Aresztować Matkę Boską
Wpisał: Krzysztof Zielke   
27.12.2012.

Aresztować Matkę Boską

 

Krzysztof Zielke http://niezalezna.pl/36428-aresztowac-matke-boska

 

Tagi: PRL, Matka Boska, Stefan Wyszyński, Jasna Góra, Jan Paweł II, Częstochowa  25.12.2012

 

W czasie obchodów milenium chrztu Polski komuniści w wojnie z Kościołem posunęli się do aresztowania pielgrzymującego po Polsce obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Przez wiele lat policja „oblegała” Jasną Górę i pilnowała, aby obraz nie opuścił klasztoru.

Kardynał Stefan Wyszyński w czasie swojego uwięzienia w latach 1953–1956 doszedł do wniosku, że choć po stalinowskiej nocy nic z dawnych cnót w Polakach nie zostało poza wiarą i czcią dla Najświętszej Panny, to – jak pisał Henryk Sienkiewicz w „Potopie” – na tym „fundamencie reszta odbudowaną być może”. Dlatego swoją strategię odnowy moralnej narodu oparł na ponowieniu ślubów jasnogórskich, składanych niegdyś przez Jana Kazimierza, oraz na dziewięcioletnim przygotowaniu do milenium chrztu Polski, m.in. poprzez publiczne manifestacje czci dla pielgrzymującej po Polsce kopii obrazu jasnogórskiej Madonny. Władze PRL, z Władysławem Gomułką na czele, próbowały zorganizować konkurencyjne obchody tysiąclecia państwa polskiego, ale wobec większej popularności uroczystości kościelnych postanowiły rozprawić się z kultem, jaki otaczał obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.

Madonna skrępowana sznurami

Niemal każdy z rozpisanych na lata punktów programu wielkiej nowenny przed milenium chrztu Polski spotkał się z kontrakcją ze strony rządu. Na hasło wierności krzyżowi władza zareagowała usuwaniem krzyży ze szkół. W odpowiedzi na program „w obronie duszy ciała” odpowiedziała przepisami dotyczącymi przerywania ciąży, pozwalającymi zabijać dzieci nienarodzone. Wkrótce władze z furią zaatakowały prymasa Wyszyńskiego za list biskupów polskich do niemieckich ze słynnym „przebaczamy i prosimy o wybaczenie”. Być może rządzącym udałoby się wykorzystać antyniemieckie nastroje w społeczeństwie, gdyby nie sam Gomułka, który oburzał się, że „prymas kieruje Polskę ku Zachodowi, gdy tymczasem od dwudziestu lat należy ona do Wschodu”.

Kiedy w kwietniu 1966 r. rozpoczęły się obchody milenijne, władze – też w Gnieźnie – zorganizowały konkurencyjne uroczystości związane z tysiącleciem państwa polskiego. Kazanie arcybiskupa Krakowa Karola Wojtyły zostało częściowo zagłuszone przez salwy armatnie na cześć ministra obrony narodowej Mariana Spychalskiego. Jednak ludzie przerywali kordony Milicji Obywatelskiej, żeby opuścić rządowe obchody i przyłączyć się do uroczystości kościelnych. 40 tys. osób entuzjastycznie pozdrawiało biskupów. Ta sama sytuacja powtórzyła się w Poznaniu, gdzie widać było tysiące ludzi uciekających z wiecu Gomułki na uroczystość religijną. Wszędzie obchodom milenium towarzyszył obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.

Kiedy w Poznaniu władze zakazały procesji z obrazem, wierni ponieśli samochód, w którym znajdowała się ikona. Ponieważ komunistyczne władze nie wpuściły do Polski papieża Pawła VI, podczas uroczystości 3 maja na Jasnej Górze na pustym fotelu ustawiono portret papieża.

Mimo protestów kardynała Wojtyły milicja uniemożliwiła uroczysty wjazd obrazu Matki Bożej do Krakowa. Podczas wyjazdu ikony z Krakowa doszło do starć ZOMO z demonstrującą młodzieżą. W odwecie za spontaniczną procesję studentów w Lublinie zatrzymano samochód z obrazem, przykryto ikonę plandekami, skrępowano sznurami i odprowadzono do Częstochowy. Choć władze odebrały prymasowi obraz w drodze z Fromborka do Warszawy, kilkanaście tysięcy ludzi zgromadzonych przed kościołem św. Stanisława Kostki na Żoliborzu w Warszawie gorąco oklaskiwało Wyszyńskiego, kiedy witał nieobecny obraz.

Wreszcie we wrześniu władze aresztowały wizerunek Madonny i zakazały wywożenia go z Jasnej Góry. Dlatego wszystkie następne uroczystości milenijne odbywały się w obecności pustych ram z kwiatami, co wywierało na wiernych wielkie wrażenie.

Po ostatniej, listopadowej uroczystości milenijnej w Białymstoku nikt nie miał już wątpliwości, że Kościół ma za sobą przygniatającą większość społeczeństwa. Klęska konkurencyjnych uroczystości organizowanych przez władze w miastach na milenijnym szlaku pozwoliła jednemu z biskupów podsumować, że Kościół wygrał „rozgrywki” wynikiem 24:0. Delegitymizacja władz PRL była tak wielka, że wierni zaczęli śpiewać „Boże coś Polskę” z ostatnim wersetem w brzmieniu: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”.

Uwolnienie obrazu

Przez sześć lat obraz był zamknięty w jednej z kaplic na Jasnej Górze. Milicjanci pilnowali, aby obraz nie został wywieziony. Wierni zaczęli ich porównywać do Szwedów oblegających Jasną Górę. Zakonnikom grożono, że jeśli obraz opuści klasztor, to władze odbiorą im domy klasztorne w Częstochowie i na Skałce w Krakowie.

Dlatego obraz został potajemnie wywieziony z Jasnej Góry dopiero w czerwcu 1972 r. Pomysłodawcą akcji był ks. Józef Wójcik, wcześniej wielokrotnie więziony za organizowanie protestów przeciwko usuwaniu krzyży ze szkół. O planowanym włamaniu na Jasną Górę wiedzieli tylko prymas Wyszyński i generał zakonu paulinów. Pomagające ks. Wójcikowi siostry dorobiły klucz do kaplicy i wywiozły nyską obraz z Jasnej Góry. Ikona została przewieziona do Radomia, gdzie odbywał się kolejny etap pielgrzymowania pustych ram obrazu nawiedzenia. Kiedy Wyszyński i Wojtyła zobaczyli wykradzioną ikonę, ucałowali ją i ku euforii ok. 80 tys. zgromadzonych osobiście zanieśli ją na plac i wstawili w ramy.

„Jak się Polska uchrześcijani”

Jak mówił już w 1960 r. Wyszyński, „dziewięcioletnie przygotowanie do milenium winno całą Polskę przeobrazić wewnętrznie. Los komunizmu rozstrzygnie się w Polsce. Jak się Polska uchrześcijani, stanie się wielką siłą moralną, komunizm sam przez się upadnie. Losy komunizmu rozstrzygną się nie w Rosji, lecz w Polsce. Polska pokaże całemu światu, jak się brać za komunizm, i cały świat będzie jej wdzięczny za to! ”.

Strategię prymasa Wyszyńskiego w skali globalnej kontynuował Jan Paweł II. Jak mówił, „nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego papieża Polaka, gdyby nie było Jasnej Góry i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, które związane są z twoim prymasowskim posługiwaniem”.

Kiedy młodzi Polacy po wprowadzeniu stanu wojennego upadli na duchu i chcieli uciekać na Zachód, Jan Paweł II na spotkaniu z młodzieżą w 1983 r. w Częstochowie wzywał do wierności Polsce i milenijnemu programowi zawartemu w słowach Apelu Jasnogórskiego. „Co to znaczy: »czuwam«? To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Czuwam – to znaczy: miłość bliźniego – to znaczy podstawowa międzyludzka solidarność”.

Te słowa papież mógł powtórzyć w 1991 r. na Światowym Dniu Młodzieży w Częstochowie, na który przybyła nie tylko młodzież z Europy Zachodniej, ale też dzięki upadkowi murów, po raz pierwszy ok. 100 tys. ludzi z Europy Wschodniej.

Kiedy papież pozdrawiał wiernych po rosyjsku, litewsku, białorusku, ukraińsku, czesku, słowacku, chorwacku i słoweńsku, na placu przed klasztorem pojawiały się flagi państw, które dopiero miały powstać w następnych miesiącach. Cztery dni później w Związku Sowieckim doszło do próby zamachu stanu. W wyniku klęski tzw. puczu Janajewa niepodległość ogłosiły Ukraina i Białoruś, których prezydenci wspólnie z prezydentem Rosji Borysem Jelcynem rozwiązali Związek Sowiecki z końcem tego samego roku. Jak mówił Jan Paweł II o walce stoczonej o człowieka w XX wieku: „Zaprawdę, zaprawdę. Wielkie rzeczy Pan wam uczynił! ”.

Upadek postkomunizmu?

Niedawna profanacja obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej czy przyzwolenie władz na poniżanie Krzyża Pamięci boli wielu Polaków. Jednak nikt jeszcze nie wygrał w Polsce z Jasnogórską Madonną ani krzyżem Chrystusowym. Tak było z krzyżami gdańskimi. Dziesięć lat po tym, jak władze zlikwidowały prosty drewniany krzyż postawiony przez stoczniowców kolegom zabitym w grudniu 1970 r., powstała gigantyczna, 17-metrowa konstrukcja trzech stalowych krzyży.

Dlatego w obliczu profanacji nie trzeba upadać na duchu, bo jak mówił w „Potopie” ks. Kordecki, „jeśli Bóg ślepoty umysłowej na nich nie zesłał, nigdy oni się na Jasną Górę nie ośmielą uderzyć, bo ten dzień byłby dniem przemiany ich fortuny a opamiętania naszego”.

Autor: Krzysztof Zielke  Żródło: Gazeta Polska