Szukają miejsca pochówku Żelaznego
Wpisał: Jacek Dytkowski   
14.01.2013.

Szukają miejsca pochówku „Żelaznego

 

13 stycznia 2013 Szukają miejsca pochówku

Podporucznik Edward Taraszkiewicz ps. "Żelazny" to legenda ziemi chełmsko-włodawskiej, żołnierz Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość", który odnotował wiele sukcesów w walce z komunistycznym aparatem represji. Poszukiwaniem jego ciała, pochowanego w ukryciu przez funkcjonariuszy bezpieki, zajmuje się Instytut Pamięci Narodowej.  

Podporucznik Edward Taraszkiewicz ps. "Żelazny" był dowódcą lotnych oddziałów partyzanckich Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" działającym na ziemi chełmsko-włodawskiej. W 1947 r. jego oddział przeprowadził wiele akcji bojowo-dywersyjnych i likwidacyjnych. Między innymi 22 kwietnia 1947 roku "Żelazny" odnotował spektakularny sukces w spotkaniu pod wsią Białka z grupą operacyjną Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego we Włodawie. W starciu zginęło czterech funkcjonariuszy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jeden funkcjonariusz UBP, nie licząc rannych, którzy zostali następnie opatrzeni.

Podporucznik Taraszkiewicz zasłynął m.in. jako likwidator komunistycznych agentów i donosicieli dzięki zdobyciu 25 października 1949 r. na stacji kolejowej w Stulnie tajnych dokumentów chełmskiego i włodawskiego UB, przeznaczonych dla Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie.

Obok kpt. Zdzisława Brońskiego "Uskoka" i sierż. Jana Leonowicza "Burty" był najbardziej poszukiwanym żołnierzem podziemia na Lubelszczyźnie. Zginął w wyniku 800-osobowej obławy UB i KBW 6 października 1951 roku. Jego ciało zostało przewiezione do PUBP we Włodawie i pochowane w nieznanym miejscu. W czerwcu 2007 roku znaleziono prawdopodobnie miejsce, gdzie spoczywa.

Zainteresowany sprawą pan Jarosław z Lęborka pochodzący z rodziny o AK-owskich tradycjach wskazuje na książkę Adama Sikorskiego pt. "Mapa tajemnic" wydaną w 2012 r., z której wynika, że jeden z byłych funkcjonariuszy komunistycznego aparatu represji podczas rozmowy chwalił się, że osobiście chował w ziemi ciało ppor. "Żelaznego".

– Chodzi o teren w pobliżu Zbereża, "za zakrętem" rzeki Bug – jak określali wówczas ubecy miejsce pochówku straconych żołnierzy podziemia niepodległościowego – mówi pan Jarosław.

Wyraża jednocześnie oczekiwanie, że państwowe instytucje podejmą działania w celu wykrycia autentycznego grobu i pochowania bohatera z honorami.

– Ci ludzie walczyli o  niepodległość, dzięki nim możemy dziś mówić, że jesteśmy wolni. Teraz wypada, żebyśmy my o nich pamiętali – zauważa.

Jak dowiedział się portal NaszDziennik.pl, domniemanym miejscem pochówku ppor. Taraszkiewicza interesuje się Instytut Pamięci Narodowej.

Byliśmy we Włodawie w grudniu 2012 roku. Spędziliśmy tam kilka dni. Przekopaliśmy kilkaset metrów kwadratowych. Niestety nie udało się odnaleźć pochówku "Żelaznego". Warunki były trudne – duża warstwa śniegu – co spowodowało, że musieliśmy na razie zakończyć prace – informuje dr. hab. Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego.

Jak zaznacza, IPN czeka na ujawnienie nowych śladów i dokumentów, które pozwolą precyzyjnie określić to miejsce.

Bardzo nam zależy, żeby odnaleźć grób "Żelaznego". To jedno z tych miejsc, co do których przywiązujemy szczególną wagę – zaznacza Szwagrzyk.

Wskazuje, że miejsc pochówków ofiar zbrodni komunistycznych jest na terenie całego kraju bardzo dużo.

– Można mówić o setkach, nie sposób być wszędzie jednocześnie, natomiast zaległości w tym zakresie są kilkudziesięcioletnie. Naturalne jest, że musimy dokonywać wyboru. W tej chwili trwają prace przygotowawcze do kwietniowych działań ekshumacyjnych w Kwaterze na Łączce na Powązkach Wojskowych – podkreśla.

Dodaje, że hipotetyczne miejsce pochówku ppor. Taraszkiewicza znajduje się w pobliżu rogatek miejskich Włodawy nad Bugiem. – To teren dawnych okopów wojennych. Na pewno w jednym z nich spoczywa ppor. Taraszkiewicz. Tyle że bez precyzyjniejszej lokalizacji i wiedzy będziemy musieli przebadać kolejne setki metrów lub hektarów ziemi. Jeżeli pozwolą na to warunki, m.in. finansowe, powrócimy tam, jak tylko będzie to możliwe – konkluduje pełnomocnik prezesa IPN.

Jacek Dytkowski