Nie dawajcie sprawy Starucha Tulei! | |
Wpisał: Rosemann | |
30.01.2013. | |
Nie dawajcie sprawy „Starucha” Tulei!
Rosemann 30.01.2013 http://rosemann.salon24.pl
Nie dawajcie! Bo wrażliwy sędzia, o ile mu rzecz jasna nie stwardniała w ostatnim czasie skóra, może tego nie przeżyć! Ciekawe czy zdąży wykrzyczeć, że to mu przypomina już nie stalinizm ale nazizm w czystej postaci. I będzie miał rację. Oczywiście w tych kategoriach, w których on rozumuje i wydaje sądy. W ogóle ta sprawa, przyjmując dla jednych spodziewany a dla innych zaskakujący obrót, jest ciekawą ilustracją stanu naszego państwa czasu „prestiżowych sukcesów”. W jakiś tam sposób (z czym świetnie korespondują zbyt trudne do pojęcia przez Stokrotkę Moją Ulubioną słowa Romaszewskiego tłumaczącego się ze Staruchowicza) przypominającą wypisanie w 1976 pałkami na plecach niegrzecznym chłopakom z Radomia bilansu programu „Aby Polska rosła w siłę a ludzie żyli dostatnio”. Wiem, że Piotr Staruchowicz aniołem nie jest. I pewnie do roli „więźnia stanu” III RP za bardzo nie pasuje. I, co oczywiste, wcale się o tę rolę nie ubiegał. Ale stało się i jakoś z tej matni propaganda obecnego układu rządzącego będzie musiała się wykaraskać. Jak się domyślam, w ten sposób, że za jakiś tam odprysk (może za tę „lampę” odpaloną piłkarzowi Rzeźniczakowi) zasądzi te odsiedziane 8 miechów. Oczywiście pod warunkiem, że nie będzie sądził Igor Tuleja. I tego akurat nie piszę jako przytyku w stronę sędziego- publicysty. Ale wróćmy do sprawy „więźnia stanu”. W tym ujęciu jest ona o tyle ciekawa, że nie kończy się tak naprawdę na samym „Staruchu” ale obejmuje też zdecydowanie mniej drastyczne ale nie mniej skandaliczne karanie białostockich kibiców za obrażanie „konstytucyjnego organu państwa” o nazwie Donald. Co prawda tylko grzywną ale kara jest karą i jako taka powinna być oceniana. Z tego co widać i słychać, sprawa wojny Tuska z kibicami, jakiś czas temu ogłoszona zwycięstwem na punkty szefa naszej egzekutywy może mieć jeszcze jedną rundę w której „naczelny organ” zaliczyć może KO. I tu trzeba jedną rzecz jasno powiedzieć i pewną zaszłość przypomnieć. Powiedzieć trzeba, że póki nie znajdzie się jakikolwiek twardy dowód w postaci choćby bilingu wskazującego, że się Kancelaria „Małego Pałacu” łączyła z gabinetem któregokolwiek sędziego czy prokuratora, prowadzącego sprawy przeciwko „wrogom państwa” umundurowanym w szaliki, oskarżanie Tuska czy kogokolwiek z jego otoczenia o nękanie wspomnianych wrogów będzie nadużyciem. W tym momencie wygląda raczej, że mamy do czynienia bardziej z wyglądającym przerażająco z punktu widzenia naszego zaufania do państwa i naszego poczucia bezpieczeństwa w relacjach z tym państwem desantem oczywistych „lizydupów”, którzy sami z siebie starają się po prostu odgadywać myśli tych, którzy nami rządzą i wyprzedać ich oczekiwania. I tu musi się narzucać odczucie, że mamy do czynienia ze skutkiem tej atmosfery, której wywołanie zarzucano władzy poprzedniej. Chodzi o atmosferę, która u tak wielu powodowała na tyle wielkie duszności, że się ze swym cierpieniem tak chętnie obnosili na łamach i w eterach. Najpewniej właśnie w wyniku obecnego nacisku na prokuratorskie kołnierzyki „Starucha” potraktowano jakby szykował kolejny zamach na WTC a Donalda Tuska jako „organ” dopisano pokątnie do konstytucji. Ale choć cała sprawa może być jedynie wynikiem nadgorliwości chcącego się przypodobać ręce, która daje jeść „wymiaru sprawiedliwości” trudno zaprzeczyć, że jeśli sędzia Tuleya (albo ktoś taki jak on) rozniesie akt oskarżenia w proch i pył (a na to, sądząc z publikacji tych, którzy akt nie przeczytali a akta starannie przekartkowali), zdecydowana mniejszość rzecz cała uzna za kompromitację li tylko prokuratury. Większość będzie widzieć po prostu klęskę Donalda Tuska i jego odmiany III RP |