Nowe szaty króla: OFE a meRdia | |
Wpisał: Izabela Falzmannowa | |
23.11.2008. | |
Izabela Falzmannowa Nowe szaty króla: OFE a me®dia W znanej anegdocie baca siedząc wysoko na gałęzi odpiłowuje tą gałąź od strony drzewa. „Baco przecież spadniecie”- ostrzega przechodzący turysta, ale baca udaje, że go nie słyszy i nadal zawzięcie piłuje. Oczywiście spada z wielkim hukiem i mruczy pod nosem: „ki diabeł, prorok jakiś czy co?”. Gdy z wielkim hukiem bankrutują fundusze emerytalne, banki i instytucje finansowe, gdy różne sprawy społeczne przyjmują najgorszy z możliwych obrót, czujemy się jak ten turysta. Bo przecież ostrzegaliśmy. Nie tylko w rozmowach prywatnych, lecz w panelowych dyskusjach, na seminariach uniwersyteckich i w Radiu Maryja. Kiedy przeszło dziesięć lat temu mówiłam w Radiu Maryja o niebezpieczeństwie „przegrzania” wyników finansowych Otwartych Funduszy Emerytalnych przez inwestowanie we wzajemne zobowiązania i różne tak zwane pochodne produkty finansowe i zapowiedziałam z dokładnością do jednego roku światowy kryzys finansowy (typowałam jego zapaść na 2009 rok) znajomi kręcili nosem radząc mi żebym zajęła się sprzątaniem, a nie globalną ekonomią. Niektórzy z nich pytają mnie teraz, co robić z kredytami, które spłacają, oraz na jakim poziomie ustabilizują się ceny mieszkań. A przecież nie czuję się prorokiem i nie chcę zajmować się doradztwem inwestycyjnym. Czuję się raczej jak to dziecko z bajki Andersena, które widzi i woła, że król jest nagi, ale nikt go nie słucha. Nigdy w życiu nie słyszałam tylu nonsensów będących przejawem myślenia życzeniowego oraz zwykłej głupoty jak w latach 80-tych, gdy formułowano dla nas nowy paradygmat społeczny i państwowy. Jednym z najistotniejszych nonsensów był postulat ograniczenia państwa do roli- jak to powiadano- „nocnego stróża” i uznania za uniwersalny regulator „niewidzialnej ręki rynku”. Pomijając banalny fakt, że w Polsce mieliśmy raczej do czynienia z niewidzialną ręką służb „informacyjnych” niż rynku, nikt z nas , szarych obywateli, na wierze w te nonsensy dobrze nie wyszedł. W przeciwieństwie do tych, którzy je dla nas formułowali, wcielali w życie, a nawet dostawali za ich odkrycie nagrodę Nobla, a teraz mówią „pomyliliśmy się”. Gdyby ten polski „nocny stróż”, który zabierał nam w formie podatków i przymusowych ubezpieczeń większość naszych dochodów powiedział: „nasze systemy zbankrutowały, musicie sami troszczyć się o siebie”- uznałabym to za smutną konieczność. Ale państwo wycofując się z opieki nad obywatelami nie ma bynajmniej zamiaru zrezygnować ze ściągania z nich haraczu, cynicznie powołując się nadal na nieaktualne rzekomo zasady solidaryzmu społecznego. Co gorsza oddając w ręce kombinatorów szpitale, sanatoria i szkoły, nie rezygnuje przecież z wtrącania się w życie prywatne usiłujących radzić sobie samodzielnie obywateli, regulując ich relacje rodzinne, metody wychowawcze, a nawet język jakiego się używają w kontaktach z dziećmi. Restrykcyjna ustawa zabraniająca karcenia dzieci, którą wprowadzono w Polsce za przykładem oświeconej Europy, nie zmniejsza przecież liczby przestępstw przeciwko dzieciom, bo przestępca z definicji nie honoruje żadnych ustaw. Sprawia natomiast, że rodzice i nauczyciele stają się zakładnikami rozwydrzonych pociech. Oczywiście jest to zjawisko światowe, a nie tylko polskie. W Anglii gdzie szerzy się przemoc nieletnich wobec rówieśników i dorosłych, nikt nie śmie wyprowadzić awanturującego się malca ze sklepu, bo grozi to odebraniem praw rodzicielskich. Prawa rodzicielskie można utracić również, gdy dziecko używa zabronionych form „mama i tata” zamiast „opiekunowie”. Przecież trzeba je wdrażać do akceptacji „rodzin satelitarnych”. W Niemczech wszechwładne urzędy do spraw młodzieży odbierają dzieci Polakom za to, że mówią z nimi po polsku, albo bez żadnego powodu. Ale każe nam się przecież nieustannie wierzyć, że nie istnieje coś takiego jak interes narodowy. Unia Europejska likwiduje nasze stocznie (oczywiście dla naszego własnego dobra) pompując jednocześnie miliardy we własne upadające przemysły i banki. Czy musimy zjadać tę żabę? Czy odważymy się wreszcie powiedzieć głośno, że ten król jest nagi? |
|
Zmieniony ( 24.11.2008. ) |