Nie muszę lustrować swoich rodziców! A nasze dzieci nas!
Wpisał: antysalon   
22.01.2013.

Nie muszę lustrować swoich rodziców! A nasze dzieci nas!

 

Boże! wielkie dzięki Ci za to !

 

Sędzia Tuleya swoim ordynarnym, chamskim, głupawym, ubeckim uzasadnieniem w sposób niezamierzony dla siebie i swych mocodawców rozpoczął proces totalnej lustracji nie tylko rodziców dzisiejszych tzw. celebrytów, choć oni bardziej zasługują na miano celebrytanów, gdyż od lat już szczerzą zęby!, szczerzą swoje kły na ludzi przyzwoitych.
Ten wulgarny typek z krzywo obwieszonym łańcuchem III RP wyrządził swemu środowisko niedźwiedzią przysługę.
I zanim jeszcze zejdą w górach nawisy śniegu już uruchomił lawinę która zerwie maskę przemilczenia o skomuszałych nomemklaturowych rodzicach nie tylko red. Lisa czy jego Kedaj'owej połowicy.


Morozowski z domu Mordka!
Jakież prześliczne nazwisko!
Mordka!


Pochanke z domu, znaczy się z wielkiej rodziny przekrętasów fozz!
A to dopiero początek!
Skoro sami zaczęli! niechaj mają za swoje!
I wylazą z nor wszelkie kreatury dąbroszczaków, ub, nkwd, śmiersze, wsi'oki, wsw, sb i insze wszelakie sowieckie łajno zalewające Polskę po 1944r.


Dzieci nie odpowiadają za winy rodziców!
Zgoda!
Więc czym się tak martwi Henio Wujec, syn małorolnego podzamojskiego chłopa?
Na jaki gwint już zawczasu dmucha w ... łuczywo?!

A ja sobie gwiżdżę!

Gwiżdżę koncertowo!, bo nasi rodzice aczkolwiek utracili wszystko czego przez pokolenia uczciwie dorobili się na kresach byli ludźmi uczciwymi.
Po mieczu od rannego kuśtykającego spod Berezyny cesarskiego por. saperów pochodzącego z Wandei niedobitej przez encyklopedystów i ich trójkolorowych wypierdków, osiadłego z powodu licznych ran nad Niemnem i ożenionego z miejscowa szlachcianką uczestniczyli w każdym powstaniu, po których ich majątek redukowali carscy urzędnicy, a mężczyźni, którzy ocaleli miesiącami szli na Sybir skąd wielu z nich nigdy już nie wróciło! Branki i przymusowa wieloletnia służba pod znienawidzonym dwugłowym orłem. I czas radosnej dezercji do legionów Marszałka, do polskich formacji. Dwa lata pokoju i znów krwawa obrona Ojczyzny. I jeszcze starka nie nabrała pełnej mocy (po narodzeniu syna do dębowej beczki wlewano gorzałkę, mógł być i spirytus i zakopywano w sadzie, w ogrodzie, aby na pełnoletniość - 21 lat, gdy przychodził czas żeniaczki otworzyć ją, postawić starkę na stół weselny. Niestety pokoleniu polskiej młodzieży urodzonemu po wojnie z bolszewikami nie było dane zakosztować na weselu tej znakomitej wódki!), gdy trzeba było znów stanąć w obronie Ojczyzny.
I stanęli!

Niestety większości braci i kuzynów po stronie ojca przyszło zginąć nie od kuli na froncie, lecz od mordercy nkwdzisty w potylicę (Katyń, Miednoje, Grodno po zdobyciu przez sowietów).
Potem czas okupacji. Rodzice byli b. zamożnymi gospodarzami więc wszelaka pomoc dla chłopców z lasu.

I zupełna ciekawostka! Nasza najstarsza siostra (r. 1938) jeszcze w kilka lat po wojnie jako dziewczynka nosiła chłopcom z lasu meldunki zaszyte w kołnierzyk od sukienki lub pasek, jedzenie i lekarstwa na terenach wcielonych do zsrr!!

I nasi rodzice wrócili, zdążyli jeszcze wrócić ostatnią falą do Polski w 58r. wrócili goli, dosłownie bo tylko to co mieliśmy na sobie.

Ale wróciliśmy do ...POLSKI! ACZKOLWIEK NIE BYŁA ONA TAKĄ O JAKIEJ NAM WIECZORAMI OPOWIADALI RODZICE I DZIADKOWIE!

Tak więc ja nie boję się lustracji naszych rodziców!
I swojej też nie!
Mogą mnie lustrować!
Do oporu!
W szerz i w poprzek!
Wstydu naszym dzieciom nie przyniosę!
Alem się rozpisał!

pzdr