Pod PRĄD
Wpisał: Izabela Brodacka   
18.02.2013.

Pod PRĄD

 

„Dlaczego taki obszczymur był przed wyjazdem żegnany na specjalnym przyjęciu przez generałów (SB) ? Przecież my byliśmy zwykłe  robole”.

 

Izabela Brodacka

 

Tak nazywał się cykl wywiadów (filmów - zwykle nie puszczanych w TV md] przeprowadzonych przez Jerzego Zalewskiego z różnymi osobami, które upodobały sobie - jak ja podobno - tę nużącą dyscyplinę sportu.

Wczoraj (16 II md) , w klubie Hybrydy w Warszawie odbyło się spotkanie dawnych rozmówców Zalewskiego. Każdy miał powiedzieć jak widzi swoje losy i swoje osiągnięcia na tle losów kraju. Wypowiadali się Gwiazdowie (unisono), Macierewicz, Wildstein, Gontarczyk, wnuk Anny Walentynowicz i wiele innych znanych osób. Potem przyszła kolej na osoby  nieznane.

W kwestii losów mojej rodziny niewiele miałam do powiedzenia. Dzieci są samodzielne, ja korzystam z uroków życia staruszka i tyle.

Natomiast losy kraju- powiedziałam-  bardzo mnie niepokoją . Czuję się trochę tak jakbym stała na dywaniku, który mi ktoś wyciąga spod nóg. Drogę, którą wybrali nasi rządzący, mogę nazwać  w języku taternickim drogą bez wycofu.

 Mam tu na myśli rozwiązania i zobowiązania prawne, szczególnie te o charakterze międzynarodowym,  przyjęte bez referendum, czyli bez zgody nas wszystkich. Poczynając od Lizbony, przez pakt fiskalny, patent europejski, a kończąc na dopuszczeniu swobodnego obrotu ziemią, który za chwilę nas czeka. Ziemia jest obecnie wykupywana nawet bez tych regulacji. Protestują przeciwko temu rolnicy. Czy naprawdę chcemy zostać narodem bez ziemi? Wątpię czy nasz naród potrafiłby żyć i przetrwać w diasporze.

 Nawet najprostsza głupia decyzja, jak sprzedaż kolejki na Kasprowy Wierch, jest nie do odwrócenia. Kto zmusi prywatnego nabywcę - wszystko jedno czy będzie to Słowak czy Szwajcar – do ewentualnego odsprzedania kolejki i jej wysokogórskiego otoczenia. Rząd polski zachowuje się jak typowy utracjusz, który zastawia za grosze rodzinne skarby w lombardzie, zapewniając rodzinę, że je kiedyś odkupi.

 

Oczywiście spotkanie nie obyło się bez zgrzytów. Dopuszczony do głosu pan Świtoń długo i mętnie dywagował, po czym zebrał się w sobie i wypalił- „nie oszukujmy się, wszystkiemu złemu w Polsce winni są Żydzi”. Bronisław Wildstein, zamiast zająć się konkretami i ewentualnie polemizować,  wyszedł z sali. Marek Nowakowski szybko odciął się od Świtonia i potępił antysemityzm. Zrobiło się niemiło.

Osobiście najbardziej zainteresowała mnie niezwykle szczera wypowiedź Andrzeja Górskiego, słynnego drukarza RKW Mazowsze. Jego rodzony brat Janusz Górski okazał się TW zarejestrowanym pod pseudonimem „Kaktus”, a potem „Manekin”. Janusz został przetransportowany do Francji w celu współpracy z Chojeckim. Andrzej powiedział  coś niezwykle dla mnie ciekawego. „Dlaczego taki obszczymur jak mój brat był -jak się okazało-  przed wyjazdem żegnany na specjalnym przyjęciu przez generałów? Przecież my byliśmy zwykłe  robole”.

Siedząca obok mnie miłą panią bardzo zgorszyła ta szczerość . Dla mnie natomiast była ożywczym strumieniem prawdy.

Wolałabym żeby Wildstein, zamiast się obrażać, opowiedział coś o tych sprawach. Jak pamiętam ( byłam wtedy we Francji) procesował się z Chojeckim przed francuskim sądem pracy i w ogóle nieźle się w tym środowisku kotłowało.

 W ścieku kłamstwa , nawet płynąc pod prąd, można się tylko paskudztwa nałykać.