TRADYCJONALIŚCI a "nowa logika" ekumenizmu | |
Wpisał: Woland | |
02.02.2013. | |
„TRADYCJONALIŚCI” a "nowa logika" ekumenizmu
"Jeśli wy mówić przestaniecie kamienie wołać będą" - czy prawda nas wyzwoli? Woland » 10.01.2013 liturgia Dzisiejszy wpis muszę z potrzeby sumienia poświęcić trochę smutnej sprawie. I właściwie wielopłaszczyznowej i wielowątkowej. Ale po kolei. Kilka dni temu na facebookowych profilach biskupów Diecezji Warszawsko-Praskiej - arcybiskupa Henryka Hosera SAC oraz biskupa Marka Solarczyka ich administratorzy - prowadzący te profile w imieniu biskupów umieścili kolejną wiadomość. I nie byłoby w tym nic szczególnie dziwnego gdyby nie to, że wpis ten brzmiał: Wczoraj rozpoczęły się nabożeństwa Tygodnia Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan. Potrwają one do 31 stycznia. Ostatnia liturgia Tygodnia Ekumenicznego będzie miała miejsce w ostatnią niedzielę stycznia, o godzinie 18 w kościele Miłosierdzia Bożego w Ząbkach. Mszy Świętej przewodniczyć będzie bp Marek Solarczyk, a kazanie wygłosi bp Zbigniew Kamiński, z Kościoła ewangelicko-metodystycznego. Natychmiast pod tym wpisem wywiązała się dyskusja, w której liczni dysputanci w sposób merytoryczny wskazywali na kilka aspektów: 1. Podczas mszy homilię może głosić tylko diakon, prezbiter lub biskup. Protestancki duchowny nie ma ważnych święceń, więc jest świecki, homilii głosić nie może. Podparte KPK 767. Mało tego - na co zwróciłem uwagę ja sam - w Novus Ordo Missae jest tylko homilia - uroczysta przemowa, nauczanie i przepowiadanie Słowa Bożego i boskich tajemnic. I jest to część liturgii. Tym różni się od kazania, jakie może mieć miejsce w trakcie nabożeństw, że tamto nie jest częścią liturgii. W końcu w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego nie było homilii a kazanie - bo tam kapłan zazwyczaj zdejmował manipularz, często też ornat, by pokazać, że kazanie głosi przerwawszy mszę - że nie jest ono jej częscią. Zresztą głównie dlatego, by kazanie - którego jakość może być różna nie wpływało na doskonałość liturgii Najświętszej Ofiary 2. Powołując się na Dominus Iesus wielu wskazywało, iż katolik nie powinien protestanckich wspólnot nazywać "kościołem", ani tamtejszych duchownych tutułować "biskupem" itp - gdyż fałszuje to prawdę katolickiego nauczania mówiącą, że ludzie Ci duchownymi nie są 3. W końcu w jednym z wpisów ja sam podniosłem argument, że taka forma wspólnej modlitwy dla chrześcijan pozostających poza Kościołem Katolickim jest w pewien sposób trudna. Bo po pierwsze dzieli zamiast łączyć. My - katolicy pozwalamy na uczestnictwo w boskiej liturgii - misterium fidei - tych, których do liturgii nie powinniśmy dopuścić. Oni z kolei doznają nie jedności, a bycia odmiennymi - poprzez niemożność przystąpienia do komunii świętej, niepewność co robić gdy w katolickiej liturgii padają słowa o świętych, modlitwy za zmarłych, czy w końcu ukazanie świętych postaci, co do których nie wierzą oni w realną obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina. Dałem tutaj przykład Ojca Świętego Benedtyka XVI - który w prowadzeniu dialogu czy to z anglikanami czy innymi chrześcijanami celebruje wspólnie nabożeństwa - ale nigdy Eucharystię. I tak najczęsciej są to nieszpory. Jeden brat ze wspólnoty protestanckiej - jedyny obecny w dyskusji - mój powyższy argument poparł. Skutek dyskusji: 1. Administratorzy zarzekają się, że nie sam biskup prowadzi stronę, tylko oni 2. Próbują za wszelką cenę wykazać, że rzeczywiście wszystko jest zgodne z prawem. Najpierw bagatelizując zapisy prawne, potem twierdząc, że to wieloletni polski zwyczaj (szkoda tylko, że contra legem, więc taki, jakiego tolerować nie można). W końcu zaczęli twierdzić, że istnieje indult Stolicy Apostolskiej na takie postępowanie. Po wielu prośbach by go okazano, przytoczono, nastąpiła cisza. Osobiście jestem przekonany, że Rzym takiego indultu nie wystawi. Bo Kodeks Prawa Kanonicznego nie jest zbiorem porządkowych zapisów, a zapisów stojących nierzadko na straży pewnych prawd. Tutaj prawdą tą jest to, że władza nauczania w Kościele należy do duchownych - diakonów, prezbiterów i biskupów. I druha prawda - w zdecydowanej większości wspólnoty protestanckie poprzez utratę sukcesji apostolskiej oraz zmianę rozumienia istoty sakramentu święceń - głownie biskupich - nie mają ważnie wyświęconych biskupów. Stąd ich "biskupi", "prezbiterzy" itd są osobami świeckimi. Potwierdza to fakt, że dotychczasowych pastorów czy biskupów anglikańskich, którzy konwertowali na katolicyzm dzięki Anglicanorum Coetibus Benedykta XVI święcono na nowo - i to nawet nie sub conditione. 3. W końcu administratorzy stwierdzają - wszyscy pytający, dyskutujący itd - to są TRADYCJONALIŚCI. I w tym momencie człowiekowi patrzącemu na z boku opadają okulary - co to ma być? Czy każdy, kto chce żyć zgodnie z nauką Kościoła, kto o jego dobro się upomina to zawsze tradycjonalista? Ba... może i tradycjonalista - nie mam nic przeciwko temu określeniu. Ale mówiąc tradycjonalista ludzie Ci mają na myśli tradycjonalista = miłośnik mszy trydenckiej, najlepiej lefebrysta i do tego niespełna rozumu. Szkoda, że wśród podejmujących dyskusję byli duchowni... Polecieli ze wszystkimi 4. Wszystkie wpisy zostają usunięte. Zaczyna obowiązywać cenzura. Osobom aktywnym w dyskusji zostają zablokowane konta - już więcej na tym profilu pisać nie mogą. Moje konto zostaje zablokowane na profilu bp. Solarczyka. Dyskusja trwa na profilu abp. Hosera - zadaję więc pytanie, dlaczego tak się dzieje - piszę, że jestem nadzwyczajnym Szafarzem Komunii Świętej, mam misję kanoniczną, nie jestem lefebrystą. W odpowiedzi czytam - "dlatego Pana konto nie zostało zablokowane". No tak, u abp. Hosera nie. Podejmuję dyskusję. Dyskusja znika. Aby sprawdzić, o co tak naprawdę chodzi, postanawiam przejrzeć zdjęcia profilu. W kilku zdjęciach z przebiegu liturgii widać niewielkie nieprawidłowości - ot fioletowa mitra, brak dalmatyki pontyfikalnej podczas święceń, atrapy świec w katedrze. Z zachowaniem kultury komentuję te wpisy. Zgodnie z moim oczekiwaniem wszystkie zostają usunięte. Od tej pory pisać już więcej tam nie mogę. Wszystko to prowadzi do smutnych niestety wniosków. Po co zakładać profile biskupom na facebooku? Znak czasu? Potrzeba promowania się? Może i tak. Ale jeśli nawet to dlaczego ich prowadzenie powierza się ludziom całkowicie niekompetentnym. Niekompetentnym jeśli chodzi o prowadzenie konta, oraz niekompetentnym teologicznie. Smutniejsze to tym bardziej, że ludzie Ci piszą w imieniu jednego czy drugiego biskupa. Obaj biskupi najpewnien nawet nie wiedzą, co wyrabia się pod ich nazwiskami. A owi administratorzy nie mając argumentów merytorycznych jedyne co potrafią zrobić, to wszystko usunąć. Niestety internet ma pamięć (W załączeniu do artykułu kopia jednej z usuniętych dyskusji). Wszystko to sprawia, że ci przydają im chwały. Co dzieje się dalej? Kuria Warszawsko-praska wydaje oświadczenie kuriozalne w swojej treści. Domniemuję, że trzeba na siłę ratować sprawę i pić nawarzone piwo: ---------------------------------------------------------------------------------- Oświadczenie w sprawie ekumenicznej gościnności ambony W związku z zapytaniami, jakie nadesłano do Kurii Biskupiej, o podstawy do użyczania ambony podczas Liturgii ekumenicznej duchownym z innych Kościołów i Wspólnot wyznaniowych, by mogli wygłosić okolicznościowe kazanie, uprzejmie wyjaśniam, że taka praktyka ma miejsce na mocy przywileju, jakim cieszy się Kościół Rzymskokatolicki w Polsce. Kodeks Prawa Kanonicznego (kan. 767, §1), na który powołują się niektórzy pytający, mówi, że „wśród różnych form przepowiadania, szczególne miejsce zajmuje homilia. Stanowi ona część samej liturgii i jest zarezerwowana kapłanowi lub diakonowi”. Kanon ten został wyczerpująco zinterpretowany w instrukcji Stolicy Apostolskiej O pewnych sprawach dotyczących współdziałania wiernych świeckich z posługą kapłanów z 15 sierpnia 1997 roku. Wyjaśniono w niej, że ograniczenie mogących wygłaszać homilię do osób posiadających święcenia dotyczy jedynie sprawowania Eucharystii, ale i nawet podczas niej możliwe są wyjątki (np. niedziela powołań i alumni dający świadectwo swojemu powołaniu). Zawsze jednak musi być jasne, że jest to jakieś pouczenie bądź świadectwo, a nie homilia. Czy więc podczas Eucharystii sprawowanej o jedność, w której uczestniczą duchowni innych wyznań, mógłby któryś z nich wygłosić homilię? Nie. Odpowiedź negatywną znajdujemy w Dyrektorium ekumenicznym (nr 134), opublikowanym przez Papieską Radę ds. Jedności Chrześcijan 25 marca 1993 roku. Na jakiej więc podstawie Kościół w Polsce postępuje w tej kwestii inaczej, okazując gościnność ambony wobec duchownych z innych wyznań chrześcijańskich, także podczas Mszy Świętej? Oczywiście tylko osoba szalona może podejrzewać, że biskupi polscy świadomie od pięćdziesięciu lat łamią prawo Kościoła, nad którego przestrzeganiem są ustanowieni stróżami. Od zawsze istnieje w Kościele zasada, odnosząca się przede wszystkim do czynności liturgicznych, że niektóre Kościoły lokalne cieszą się przywilejami, pozwalającymi na coś, czego gdzie indziej czynić nie wolno. Przykładem z ostatnich lat jest przywilej, jaki na prośbę Konferencji Episkopatu Polski został udzielony naszemu Kościołowi 23 lutego 2004 roku przez Kongregację ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Chociaż w Kościele Powszechnym kapę może nakładać tylko kapłan, czyli biskup lub prezbiter, to jednak w Polsce mogą ją ubierać także diakoni, kiedy przewodniczą jakiejś czynności liturgicznej. Przywilejów jest oczywiście więcej i jednym z nich jest ten, że podczas ekumenicznej Eucharystii duchowny innego wyznania może głosić słowo Boże. Zwyczaj zawdzięczamy Słudze Bożemu Prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu. Ostateczną zgodę na tę praktykę, niespotykaną w Kościele Powszechnym, uzyskał jego następca, Kard. Józef Glemp, który jako Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski otrzymał oficjalne pozwolenie Kongregacji Nauki Wiary; o czym obszerniej mówił przed rokiem w wywiadzie dla „Gościa niedzielnego” wielce zasłużony dla ekumenii Biskup Bronisław Dembowski. Niestety, lektura niektórych pytań skierowanych przez osoby zaniepokojone ekumeniczną gościnnością ambony napawa smutkiem ze względu na ich formę. Życzę tym osobom, aby w miejsce ferowania krzywdzących wyroków, wynikających z braku znajomości tematu i niezrozumienia czym jest ekumenizm, posiedli trochę miłości i posłuszeństwa wobec Pasterzy Kościoła. Zamiast wylewać faryzejskie łzy nad kanonem 767 KPK, warto pamiętać o słowach Pana Jezusa, jakie dzisiaj odnoszą się do biskupów: „Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi Mną gardzi” (Łk 10, 16). Szacunku do rzymskokatolickich biskupów i księży mogą się uczyć od duchownych innych wyznań, którzy nigdy nie pozwoliliby sobie na brak kultury wobec katolickiego biskupa, chociaż żaden kodeks, poza kodeksem dobrego wychowania, ich nie obowiązuje. Warszawa, 10 stycznia 2013 r. Ks. Mateusz Matuszewski ---------------------------------------------------------------------------------- Ks. Mateusz Matuszewski - na szczęście w końcu ktoś przedstawił się z imienia i nazwiska - dokonuje tendencyjnej interpretacji dokumentów. Najpierw sam udowadnia właściwie, że to co się dzieje jest niezgodne z prawem. A potem usiłuje - dość zresztą pokrętnie i nieudolnie - wykazać, że od tej reguły istnieje wyjątek. Aż trudno powiedzieć, czy to jest nieznajomość prawa, czy tendencyjna interpretacja. Autor zapomina jednak o jednym i to przemilcza. Oto instrukcja Redemptionis Sacramentum stwierdza: 65. Należy pamiętać, iż w myśl zapisu kan. 767 § 1 wszelkie wcześniejsze przepisy, które dopuszczały wiernych nie wyświęconych do wygłaszania homilii w czasie celebracji eucharystycznej uznaje się za zniesione. Owo dopuszczenie zostaje cofnięte, tak że nie może być przywrócone mocą żadnego zwyczaju. Jaki stąd wniosek? Jeśli nawet przywilej taki - o którym mówi ks. Matuszewski istniał - to został zniesiony w 2004 roku. To jedno. Drugie - nadanie przywileju noszenia kapy diakonowi można wyszukać w Rzymskim piśmie urzędowym Notitiae, jest też w polskim biuletynie Anamnesis. Zaś rzekome pozwolenie na głoszenie homilii przez heretyckiego pastora nie ma numeru i nigdzie nie istnieje. Treści brak. Nie wiadomo kto się podpisał. A z różnych korespondencji z Kurią jasno wynika, że ta nawet nie zamierza takiego dokumentu pokazywać. W końcu zapis mówiący o możliwości wygłaszania kazań/homilii czy świadectw przez osoby świeckie oraz różnych działań podejmowanych przez alumnów nie mających diakonatu został przez Redemptionis Sacramentum w 2004 roku zniesiony. Roma locuta - causa finita. I jeszcze jedno - Ks. Matuszewski mówi w liście o Liturgii ekumenicznej. Szkoda, że nie rozumie, msza święta ekumeniczną nie jest i nie może być. Bo zawiera treści sporne dla chrześcijan - no i nie ma interkokomunii. (Zresztą w tej materii po moim wpisie wiele cennych uwag przytoczył kolega Paweł Beyga na swoim blogu: Msza NIE-ekumeniczna Co do uwag o posłuszeństwie pasterzom Kościoła - sprawa jest jasna - zaczyna się od Papieża i posłuszeństwu Jego nauczaniu. Potem jest się posłusznym nauczaniu biskupów - o ile nie jest ono niezgodne z nauczaniem papieża. Dalej nauczaniu prezbiterów - o ile nie pozostaje w niezgodzie z nauczaniem papieża i biskupów. Tutaj jest dysonans między nauczaniem Papieża wyrażonym w dokumentach Stolicy Apostolskiej a praktyką biskupów. Więc argument kompletnie nietrafiony. Oczywiście tylko osoba szalona może podejrzewać, że biskupi polscy świadomie od pięćdziesięciu lat łamią prawo Kościoła, nad którego przestrzeganiem są ustanowieni stróżami. Ta wypowiedzi to przykład zwykłego chamstwa - to obrażanie dysputantów mających inną opinię. Poza tym ja uważam, że biskupi robią to nieświadomie. Albo mają pomagierów takiej a nie innej jakości. ------------------------------------------------------------------------- Rozdział o wpisie na profilu ks. A. D. został przez Autora usunięty w związku z podjęciem dialogu ze wspomnianym kapłanem i wyjaśnieniem niektórych aspektów zaistniałej różnicy zdań. Dobra wola obu stron zawsze prowadzi do zgody, o czym autor tego artykułu jest przekonany ;-) ------------------------------------------------------------------------- Problem takowego zachowania dotyczy jednak nie tylko duchownych i osób po czterdziestce. Oto bowiem ostatnio zdarzyło mi sie podobnego traktowania doświadczyć ze strony niejakiego Mateusza Ochmana - jednego z bohaterów znanej w sieci serii Bez imprimatur. Na facebooku założona została tajna grupa o nazwie EKIPA, do które zaproszono mnie w którymś momencie. Całość odbyła się w oparach szczególnego wybrania - więc powinienem się cieszyć, ze tak wielmożne grono mnie niegodnego do siebie zaprosiło. Był to czas, gdy wspomniany człowiek postanowił założyć grupę Nie bądź gej. Cel grupy - wklejanie fotek ładnych dziewczyn, by geje widząc te fotki stwierdzali, że nie warto być gejem. Zaczynam więc dyskusję. Wykazuję, że jest to działanie prymitywne, że sprowadza kobiety tylko do sfery zewnętrznej, że geja się tak nie nawróci, że dziwne jest to, że dyskutują tylko o gejach - jakby lesbijki problemem nie były. Okazuje się, że niektórzy uczestnicy rozmowy mają pewne problemy emocjonalne i choć są religijni, to jednak seksistowska propaganda ich zepsuła. Dziewczyna ma być ładna, szczupła. A jednej prywatnej rozmowy dowiaduję się, że mam mieć też gładką skórę ! Piszą to ludzie powszechnie uchodzący za tradycyjnych katolików. No i w końcu ktoś pisze wprost - my chcemy sobie oglądać ich fotki. Taka pada odpowiedz. Szanowny Pan Ochman usuwa mnie ze znajomych, usuwa wszystkie moje wpisy na "Nie bądź gej", wszystkie moje i innych znajomych wpisy na innym prowadzonym przez siebie portalu - Bóg, honor i Rock 'n' Roll. Do tego dowiaduję się, że jako zadający pytania jestem HEJTEREM. Szkoda, że człowiek ów nie rozumie słowa, którego używa. Grupę wybranych opuszczam dobrowolnie - szkoda czasu na dyskusję z takimi osobami. -------------------------------------------------------------------------- Przychodzi pora na pointę. Dyskutując wielokrotnie o ocenie moralnej Kroniki Novus Ordo dochodzę ostatnio do jednego wniosku. Skoro duchowni w Polsce nie potrafią dyskutować, Nie mają argumentów - a na uwagi merytoryczne, podparte autorytetem Kościoła nie potrafią po ludzku przyznać się do błędu - i reagują agresją, przenoszą dyskusję na relacje lubię cię-nie lubię cię (mam Cię w znajomych - usuwam ze znajomych), nie dziwię się, że co mądrzejsi wierni w obliczu takiej ignorancji stwierdzają - będziemy o tym pisać sami. I oceniać sami. Bo mamy sumienia. Walka z krytyką w wykonaniu wielu przypomina niestety czasy komunizmu. Administratorzy portali biskupich i inni wspomniani w artykule za wzór zasad dyskusji mają zapewne ten kultowy fragment filmu REJS |