczności Michnik - ale przecież nie goje. A pan mi opowiadasz o jakichś Majach. Co ony robią, te Maje, ony coś sprzedają?

Ony nic nie sprzedają, ony nic nie kupują, bo ich nie ma.

Panie Biberglanz, co pan mnie mówisz takie rzeczy? Pan chcesz mnie powiedzieć, że ony, znaczy się - te Maje - rządzą światem?

A czego jak ja mówię, że ich nie ma, to pan zaraz myślisz, że ony rządzą światem?

No a co ja mam myślić, jak pan tak mówisz? Weź pan Michnika; on mówi, że nie ma Żydów. A znowu goje mówią, że nie ma Wojskowych Służb Informacyjnych. A pan mnie mówisz, że Majów też nie ma. To sam pan powiedz - co ja mam myślić? Jak ich nie ma, to dlaczego ony mają kalendarz? Jak ich nie ma, to kto nakazał końcu świata?

Ony nakazali, ale to było dawno. Ony wszystkie powyginali, ale zostawili kalendarz i ten kalendarz ktoś znalazł i zobaczył, że tam jest koniec świata. 21 grudnia tego roku.

No i co? Panie Biberglanz, ja widzę, że pan masz zegarek. A kalendarz też pan masz? Jakbyś pan miał kalendarz, to byś pan wiedział, że dzisiaj jest już 22 grudnia.

Pan myślisz, że ja nie wiem? Ja wiem - ale widzisz pan - jak dzisiaj jest 22 grudnia, to znaczy, że końcu świata został odwołany. A jak on jest odwołany, to już nie można robić na nim żaden interes. I teraz pan sobie wyobraź, co te głupie goje wymyśliły. Zamiast ogłosić koniec świata najdalej za rok - ony powiedziały, że Maje się pomyliły, ale za to Newton na pewno się nie pomylił, więc koniec świata na pewno będzie, tyle, że dopiero w roku 2060. I pan się dziwisz, że ja nie mogę słuchać takie rzeczy? Jak ja mam robić interes na koniec świata, jak on ma być dopiero w 2060 roku? Panie Piperman, powiedz pan sam, czy to nie jest gewałt, czy to nie jest rozbój? Pan mógłbyś tego słuchać, jak pan byś był na moim miejscu? Czy to prawda, co mówią, że pan masz znajomości w rządzie? To powiedz im pan, żeby ony zrobiły koniec świata wcześniej, bo ja tak długo czekać nie mogę!

x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x x

Wesołych Świąt! Jak mówi się w sferach kupieckich - a dlaczego ony nie mają być wesołe, skoro koniec świata został odwołany? A Boże Narodzenie nie zostało odwołane, przynajmniej na razie - chociaż oczywiście nieubłagany postęp nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Zatem - dlaczego nie mielibyśmy się weselić? Tedy weselmy się - bo komuż weselić się z okazji Bożego Narodzenia, jeśli nie nam - starym kontrrewolucjonierom?

Stanisław Michalkiewicz