Rosyjski szpieg skazany (ale w Halifaksie) | |
Wpisał: Marta Ziarnik | |
11.02.2013. | |
Rosyjski szpieg skazany (ale w Halifaksie)
11 lutego naszdziennik
Na 20 lat więzienia sąd w Halifaksie skazał oficera kanadyjskiego wywiadu Jeffreya Paula Delisle’a za szpiegostwo na rzecz Rosji.
41-letni Delisle pracował w jednostce marynarki wojennej w Halifaksie, która obserwuje ruch statków na kanadyjskich wodach. Mieści się w niej międzynarodowa baza z dostępem do tajnych danych krajów należących do NATO. Jako oficer Delisle miał również dostęp do innych wojskowych systemów komputerowych. Współpracę w rosyjskim wywiadem rozpoczął w lipcu 2007 roku, informacje sprzedawał mu do stycznia 2012 roku. W zamian – jak podają media – otrzymywał co miesiąc wynagrodzenie. W sumie za szpiegowanie na rzecz Kremla dostał około 72 tys. dolarów kanadyjskich. Podczas ponad czterech lat współpracy oficer dostarczał Rosjanom niejawne informacje zarówno o kwestiach wojskowych jego kraju i pozostałych członków NATO, jak i o przestępczości zorganizowanej, a także dane kontaktowe pracowników wywiadu. Jego zadaniem było wyszukiwanie zwłaszcza tych informacji, które dotyczyły Rosji. Dane kopiował w pracy na nośniki pamięci i wysyłał swojemu oficerowi prowadzącemu z domowego komputera. Wpadł na lotnisku W trakcie śledztwa mężczyzna przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów. Stwierdził ponadto, że w 2009 roku chciał zakończyć współpracę, jednak wtedy Rosjanie zaczęli wywierać na nim presję, strasząc wyrządzeniem krzywdy jego rodzinie. Dalej więc przekazywał informacje i wykonywał polecenia Rosjan aż do momentu, gdy został ujęty. Doszło do tego po jego czterodniowej wizycie w Brazylii, dokąd udał się na spotkanie z oficerem prowadzącym. Tam miał otrzymać propozycję, by zaczął współpracować ze wszystkimi tajnymi agentami na danym terenie. Rosjanie zapłacili mu za to 50 tys. dolarów kanadyjskich. Ponieważ jednak do Kanady można wwieźć w gotówce do 10 tys. dolarów, Delisle otrzymał większość swojego wynagrodzenia w przedpłaconych kartach płatniczych. Gdy wrócił do Halifaksu, na lotnisku celnicy zainteresowali się podróżnikiem do Brazylii, który choć spędził tam zaledwie kilka dni, wrócił bogatszy o bagatela 50 tys. dolarów. W ten sposób, jak podkreślają kanadyjskie media, jego sprawa wyszła na jaw. Żądając jak najwyższego wymiaru kary, oskarżyciele podkreślali, że Delisle sam, dobrowolnie rozpoczął współpracę z rosyjskim wywiadem. Jak ujawniają kanadyjskie media, w 2007 roku mężczyzna zwyczajnie udał się do ambasady Rosji w Ottawie, a następnie poprosił o spotkanie z przedstawicielem GRU, któremu zaproponował sprzedaż tajnych informacji. Jak zeznawali świadkowie oskarżenia, w ten sposób naraził nie tylko interes kraju, ale także życie pozostałych kanadyjskich oficerów wywiadu. Szpieg zaszkodził też reputacji Kanady jako członka NATO, a wywiad kanadyjski w dużym stopniu polega na informacjach pozyskiwanych przez wywiady krajów Sojuszu. Sprawa szpiega w bardzo niekorzystnym świetle stawia także rządowe i wojskowe systemy bezpieczeństwa. Komentatorzy podkreślają, że trudno jest zrozumieć, jak to możliwe, iż oficer przez tyle czasu mógł wynosić tajne informacje i udostępniać je obcemu krajowi w sposób tak prymitywny jak wysyłanie ich e-mailami, i nie zostać przy tym wykrytym. [Raczej: Komu zależało, by Kanada przestała kurczowo zamykać oczy na ten proceder? MD] Sprawa Delisle’a to największa afera szpiegowska w Kanadzie od ponad pół wieku. Jak zauważa BBC, kanadyjski oficer jest też pierwszą osobą skazaną na podstawie specjalnej ustawy o bezpieczeństwie informacji (Security of Information Act), którą Kanada wprowadziła po ataku z 11 września 2001 roku. Poza karą 20 lat więzienia, których domagał się prokurator, Delisle został też skazany na 111 tys. dolarów kanadyjskich grzywny. Na tę sumę składają się pieniądze i inne korzyści, które czerpał od Rosjan. Marta Ziarnik |