My - PRZESZCZEPY. Cenniki | |
Wpisał: Krzysztof Puzyna | |
09.01.2013. | |
My - PRZESZCZEPY. Cenniki
Światowy handel organami (ludzkimi) - szczeg. w Niemczech
My [lekarze] jesteśmy oceniani poprzez „jednostki walorów” na koniec każdego kwartału fiskalnego. Nasz manager siada razem z nami i mówi czy nasze jednostki pracy idą w górę czy w dół; jeśli chcesz otrzymać większy bonus musisz zwiększyć liczbę operacji…Marty Makary. Jest chirurgiem zajmującym się rakiem oraz naukowcem na Johns Hopkins School of Medicine i School of Public Health. Handel organami w Niemczech http://iddd.salon24.pl/477203,handel-organami-w-niemczech Autor: Krzysztof Puzyna adevo (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel) 2013-01-08
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), co roku 10 000 organów zmienia swojego właściciela. Światowy handel jest zdominowany przez mafię żydowską, operującą z Izraela. W Internecie handlarz organami z Izraela za zaliczką, oferuje serce za 180 000 Euro.
Nielegalne centrum transplantacji w Kosowie przeszczepia rosyjskie nerki za 80 000 Euro. Płuco od chińskiego więźnia kosztuje tam 130 000 Euro. Okazuje się, że propagowana przez niektórych piszących po polsku autorów czystość i brak korupcji niemieckiej medycyny to następna bajka propagandowa w języku polskim przeznaczona dla głupich.
Moje zainteresowanie przeszczepami zaczęło się w grudniu 1990. Zmarł wtedy, po założeniu bypassów na sercu i po dwóch przeszczepach nowych serc książę Johannes von Thurn und Taxis. Ten Książę z międzynarodowego jet setu, o niewyobrażalnym bogactwie, szacowanym na 2,5 miliarda dolarów, dostał po nieudanych operacjach serca natychmiast nowe serce. Jeszcze dzisiaj przypominam sobie moje zdziwienie i zainteresowanie, gdy usłyszałem o przeszczepie drugiego serca. W roku 1990 w Niemczech czekało się na nowe serce przynajmniej rok. Gdy okazało się, po 2 tygodniach, że organizm księcia odrzucił przeszczep, dziwnym przypadkiem znalazło się w ciągu 2 dni nowe serce, tym razem młodej kobiety, które mu natychmiast przeszczepiono. Jego lekarz w klinice Großhadern w Monachium, profesor Bruno Reichart mówił o szczęśliwym przypadku, że się dla księcia tak szybko znalazło drugie serce. Ja mu wtedy spontanicznie, słysząc wywiad w radiu, nie uwierzyłem, tylko sobie pomyślałem, że zwykły człowiek by drugiego serca nie dostał. Tak było w roku 1990. W 2004 wstrząsnął Niemcami przypadek 24-letniej Niemki, bez rodziny, która wróciła w październiku z podróży po Indiach i zmarła w grudniu 2004 roku na zawał serca w klinice uniwersyteckiej miasta Mainz. Pomimo ciężkich symptomów infekcji, według zeznań lekarza, zmarłej - bez jej zgody - gdyż jakoby cały czas była nieprzytomna, pobrano: płuca, nerki, trzustkę, wątrobę i rogówki. Jej organy dostało 6 pacjentów. Dopiero, gdy troje z nich zmarło, to zaczęli badać, dlaczego i okazało się, że dawczyni była chora na wściekliznę. W radiu usłyszałem opinię eksperta, że młodzi lekarze nie potrafią rozpoznawać symptomów wścieklizny, gdyż w Niemczech zdarza się ona tak rzadko, że nie mieli okazji się o tym zarażeniu nauczyć! Drugim argumentem, który zapamiętałem z licznych dyskusji w radiu i telewizji, był czas do przeszczepów. Przy takich ilościach organów do przeszczepów w różnych klinikach, ważne było, aby organy szybko przetransportowywać, a rozpoznanie wirusa wścieklizny było w tak krótkim czasie niemożliwe, gdyż na nie potrzeba 2-3 dni. Wątpliwości w takim łańcuchu rozumowania budziły ponad 2 miesiące pobytu młodej dawczyni organów w szpitalu. 2 miesiące pobytu w szpitalu nie wystarczyłyby zrobić jej precyzyjne badania krwi i określić, o jaką infekcję chodzi. Wydaje się, że w szpitalu Mainz nikt z determinacją nie chciał ratować jej życia. Jak się później okazało na jej organy czekało sześciu pacjentów, jej organy były już za jej życia zamówione! Pomimo narzucającego się niezależnemu, wręcz obojętnemu obserwatorowi (jak ja) podejrzenia o korupcję, żaden z lekarzy nie został przez sądy niemieckie postawiony. Według mnie bezkarność odnośnie nieszczęśliwych wypadków z przeszczepami w roku 2004, zaowocowała dodatkowym rozszerzeniem handlu organami. Przypominam sobie znaczne nasilenie informacji o potrzebie przekazywania organów w mass mediach po wypadku z wścieklizną. Nagminny handel organami spowodował tyle podejrzeń, że w roku 2012 odkryto nowe przekręty w niemieckich centrach transplantacji. Ich wykrycie byłoby jednak niemożliwe bez niezwykłej aktywności detektywów społecznych kas ubezpieczeniowych (one funkcjonują w Niemczech jak NFZ). Po odkryciu w ostatnich latach licznych skandali korupcyjnych związanych z handlem wyposażeniem medycznym, oraz z handlem lekarstwami, detektywi ubezpieczeniowi, płynąc na fali niezwykłych sukcesów, odkryli w roku 2012, jedną z najbardziej podłych praktyk szpitali, którą trudno zaakceptować, jeżeli idzie się do lekarza po pomoc. W listopadzie roku 2012 odkryto tajną praktykę szpitali: tzw. "premię za złapanie pacjenta". W roku 2012 okazało się, że wybrani lekarze specjaliści otrzymują od szpitali ciche premie za odpowiednie zdiagnozowanie i skierowanie pacjenta do kliniki. Lekarz kasuje premię od szpitala za kandydata na operację, jeżeli pacjent położy się w poleconej przez lekarza klinice. Wśród tych kandydatów, byli też dawcy organów na przeszczepy, sam jestem świadkiem.
By zrozumieć oszukaną propagandę mass mediów i kryminalną energię tzw. po niemiecku "bogów w białych kitlach" przytoczę parę właściwie prywatnych szczegółów. Poszedłem na zbadanie układu krążenia do internisty. On po zbadaniu stwierdził nowotwór na trzustce. Dodatkowe zdjęcie i lekarz z nim współpracujący potwierdziły jego diagnozę. Miałem być skierowany na wycięcie trzustki do szpitala, lekarz: "dostanie tabletki, bez trzustki można dobrze żyć".
Tylko, że ja od początku mojego pobytu w Niemczech organizuję sobie niezależną kontrolę badań kontrolnych. Zrobiłem, więc badania kontrolne i dodatkowo jeszcze badania u innego lekarza - okazało się, że zdjęcie rentgenowskie było fałszywie odczytywane. Na zdjęciu nie było widać wmówionego mi "nowotworu", a diagnoza mojej "chorej" trzustki była całkowicie błędna.
Ostatnio odkryte skandale związane z organizacją przeszczepów i handlem organami w Niemczech. W lecie i na jesieni 2012 w klinice uniwersyteckiej Göttingen (w Getyndze), w klinice uniwersyteckiej Regensburgu (w Ratyzbonie), w klinice "rechts der Isar" w München (w Monachium), a teraz w roku 2013 w klinice uniwersyteckiej Leipzig (w Lipsku). Na czym polegały oszustwa? By odpowiedzieć na te pytania zrozumiale, wydaje mi się, że jest dobrze zapoznać się z organizacją przeszczepów w Niemczech. W Niemczech następuje pobranie organów po stwierdzeniu dwukrotnie w przedziale 12 godzin śmierci mózgowej, niezależnie od siebie przez dwóch lekarzy terapii intensywnej. W ten sposób udowadnia się, że zmiany w mózgu są nieodwracalne. Przy istnieniu zgody na przeszczepy organów od pacjenta, lub od rodziny pacjenta lub według uznania lekarzy jak w przypadku kobiety bez rodziny, następują testy i badania laboratoryjne, stwierdzające nadające się do przeszczepu organy. Co to jest śmierć mózgowa? Pacjent nie dostrzega swojego otoczenia, ani się z nim nie komunikuje. On nie ma już świadomości, nie reaguje i nie może oddychać samodzielnie. Przy pomocy sztucznego oddychania i innych zabiegów medycznych, podtrzymuje się funkcjonowanie układu sercowo-naczyniowego, by utrzymać narządy pacjenta w stanie śmierci mózgowej zdatne do transplantacji. Jak można udowodnić, że u człowieka nastąpiła śmierć mózgowa? Trzeba ustalić, że pacjent nie oddycha już spontanicznie i że leży w głębokiej śpiączce. On nie może mieć więcej odruchów warunkowych. Ponadto, lekarze muszą wykazać za pomocą elektroencefalogramu (EEG), że fale mózgowe nie są więcej wykrywalne. Mózg w stanie śmierci nie jest zaopatrzany w krew. Jaka funkcjonuje organizacja pobrania i rozdziału organów? Jeżeli odpowiednie organy i tkanki są do dyspozycji informuje się, Niemiecką Fundację Transplantacji Organów (Deutsche Stiftung Organtransplantation- DSO). DSO koordynuje współpracę 1400 niemieckich szpitali z centrami terapii intensywnej i 50 ośrodkami transplantacji, w których następują przeszczepy narządów. DSO koordynuje pobór organów, ale nie ich przydział. Przydział narządów Następuje w ramach zintegrowanego europejskiego systemu Eurotransplant. Do systemu Eurotransplant należą Niemcy, Austria, Holandia, Belgia, Luksemburg, Słowenia, Chorwacja i Węgry. Melduje DSO gotowość pobrania serca do przeszczepu, system Eurotransplant wyszukuje według ustalonych kryteriów medycznych pasującego odbiorcę. Jeżeli istnieje do odbioru np. serca wielu pacjentów, to wtedy serce dostaje pacjent, który jest na liście na pozycji nr 1, czyli ten, który bez nowego organu mógłby przeżyć tylko bardzo krótko.
Handel organami w Niemczech polega, więc na manipulowaniu miejscami na europejskiej liście Eurotransplant oczekujących na przeszczep pacjentów, w celu zapewnienia bogatym klientom pierwszeństwa do organu i do przeszczepu. Śledztwo odkryło już nieprawidłowości od początku lat 90-tych. W Ratyzbonie lekarze fałszowali w wielkim stylu dane laboratoryjne krwi, podobnie w klinice w Getyndze. W Getyndze w latach 1995 do 1999 z 99 odbiorców wątrób, 23 z nich było obywatelami Włoch, pomimo że Włochy nie należą do systemu Eurotransplant. Także w Getyndze umieszczono na liście oczekujących systemu Eurotransplant pacjentów z Jordanii. Jak sprawa stała się znana to nawet jedną transplantację przeprowadzono na delegacji zespołu z Ratyzbony w Jordanii, w Ammanie. Najnowsze odkryte manipulacje w klinice w Lipsku były bardzo proste. By zrobić pacjentów bardziej chorymi niż są i tym samym pchnąć ich na liście oczekujących na pierwsze miejsca zaznaczano w aktach, że ci pacjenci są leczeni przez dializę. W dokumentacji zabiegu dializy wystarczyło zakreślić jedno pole krzyżykiem. Te manipulacje podane do publicznej wiadomości przez nowe kierownictwo kliniki w Lipsku 1 stycznia 2013 roku dotyczą 37 pacjentów z lat 2010 i 2011 oraz jednego z roku 2012. Według monachijskiego kardiochirurga Bruno Reicharta, do nadużyć zaprasza system premii od pacjenta. Chirurg dostaje premię za operację pacjenta, a nie, za jakość takiej operacji. Jest więc duży przymus operować jak największą ilość przypadków. Im więcej zoperowanych pacjentów, tym więcej zarabiali chirurdzy posądzeni o handel organami i manipulację danych. Operacja założenia połączenia omijającego na sercu (tzw. bypass) kosztuje w Niemczech 18000 Euro. Przeszczep serca kosztuje 100000 Euro. Szpitale wyspecjalizowane w przeszczepach muszą wypracowywać zyski powiedział dyrektor medyczny jednego z największych centrów transplantologii, Akademii Medycznej w Hanowerze (Hannover) Andreas Tecklenburg: "Gdy mamy w gotowości w jednym ośrodku odpowiednie siły fachowe - a więc chirurgów, anestezjologów, wyspecjalizowany zespół pielęgniarski, to musimy ich naturalnie zajmować. W tym kontekście każda klinika transplantacyjna ma żywotny interes przeszczepiać możliwie jak najwięcej" - wyjaśnił Tecklenburg. Cały system ma pozostać bez zmian, pod kontrolą lekarzy.
Według listy oczekiwania 2011 Eurotransplant: - Przeszczepu wątroby oczekiwało 2119 osób, przeprowadzono 1199 transplantacji. - Przeszczepu serca oczekiwało1039 osób, przeprowadzono 366 transplantacji. - Przeszczepu płuca oczekiwało 606 osób, przeprowadzono 337 transplantacji. Nie jestem bankiem organów dla bogatych. To jest moje Nie do przeszczepów. Bankierzy i cała elita wypatroszajcie się wzajemnie! AKT WOLI NARODU http://www.petycjeonline.com/akt To projekt całkowicie oddolny. Trudno jest go jednak przedstawić szerszej opinii publicznej, gdy się nie ma milionów na reklamę jak służby, milionerzy, politycy PO-PiS i złodzieje. |
|
Zmieniony ( 09.01.2013. ) |