Owczarni potrzebny pasterz, nie demokracja
Wpisał: Piotr Doerre   
13.02.2013.

Owczarni potrzebny pasterz, nie demokracja

 

Piotr Doerre pch24 2013-02-12

 

Ogłoszona przez Ojca Świętego Benedykta XVI decyzja o abdykacji, po chwilowym zaskoczeniu, jakie spowodowała, przyniosła prawdziwy zalew komentarzy, w tym również tych formułowanych przez liberalnych dziennikarzy, którzy nagle w mgnieniu oka stali się „watykanistami”, a także rozmaitych katolickich progresistów. Mówiono już nie tylko o możliwości wprowadzenia kadencyjności urzędu papieskiego, ale również o „konieczności” przemyślenia na nowo „jedynowładzy” papieskiej i uwzględnienia postulatów „demokratyzacji” Kościoła, która miałaby się objawiać większą kolegialnością w sprawowaniu nad nim rządów.

 

 

Nie dziwi formułowanie takich projektów przez lewicę: po pierwsze – wyznawana przez nią forma demokratycznej ideologii, zgodnie ze swoją totalitarną logiką ogarnąć winna wszelkie ludzkie instytucje, nie znosząc wyjątków z postaci rodziny czy Kościoła właśnie, po drugie zaś – nic tak nie mogłoby osłabić spoistości doktrynalnej Kościoła, wydawanej przez całe ostatnie posoborowe półwiecze na ciężką próbę, jak jeszcze większe osłabienie władzy Namiestnika Chrystusowego.

Pomysły, których realizacja napełniłaby radością wrogów chrześcijaństwa, wszystkich bez wyjątku ludzi Kościoła powinny napawać odrazą i zostać z miejsca odrzucone z pogardą. Tak jednak się nie dzieje, a różni przedstawiciele tzw. katolicyzmu otwartego brylują w mediach, dzieląc się swymi wynurzeniami, że skoro jeden papież nie radził sobie z kierowaniem Kościołem w dzisiejszych trudnych czasach, to może przyszedł czas na „kolegialne zarządzanie”. Żadne konkretne propozycje - jak miałyby się te nowe formy „kolegialności” przejawiać – nie padają, ale można się domyślać, iż chodzi o Kościół, w którym decentralizacji ulegnie przede wszystkim władza nauczycielska, co spowoduje rozluźnienie doktryny, zwłaszcza w kwestiach moralnych. To właśnie w tej sferze brak „pogodzenia się” między Kościołem a współczesnym światem bywa dla katolewicy (która już się wszak „pogodziła”) szczególnie dokuczliwy.

         Tymczasem współczesny Kościół i tak w ogromnym stopniu jest kierowany kolegialnie (czego dowodem jest rosnąca pozycja konferencji episkopatów krajowych), a żądania jego „demokratyzacji”, choć niekiedy bardzo ostrożnie formułowane, w ostatecznej konsekwencji sprowadzają się do upodobnienia do zglajszachtowanego, egalitarnego świata poprzez jego naśladowanie w najbardziej prymitywny sposób, jak choćby poprzez powszechne wybory na urzędy kościelne.

Polityczne i intelektualne mody przemijają, a zasady, którymi rządzi się Kościół w swej ziemskiej postaci zostały cierpliwie wypracowane przez ponad dwa tysiąclecia, a wywiedzione z Objawienia, które nie dezaktualizuje się nigdy. Jako odtrutkę na słowa korzystających ze swoich pięciu minut demokratycznych „reformatorów” Kościoła gorąco polecam Państwu lekturę zamieszczonego poniżej obszernego fragmentu konstytucji dogmatycznej I Soboru Watykańskiego Pastor aeternus.

Nauczamy zatem i wyjaśniamy, zgodnie ze świadectwami Ewangelii, że Chrystus Pan bezpośrednio i wprost przyrzekł oraz udzielił św. Piotrowi Apostołowi prymatu jurysdykcji nad całym Kościołem Bożym. Tylko bowiem Szymonowi, któremu wcześniej powiedział: „Będziesz się nazywał Kefas”, gdy ten wyznał mówiąc: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga Żywego”, Pan rzekł w uroczystych słowach: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, ale Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: ty jesteś Piotr, i na tej skale zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. Tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.

Tylko też Szymonowi Piotrowi udzielił Jezus po swym zmartwychwstaniu jurysdykcji najwyższego pasterza i zarządcy całej owczarni, mówiąc: „Paś baranki moje”; „Paś owce moje”. Tej, jakże jasnej nauce Pisma Świętego, zawsze w ten sposób przez Kościół rozumianej, otwarcie sprzeciwiają się fałszywe opinie tych, którzy odrzucając formę rządów ustanowioną przez Chrystusa w Jego Kościele, przewrotnie zaprzeczają, że tylko sam Piotr przed pozostałymi apostołami - czy to przed każdym z osobna, czy to przed wszystkimi razem – został przez Chrystusa wyposażony w prawdziwy i właściwy prymat jurysdykcyjny; albo [opinie] tych, którzy twierdzą, że ten prymat nie był powierzony bezpośrednio św. Piotrowi, ale Kościołowi, a przez niego jemu jako słudze tegoż Kościoła.

Gdyby zatem ktoś mówił, że św. Piotr Apostoł nie został przez Chrystusa Pana ustanowiony księciem wszystkich apostołów ani widzialną głową całego Kościoła walczącego; albo że otrzymał tylko prymat honorowy, a nie prawdziwy i właściwy prymat jurysdykcji wprost i bezpośrednio od Pana naszego Jezusa Chrystusa - niech będzie wyklęty.

(…) [bold – mój md]

To zaś, co książę pasterzy i wielki pasterz owiec, Jezus Chrystus Pan, ustanowił w [osobie] św. Piotra dla zbawienia wiecznego i trwałego dobra Kościoła, musi ustawicznie trwać w Kościele, który z Jego woli założony na skale nieprzerwanie będzie stał mocno aż do końca wieków. Nikt nie może wątpić, a wiedziano o tym w każdej epoce, że święty i błogosławiony Piotr, książę i głowa apostołów, filar wiary oraz fundament Kościoła katolickiego, przyjął klucze królestwa od naszego Pana Jezusa Chrystusa, Zbawiciela i Odkupiciela rodzaju ludzkiego. Tenże Piotr żyje, przewodzi i sprawuje sąd aż do dziś i na zawsze w swoich następcach, biskupach świętej Stolicy rzymskiej, przez niego założonej i uświęconej Jego krwią. (…)

Gdyby zatem ktoś mówił, że nie wskutek ustanowienia samego Chrystusa Pana, a więc nie na mocy prawa Bożego, św. Piotr na zawsze ma następców w prymacie nad całym Kościołem; albo że biskup Rzymu nie jest następcą św. Piotra w tym prymacie - niech będzie wyklęty.

(...)

Wsparci jasnym świadectwem Pisma Świętego oraz postępując za wyraźnymi i oczywistymi postanowieniami zarówno naszych poprzedników biskupów Rzymu, jak i soborów generalnych, odnawiamy definicję ekumenicznego Soboru Florenckiego, według której wszyscy wierni Chrystusa powinni wierzyć, Że „Święta Stolica Apostolska oraz biskup rzymski posiadają prymat nad całym światem, a biskup Rzymu jest następcą św. Piotra, księcia apostołów, i prawdziwym zastępcą Chrystusa, głową całego Kościoła oraz ojcem i nauczycielem wszystkich chrześcijan. Jemu w osobie św. Piotra przekazana została przez Pana naszego Jezusa Chrystusa pełna władza pasterzowania, rządzenia i kierowania Kościołem powszechnym, zgodnie z uchwałami soborów powszechnych i świętych kanonów”.

Dlatego nauczamy i wyjaśniamy, że Kościół rzymski, z rozporządzenia Pana posiada nad wszystkimi innymi [kościołami] pierwszeństwo zwyczajnej władzy, oraz że ta jurysdykcyjna władza biskupa Rzymu, która jest rzeczywiście biskupia, jest bezpośrednia: wobec niej obowiązani są zachować hierarchiczne podporządkowanie i prawdziwe posłuszeństwo pasterze i wierni wszelkiego obrządku i godności, każdy z osobna i wszyscy razem, i to nie tylko w sprawach wiary i moralności, ale także w kwestiach dotyczących dyscypliny i kierowania Kościołem rozproszonym po całym świecie; w ten sposób, żeby - przez zachowanie jedności zarówno wspólnoty, jak i wyznawania tej samej wiary z biskupem Rzymu - Kościół Chrystusa był jedną owczarnią wokół jednego najwyższego pasterza.

To jest nauka prawdy katolickiej, od której nikt nie może odstąpić bez utraty wiary i zbawienia.

(…)

Ponieważ biskup Rzymu na mocy Bożego prawa prymatu apostolskiego stoi na czele całego Kościoła, nauczamy i wyjaśniamy, że jest on najwyższym sędzią wiernych, oraz że „we wszystkich sprawach podpadających pod orzeczenie kościelne, można się odwołać do jego osądu”. Nikomu zaś nie wolno odwoływać się od wyroków Stolicy Apostolskiej, ponad którą nie ma żadnej wyższej władzy, a także nikt nie może osądzać jej wyroku. Dlatego porzucają prawdę ci, którzy twierdzą, że od decyzji biskupów Rzymu można się odwoływać do soborów ekumenicznych, jako do autorytetu wyższego od biskupa Rzymu.

Gdyby zatem ktoś mówił, że biskup Rzymu posiada tylko urząd nadzorowania lub kierowania, a nie pełną i najwyższą władzę jurysdykcji w całym Kościele, nie tylko w sprawach wiary i moralności, ale także w sprawach dotyczących karności i rządzenia Kościołem rozproszonego po całym świecie; albo że posiada on tylko większą część, a nie całą pełnię tej najwyższej władzy; albo że ta jego władza nie jest zwyczajna i bezpośrednia, zarówno w odniesieniu do wszystkich i każdego z kościołów, jak również wobec wszystkich i każdego z pasterzy i wiernych - niech będzie wyklęty.

Czy tak jasno i wyraźnie wyłożona nauka Kościoła wymaga jeszcze jakiegoś komentarza? Czy jest w niej miejsce na demokrację, czerpiącą swą legitymację z woli ludu, choćby nawet ludem tym byli wierni? Czy w „owczarni, skupionej wokół jednego pasterza” jest miejsce na kolegialność? Z pewnością nikt nie spodziewał się, że okazję do stawiania takich pytań da - przez swoją zaskakującą decyzję - sam Ojciec Święty Benedykt XVI.

Jednak - niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodniemówi Pan.

Piotr Doerre

Zmieniony ( 13.02.2013. )