Rabunek ziemi: ...ciągniki ruszą na Warszawę
Wpisał: Lech L. Przychodzki   
09.02.2013.

Rabunek ziemi: ...ciągniki ruszą na Warszawę

 

Ręce zza Odry – rozmowy przy koksowniku (3)

   Lech L. Przychodzki

http://www.bezjarzmowie.info.ke/test/?p=9079

  [to jest c.d.]

5. Rozmowa I – …ciągniki ruszą na Warszawę

Na ulicę Szczerbcową w Szczecinie docieramy z Koszalina wystarczająco wcześnie, by znaleźć jeszcze na Wałach Chrobrego leadera rolniczego protestu. Rozmawiamy (większość dialogów przez najbliższe 24 godziny dyżuru toczyć się będzie właśnie tam, bo i ciepło i przyjaźnie jakoś) przy buzującym koksowniku w zmiennym dość gronie, bo sztucznych barier nikt tu nie wprowadza. Ludzie podchodzą, pytają o coś, odchodzą w swoją stronę.

Edward Kosmal ma za sobą lata związkowej walki – o ratowanie cukrowni, młynów, ludzi… Teraz przewodzi Międzyzwiązkowemu Komitetowi Protestacyjnemu Rolników Województwa Zachodniopomorskiego. Czuwa nad przebiegiem protestu i czeka na konkrety ze strony władz – wojewódzkich i centralnych. Jest koniec stycznia, a Edward czeka od 5. grudnia, odkąd rolnicze ciągniki pojawiły się w centrum miasta oraz u podnóża kompleksu trzech budynków Urzędu Wojewódzkiego i Agencji Nieruchomości Rolnych.

 Ciągniki na ulicach Szczecina i u stóp Urzędu Wojewódzkiego – czemu taka akurat forma protestu? Dlatego, że jest widoczna?

E. K.: Innej formy myśmy nie mogli wybrać. Nie tyle, że jest ona widoczna, ale chcieliśmy nagłośnić problem, bo my rolnicy wiemy, w czym rzecz, ale chcieliśmy, żeby mieszkańcy Szczecina również się nim zainteresowali. A poprzez społeczeństwo mamy zamiar dotrzeć do władzy, by podjęła odpowiednie kroki, a przynajmniej próbowała się zmierzyć z tym problemem!

ciągniki..

Nie byliśmy z Wami tutaj, ale w Koszalinie spotykaliśmy się z serdecznym niekiedy podejściem ludzi w oknach i na chodnikach - i z bardzo nieprzyjaznym ze strony kierowców…

E. K.: Widzisz, cierpliwość ludzka też ma pewne granice. Ludzie muszą dokładnie wiedzieć, o co chodzi i musi być jakaś między nami komunikacja… Myśmy się starali tutaj, w Szczecinie, robić taki nasz ulotkowy PR, rozdaliśmy tego koło 15 tysięcy sztuk, chcemy przynajmniej w mediach mówić o naszych problemach. Niestety, media nie są zainteresowane sprawami, z którymi przyjechaliśmy, tylko są nastawione na sensację. Nie jest dla nich istotne to, że miliony hektarów w województwie już nie są polskie, tylko, że blokujemy ruch i doczepiliśmy się do dyrekcji Agencji Nieruchomości Rolnych!

Dlaczego się doczepiliśmy? Bo to ona jest odpowiedzialna za stan rzeczy, ona ma konkretne rozporządzenia, działa w imieniu Skarbu Państwa, czyli rządu – a doprowadziła do takiej sytuacji! Dlatego uważamy, że zmiany personalne są konieczne, bo dyrektorami powinni być tacy ludzie, którzy by realizowali wreszcie te uzgodnienia, które podpisaliśmy z rządem!

 Ile ziemi już sprzedano poprzez tzw. słupy?

E. K.: Ja ci powiem tak: jest książka Filipa Adwenta, posła LPR-u, który zginął w 2005 roku… Według jego analizy na 2004 rok, czy 2003, już było 2 miliony 700 tys. ha sprzedanych, a teraz mówi się o 5 milionach, czyli 1/3 pomorskiej ziemi już masz w rękach obcego kapitału, w różnych formach prawnych. To nie jest tylko problem nasz, to problem globalny! Ponadnarodowy kapitał ma gotówkę, ma kredyty, oni wchodzą teraz w ziemię, wykupili firmy, a ziemia jest największą wartością. Kto będzie miał ziemię, kto będzie produkował żywność, ten będzie decydował o losach krajów, kontynentów, świata… I dlatego wchodzą tutaj!

 Mamy jakieś szanse w walce z korporacjami?

E. K.: A po co chcą zlikwidować KRUS? Bo chłopi mają renty socjalne! A jak im zabiorą te renty socjalne, każą płacić ZUS, a mają już te 5 milionów hektarów w rękach, to ludzie będą ziemię musieli sprzedać, żeby przeżyć! To zupełnie prosty mechanizm.

I tę całą ojcowiznę, której trzymają się łapami, ze względu na sentymenty, bo ziemia jest tą rzeczą dla nich najważniejszą, będą musieli sprzedać! I tak się wyzbędziemy ziemi. A jak się wyzbędziemy ziemi – nie ma państwa, o czym tu gadać?! Potężne korporacje i tyle. A my będziemy niewolnikami, czyli kolonizacja dalej trwa! Drang nach Osten się nie skończyło!

 Wasze postulaty nie dotyczą tylko ziemi…

Słuchaj, nawet, jeżeli będziesz miał ziemię, a sytuacja gospodarcza i ekonomiczna będzie taka, jaką jest, to banki ci i tę ziemię zabiorą. To też jest pewien mechanizm… Dają niby, bierzcie – ale później przyjdzie to oddać… To tak jak z mieszkaniami na kredyty…

Z rolnikami będzie tak samo – ileś tam lat włożone w ziemię i co… Ja też mam taką firmę, która mi wisi za ziemniaki pół miliona złotych i nie chce mi oddać. A kredyt do spłaty! Jeżdżę do nich, jeżdżę i nic z tego. Chyba będę musiał uruchomić prawników…

A taki Fundusz Gwarancyjny – instytucja państwowa – ja im zanoszę kwity, oni mi płacą i  ścigają oszustów z urzędu za nasze kwity! To ma sens! I tak trzeba robić, bo jak mały sam może wygrać?! Rolnika nie stać, by być dłużnikiem.

Następna sprawa – podatek dochodowy… Weź, wprowadź Urząd Skarbowy na wieś… Musisz zatrudnić księgową, nawet jak jest niepełna księgowość, to musisz, bo ona bierze na siebie pełną odpowiedzialność. Wejdzie urząd – ludzie od roli odejdą! Ja też nie będę chciał mieć z nimi do czynienia! Wolę ziemię oddać!

 Rozpoczęliście walkę, pomimo faktu, że związki rolnicze do najsilniejszych nie należą…

E. K.: Zaczęło się, gdy zaczęliśmy współpracować z Izbą Rolniczą. Izba ma swoje struktury, ma pieniądze… Jeżeli szefem jest rolnik, z którym prowadzimy te sprawy już chyba od 20 lat, to lepiej nie trzeba. Ja jestem szefem związków. Co prawda nasze, związkowe struktury są słabe, ale przynajmniej mamy wolę, by współpracować! I jest efekt tego!!!

Na ten protest jest trochę późno, ale lepiej późno niż w ogóle… I nie tylko ja tak myślę, popatrz ile tu stoi sprzętu, a dziś weekend, puchy…

Koksowniki..

Jako gospodarze na własnej ziemi wiecie, jakim ona jest dobrem. I… jakim łakomym kąskiem…

E. K.: Przecież perspektywa jest jasna – liczba ludności wzrasta. Kto będzie miał ziemię – ten uzyska przewagę… Takie Chiny wykupują ziemię w Afryce i to nie tutejsze setki hektarów! Bogaci inwestują w ziemię. Nie jest to równa walka, bo my co możemy??? A nawet, jeśli tę ziemię kupimy przy obecnej sytuacji ekonomicznej, to praktycznie banki ją mogą zabrać…

 Niemcy na wykup pomorskiej ziemi dostają specjalne kredyty…

E. K.: Mieszkańcy RFN nie tylko kredyty dostają, ale też mają potworzone specjalne fundacje, które przeznaczają fundusze na pomoc swoim rolnikom, żeby się tu osiedlili. Czyli sprawa jest jasna – już przyjmując Polskę do Unii Europejskiej mieli założenie, że te ziemie wrócą do nich! Oczywiście bez wojny! Generalnie Niemcy są bardzo bogatym krajem, a jeszcze się wzbogacili na tym, że wzięli nas do Unii, bo przecież polska produkcja praktycznie spadła.

W obecnym województwie zachodniopomorskim, jeszcze za czasów tzw. komuny produkcja w PGR-ach była potężna – i trzoda i bydło, owce i świnie… Pomorze było eksporterem żywności, a teraz staliśmy się importerem! Z innych województw ściągamy produkty, żeby wyżywić własnych mieszkańców. Do tego bieda, bo tutaj 340 tysięcy pracowników rolnych zostało pozbawionych nie tylko pracy, ale nie mają teraz żadnych świadczeń, żadnych odszkodowań…

Jeżeli głównym założeniem reformy była zmiana struktury własności ziemi, zakładając, że PGR-y miały być podzielone na powiększenie starych i utworzenie nowych gospodarstw, to licząc po 100 ha, czy nawet po 50 ha, to ile gospodarstw by powstało? 100 tys. gospodarstw, bardzo prężnych! I taka sytuacja, przy dobrej koniunkturze ekonomicznej, sprawiłaby, że ziemia stałaby się instrumentem, ożywiającym rynek! Bo wiadomo – nowe technologie, nowy sprzęt…

 …i nowi ludzie, bo na rolę wchodzi już nowe pokolenie…

Spokojnie, zobacz – po wejściu do Unii Europejskiej tu nie ma polskiego ciągnika, nie ma!!! Nie ma Ursusa, zostały zakłady pozamykane, miejsca pracy są w Niemczech, ale nie w Polsce i tak się cały czas toczy! Nie wiem, ile wygramy? Jesteśmy realistami, uważamy, że przy tym systemie, przy tym rządzie niewiele załatwimy! Od 7 lat praktycznie, jak są związki, Warszawa w ogóle nie chce z nikim rozmawiać serio. Tylko silne tąpnięcie społeczne może zmienić coś, inaczej nic się nie zmieni! My mamy swoje pola, oni mają media, które robią ludziom z mózgów wodę. Pamiętasz? – kłamstwo, powtarzane wielokrotnie – działa! Ludziom się nawet przypisuje rzeczy, których nigdy nie zrobili, żeby oczernić, ale to tworzy atmosferę, że wszędzie konfidenci, wszędzie szpiedzy…!

Rok 2006, Lublin, ruiny odlewni żeliwa ZM Ursus.

Władzy się spieszyło, by Ursus nie ocalał, kolosa cięto nawet nocami

Generalnie zakładamy taki scenariusz, jaki był na Islandii i w Irlandii. Kapitał inwestuje – ale przychodzi kryzys i kapitał natychmiast wychodzi! U nas identycznie się dzieje – najpierw banki, oddanie całego handlu, przecież wiadomo – cały handel to już są sieci, czyli korporacje potężne i wyprowadzają pieniądze. Popatrz na banki, tu tylko filie! Centrale, banki-matki poza Polską i cały czas gotówka wypływa… Ci z Unii otwarci są tylko na to, by kasę ściągać z rynku i jak najmniej ludzi w samej Polsce zatrudniać. U nas sytuacja będzie może nie dramatyczna, ale powiedzmy, jeśli za 5 lat wzrosną płace, to kapitał powie, że mu się to nie opłaca i przeniesie produkcję na Ukrainę czy do Indii… Niestety, tak się przecież dzieje, bo koszty produkcji są tam o wiele niższe! Kapitał się nami nie przejmuje, bogaci chcą wykupić wszystko łącznie z ziemią. Kolonia to jeszcze za mało, niewolnikami będziemy tutaj..!

 Kto rolnikom pomaga?

E. K.: Cóż, jesteśmy tu i władze wiedzą, że jesteśmy! Mamy Izbę Rolniczą, jej struktury w powiatach, to wszystko jest przez Izbę robione…

Media oficjalne? Warszawka niczego nie mówi. Koszalin? Też ledwie napomyka. Dlatego tam, w Koszalinie trzeba coś porobić, trzeba być na widoku dzień po dniu teraz! W Szczecinie jeździliśmy codziennie, ale teraz temat jest trochę przegrany, bo w końcu ludzie są niewinni!

W Necie już platformiarze zaczęli swoje komunikaty. To ich stała metoda, robią to na zlecenie. Jest masowa nagonka. Musimy im teraz odbić piłkę, przejść do dyskusji merytorycznej!

 Hasła tu, na ogrodzeniu Urzędu Wojewódzkiego i na pomorskich ciągnikach, nie dotyczą jedynie przechodzenia ziemi w obce ręce. Jest w nich miejsce na protest przeciw GMO, przeciw projektom budowy elektrowni jądrowej na Pomorzu a nawet żądania naprawdę wolnych mediów! Inteligenci by się zdziwili…

E. K.: Widzisz, Lechu, walczmy o swoją, polską ziemię… I dlatego musimy patrzeć całościowo. Nie chcę, by mi dzieci wypominały, że o czymś zapomniałem i dlatego przegraliśmy! Na razie czekamy na przyjazd pani minister.

W razie czego ciągniki ruszą na Warszawę..! (cdn.)

  Lech L. Przychodzki

Zmieniony ( 09.02.2013. )