Nas nie leczą, a sobie dali olbrzymie premie
Wpisał: Agnieszka Pachciarz   
30.01.2013.

Nas nie leczą, a sobie dali olbrzymie premie


Skandal w NFZ!

fakt

Premie w NFZ. 1,8 miliona na premie w NFZ. Urzędnicy NFZ dostali premie. Wysokość premii i nagród w NFZ.

Słowa kluczowe:  Agnieszka Pachciarz, NFZ, nagrody, premie

28.01.2013,

To był dobry rok...

Nie dla chorych, czekających w gigantycznych kolejkach, ale dla urzędników, którzy odpowiadają za to, że tych kolejek nie udaje się zlikwidować! Jak dowiedział się Fakt, w 2012 roku na premie dla urzędników pracujących w warszawskiej centrali NFZ wydano aż 1 milion 800 tys. złotych!

Ekstra pieniądze za swoją pracę otrzymało 280 urzędników - to oznacza, że średnia premia wynosiła dokładnie 6 tys. 428 złotych i 57 groszy. To dwa razy więcej niż dofinansowanie z NFZ na zakup aparatów słuchowych dla dzieci.

 

Co więcej, gigantyczne premie to nie jedyna gratyfikacja, na jaką mogą liczyć urzędnicy z centrali funduszu. Pomimo fatalnej sytuacji służby zdrowia szefostwo NFZ rozdaje nie tylko premie, ale również i nagrody. Jak wynika z informacji Faktu, w ubiegłym roku średnia nagroda wypłacona w funduszu dla pracownika to kolejne 3 tysiące złotych. Urzędnicy będą pewnie twierdzić, że to niedużo, ale to 100 razy więcej niż dofinansowanie z NFZ do okularów dla dziecka z poważną wadą wzroku. 

Na wynagrodzenia pracowników Centrali NFZ przeznaczono w planie finansowym NFZ na 2012 r. 31,5 mln zł, stan na XI 2012 r., w tym premie w wysokości 1,8 mln zł otrzymywało 280 pracowników, a nagrody w wysokości 55 tys. zł – 18 pracowników – informuje Magdalena Szefernaker z centrali NFZ.

Brawo! Na premie i nagrody pieniądze się znalazły, ale czy w 2012 roku znaleziono sposób na zmniejszenie kolejek do lekarzy i podniesienie poziomu świadczeń zdrowotnych dla milionów Polaków? Na to pytanie najlepiej odpowiedzą ci, którzy w ostatnim czasie próbowali umówić się do lekarza specjalisty.

Na endoprotezę stawu biodrowego chory dostanie w Rzeszowie „zaledwie” po trzech latach oczekiwania. Żeby dostać się do kardiologa w Zabrzu „wystarczy” poczekać dwa lata. Natomiast wizytę u urologa w Oświęcimiu możemy mieć „już” po pół roku oczekiwania w kolejce. Oczywiście chory do lekarza się dostanie pod warunkiem, że dożyje czekając w tych gigantycznych kolejkach.

Minister Zdrowia Bartosz Arłukowicz (42 l.) zapowiedział likwidację centrali NFZ i wzmocnienie ośrodków regionalnych, które są bliżej pacjenta. - Zwiększymy kompetencje regionów, aby to one mogły decydować, które dziedziny medycyny są dla nich najważniejsze. - mówił Arłukowicz. Pytanie brzmi dlaczego premiuje się i nagradza urzędników pracujących w urzędzie, który jest na tyle mało efektywny, że należy go zlikwidować? Czy to nie jest przykład zwykłego marnotrawstwa publicznych pieniędzy?