Fatima- prawdziwa Karta Opozycji wobec sił ZŁA | |
Wpisał: o. Paul Kramer | |
26.12.2012. | |
Fatima- prawdziwa Karta Opozycji wobec sił ZŁA
Ostatnia bitwa Szatana (4) Posted by Marucha w dniu 2012-11-13 The Devil’s Final Battle Poprzednie odcinki:
Poniższy rozdział przetłumaczył, jak umiał - bo nie znalazł jego przekładu - gajowy Marucha, czym być może wszedł w szkodę p. Oli Gordon. ROZDZIAŁ II - POCZĄTEK DŁUGIEJ WALKI ZE ZŁEM Nawet pobieżne przeczytanie pierwszych dwu części Tajemnicy Fatimskiej ukazuje, iż jest ona wyzwaniem rzucone przez Niebo potęgom tego świata, których władza nawet nad katolicką Portugalią nieustannie wzrasta od początków XX wieku. Po przywołaniu tekstu Tajemnicy przedłożonego w pierwszym rozdziale, staje się oczywiste, iż przesłanie Nieba oznacza klątwę rzuconą na masońskie rządy w Portugalii i na wszystkie zorganizowane siły wrogie Kościołowi, które od początku ubiegłego wieku planują ostateczny atak na katolicką twierdzę – jak zobaczymy, za jej zgodą. Podstawowe elementy przesłania z Fatimy to prawdziwa Karta Opozycji względem tych sił: ratowanie dusz przed potępieniem; ustanowienie na całym świecie kultu Niepokalanego Serca Maryi; poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu i w konsekwencji nawrócenie Rosji na katolicyzm; pokój na świecie zrodzony z triumfu Niepokalanego Serca. Nie ma żadnych wątpliwości, iż przesłanie z Fatimy jest ważne dla ratowania dusz. Lecz cokolwiek mniej jasne i oczywiste jest, że przesłanie i ukazanie się Naszej Pani ma wielką wagę także dla właściwego uporządkowania spraw ludzkich na Ziemi – co wprowadza we wściekłość zewnętrznych i wewnętrznych wrogów Kościoła. Jeśli ludzkość będzie miała wzgląd na przesłanie Dziewicy, wówczas pokój między poszczególnymi ludźmi, rodzinami, miastami i krajami – faktycznie pokój na całym świecie – będzie możliwy do osiągnięcia pod postacią Katolickiego Porządku Społecznego. (W następnym rozdziale przekonamy się, iż nie jest to utopia: bowiem katolicki porządek społeczny osiągnięto nawet w XX wieku, w Portugalii, poświęcając kraj Niepokalanemu Sercu Maryi w 1931 roku). Oczywiście, nie pozbylibyśmy się grzechu pierworodnego, ale weszlibyśmy w okres historii prorokowany pod bożym natchnieniem przez Izajasza – świata bez wojen, bez nauki rzemiosła wojennego, z mieczami przekutymi na pługi [1]. Skłonność człowieka do grzechu zmalała by i poddana została dobroczynnej kontroli Kościoła i jego sakramentów. A któż, patrząc na dzisiejszy świat, mógłby na poważnie zanegować, iż nawet najgorsze ekscesy z epoki przed Reformacją, gdy w Europie panował katolicki porządek społeczny, są niczym w porównaniu z ogromem przemocy i zła, jakie zostało zalegalizowane w niemal wszystkich współczesnych krajach – a przede wszystkim z niekończącym się holocaustem “zgodnej z prawem” aborcji? Wnioski płynące z prostych słów Wielkiej Tajemnicy Fatimskiej są łatwe do zrozumienia przez każdego, obdarzonego minimalną choćby inteligencją: taki plan pokoju światowego może być zrealizowany jedynie wtedy, gdy będzie miała miejsce swobodna współpraca między ludźmi na wszystkich szczeblach społeczeństwa. (Nie mówimy tu o jakiejś przemocą wprowadzonej dyktaturze religijnej, jaka istnieje w pewnych krajach muzułmańskich, lecz o porządku społecznym naturalnie kształtującym się na bazie wspólnej wiary katolickiej). Plan ten może jednak odnieść sukces tylko wtedy, jeśli będzie oparty na woli Stworzyciela, który namaścił Jezusa Chrystusa, Zbawiciela ludzkości, na Króla Królów i Pana Panów (Apoc. 19:16). Jezus jest królem nie tylko każdego człowieka z osobna, ale i całych społeczeństw i świata. Dlatego, aby plan Błogosławionej Maryi Dziewicy, Królowej Nieba i Ziemi, mógł zadziałać, ludzkość musi uznać Chrystusa za swego króla, tak jak czyni to Kościół Katolicki. Że znajdą się w wystarczającej liczbie ludzie gotowi do wzięcia tego na siebie – najpierw w Rosji, a potem poza nią – jest właśnie cudem obiecanym przez Niepokalaną, jeśli Jej żądania zostaną spełnione. Można zrozumieć, że książę tego świata, jak zwał Jezus Chrystus szatana, nie zaakceptuje bez walki planów zniszczenia swego kwitnącego królestwa. Nie zgodzą się na zamiary Nieba również ci ludzie, organizacje i tajne stowarzyszenia, których potęga i nieuczciwie zdobyte bogactwa zostały by utracone, gdyby nastąpiło nawrócenie Rosji i triumf Niepokalanego Serca – a zatem katolicyzmu. W oparciu o powyższe, możemy lepiej zrozumieć dlaczego Przesłanie z Fatimy spotkało się już wtedy, gdy objawienia miały miejsce, z gwałtowną opozycją ciągnącą się do dnia dzisiejszego nawet wśród ludzi Kościoła, przeciwników żądań Dziewicy. W czasach, gdy miały miejsce objawienia w Fatimie, burmistrzem Qurem, siedziby władz okręgu w którym znajdowała się Fatima i Aljustrel (miejsce urodzin dzieci, które ujrzały Matkę Boską), był niejaki Arturo de Oliveira Santos, publicznie deklarujący się ateistą. Z zawodu kowal, zwany był powszechnie “Blacharzem” (Tinsmith). Posiadał niewielkie formalne wykształcenie, lecz ogromne ambicje. Był młodym człowiekiem opierającym się na własnych siłach i odważnym; został wydawcą lokalnej gazety “Ouriense”, gdzie dawał ujście swym antymonarchicznym i antyreligijnym poglądom, wyrażanych z zawziętością i pewnym talentem. W wieku 26 lat został członkiem Loży Wielkiego Wschodu w Leiria. Jak dowodzi wielki katolicki historyk, William Thomas Walsh, Santos uległ indoktrynacji ezoteryką synkretycznej i naturalistycznej religii, która była głównym przeciwnikiem Kościoła Katolickiego w czasach nowożytnych i której zwolennicy już przechwalali się, iż planując i przeprowadzając portugalską rewolucję w 1910 roku poczynili duży krok na drodze całkowitej eliminacji chrześcijaństwa na Półwyspie Iberyjskim. Walsh podaje również, że w 1911 roku mistrz Loży Wielkiego Wschodu, Magahaes Lima, przewidywał, iż za kilka lat żaden młody człowiek nie będzie chciał podjąć studiów w seminarium kapłańskim – a wybitny mason portugalski, Alfonso Costa, zapewniał swych braci i delegatów z lóż francuskich, iż następne pokolenie będzie świadkiem końca katolicyzmu, “głównego sprawcy opłakanego stanu, w jakim znalazł się nasz kraj”. Istotnie, istniały przesłanki, by masońskie przepowiednie się sprawdziły, natomiast nie było żadnych powodów do wysuwania takiego oskarżenia. Dalej profesor Walsh odnotowywuje, iż w 1911 roku nowe władze Portugalii przejęły własność Kościoła, rozproszyły, uwięziły i wypędziły setki księży i zakonnic, a kardynałowi Patriarsze Lizbony dano pięć dni na opuszczenie miasta bez prawa powrotu. Wypędzeni księża i zakonnicy uciekli do Francji i do innych krajów. Niektórzy na kolanach błagali Matkę Bożą w Lourdes o pomoc dla swego nieszczęśliwego kraju, kiedyś szczycącego się mianem “Kraju Świętej Marii”, teraz będącego sceną bezbożnictwa i anarchii, w którym co miesiąc wybuchała nowa rewolucja. Arturo Santos założył nową lożę masońską w Qurem, przeniósł tam swój warsztat kowalski i w 1917 roku został jej przewodniczącym. Z pomocą swych braci wolnomularzy został burmistrzem Qurem, co oznaczało zarazem posiadanie tytułu Przewodniczącego Administracji Miejskiej i Rady Miejskiej oraz zastępcy Sędziego Izby Handlowej. Mając w ręku tyle władzy, Senhor Santos stał się najbardziej wpływowym i zarazem budzącym strach człowiekiem w swych sferach w Portugalii. W okresie jego rządów coraz mniej osób chodziło na Msze i otrzymywało sakramenty, liczba rozwodów wzrosła, zaś liczba urodzin zmalała. Gdy zaaresztował sześciu księży i trzymał ich w izolacji przez osiem dni, wysocy katoliccy urzędnicy w administracji miejskiej zbyt zajęci byli robieniem intratnych kompromisów, by znaleźć czas na głośne protesty. “Blacharz” i jego przyjaciele walczący o “postęp i oświecenie”, jak zwali walkę z Kościołem, uważali, że wszystko, co było do wygrania, już wygrali. [2] W roku 1917 Objawienia w Fatimie stały się znane w całej Portugalii, choć w różnych wersjach. Żurnaliści z antyreligijnej prasy dobrze się bawili tworzeniem ich prześmiewczych wersji. Ojciec de Marchi, zanotowując ich nastawienie, pisze: “Te dzieci to marionetki w rękach Jezuitów. Nie Jezuitów? No to w takim razie kleru w ogólności, albo papieża, zwabiających ignorantów i nieświadomych ludzi do Cova da Iria, aby wyciągnąć od nich pieniądze. Co, nie mieli pieniędzy? No to w takim razie po to, aby przekabacić ich politycznie i sabotować oświeconą Republikę na rzecz Rzymu i reakcji. Prasa cieszyła się z takich wesołkowatych wypadów. Wolnomularze byli zachwyceni.” [3] Wszyscy lojalni zwolennicy panującego Nowego Porządku uważali całą sytuację za śmieszną. Arturo Santos, burmistrz Qurem, nie widział jednak nic śmiesznego w tym, że tak otwarta manifestacja religijna miała miejsce w jego okręgu. Niektórzy z jego wyborców wierzyli, iż Nasza Pani pojawia się w Fatimie. Santos nie wiedział, jakich wyjaśnień udzielić swym politycznym kolegom, gdyby echa objawień, przeciwnych jego nadziejom zbudowania Republiki Bezbożnictwa, nadal rozprzestrzeniały się w jego regionie. Postanowił zatem użyć ciężkiej pięści prawa przeciwko trójce dzieci-proroków. 11 sierpnia 1917 roku, burmistrz Qurem rozkazał rodzicom trojga dzieci, aby doprowadziły je do magistratu na przesłuchanie. Ti Marto, ojciec Hiacynty i Franciszka, powiedział, że “Nie ma sensu, aby tak małe dzieci stawiać przed tego rodzaju sądem. Poza tym odległość 3 mil [prawie 15 km - admin] jest dla nich zbyt duża, aby mogły udać się tam piechotą, a nie umieją jeździć na zwierzętach. Nie mam zamiaru tego robić. Przyjdę i powiem administratorowi, dlaczego.” Jego żona, Olimpia, zgodziła się z mężem. Natomiast ojciec Łucji, Antonio, skłaniał się ku opinii swej żony, Marii Rosa, że jeśli Łucja kłamie, dobrze będzie dać jej nauczkę – a jeśli mówi prawdę (w co oboje wątpili), wówczas Nasza Pani zaopiekuje się nią. Antonio posadził swą córkę na grzbiet osła [burro, gatunek niewielkiego osła - admin], z którego po drodze spadła trzy razy i udał się w drogę na spotkanie z burmistrzem. Ti Marto zostawił dzieci w domu i poszedł sam, by mówić w ich imieniu. Przed podróżą Hiacynta powiedziała Łucji: “Nie zważaj na nic. Jeśli cię zabiją, powiedz im, że jestem taka, jak ty, a Franciszek jeszcze bardziej – i że też chcemy umrzeć. A teraz pójdę z Franciszkiem, aby się za ciebie gorąco pomodlić”. Burmistrz Santos spytał Łucję, czy widziała Panią w Cova da Iria i kim, jej zdaniem, była owa postać. Zażądał też, aby Łucja zdradziła mu tajemnicę, którą Nasza Pani przekazała dzieciom i obiecała, że już nigdy nie wróci do Cova da Iria. Łucja odmówiła zarówno wydania tajemnicy, jak i uczynienia obietnicy. (Nasza Pani kazała dzieciom powracać do Cova da Iria 13-go każdego miesiąca, co dzieci przyrzekły). Wówczas burmistrz spytał Antonia, czy ludzie w Fatimie wierzyli w całą historię. “Och, nie, Panie! To wszystko to babska gadanina”, odpowiedział Antonio. “A co ty masz do powiedzenia?” – zwrócił się burmistrz do Ti Marto. Świadkowie rozmowy zaczęli się śmiać. Burmistrz zrobił gest, by odprawić przesłuchiwanych i jeden z jego ludzi kazał im wyjść. Burmistrz odprowadził ich do drzwi i powiedział Łucji: “Jeśli nie wyjawisz tajemnicy, stracisz życie!”. Wtedy Łucja, jej ojciec i Ti Marto powrócili do Aljustrel. Wieczorem 12 sierpnia trzech policjantów kazało dzieciom udać się do domu Ti Marto, gdzie osobiście oczekiwał na nich burmistrz. Oznajmił dzieciom, iż może spotkać je kara śmierci, jeśli nie wyjawią Wielkiej Tajemnicy, którą poznali 13 lipca. Dzieci odmówiły, powołując się na obietnicę daną Naszej Pani, której nie mogą złamać. “Nic się nie bójcie” – wyszeptała Hiacynta do pozostałej dwójki – “Jeśli nas zabiją, to tym lepiej, bo wtedy ujrzymy Jezusa i Naszą Panią”. Rankiem 13 sierpnia Ti Marto pracował w polu. Przyszedł do domu, aby zmyć brud z rąk. Wokół domu zgromadził się tłum ludzi, którzy przyszli aby być obecni podczas ukazania się Matki Boskiej, jakie miało mieć miejsce właśnie tego dnia w Cova da Iria. Jego żona, Olimpia, była zdenerwowana i wskazała ręką na pokój dzienny. Ti Marto wszedł do pokoju i, jak czytamy w jego własnym opisie wydarzenia dla ojca de Marchiu: “Kogóż widzę, jeśli nie burmistrza we własnej osobie? Myślę, że jednak nie byłem dla niego zbyt uprzejmy, ponieważ zauważywszy tam księdza, przywitałem się najpierw z księdzem. Potem powiedziałem do burmistrza: »Nie spodziewałem się Pana w tym miejscu«.” Burmistrz powiedział, że chce wziąć dzieci w swym wozie do Cova da Iria i dać im czas na rozmowę z proboszczem z Fatimy, który miał je przesłuchać. Dzieci i ich rodzice miały złe przeczucia, lecz wyraziły zgodę. Burmistrz najpierw skierował się do proboszcza z Fatimy, lecz potem, zamiast zabrać je do Cova da Iria, strzelił z bata i całym pędem pojechał drogą w przeciwnym kierunku, do Qurem, gdzie uwięził je w jednym z pokoi w swym domu. W Cova da Iria było wówczas około 1500 ludzi i wszyscy zastanawiali się, co mogło stać się z dziećmi. Nadchodził czas, kiedy miała się ukazać Nasza Pani i zebrany tłum dostrzegł nadnaturalne zjawiska, jakie można było zaobserwować także podczas wcześniejszych objawień. Wiele osób, w tym niewierzących, zostało przekonanych, że Ona nadeszła. Ale nie było dzieci, którym miała przekazać swe przesłanie. Wówczas przybyło kilka osób z wieścią, iż burmistrz Qurem porwał dzieci, wziął je najpierw do proboszcza z Fatimy, a potem do własnego domu w Qurem. Tłum szybko doszedł do wniosku, że tych dwu – ksiądz i burmistrz – uknuli wspólnie spisek porwania dzieci, co ich zdaniem “zniszczyło objawienie i rozczarowało Matkę Boską”. Odezwały się gniewne głosy skierowane przeciwko burmistrzowi i proboszczowi, lecz Ti Marto przekonał tłum, aby nie szukał zemsty: “Chłopcy, spokojnie! Nie zróbcie nikomu krzywdy! Ten, kto zasługuje na karę, otrzyma ją. Na wszystko to zezwolenie dał Ten, który jest ponad nami!” Następnego ranka burmistrz Qurem ponownie przesłuchał dzieci, które potwierdziły, iż widziały piękną Panią i jeszcze raz odmówiły zdradzenia tajemnicy – nawet wtedy, gdy zagroził im zamknięciem w więzieniu na całe życie, torturami i śmiercią. Zdecydowany, aby wymusić na dzieciach jakieś wyznanie, które położyło by kres religijnym manifestacjom w jego regionie, burmistrz wtrącił je do miejskiego więzienia, z jego ciemnymi i cuchnącymi celami za żelaznymi kratami. Wrzucono je do ogólnego pomieszczenia, gdzie trzymano większość więźniów. Dzieci były wystraszone i smutne, szczególnie 7-letnia Hiacynta, która myślała, że już nigdy nie ujrzy swych rodziców. Jednak dodawały sobie nawzajem otuchy, przypominając, co usłyszały od Naszej Pani o niebie i ofiarowały swe cierpienia za nawrócenie grzeszników. Dzieci odmawiały różaniec i więźniowie dołączali się do modlitw. Jakiś czas później, burmistrz kazał policjantowi sprowadzić dzieci do siebie i po raz ostatni zażądał wyjawienia tajemnicy. Ponieważ dzieci odmówiły, powiedział im, że będą żywcem ugotowane w oleju. Wykrzyknął rozkaz i strażnik otworzył drzwi. Spytał strażnika, czy olej był wystarczająco gorący; strażnik odpowiedział, że tak. Wtedy burmistrz rozkazał strażnikowi wrzucić do oleju najpierw najmłodszą Hiacyntę. Strażnik chwycił dziecko i zabrał je ze sobą. Inny strażnik zobaczył, że Franciszek poruszał wargami i spytał go, co mówi. “Ave Maria” – odpowiedział Franciszek – “po to, aby moja młodsza siostra się nie bała”. Łucja i Franciszek byli pewni, że strażnik wkrótce wróci i po nich, aby je zabić. Franciszek powiedział Łucji: “Co to nas obchodzi, jeśli nas zabiją? Pójdziemy prosto do Nieba”. Później strażnik wrócił do pomieszczenia, w którym burmistrz przesłuchiwał dzieci i powiedział Franciszkowi i Łucji, że Hiacynta została ugotowana w oleju, ponieważ nie chciała zdradzić tajemnicy. Burmistrz starał się namówić pozostałą dwójkę, aby ją wyjawili, gdyż w przeciwnym razie czeka je taki sam los. Jednakże dzieci odmówiły, po czym zabrano Franciszka, aby podzielił los Hiacynty. Następnie strażnik przyszedł po Łucję, która, choć myślała, że Franciszek i Hiacynta zostali zabici za nie ujawnienie tajemnicy, wolała raczej umrzeć, niż złamać obietnicę daną Błogosławionej Dziewicy. Została zatem zabrana na miejsce, gdzie, jak myślała, czekała ją pewna śmierć. Okazało się, ze Hiacynta została po prostu wzięta do innego pokoju, a Franciszek i Łucja, gdy nadchodziła ich kolej na “śmierć we wrzącym oleju” byli również do niego doprowadzeni. Wszyscy troje byli znów razem. Burmistrz użył brudnego chwytu, aby zastraszyć dzieci i wyciągnąć od nich tajemnicę. Łucja, przywołując całe wydarzenie w swych pamiętnikach, pisze że była – podobnie jak jej dwoje kuzynów – iż czeka je męczeńska śmierć z rąk burmistrza. Następnego ranka, po kolejnym przesłuchaniu, burmistrz nadal nie był w stanie złamać oporu dzieci, uznał zatem, iż dalej ciągnąć sprawy nie ma sensu i kazał odesłać je z powrotem do Fatimy. Było to 15 sierpnia, święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Fakt, że masoński burmistrz Qurem uciekł się aż do metody straszenia trójki małych dzieci okrutną śmiercią, aby przeszkodzić ludziom wierzyć i otwarcie manifestować swą wiarę w Boga, Jego Przenajświętszą Matkę i Kościół Katolicki, daje pewne wskazówki, jak daleko może pójść masoneria w swych desperackich próbach zniszczenia Kościoła raz na zawsze i zbudowania na jego miejsce Republiki Bezbożnictwa – nie tylko w Portugalii, ale na całym świecie. Przypisy: [1] “On będzie rozjemcą pomiędzy ludami “Będzie On rozjemcą między licznymi ludami (Za Biblią Tysiąclecia) [2] William Thomas Walsh, Our Lady of Fatima, (Image-Doubleday, New York , Imprimatur 1947) pp. 95-97. [3] Father John de Marchi, I.M.C., The Immaculate Heart: The True Story of Our Lady of Fatima, p. 88. |