Kryzys czy rabunek?
Wpisał: Mirosław Dakowski   
17.11.2008.

Andrzej Czyżewski

 Kryzys czy rabunek?

            ...czekam, ze może ktoś z szanownych mędrców inaczej myślących, którzy czasami wykorzystują internet i m.in. Pana stronę internetową, czy tez pod swoim nazwiskiem pokrywającym sie nieubłaganie patyną, żeby nie powiedzieć „kurzem“, zdobędą sie na odrobine odwagi i przestana pisac i mowic o kryzysie finansowym, jako zjawisku naturalnym i co jeszcze bardziej niepowazne „cyklicznym“. To nie jest żaden „kryzys finansowy“. Calkiem po prostu mafia wypłaciła sobie „dywidendę“. Testujac na tzw. modelu hiszpanskim, w ktorym znacznych części społeczeństwa hiszpańskiego doprowadzono do zupelnego uzaleznienia i podporzadkowania  kierowanemu przez międzynarodową mafie systemowi bankowemu i zakotwiczonym w nim partiom politycznym, wykazano, ze można dzisiejszego „obywatela“ jak kiedyś „chłopa pańszczyźnianego“ przypisać do okienka bankowego, przez które będą mu wydawane polecenia okreslonego zachowania. Przysłowiowym pasem transmisyjnym staly sie kredyty hipoteczne i otwarte fundusze inwestycyjne, gdzie indziej nazywane z angielska „hedge-fonds“, gwarantujace rozwiazanie wszelkich problemow finansowych w życiu doczesnym a nawet poza nim i dla nastepnych pokolen. Ze tak sie nie stanie widoczne musialo byc „jak na dloni“. Również jak na dłoni „leżało“, ze ludzkość założyła sobie „obrożę“, z ktorej, jezeli sie kiedys wyswobodzi, to za taka cenę, przy ktorej zwykla lichwa, będzie ze lzami w oczach i przyspieszonym biciem serca wspominana jako przyklad opiekuńczej interwencji państwa.

            Na gigantyczna skale rozkręcono najpierw tzw. otwarte fundusze inwestycyjne, czasami bardziej humanitarnie nazywane „emerytalne“ i wykorzystując dla ich promocji kolejne rzady i wymieniane, badz modernizowane „partie polityczne“, odwolano sie do typowych cech charakteru przecietnego umyslu, ktorym wspolnym mianownikiem jest „chciwość“. Narody nie tylko uwierzyly, ze wszystko co mozna wyrazic w „pieniądzu“ mozna bez konca pomnazac, ale tez z tych samych powodow i w tym samym celu, zawierzyly przeprowadzenie tych operacji specjalistom.

A wiec musial nadejsc „dzien“, w ktorym specjalisci uznali, ze nadszedl momemt wyplaty. Zauwazyli bowiem, ze „nozyce“ pomiedzy „produktem socjalnym na prawde“ a „produktem socjalnym przyrzeczonym“  tak sie niebezpiecznie rozchyliły, iz w ich jak najbardziej trafnej ocenie, moze nagle i w sposob przede wszystkim niekontrolowany, dojść do popsucia mechanizmu, zreszta bardzo prostego, o czym wiedza lekarze pewnej specjalności i początkujący fizycy, o ekonomistach nie myślę i ujawnienia danych osobowych konstruktorów tego urządzenia.    [„piramidka św. Anotniego”, a w fizyce: „gwarancja” ominięcia praw zachowania – MD]

            Pojawil sie „kryzys“ a zanim widmo recesji. Bowiem nikt nie przyznaje sie do udzialu w zwykłej na gigantyczną skalę zaplanowanej kradzieży. Na pierwszy ogien pójdą, a w zasadzie juz id\ą „beneficjenci kredytow hipotecznych“, którzy często na swoje nieszczęście, odddali w rece specjalistow, zreszta namawiani przez nich, swoje lokaty w roznego rodzaju „funduszach otwartych“ wspierane posiadaniem wcale nie tak wielkiej jednostkowo ilości akcji spolek, również zalecanych.

A wiec za jednym „podpisem“, nie znana jeszcze liczba „wczorajszych wygranych“ posiadaczy domow czy mieszkan na kredyt i znakomicie inwestowanych środków wlasnych, pozbawiona zostala dorobku zycia, szans na minimalnie zabezpieczone jutro i co jakos umknelo uwadze, określiła pokoleniu następnemu życiowe cele, sprowadzające sie do splaty przez następne kilkadziesiąt lat zaciągniętych przez rodziców kredytów.

            Nie tak dawno telewizja amerykańska pokazała miasteczko namiotow pod Atlanta, wczorajszych posiadaczy domow na kredyt i uczestników gier giełdowych. A dzisiaj, w tygodniku Der Spiegel pod tytulem „Das Kapital – Verbrechen“, mozna czytac w koncu o największej kradzieży wszechczasów dokonanej przez mafie i podporzadkowane jej elity finansowe krajow grupy G 20. [http://www.spiegel.de/wirtschaft/0,1518,590556,00.html ]

            Przy czym nie do końca fair, ale stopniowo i w dobrym kierunku zaczyna sie pisac o tym co dopiero w jeszcze bardziej bolesnej formie nadchodzi. Nie mniej zalezne od mafii, w postaci opisywanej np. przez M.Glenny w ksiazce „McMafia“, ekipy rzadowe, wprzęgnięte w uklad przestepczy o jakim mozna pisac i mowic na przykladach znanych europejskich partii politycznych, placa mafii majatkiem swoich wyborcow i nie wiele sobie robiac z „mądrości mas“ zapowiadaja kolejne wyplaty po przez tzw. pakiety interwencyjne i gwarancje rzadowe, za ktore znowu zapłacą „masy“.

            Posiadane przez nie i przez chwilę domy, mieszkania i inne symbole sukcesu spoleczno-towarzyskiego, przechodzą tymczasem i po znacznie zaniżonych cenach na własność bankow i różnego rodzaju parabankow, by stac sie nastepnie  obiektem obrotu miedzymafijnego. Jezeli kogos razi ten termin, mozna pisac spekulacyjnego. Z trzech uczestniczących w tych operacjach podmiotów, tylko dwa maja powody do zadowolenia. Banki uzyskują na kilkadziesiąt lat „osobiste“ roszczenie do dluznikow kredytu hipotecznego, przejmujac dodatkowo wylaczne wladztwo nad powstalymi na koszt kredytobiorcow domami, mieszkaniami, etc. Mafia w porozumieniu z intytucjami finansowymi, czesto po przez swoje instytucje finansowe, przejmuje ogromny majatek za ulamek wartosci, za reszte odpowiadaja klienci bankow, o czym kiedys w znanej epopei filmowej „Ojciec Chrzestny“ pod ładnie brzmiącym tytulem „immobiliare“. I to jest dopiero poczatek „epopei dramatu“.

            Jego  zasadnicza czescia choreograficzna jest zaciskana na szyjach „wyborcow“ obroza strachu i poddaństwa, prowadzaca do  pacyfikacja umyslow inaczej myślących i eliminacji osob chcacych zmian politycznych i gospodarczych. Albowiem, w zaistniałej sytuacji slusznym musi byc twierdzenie, ze jakiekolwiek zmiany w rzadzeniu panstwami i w zarzadzaniu powierzonym tym panstwom majatkiem „narodowym“, moga tylko pogorszyc warunki bytowania przeciętnego mieszkanca namiotu, wczoraj jeszcze wlasciciela willi, rozbitego na opuszczonych terenach przemyslowych pod Atlanta, albo robotnka jakiegos wlasnie upadającego zakładu pod Szczecinem lub w Gliwicach. Jezeli mial on poczucie bycia podmiotem i wydawało mu sie, ze uczestniczy w czyms tam, co miałoby byc zalezne od jego „głosu“, to został właśnie „uprzedmiotowiony ostatecznie“. A partie polityczne? Wbrew temu co, nie wiem za jakie pieniadze, opowiadaja tzw. politolodzy, sam bylem przez chwile „politologiem“, ktory glosil w 1990 r. na seminarium doktoranckim prowadzonym pod kierunkiem Prof. Dr. Winfrieda Steffaniego, „o ponownym przejeciu wladzy uzgodnionym przy okraglym stole“, partie polityczne nie potrzebuja myslacych wyborców, tylko odrobinę „masy wyborczej“ i duzo pieniedzy. Najlepiej tych odebranych ofiarom „kryzysu“ i na ich zyczenie. Bo przeciez trzeba ratowac banki, intytucje polityczne panstwa demokratycznego i uczestniczyć w dalszym finansowaniu różnych funduszy, „pakietow“ oraz „programow naprawczych“. Tylko ten bowiem, który je trochę popsuł, wie z pewnością jak je naprawić?  ACz

[A może Pan, Czytelniku, jest innego zdania? Otwieram Sterowane Forum na ten temat MD]

Zmieniony ( 05.08.2009. )