Prokuratura prostuje Kopacz (-kę) | |
Wpisał: Anna Ambroziak | |
15.01.2013. | |
Prokuratura prostuje Kopacz
Anna Ambroziak 15 stycznia 2013 naszdziennik
Była minister zdrowia w wywiadzie rzece Teresy Torańskiej, którego fragmenty cytował niedawno portal „Gazety Wyborczej”, puszcza wodze fantazji, opowiadając m.in., jak to „biegli technicy z polskiej prokuratury” fotografowali w moskiewskim Instytucie Ekspertyz Sądowych na potrzeby polskiego śledztwa moment zamykania ciał ofiar w trumnach. Prokuratura definitywnie zaprzecza, by zlecała wykonywanie takich zdjęć. – Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie zlecała wykonania zdjęć „momentów zamykania trumien ofiar katastrofy smoleńskiej”. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, jak również żadna inna prokuratura w kraju, nie ma na etacie żadnego technika – informuje płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy NPW. Prokuratura zapewnia, że posiada zdjęcia przedstawiające ciała części ofiar katastrofy w trumnach. Dopytywany o to kpt. Marcin Maksjan twierdzi jednak, że nie jest w stanie tej kwestii dokładnie sprecyzować. – Prokuratura nie ma tu pełnej wiedzy, materiały z FR wciąż spływają, są w tłumaczeniu, być może znajdują się w nich kolejne zdjęcia – wyjaśnia. Pozyskane zdjęcia pochodzą „z różnych źródeł”, także z polskich.
Biegli przy identyfikacjiProkuratura potwierdza, że w procesie identyfikacji zwłok uczestniczyli polscy biegli. W czynnościach, które trwały do 16 kwietnia 2010 r., uczestniczył zespół powołanych przez prokuraturę biegłych składający się ze specjalistów medycyny sądowej z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (3 specjalistów medycyny sądowej i laborant sekcyjny), Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego KGP (3 specjalistów) oraz Laboratorium Kryminalistycznego KSP (4 techników), który przebywał w Instytucie Medycyny Sądowej w Moskwie od dnia 12 kwietnia 2010 roku. Problem w tym, że jak ustalił „Nasz Dziennik” na protokołach z identyfikacji nie widnieją podpisy polskich biegłych. Z informacji prokuratury wynika, że w identyfikacji zwłok uczestniczyła jedenastoosobowa grupa biegłych. To w sumie mała grupa osób. – Moim zdaniem, ze względów technicznych trudno, by tak wąska grupa osób uczestniczyła aktywnie przy wszystkich oględzinach – ocenia mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik rodzin smoleńskich. – Rozumiem, że jeżeli takich informacji udziela polska prokuratura, to jest to aktywne uczestnictwo, branie udziału we wszelkich czynnościach z tym związanych. A nie tylko przyglądanie się z boku – dodaje prawnik. Z informacji, jakich na posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych udzielił Mirosław Gajewski, dyrektor Departamentu Konsularnego MSZ, wynikało, że identyfikacja była oficjalną czynnością procesową prowadzoną przez służby rosyjskie, przy udziale strony polskiej. Strona rosyjska okazywała ciało rodzinie. – Identyfikacji dokonywał członek rodziny bądź ktoś z polskiej delegacji, w tym procesie uczestniczyli lekarze, odbywało się to w takiej grupie kilkuosobowej. Potem składał zeznania do protokołu, na tej podstawie kończono proces identyfikacji – tłumaczył Gajewski. Po identyfikacji strona rosyjska sporządzała protokół. – Pani minister Kopacz systematycznie mija się z prawdą. Wszyscy pamiętamy jej deklaracje, że na miejscu tragedii na metr przekopano ziemię. To najprawdopodobniej jej dzieło, że zaniechano badań sekcyjnych w Polsce. To pani minister zapewniała, że polscy lekarze uczestniczą w sekcjach ciał ofiar w Moskwie. Co okazało się potem kłamstwem. Pytanie tylko, po co to było. W jakim celu wprowadzała w błąd polską opinię publiczną oraz pogrążone w cierpieniu rodziny, które tym deklaracjom zawierzyły? – mówi Dariusz Fedorowicz, brat śp. Aleksandra Fedorowicza, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. – Podczas spotkania rodzin z premierem pani Kopacz mówiła o medykach, o tym, że to była sobota, więc miała kłopot ze skompletowaniem specjalistów. Jak się później okazało, grupa specjalistów była gotowa do wyjazdu, ale z niewiadomych przyczyn do niego nie doszło – dodaje Fedorowicz.
Były podpisy czy nieProkuratura, indagowana o szczegóły dotyczące uczestniczenia polskich biegłych w identyfikacji zwłok, odpowiada, że czynności te były prowadzone przez prokuratorów rosyjskich przy udziale przedstawicieli rodzin zmarłych, tłumaczy oraz w obecności polskiego psychologa. Jaki był właściwie status uczestnictwa polskich biegłych w procesie identyfikacji ciał? Dopytywana o to, czy podpisy polskich biegłych widnieją pod protokołami identyfikacji, prokuratura przytacza tylko sekwencję zdarzeń dotyczących oznaczania, transportu i oględzin ciał w Moskwie. Znalezione na miejscu katastrofy ciała lub ich fragmenty numerowano, opisywano i fotografowano. Po zapakowaniu w folie umieszczano je w trumnach i przetransportowywano do Instytutu Medycyny Sądowej w Moskwie. Tam wykonywano sekcje zwłok, z czego sporządzano ekspertyzę – orzeczenie eksperta było sporządzane po uzyskaniu wyników posekcyjnych badań cząstkowych: toksykologicznych, biologicznych i chemicznych, ale nie genetycznych; dokument zawierał również wyniki identyfikacji w efekcie okazania ciała do rozpoznania. Identyfikacji dokonywał członek rodziny (a w przypadku jego nieobecności – przedstawiciel administracji rządowej RP). Po rozpoznaniu zwłok to przedstawiciele rosyjskiego organu procesowego sporządzali odpowiednią dokumentację procesową – protokoły okazania zwłok. Sporządzano je w obecności dwóch świadków – obywateli rosyjskich, z udziałem rosyjskiego biegłego medycyny sądowej, tłumacza oraz osoby dokonującej identyfikacji. Jak podaje prokuratura, przy zamykaniu trumien obecni byli żołnierze 10. Brygady Logistycznej w Opolu, przedstawiciele polskiej firmy pogrzebowej SOS Agencja Funeralna, polscy technicy policyjni, polscy duchowni, przedstawiciele rosyjskiej miejskiej specjalistycznej służby do spraw pogrzebów, którzy wydawali zaświadczenie o zalutowaniu trumny. Jak zauważa Bogdan Święczkowski, były prokurator w stanie spoczynku, bez względu na to, jaki był charakter uczestnictwa polskich biegłych w identyfikacji, polskie prawo zakłada, że muszą podpisać protokoły z czynności procesowej. W przypadku odmowy również się to protokołuje. Zdaniem Święczkowskiego, jeżeli polscy biegli uczestniczyli w czynnościach identyfikacji, ich podpisy powinny być protokołach. Ciała do Polski. Po co? W wywiadzie Kopacz zapewnia, że przeprowadzono sekcje wszystkich ciał (i że musiano to zrobić w Moskwie, bo w Polsce nie było jak), że ciała były transportowane po tym, jak zakończono procedury identyfikacyjne i formalne, łącznie z wydaniem aktu zgonu. Wszyscy pamiętamy wypowiedzi Kopacz o tym, jak pilnowała, by nie doszło do pomyłek przy składaniu zwłok w trumnach, jak na posiedzeniu Sejmu mówiła, że wszystkie z 96 osób miały swoje nazwiska i rodziny mogły urządzić im pogrzeby, wiedząc, że pochowały swoich najbliższych. Kiedy jednak okazało się, że ciała ofiar zostały zamienione, Kopacz zaczęła wycofywać się z wcześniejszych deklaracji. I tłumaczyła, że ani ona, ani polscy specjaliści nie byli przy składaniu ciał do trumien. Bagatelizowała swoją rolę ministra rządu, zapewniając, że była w Rosji tylko po to, aby opiekować się rodzinami. – Trudno mi już nawet komentować te słowa. Wszystko, co do tej pory mówiła pani Kopacz, okazuje się nieprawdą. Wynika to z wielu wypowiedzi osób, które tam były, a nawet jeśli jednak szukać dobrej woli ze strony rządu, to pytanie jest takie: jeżeli nie dało się tego wszystkiego logistycznie ogarnąć, dlaczego nie wezwano posiłków? – dopytuje poseł Andrzej Duda (PiS), były minister w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. – Wszystko zamyka się w sekwencji zdarzeń. Aparat administracyjny naszego kraju nie był w stanie zapewnić przyzwoitej organizacji, ochrony wyjazdu delegacji prezydenta naszego kraju, generalicji i elity politycznej. Nie był i nie jest w stanie wyjaśnić w przyzwoitym terminie, we właściwym porządku prawnym przyczyn tego zdarzenia – mówi mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik prawny Jarosława Kaczyńskiego. – Konfrontacja słów pani Kopacz i prokuratury świadczy o tym, że nasz aparat administracyjny nie był nawet w stanie godnie ani pochować, ani zapewnić właściwej dla polskiej tradycji dbałości o pamięci ofiar zmarłych. Brak sekcji determinuje konieczność także sprzeczną z polską mentalnością, a mianowicie konieczność ekshumacji ciał i ponownych badań na potrzeby polskiego śledztwa. Co naraża rodziny na stres i niepewność, czy pochowali w grobach własnych bliskich – dodaje prawnik. – Jeżeli uczestniczyło się w tych zdarzeniach, można było po pierwsze: albo nic nie mówić, albo zachować się jak człowiek honoru i powiedzieć „przepraszam”. A można wreszcie brnąć dalej w kłamstwo. Ale ono jest coraz bardziej weryfikowalne – ucina Pszczółkowski. Anna Ambroziak |