Życie kłamcy: Szpieg Jana Pawła II Turowski
Wpisał: Magdalena Uchaniuk   
10.02.2013.

Życie kłamcy: Szpieg Jana Pawła II Turowski

 

Magdalena Uchaniuk  6 Luty, 2013 gazetawnet


Superszpieg - Tomasz Turowski.


W okresie PRL, przez 10 lat, ukrywając się pod habitem jezuity, inwigilował bliskie otoczenie Jana Pawła II, a także sporządzał donosy na polskie środowiska opozycyjne.

W wolnej Polsce nie miał problemu z odnalezieniem się na wysokich posadach w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a na koniec swojej dyplomatycznej kariery, po trzech latach „spoczynku”, dostał polecenie przygotowania najważniejszej w historii podróży władz polskich. Wizytę Prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 roku do Katynia.

Jaka jest historia nielegała, którego na stanowisko ambasadora na Kubie polecał sam Władysław Bartoszewski? Poniżej przedstawiamy kalendarium z życia „Orsoma” opierające się głównie na wspomnieniach Piotra Jeglińskiego, wieloletniego opozycjonisty, który osobiście znał Tomasza Turowskiego.

Rok 1973 – Tomasz Turowski zostaje wcielony do struktur Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Pracuje w I departamencie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w wydziale XIV - nielegalnym. Była to najbardziej utajniona służba w bloku;
 bezpośrednio sterowana przez sowieckich towarzyszy.

Rok 1975 – Tomasz Turowski, młody nielegał wywiadu PRL, jako nowicjusz zakonu jezuitów zostaje oddelegowany do Watykanu. Tomasz Turowski działa w Rzymie. Tam, w Rzymie był w najbliższym otoczeniu Papieża Jana Pawła II; szpiegował bezpośrednio osobę Ojca Świętego. Zachowały się nawet jego szczątkowe raporty na temat bezpieczeństwa apostolatu rosyjskiego.

13 maja 1981 roku – W momencie zamachu na Ojca Świętego Turowski jest obecny w Rzymie. Tutaj pojawia się takie pytanie co on naprawdę wtedy robił. Wiemy, że aktywnie działał w momencie zamachu na papieża w Rzymie – mówi Jegliński. I dodaje: Miał do tego legitymację. Legitymację jezuity - bo był wtedy jezuitą. I taki oto człowiek został inkorporowany do nowych służb, i to jest najbardziej przerażające bo przecież kierownictwo tej służby musiało chyba coś o tym wiedzieć, że ma obok siebie współpracownika, który ma bardzo szemraną przeszłość.

Rok 1982 – Piotr Jegliński poznaje Tomasza Turowskiego we Francji. Nielegał Turowski zostaje przeniesiony do Paryża. To wtedy zaczął wykładać w podparyskim Meudon Centre Russe, jezuickim ośrodku uczącym rosyjskiego języka i kultury, w tym pisania ikon. To wtedy zgłosił się do redakcji kierowanego przez Piotra Jeglińskiego kwartalnika „Spotkania”. Pomógł zredagować jeden z numerów wydawanego przez to samo środowisko pisma „Libertas” i odtąd utrzymywał z tą grupą regularny kontakt. Tomasz Turowski zadzwonił do mnie, przedstawił się jako jezuita. Powiedział, że mieszka w centrum tego zakonu na Rue de Sèvres. Powołał się na pisarkę Marię Winowską i Aleksandra Smolara. Rozmowa obu panów była dość ogólna.

Potem w Rzymie powiedziano mi, że Turowski należy do kręgu zaufanych osób papieża. Od 1983 r. do swojego zniknięcia w 1985 r. Turowski dosyć często do nas przychodził. Zapraszał nas do Meudon, ośrodka jezuickiego, który kształcił w języku rosyjskim. Zawsze występował jako jezuita. Potem się wycofał, ale bywał u nas przynajmniej raz, dwa razy w miesiącu. Był osobą bardzo towarzyską i chwalił się koneksjami. To było dosyć charakterystyczne. Poznał mnie z paroma francuskimi dziennikarzami, a w Rzymie z kilkoma osobami z kręgu papieskiego.

Rok 1983 – po raz pierwszy, wg. Piotra Jeglińskiego, Turowski wyjeżdża do Polski; pokazuje mu swój watykański paszport dyplomatyczny. Wiem, że nawiązał kontakt z komitetem Solidarności w Paryżu. Kontaktował się z częścią Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej działającej w podziemiu w Gdańsku. Nie wiem, czy widział Borusewicza, ale to prawdopodobne, bo miał kontakt z ukrywającym się przed internowaniem Aleksandrem Hallem. Po powrocie do Paryża Turowski opowiadał, że przeżył momenty grozy, bezpieka go obserwowała i wywieziono go przez jakiś szpital ukrytego w karetce pogotowia. Na Zachód przyjechał z listem od Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, w którym komisja zapraszała Ojca Świętego do Polski. Ten list Turowski przekazał Stolicy Apostolskiej. Widziałem parę jego donosów na nas podpisanych słynnym pseudonimem „Orsom”. Wydaje mi się, kiedy patrzę z pewnej perspektywy, że był to człowiek szalenie egocentryczny, a jednocześnie mający zadziwiającą moralność. Kiedyś jeszcze za paryskich czasów zadałem mu pytanie, czy on jest człowiekiem wierzącym. Już wtedy ja i moja żona zaobserwowaliśmy, że on zupełnie nie pasuje do zgromadzenia jezuitów.

Rok 1986 – Nagłe zniknięcie Turowskiego. Po jego zniknięciu i tajemniczym wyjeździe dostałem od niego listy. Pisał, że bardzo chciałby podtrzymać znajomość, że jeśli będę w Rzymie, to on tam bywa i że chciałby się spotkać. Zadałem mu pytanie, czemu opuścił zakon. Odparł, że chce się ożenić z Francuzką, którą wcześniej poznałem.

 Ślub z Hiszpanką. Na ślub zostali zaproszeni koledzy Piotra Jeglińskiego ze „Spotkań” krajowych - śp. Janusz Krupski i Janusz Bazydło. Na kartoniku data była ta sama, o której mówił Turowski, miejsce - kościół wizytek - też, tylko panna młoda inna. Żenił się z Hiszpanką. To mną wstrząsnęło. Zapytałem, jak to zrobił, bo nie słyszałem, żeby wyjeżdżał do Hiszpanii. A on: zadzwoniłem i się zgodziła. Na ślubie Janusz Krupski zobaczył ludzi, których rozpoznał jako oficerów peerelowskiego wywiadu. Wtedy miałem już pewność. Po powrocie do kraju zwróciłem uwagę na jeszcze jedną rzecz. Turowski całkowicie przestał się ze mną spotykać. Na emigracji to on był stroną, która szukała kontaktu, teraz jakby spadła zasłona.

Co Turowski robi w Polsce? Zniknął w roku 1986 z Paryża, pojawił się w Warszawie w Stronnictwie Demokratycznym, przyjechał do kraju i objął posadę redaktora pisma wydawanego przez SD. Piotr Jegliński uważa, że członkowie SD doskonale go znają.

Rok 1990 – Od przyjazdu do kraju w 1990 r. do dziś widziałem go maksymalnie sześć razy, w tym dwa lub trzy razy przypadkiem, opowiada Jegliński, Kiedyś przyszedł z jezuitą ojcem Stanisławem Opielą na konferencję o KOR-ze na Uniwersytecie  Warszawskim. Sympatycznie się ze mną przywitał. W 1990 r. byłem u niego w domu razem z Januszem Krupskim. To Janusz mnie zaprowadził, ja nie wiedziałem, gdzie on mieszka. Turowski opowiadał, że zajął się biznesem, miał budować drukarnię wytwarzającą druki ścisłego zarachowania. Potem od osób trzecich słyszałem, że poszedł do jakiejś amerykańskiej firmy farmaceutycznej - On do końca miał bardzo dobre kontakty z niektórymi jezuitami. Widziałem go ze dwa razy w towarzystwie któregoś z nich. I co ciekawe, interesował się głównie takimi jezuitami, którzy pracowali na tzw. kierunku rosyjskim.

3 maja 1993 – Turowski zaczyna pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

30.12.1994 - 30.11.1995 – pełni funkcję wicedyrektora w Departamencie Europy.

31.11.1995 – Turowski nadal pracuje w MSZ. Jak wspomina Piotr Jegliński w latach ’90 Tomasz Turowski był zatrudniony w ambasadzie w Moskwie.

Rok 1998 – Tomasz Turowski jest stale zatrudniony w MSZ, jednocześnie znajduje się z numerem 1 na rosyjskiej liście super-szpiegów. W końcu stycznia 1998 r. rosyjska gazeta powołując się na swoje niezależne źródła, opublikowała listę 19 pracowników Ambasady RP w Moskwie, którzy wypełniali funkcje „wychodzące poza ramy działalności dyplomatycznej”.  Najwyższym rangą urzędnikiem ambasady jest na tej liście Tomasz Turowski, minister pełnomocny. Teraz pytanie, czy to była zasłona dymna żeby go chronić, czy też był już im niepotrzebny. Czytałem parę jego raportów w IPN-ie które gdzieś tam się zawieruszyły to znaczy nie zostały zniszczone. On prawdopodobnie był tak pewny siebie, że popełnił ten jeden fatalny błąd i skłamał w oświadczeniu lustracyjnym i od tego przecież sprawa nabrała jakiś tam bieg. Trzeba dodać, że on wcześniej już był tak bezczelny, że ubiegał się o status pokrzywdzonego i otrzymał ten status.

28 marca 2001 – Przesłuchanie Tomasza Turowskiego przed Komisją spraw zagranicznych ws. jego kandydatury na ambasadora na Kubie. To jest najbardziej wstrząsający tekst. Mój były prof. Władysław Bartoszewski rekomendował Tomasza Turowskiego”. Co wtedy mówił minister spraw zagranicznych? Chciałbym zaznaczyć, że moja decyzja jest przemyślana. Brałem pod uwagę jakie będzie stanowisko administracji waszyngtońskiej i Watykanu. Zależało nam na tym, aby to stanowisko powierzyć człowiekowi, który może przyczynić się do nowego otwarcia,  między innymi przez kontakty kościelne, które na Kubie zaczynają odgrywać dla Fidela Castry większą rolę. Kandydat ma doświadczenie jeśli chodzi o proces transformacji na terenie post-radzieckim. Był wysoko oceniany przez naszych partnerów rosyjskich o czym wiem drogą nieoficjalną. Jest to nie najgorsza referencja dla Polaka udającego się na Kubę. Minister spraw zagranicznych mówi o nieoficjalnych kanałach…? Co to znaczy? – dziwił się Piotr Jegliński.

01.09.2001 – Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski na wniosek Ministra Spraw  Zagranicznych Władysława Bartoszewski mianował Tomasza Turowskiego  Ambasadorem Nadzwyczajnym i Pełnomocnym Rzeczypospolitej Polskiej w  Republice Kuby.

12.09.2001 - 31.08.2005 – Tomasz Turowski ambasador w Ambasadzie RP w Hawanie. 

1 lutego 2007r. – Minister Spraw Zagranicznych Anna Fotyga nadała Tomaszowi Turowskiemu stopień ambasadora tytularnego.

01.02.2007 - 11.05.2007 – ambasador tytularny w Departamencie Strategii i Planowania Polityki Zagranicznej.

Lipiec rok 2009 – w oświadczeniu lustracyjnym Tomasz Turowski zeznał, że nie pracował w służbach specjalnych PRL. Wątpliwości w tej sprawie miało wielu jego znajomych, jak choćby śp. Janusz Krupski, który w 1986 r. gościł na ślubie Turowskiego i zauważył tam oficerów komunistycznych tajnych służb. Mimo to Turowski mógłby przejść lustrację, gdyby nie popełnił prostego błędu. We wniosku o resortową emeryturę skierowanym do Zakładu Emerytalno-Rentowego MSWiA podał, że służył w wywiadzie i podał datę wstąpienia do tej służby.

15 lutego 2010 – po prawie trzech latach „spoczynku” w służbie MSZ Turowski obejmuje stanowisko ds. politycznych w Ambasadzie RP w Moskwie. To właśnie on zostaje przydzielony, jako główna osoba w Moskwie, do przygotowania dwóch wizyt na obchody uroczystości Zbrodni Katyńskiej. Zarówno tej 7 kwietnia jak i tej 10 kwietnia 2010 roku. W ramach tych poleceń Turowski otrzymał od ówczesnego ambasadora zadanie udziału w przygotowaniu wizyt w Katyniu zarówno premiera Donalda Tuska 7 kwietnia 2010 r., jak i prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r. - informuje MSZ.

10 kwietnia 2010 roku – Tomasz Turowski oczekuje na samolot TU-154M na płycie lotniska Sewiernyj. Jako jeden z pierwszych pojawia się także na miejscu katastrofy; wita Jarosława Kaczyńskiego, który przyjechał do Smoleńska.

17 grudnia 2010 – Oddziałowe Biuro Lustracyjne IPN w Warszawie skierowało do Sądu Okręgowego w Warszawie wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego w związku z powstałymi wątpliwościami co do zgodności z prawdą oświadczenia lustracyjnego złożonego przez Tomasza Tadeusza Turowskiego oraz wydanie orzeczenia stwierdzającego, że złożył on  niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Według "Rzeczpospolitej" IPN podejrzewał Turowskiego (czego nigdy oficjalnie nie zdementowano), że w oświadczeniu lustracyjnym zataił, iż był tzw. nielegałem wywiadu PRL, skierowanym w 1975 r. jako oficer wywiadu do zakonu jezuitów w Watykanie.

5 lutego 2011 – Turowski przestaje być ambasadorem tytularnym w Moskwie. Minister Radosław Sikorski przyjął dymisję p. Turowskiego w trybie natychmiastowym, podobnie jak to było z innym dyplomatą oskarżonym przez IPN o złożenie  nieprawdziwego oświadczenia lustracyjnego p. Spyrą. W lutym 2011 roku Tomasz Turowski przestanie być pracownikiem MSZ. Jeśli chodzi o zarzuty, to minister Sikorski z reguły nie komentuje postępowań lustracyjnych do czasu ich zakończenia.
 
10 października 2011r.
– Sąd Okręgowy w Warszawie wydał orzeczenie stwierdzające, że Tomasz Turowski złożył  niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Ten proces skończył się w wyrokiem, który stwierdził, że pan Turowski jest kłamcą lustracyjnym i zakazał mu przez 3 lata pełnienie ważnych funkcji państwowych. Jak na nielegała wyrok skromny – komentował Jegliński.

 Sąd orzekł w stosunku do Tomasza Turowskiego utratę prawa wybieralności w wyborach do Sejmu, Senatu i Parlamentu Europejskiego oraz w wyborach powszechnych organu i członka organu jednostki samorządu terytorialnego oraz organu jednostki pomocniczej jednostki samorządu terytorialnego, której obowiązek utworzenia wynika z ustawy, na okres 3 lat.

 28 lutego 2012r. – Sąd Apelacyjny w Warszawie w następstwie apelacji złożonej przez obrońców Tomasza Turowskiego zmienił orzeczenie Sądu Okręgowego w Warszawie XVIII Wydział Karny z dnia 10 października 2011 r. uznając, iż Turowski złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Ta sprawa w ogóle nie powinna być przedmiotem postępowania lustracyjnego - orzekł warszawski Sąd Apelacyjny. Wyrok uniewinniający wydał sędzia Góral. To człowiek, który 1991 uniewinnił generałów Ciastonia i Płatka, a także uznał, że Józef Oleksy w ogóle nie powinien być lustrowany, bo Agenturalny Wywiad Operacyjny to nie agentura – mówił po wyroku Cezary Gmyz, jeszcze wtedy dziennikarz „RZ”. 

29 listopada 2012 - Prokurator generalny Andrzej Seremet wniósł kasację do Sądu Najwyższego w sprawie ambasadora tytularnego Tomasza Turowskiego, prawomocnie oczyszczonego z zarzutu kłamstwa lustracyjnego. Powołując się na tajność sprawy, Prokuratura Generalna odmówiła jakichkolwiek informacji - nawet tego, o co wnosi kasacja.