Polscy euroazjaci - kolejna odsłona zdrady
Wpisał: wbimab   
28.01.2013.

Polscy euroazjaci - kolejna odsłona zdrady

 

wbimab http://wbimab.salon24.pl/146469,polscy-euroazjaci-kolejna-odslona-zdrady

 27.12.2009

Z historii naszego państwa i narodu znamy wiele form zdrady i współpracy z wrogiem. Na przestrzeni ostatnich kilku wieków najczęściej była to kolaboracja ze wschodnim najeźdźcą, który przez ponad 100 lat dysponował 80% terytorium I Rzeczypospolitej. Po krótkiej przerwie okresu międzywojennego znów przyszło nam znaleźć się pod butem wrogiego, wschodniego imperium. Tym razem rzesze kolaborantów, przy pomocy których Polska była ujarzmiona, okazały się szczególnie liczne. I chociaż dziś dawni wierni słudzy Moskwy kreują się na przejętych losem Ojczyzny mężów stanu, nie znaczy to, że nie ma już w Polsce potencjalnych kolaborantów, swoistej V kolumny.

O uwłaszczeniu się dawnej nomenklatury, stanie służb specjalnych w III RP, jakości klasy politycznej, mentalności tak zwanych "elit" i innych problemach rzutujących na słabość państwa już wiele powiedziano i napisano. Są to wszystko zagadnienia sprawiające, że Rosja posiada w Polsce wielkie wpływy i możliwości kreowania najróżniejszych zjawisk. Nie o tym jednak chciałbym dziś napisać. Są bowiem obok wielu towarzyszy, wojskowych, pracowników prl-owskich służb specjalnych także inni słudzy Moskwy.

Takimi są członkowie Euroazjatyckiego Związku Młodzieży. Jest to międzynarodowa organizacja, będąca formą młodzieżówki w strukturach Międzynarodowego Ruchu Euroazjatyckiego, na którego czele stoi Rosjanin Aleksander Dugin. O tym ostatnim w Polsce szeroko się nie mówi, niemniej w mediach pojawiły się wywiady z nim przeprowadzone np. http://niniwa2.cba.pl/rosja10.htm . Nie będę szeroko pisał o jego "myśli", gdyż należałoby poświęcić temu tematowi osobny długi wpis. Stąd też podam tylko krótko najważniejsze informacje. Jako syn oficera sowieckich służb specjalnych uzyskał pracę w archiwum KGB, co dało mu dostęp do tajnych materiałów dotyczących euro-azjanizmu, które zaczął dokładnie studiować. Zanim został liderem całego ruchu, współtworzył między innymi program komunistycznej partii Zyuganov'a, w którym kładł nacisk na elementy nacjonalistyczne. Dugin gloryfikował zarówno część historii oraz ideologii Rosji carskiej jak i imperium Stalina. Tego typu poglądy sprawiły, że został jednym z liderów ruchu narodowych bolszewików.

Z czasem różnice między nim a czołowym działaczem Eduardem Limonovem oraz lewicą ruchu stały się na tyle duże, że Dugin opuścił jego struktury. Najważniejszą tezą Dugina jest przeświadczenie o konieczności wyparcia wpływów USA z obszaru Eurazji. Jednym z podstawowych konfliktów w świecie, według Dugina, jest rywalizacja świata morskiego i kontynentalnego oraz reprezentowanych przez nie wartości.  Oczywiste, że te pierwsze (m.in. indywidualizm, ateizm) mają być eksportowane przez USA, zaś obrończynią specyfiki tego drugiego (tradycjonalizm, religijność) ma być Rosja. Mówiąc więc w wielkim uproszczeniu, wszystkie szczegółowe rozważania Dugina koncentrują się mniej lub bardziej wokół podstawowego problemu przeciwstawienia się owej ekspansji świata morskiego na obszarze Eurazji.

Najważniejszym działaczem międzynarodówki Dugina na gruncie polskim jest doktorant i pracownik Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego Przemysław Sieradzan. Jest on autorem książki: "Aksamitni terroryści. Narodowy bolszewizm w Federacji Rosyjskiej". Sam określa siebie jako rewolucjonistę, poganina, narodowego-bolszewika, wroga NATO i USA. Na temat Moskwy pisze, iż jest ona najwspanialszym miejscem we wszechświecie. Jak przystało na człowieka określającego się w przedstawiony sposób, jest "wielbicielem" działalności m.in. Feliksa Dzierżyńskiego, Ericha Honeckera czy Che Guevary, którego określa jako wspaniałego rewolucjonistę, wzór do naśladowania dla narodowych-bolszewików. On oraz jemu podobni twierdzą, iż Polska jest okupowana przez NATO. Kolega Sieradzana, Kornel Sawiński, współczesny świat określił jako znajdujący się pod dominacją "brutalnego, agresywnego neoliberalnego świata anglosaskiego". Jednocześnie panowie nie uważają za brutalne postępowania Rosji na Kaukazie. Wręcz przeciwnie, 22 sierpnia 2008 r. sekcja polska Euroazjatyckiego Związku Młodzieży zorganizowała pod ambasadą rosyjską w Warszawie pikietę, w której wyraziła poparcie dla polityki Putina i Miedwiediewa wobec Gruzji. Jednocześnie oskarżyła stronę gruzińską o zbrodnie wojenne i ludobójstwo dokonane na narodzie osetyjskim.

Co ciekawe, panowie stwierdzili, iż występują w imieniu wszystkich samodzielnie myślących Polaków. Czy nie było już przypadkiem kilka razy w historii tak, że garstka "oświeconych" wypowiadała się w imieniu całego narodu, występowała do matki Rosji, tudzież wielkiego brata z prośbą o interwencję, zaprowadzenie porządku? Ostatnim, o którym wiemy, był towarzysz generał, dziś wiodący spokojny żywot staruszka. Co zaś się jego tyczy, to gdy w ubiegłym roku planowano postawić go przed sądem, działacze rosyjskiej sekcji Związku zorganizowali pod polską ambasadą w Moskwie pikietę. Na niej bronili generała oraz perorowali o tym, iż postawienie go przed sądem to pierwszy krok do uczynienie z Polski przyczółka przyszłej agresji NATO i USA na Rosję.

Polska nie jest oczywiście jedynym obok Rosji państwem, w którym Związek posiada swoje sekcje. Działa on w wielu innych krajach, m.in. na Ukrainie. Tam wsławił się akcją na najwyższej górze państwa - Howerli. Młodzi działacze zniszczyli pamiątkową tablicę Cerkwi ukraińskiej, rozbili granitowy znak upamiętniający konstytucję Ukrainy oraz zerwali flagę Ukrainy, wieszając na jej miejsce flagę swego Związku. Ponadto ochrzcili szczyt jako "Górę Stalina". 

Można by jeszcze wiele napisać o działalności Związku oraz jego ideologii. Nie chcę jednak by wpis był zbyt przydługawy. Niemniej przedstawione informacje sprawiają, moim zdaniem, że spokojnie można polskich członków Związku postawić w jednym szeregu obok różnej maści zdrajców i moskiewskich sługusów. Jeśli któryś z nich przypadkiem przeczyta ten tekst, zapewne z wyższością stwierdzi, że pisze go osoba skażona przez wpływy Lewiatana, amerykański pachołek, nie rozumiejący dziejów. Zapewniam jednak panowie, że grubo się wtedy pomylicie, co wynikać będzie albo z waszej niewiedzy albo płytkiej znajomości tego, co może ludźmi kierować. O moich poglądach i ich podłożu nie zamierzam jednak pisać. Natomiast do tematu euro-azjatyzmu zapewne jeszcze wrócę.