Donald "bezalkoholowy" | |
Wpisał: Janusz Sanocki | |
30.11.2008. | |
Donald „bezalkoholowy” Janusz Sanocki Zapewne wielu Czytelników pamięta jeszcze reklamę piwa, w której przy słowie: „bezalkoholowe” występujący w reklamie aktor mrugał znacząco do widzów. Wiadomo – nadawanie reklamy piwa było zakazane, więc zachwalano „bezalkoholowe”... i tu następowało mrugnięcie. Znaczy „wiecie o co chodzi”. Podobnie omijał zakaz reklamowania napojów alkoholowych producent wódki „Bols” reklamując „łódkę bols”. Były to wybiegi związane były z zakazem ustawowym, są wszakże sytuacje, w których prawo nie ingeruje, a widz ma już dosyć i nie bardzo chce mu się oglądać daną reklamę. Wówczas specjaliści od marketingu wymyślają sposoby jakby tu ściągnąć na chwile uwagę ludków. Oczywiście najprościej pokazać kawałek golizny, ale to już wszyscy robią i nie zawsze jest to możliwe. Często wiec stosuje się chwyt polegający na rozbudzeniu ciekawości odbiorcy. Najpierw wykleja się pusty bilbord, na którym jest tylko napis „uwaga, nadchodzi” albo cos równie nic nie mówiącego. Za tydzień odkrywa się kolejną część hasła i klient zastanawia się: „a co tam będzie?” Najlepszym jednak chwytem reklamowym jest opublikowanie jakiejś tajemnicy. „Oto zdjęcia zrobione ukrytą kamerą!” „Nagranie dokonano bez zgody i wiedzy autora”, Doda w łazience sfotografowana przez paparazzich - to na pewno będzie cieszyło się zainteresowaniem. Oczywiście jak wszyscy wiemy, reklamy wymagają nie tylko proszki do prania, margaryna czy podpaski. Najwięcej reklamy wymagają politycy. Kaczyński przegrał bo miał kiepską reklamę, może nie nadawał się na wysokiego bruneta, wieczorową porą. A w dodatku wiele stacji telewizyjnych i wpływowych mediów robiło mu tzw. „czarny pijar” czyli obsmarowywało od świtu do zmroku. (Och gdyby w reklamowaniu produktów handlowych można było stosować czarny pijar! Ale byśmy mieli frajdę!). Reklamowanie polityków też napotyka na bariery. Prawna bariera to groźba procesu natomiast naturalna – to znudzenie wyborców. No już patrzeć nie można na te gęby! I właśnie na naszych oczach widzimy nowy trend w reklamowaniu, wykonany – jak zwykle po mistrzowsku – przez specjalistów Platformy. Nagle media otrzymały tajne nagrania wypowiedzi Tuska wykonane ukrytym mikrofonem. Ach jakaż sensacja! Spotkanie odbyło się 14 listopada, był premier, wicepremier minister i paru związkowców no i ktoś (ale kto?) nagrał wypowiedzi premiera. Ach cóż to za sensacja – wszystkie dzienniki w niedziele poświęcone były tym wypowiedziom i tym nagraniom. No i cóż Donek nawygadywał? Nawymyślał komu, ujawnił jakaś tajemnicę? Zaklął? Ależ gdzie tam! Poużalał się nad sobą jak to ciężko pracuje i gdyby wiedział, że to tak ciężko to nigdy nie zostałby premierem (akurat!). I jeszcze zapowiedział, że wyłysieje, a emerytury pomostowe ukróci (akurat!). No i teraz te wszystkie wypowiedzi krążą w internecie, nadawane są przez telewizje, komentują je politolodzy. Gdyby to Donald powiedział jak zwykle do kamer, to by się z niego wyśmiali, albo puścili mimo uszu - nie raz już dziarsko zapowiadała coś, czego potem nie dotrzymywał. Ale teraz mówi to prywatnie, nie wie że jest nagrywany. A skoro tak to na pewno wiarygodne! Wartość tych „sensacji” jest mniej więcej taka sama, jak zalety piwa bezalkoholowego. Sama zaś technika („Mam nadzieję, że nikt tu nie nagrywa” - mrugnięcie do akustyka) jest tak prosta, że aż zastanawia po co pijarowcy premiera chwytają się takich tanich chwytów? Czyżby prawdziwe notowania rządu były aż tak złe? Jeśli tak, to za chwile trzeba będzie stosować kolejne chwyty. Pokazać Donalda pod prysznicem, studiującego jednocześnie ustawę budżetową, nagrywać ukrytym mikrofonem dialogi z Małgosią przy obiedzie („Chciałem zrobić porządek z Krusem”, ale co ja mogę?) a potem - zamiast zwyczajowych konferencji prasowych - puszczać to w telewizji, albo wprost walić do Super Expresu. Zatroskany o losy państwa Donald Tusk, nagrany – ma się rozumieć jak najbardziej ukrytym mikrofonem (mrug,mrug) a obok cycki Dody. Żeby się tylko to komuś nie pomyliło! |
|
Zmieniony ( 01.12.2008. ) |