Albo kruchta - albo Siuchta
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz   
07.02.2013.

Albo „kruchta” - albo Siuchta

 

Ta banda zadufałych idiotów wyobraża sobie, iż bryłę świata można ruszyć z posad bezkarnie.

Stanisław Michalkiewicz http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2737

 

Felieton    tygodnik „Nasza Polska”    6 lutego 2013

Stwór podeszły wiekiem, co kobietą być już przestał, a nigdy nie był człowiekiem” - pisał Tadeusz Boy-Żeleński co prawda o „matronie krakowskiej” - ale myślę, że tylko dlatego, że nie znał pani profesor Joanny Senyszyn, do której te słowa pasują idealnie. Wprawdzie jej życiorys w „Wikipedii” koncentruje się na okresie następującym po roku 1994 - ale przecież i przed rokiem 1994 też było życie, również polityczne, w którym pani Joanna uczestniczyła w szeregach Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - i to od połowy lat 70-tych, aż do jej rozwiązania. Wprawdzie w roku 1980 wstąpiła też do „Solidarności” - ale czy z potrzeby serca, czy raczej wykonując zadanie - tego pewnie już nigdy się nie dowiemy - chociaż fakt, iż pisuje w tygodniku Fakty i Mity skupiającym w swoim czasie, a także i dzisiaj, rozmaite typy spod ciemnej gwiazdy, przemawia raczej za tą drugą możliwością.

Nawiasem mówiąc, ostatnio Sąd Apelacyjny w Warszawie, rozpoznając sprawę z powództwa Jana Kobylańskiego przeciwko Radosławowi Sikorskiemu usłużnie uznał, że określenie typ spod ciemnej gwiazdy nie przekracza granic dozwolonej prawem krytyki, więc chyba można już go używać również na scharakteryzowanie redaktorów „Faktów i Mitów” na czele z panem Romanem Kotlińskim, któremu - oczywiście „bez swojej wiedzy i zgody” - przytrafił się casus pascudeus z czekistami i który, w naturalnym tego następstwie, odnalazł się w dziwnie osobliwej trzódce posła Palikota. Ciekawe, czy określenia: „typ spod czerwonej gwiazdy”, albo dla odmiany - „typ spod gwiazdy sześcioramiennej”, też nie wzbudzałyby wątpliwości niezawisłego sądu?

W ogóle niezawisłe sądy ostatnio chyba zanadto się rozdokazywały. A to każą Krzysztofowi Wyszkowskiemu przeprosić byłego prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju za verba veritatis , a to stwierdzą, że określenia „cham” można używać w stosunku do prezydenta Rzeczypospolitej, a to odbiorą dziecko rodzicom, bo są „za biedni”... Czy przypadkiem nie za dużo władzy lekkomyślnie powierzyliśmy przebierańcom dodającym sobie prestiżu przy pomocy „głupich, średniowiecznych łachów” - jak Oriana Fallaci nazwała burkę, jaką kazano jej założyć na okoliczność rozmowy z ajatollachem Chomeinim?

Ale mniejsza już o byłych konfidentów i niezawisłe (he,he!) sądy, bo mówimy przecież o pani profesor Joannie Senyszyn. Boy-Żeleński pisze o „stworze”, co „nigdy nie był człowiekiem”. Czy to też można odnieść do pani profesor? Z uwagi na długoletnią przynależność do kolaboranckiej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, którą założyli i kierowali sowieccy agenci i której celem było utrzymanie Polski w politycznej zależności od Związku Sowieckiego, z całą pewnością jest ona „typem spod czerwonej gwiazdy”. No dobrze - ale czy taki typ jest człowiekiem, czy nie? Jeśli nawet - to człowiekiem sowieckim, który od normalnego człowieka różni się tym, iż wyrzekł się wolnej woli. Potwierdzenie tego znajdujemy w statucie PZPR, który już na początku stwierdza, że „idea, której służy PZPR - to idea komunizmu” - która, nawiasem mówiąc, na równi z hitleryzmem została potępiona przez obowiązującą konstytucję - a członkiem partii mógł zostać tylko ten, kto uznawał te zasady ideowe.

Krótko mówiąc - był komunistą - chyba, że wstąpił do partii ze względu na karierę i korzyści materialne. Uprzejmie zakładam, że pani Joanna Senyszyn nie wstąpiła do PZPR gwoli ułatwienia sobie ścieżki kariery naukowej, czy żeby dostać talon na dużego „Fiata”, tylko z przekonania - ale to tylko potwierdza podejrzenia, że już wtedy zdecydowała się zostać człowiekiem sowieckim - bo członek partii obowiązany był nie tylko do przestrzegania „dyscypliny partyjnej” - a więc posłuszeństwa wobec szajki zwanej „komitetem”, ale również - do „szczerości” względem partii. Czy również wobec jej „zbrojnego ramienia”, czyli czekistów? Dzisiaj partyjniacy trochę się tej szczerości wstydzą i wypierają - ale czyż za komuny szczerość wobec czekistów nie była aby liściem do wieńca sławy i to w dodatku takim, co warunkował karierę? Ha! Wygląda na to, że charakterystyka Boya pasuje do pani Joanny Senyszyn idealnie pod każdym względem!

Jak przystało na zatwardziałą, mimo zewnętrznych znamion pulchności, bolszewicę, pani Joanna Senyszyn demonstruje nieprzejednaną wrogość do Kościoła katolickiego, który dla bolszewików zawsze był solą w oku, utrudniającym ruszenie z posad bryły świata. Ta banda zadufałych idiotów wyobraża sobie, iż bryłę świata można ruszyć z posad bezkarnie. Tymczasem zniszczyć fundamenty cywilizacji jest może i łatwo - ale czyż ktokolwiek ma złudzenia, że taka np. pani Senyszyn potrafi zbudować cywilizację alternatywną? O tym nie ma mowy; nawet dla głów znacznie tęższych od belwederskich kujonów byłoby to zadanie ponad siły, a cóż dopiero dla absolwentów akademii pierwszomajowych? Ostatnie głosowanie w Sejmie nad „związkami partnerskimi” najwyraźniej ją rozczarowało, bo widocznie sądziła, że już jest w ogródku i wita się z gąska.

Stąd jęk zawodu, jaki wydała spod serca gorejącego, że „póki nie miną rządy kruchty, nie doczekamy się normalnej, europejskiej prawicy”. Nietrudno się domyślić, że ta „normalna, europejska” to taka, która uznaje ideowe zasady partii komunistycznej i głosuje bez skreśleń - bo taki przecież był ideał demokracji socjalistycznej, któremu pani profesor basowała, nieprawdaż? Krótko mówiąc - albo „rządy kruchty”, to znaczy - oparcie systemu prawnego na zasadach etyki chrześcijańskiej - albo rządy siuchty - typów spod czerwonej gwiazdy do spółki z typami spod gwiazdy sześcioramiennej. Ci ostatni też czasami bywają szczerzy, więc przy okazji paryskiej demonstracji sodomitów i gomorytek za legalizacją sodomskiego kuplerstwa z możliwością przywłaszczania sobie cudzych dzieci, najważniejszy w naszym nieszczęśliwym kraju Cadyk zeznał, że „związki partnerskie” to tylko wstęp do następnego ruchu. Krótko mówiąc - krok po kroku ruszać z posad bryłę świata, czyli niszczyć znienawidzoną i przez czekistów i przez Cadyków cywilizację łacińską.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.