Łapówka wystarczająca czy za niska?
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz   
15.02.2013.

Łapówka wystarczająca czy za niska?

 

...rodzaj łapówki za dokonanie kolejnych kroków na drodze rezygnacji z niepodległości Polski.

 

Stanisław Michalkiewicz naszdziennik  15 lutego 2013.

 Ogłoszenie przez Papieża Benedykta XVI decyzji o abdykacji w dniu 28 lutego przyćmiło wszystkie wydarzenia na świecie – może z wyjątkiem innego wstrząsu, wywołanego próbą nuklearną w Korei Północnej, która udowodniła, iż może zaatakować nawet Stany Zjednoczone, nie mówiąc o krajach leżących bliżej. Dlatego żadnego rezonansu nie wywołało ani zgłoszenie przez Prawo i Sprawiedliwość konstruktywnego wotum nieufności dla rządu Tuska, ani błazeństwa, w jakich specjalizują się ostatnio uczestnicy dziwnie osobliwej trzódki biłgorajskiego filozofa. Jeden z nich, niejaki Armand Ryfiński, najwyraźniej lekceważąc opinię pana Zagłoby, że dygnitarze pacanowscy nie powinni nawiązywać jednostronnej korespondencji ze światowymi potentatami, którzy mogą sobie wtedy pomyśleć, że taki korespondent to „jakaś głowa kiepska, musi być z Witebska” – napisał do Benedykta XVI, by Papież wyłożył 5 mld euro na fundusz dla nieutulonych w żalu ofiar pedofilii. Najwyraźniej musiał pozazdrościć premieru Tusku sukcesu na szczycie budżetowym w Brukseli, gdzie szef naszego tubylczego rządu uzyskał obietnicę ponad 100 miliardów euro.

Nietrudno się domyślić przyczyn takiej zazdrości; premier Tusk ze swymi pomocnikami – oczywiście pod dyskretnym nadzorem bezpieczniaków – będzie te pieniądze dzielił i dzielił, a wiadomo przecież, że z samego kurzu, jaki powstaje podczas przeliczania takich bajońskich sum, można sobie na boku wykroić fortunę wystarczającą na założenie nie jednej, ale nawet kilkunastu starych rodzin. W podnieceniu wywołanym taką wizją pan Ryfiński mógł dopuścić sobie do głowy, że gdyby tak on wynajął się do przeliczania tych 5 miliardów euro, to też mógłby sobie wypić i zakąsić na konto biednych ofiar pedofilii. Wydawałoby się, że granice idiotyzmu są mniej więcej ustalone – ale okazuje się, że na naszych oczach rozszerzają sie one z szybkością światła.

Tedy uskrzydlony perspektywą rozdzielania obietnic o rozdziale obiecanych ponad 100 miliardów euro premier Tusk uruchamia tuskobus, którym będzie objeżdżał nasz nieszczęśliwy kraj, to znaczy miasta, miasteczka, no i oczywiście polską wieś – gwoli podreperowania wizerunku, a przede wszystkim skorumpowania w ten sposób stronników na najbliższe i dalsze wybory. Wprawdzie wiadomo, że kto wierzy w obietnice pana premiera Tuska, ten sam sobie szkodzi, ale perspektywa poddania się korumpowaniu wielu ludzi oszołamia do tego stopnia, że potem padają ofiarą oszustów w rodzaju prezesa Amber Gold. Dlatego nie ma specjalnego powodu, by ich potem żałować. Już lepiej zastanowić się, za co właściwie nasz nieszczęśliwy kraj uzyskał obietnicę tych ponad 100 miliardów euro.

Otóż nie ulega wątpliwości, że jest to rodzaj łapówki za dokonanie kolejnych kroków na drodze rezygnacji z niepodległości Polski. Takim kolejnym krokiem jest rządowy projekt ustawy zgłoszony do Sejmu na druku nr 1066, przewidujący możliwość uczestniczenia zagranicznych funkcjonariuszy w operacjach pacyfikacyjnych na terenie Polski w przypadku rozruchów i „zgromadzeń”. Słowem – pacyfikować nas będą nie tylko tubylczy bezpieczniacy, ale również gestapo, FSB lub Mossad. Charakterystyczne jest, że kiedy Umiłowani Przywódcy wzniecają taki jazgot wokół swoich posad i zewnętrznych znamion władzy, to w tej sprawie, która z punktu widzenia przyszłości państwa wydaje się znacznie istotniejsza od innych tajemnic, wszyscy nabrali wody w usta i tylko spierają się co do wysokości łapówki.