Polak Łotysz dwa bratanki? Dawid Hallmann 2013-01-11 polak-lotysz Podczas jednej z wizyt w naszym kraju prezydent Łotwy został powitany w polskiej instytucji w języku.. litewskim. To tylko jaskrawy przykład powszechnej niewiedzy na temat państwa, z którym graniczyliśmy przed 1939 rokiem. Nasze wyobrażenie o Łotwie jest bardzo mgliste. Jeśli nie mylimy jej z Litwą, to nawet nie znamy stereotypów na temat tego kraju. Kilka lat temu, prowadząc warsztaty w szkołach średnich przygotowałem ankietę, w której pytałem uczniów o ich stosunek do tej bałtyckiej republiki. Zwykle odnosili się do niej w sposób neutralny (tak jak do Estonii czy Uzbekistanu) lub lekko pozytywny. Łotwa kojarzyła się wtedy młodym Polakom z krajem postsowieckim, graniczącym z Litwą i Estonią, ze stolicą w Rydze lub po prostu z niczym (zero skojarzeń). Czy coś się zmieniło od tamtego czasu? Nie sądzę. I jest to rzecz wstydliwa – fakt, że więcej wiemy o tym, co się dzieje za oceanem, aniżeli w kraju, który przez wieki był częścią Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Warto jednak przyjrzeć się, jak postrzegają Polskę Łotysze. Czy wiedzą równie mało? Czy ich wyobrażenia odbiegają od rzeczywistości? Mieszkając na Łotwie w latach 2006-2007, korzystając z analogicznej ankiety, pytałem młodych Łotyszy między innymi o ich stosunek do różnych krajów europejskich, o to czy byli w Polsce i z czym im się Polska kojarzy. Okazuje się, że poziom sympatii Łotyszy do Polski jest wyższy, aniżeli Polaków do Łotwy - stosunkowo mało ocen neutralnych, za to sporo pozytywnych. Co ciekawe pojawiły się też oceny negatywne, z czego jedna została szczegółowo uzasadniona. Otóż dziewiętnastoletni Jānis, student z Rygi, wyraził opinię, że Polska zalewa swoimi produktami rynek łotewski co prowadzi do upadku ich gospodarki. Do tego Polska jawi mu się jako kraj, w którym jest wysoki poziom przestępczości, złodzieje kradną samochody i w niewyjaśnionych okolicznościach znikają kierowcy ciężarówek. Dodał jednak, że mimo to ma dobre wspomnienia z Krakowa. Większość zapytanych przeze mnie Łotyszy była w Polsce. Z pewnością nie jest to reprezentatywna grupa - ludzie młodzi są bowiem bardziej mobilni. Interesujące jest jednak zestawienie wyników łotewskich ankiet z polskimi. Otóż żaden z zapytanych przeze mnie Polaków nie był na Łotwie. Powód zdaje się być prosty. Polska to kraj tranzytowy - jadąc z północy samochodem do jakiegokolwiek państwa Europy Zachodniej nie sposób nie przekroczyć naszej granicy. Z kolei Łotwa jest niejako na uboczu i nawet jeśli Polacy jeżdżą na północ, to raczej celem ich jest Wilno, niż Ryga. Nasuwa się jednak pytanie: czy w tej sytuacji Łotysze wiedzą więcej o Polsce niż Polacy o Łotwie? Opierając się na wspomnianych ankietach nie można wyciągnąć takiego wniosku. Większość zapytanych przeze mnie osób miała z Polską bardzo ogólne skojarzenia: duży kraj i mili ludzie. Kilka osób wskazało na korzenie rodzinne. Poza tym nic więcej. Moja ankieta skierowana była głównie do ludzi młodych. Z pewnością inne byłyby odpowiedzi w przypadku ludzi starszych, zwłaszcza tych, którzy pamiętają Związek Radziecki. Wielu dorosłych Łotyszy swoje wyobrażenia o Polsce kształtowało właśnie w tamtym okresie, czerpiąc je z polskiej kultury – zwłaszcza z kinematografii. Stąd też w łotewskiej telewizji komentowano wycofanie z jesiennej ramówki TVP filmu „Czterej pancerni i pies”. Będąc na pielgrzymce w Aglonie („łotewska Częstochowa”) spotkałem Łotysza, który świetnie mówił po polsku – języka nauczył się w kościele i dzięki polskiej telewizji (Polonia). We wschodniej Łotwie, zwanej Łatgalią lub Inflantami Polskimi, wciąż widać i słychać ślady polskości. I tak na przykład w dialekcie łatgalskim, występuje słowo „ksendzs”, które oznacza księdza rzymsko-katolickiego. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, bowiem przez długi czas to właśnie Polacy byli protektorami katolicyzmu na Łotwie. Mieszkając w tym kraju spotkałem wielu księży mówiących po polsku. Świetnie naszym językiem włada biskup Lipawy (Liepāja) Vilhelms Lapelis, nie wspominając nawet o arcybiskupie Rygi Zbigniewie Stankiewiczu, który jest Polakiem urodzonym w rejonie gulbeńskim - byłym wiceprzewodniczącym Związku Polaków na Łotwie. Według spisu powszechnego z roku 2011 na Łotwie żyje 44783 Polaków, co stanowi 2,2% populacji tego kraju. Od 1990 roku działa Związek Polaków na Łotwie. Istnieje 6 polskich szkół - m.in. szkoła średnia im. Ity Kozakiewicz w Rydze i Państwowe Gimnazjum Polskie im. Józefa Piłsudskiego w Dyneburgu. Uczęszcza do nich ponad tysiąc uczniów. Niestety polskojęzyczne placówki edukacyjne borykają się z wieloma problemami, włącznie z brakiem uczniów i kadry. Cóż, koszty życia są wysokie a płaca mało atrakcyjna dla nauczycieli z Polski. Do tego dochodzą niełatwe warunki pracy, ze względu na wysoki poziom zrusyfikowania. Swego czasu prowadziłem zajęcia w jednej z polskich szkół na Łotwie. Dotyczyły one zbrodni katyńskiej. Niestety uczniowie nie zrobili na mnie dobrego wrażenia. W jednej z klas z niesamowitą zawziętością bronili sowieckiej wersji wydarzeń – Niemcy przyszli, wymordowali polskich oficerów, potem odkopali i obarczyli winą Rosjan... a notatka Berii z 5 marca 1940 roku została sfałszowana, a Jelcyn, który ją ujawnił, został przekupiony (sic!). Oczywiście argumenty przedstawiali w języku rosyjskim. Zresztą język ten dominował również na korytarzach. Na Łotwie obowiązuje zasada, że „pieniądz idzie za uczniem”. Zatem każde dziecko jest na wagę złota (lub raczej łata). Nie można sobie pozwolić na selekcję. Z kolei brak nauczycieli, zwłaszcza nauczania początkowego, prowadzi do słabej znajomości języka polskiego. Dyrektorzy szkół apelują do polskich władz o wsparcie, niestety ich apele pozostają bez większego odzewu. Łotewscy Polacy cieszą się sympatią Łotyszy. Być może jest to wynik wyraźnego opowiedzenia się Warszawy w 1990 roku za niepodległością tego kraju. Pierwszą przewodniczącą Związku Polaków została Ita Kozakiewicz - działaczka Łotewskiego Frontu Ludowego. Została ona nawet wybrana kobietą roku 1990. Nie można nie wspomnieć również o polskiej pomocy militarnej w roku 1920, kiedy to wojska gen. Śmigłego-Rydza, wchodzące w skład Frontu Litewsko-Białoruskiego sforsowały Dźwinę i wyparły bolszewików z Dyneburga, po czym oddały miasto Łotyszom. Na pamiątkę tych wydarzeń i poległych polskich żołnierzy postawiono w Dyneburgu ogromny betonowy krzyż, natomiast w Muzeum Wojny w Rydze jedna z gablot poświęcona jest właśnie wyzwoleniu Łatgalii, z podkreśleniem zasług Polaków. Polskę i Łotwę łączy dłuższa wspólna historia. Księstwo Kurlandii przez trzy wieki było lennikiem Rzeczypospolitej. Paradoksalnie zostało zagarnięte później niż Lwów - dopiero po trzecim rozbiorze. W XIX wieku Polacy byli siłą napędową łotewskiego katolicyzmu. W okresie międzywojennym to z Łotwą mieliśmy najlepsze relacje. Dziś nie mamy już wspólnej granicy, ale polskość wciąż jest obecna w kraju nad Dźwiną (choć jest jej coraz mniej). Z pewnością jest to czynnik sprzyjający poznaniu. Nie można jednak wyciągać na tej podstawie zbyt pochopnych wniosków. Wpływy polskiej kultury w porównaniu z rosyjską są znikome. Jest też wiele nieprawdziwych wyobrażeń. Wiosną 2007 roku brałem udział w nagraniu programu o Polsce w Łotewskiej Telewizji. Jako tradycyjne polskie danie przygotowano... tort kanapkowy. Skąd ten pomysł? Nikt nie potrafił mi tego wytłumaczyć. Cóż, wiele jeszcze zostało do zrobienia w kwestii wzajemnego poznania się naszych narodów. Dawid Hallmann
|