Rosiak handluje Żydami
Wpisał: coryllus   
19.02.2013.

Rosiak handluje Żydami


[a chto to Rosiak? a kto to Żyd? md]

19.02.2013     coryllus

 

 Twarz pana Rosiaka dobrze sobie zapamiętałem z czasów kiedy był naczelnym tygodnika prawicowego pod tytułem „Ozon”. Zrobił wtedy na mnie jak najgorsze wrażenie, teksty, które pisał były miałkie i koniunkturalne, a zawarte w nich przemyślenia zdradzały jakieś poważne deficyty. Kiedy pan Rosiak zaczął prowadzić bloga w salonie24 nie zajrzałem tam ani razu, nie zauważyłem też, kiedy przestał tego bloga prowadzić i nie sądzę, by zauważył to ktokolwiek. Pisarstwo bowiem Rosiaka jest tak dalece nieistotne dla społeczności blogerów, w całej, nie tylko salonowej blogosferze, że nawet gdyby ogłosił jakiś widowiskowy comming out nikt by tego nie zauważył. Tej, zwyczajowej już beznadziei i nędzy, towarzyszy pycha, dobrze rozpoznawalna także u innych dziennikarzy piszących blogi. O jaki rodzaj pychy dokładnie mi chodzi, wyjaśnię w dalszej części tekstu.

Wczoraj Rosiak powrócił do blogosfery. Zaczął swój tekst od jakże znamiennych słów: I'm back! Tak jakby wszyscy tu na niego czekali, tak jakby ktokolwiek zwrócił uwagę, że Rosiaka nie było w blogosferze. Dalej było jeszcze lepiej, bo autor zaczął reklamować swoją nową książkę, o księdzu należącym do jakiejś masońskiej loży, który odkrył, że jest Żydem. To jest temat tak w Polsce oryginalny i mało eksploatowany, że dziwię się doprawdy iż TVN nie transmituje na żywo tego co dzieje się w mieszkaniu Rosiaka w czasie promocji tej książki.

Wróćmy jednak do tekstu. Jak wszystkie jego teksty, które zdarzyło mi się przeczytać, ten również był beznadziejny. Zdziwiłem się, że wydawnictwo „Czarne”, które było i chyba jest nadal prowadzone żelazną ręką żony Andrzeja Stasiuka, zezwala na taką porutę i biedę. No, ale każdy robi co może. Wkrótce zrozumiałem zresztą dlaczego i już się nie dziwię. Napisał w tym swoim tekście Rosiak mniej więcej jak to było z tym księdzem. Było tak jak to już słyszeliśmy setki razy. Niemcy mordowali Żydów i jakaś przerażona do granic matka zaniosła swoje dziecko do polskiej rodziny i tam je pozostawiła, żeby mogło żyć. Rosiak pisze, że w czasie oddawania swojego małego synka nieznanym ludziom powiedziała, że w przyszłości zostanie on księdzem.

Ja mam bardzo specyficzny i mocno nieufny stosunek do profetyzmu. Szczególnie jeśli proroctwa odnajduję w książkach autorów tak słabych jak Rosiak. Uważam je po prostu za zabieg mający podnieść sprzedaż i uwiarygodnić jakoś beznadziejnie piszącego autora w oczach wrażliwych i empatycznych czytelników. Tak się robi, jak się nie potrafi pisać. No, ale załóżmy, że proroctwo było prawdziwe i do tego jeszcze się spełniło, bo oddanych do polskiej rodziny chłopiec został księdzem. W dodatku profesorem, a kiedy był już stary przeszedł na emeryturę i teraz pracuje w Instytucie Yad Vashem.

Rosiak o tym napisał, administracja powiesiła mu tekst na SG, ale tak gdzieś pod pudłem, nie wśród tych najważniejszych kawałków. Ja to oczywiście zauważyłem, bo mam oko do hochsztaplerki i wymieniłem kilka uwag z kolegami na temat Rosiaka i jego książki. Po jakimś czasie okazało się, że tekst Rosiaka wisi już na pudle, ale nie nazywa się tak jak wcześniej, tylko inaczej. Nosi mianowicie tytuł: „Czy ksiądz może być Żydem, a Żyd księdzem” albo jakoś podobnie. Zabieg sprzedażowy zastosowany przez Rosiaka jest prosty do rozpoznania, chodzi o to, by użyć w jednym zdaniu słowa Żyd i ksiądz, co powinno wywołać w ciemnej, katolickiej tłuszczy odruch niechęci i ciekawości jednocześnie i skłonić ją do klikania w ten tekst.

Ponieważ ludzie są łatwo sterowalni, Rosiakowi się oczywiście udało i mnóstwo różnych dziwaków poszło tam wpisać swój komentarz i pochwalić się przed innymi, co też oni myślą o księżach, Żydach i ich wzajemnych relacjach. Ja także tam zajrzałem, ale w celu zgoła innym. Chciałem przekonać się, na ile deklarowana w tekście pokora, sympatia dla czytelników, empatia i czystość intencji pokrywają się z rzeczywistością i prawdziwym charakterem Rosiaka. Otóż jak się domyślacie skonstatować musiałem, że nie pokrywają się wcale. Po czym ja to poznałem? Po tym, że tak jak inni tak zwani „zawodowcy”, Rosiak nie wpisał pod swoim tekstem ani jednego komentarza. Po prostu – ani jednego. Jest tak przejęty swoją nową funkcją, tak dręczy go myśl o tym sukcesie, który za chwilę będzie jego udziałem, że nie może z tych nerwów wpisywać komentarzy.

Ja tu oczywiście szydzę, ale czynię to celowo, bo uważam, że z obecnych w salonie24 gadających głów, Rosiak jest w piórze najsłabszy. Słabszy nawet od Osieckiego, choć wydawać by się mogło, że to niemożliwe. A jednak. Jeśli więc mamy słabego autora, który chce w dodatku włączyć się w promocję swojej książki i sprzedać ją nam, ludziom piszącym i czytającym oraz traktującym to co napiszą i przeczytają serio, powinien dążyć do kontaktu z czytelnikiem. On tego jednak nie robi. On ma to w nosie. I ja wiem dlaczego. Otóż dlatego, że Rosiak i jego blog, to jest – jak mawia mój przyjaciel – pierdnięcie w huraganie. Kiedy bowiem włączycie sobie skrzynkę pocztową w portalu WP a potem o tym zapomnicie i skrzynka ta się wyłączy samoczynnie pozostawiając was sam na sam z ofertą reklamową, ze zdziwieniem zauważycie, że jedyna reklama jaka tam wisi to właśnie reklama książki Rosiaka o księdzu Żydzie i masonie w jednym. Pokazują tam nawet jego portret. Wydawnictwo pani Stasiukowej robi dużą promocję, sądzę, że na innych portalach także i myślę też , że jest ona związana ze słabą kondycją firmy Empik. Firmy, która niedługo będzie musiała przestawić się na parafarmaceutyki i zrezygnować ze sprzedawania książek w ogóle.

Stanie się tak dlatego, że polityka tej firmy, z przyczyn rozpoznawalnych, ale nie do końca zrozumiałych zmierza do katastrofy. Powodem jest uporczywa chęć propagowania w Polsce treści, których tu nikt nie chce, nawet przy dużym zaangażowaniu promocyjnym. Treści, mówiąc w skrócie, zgodnych z linią programową GW. Nie można z tego zrezygnować, bo byłoby to przyznaniem się do klęski na odcinku najważniejszym – propagandowym. Tak więc, żeby ratować jakoś ten upadający rynek i jednocześnie ratować misję, która ustawiona jest w poprzek tego rynku i wręcz wyklucza zyski, wynajmuje się Rosiaka, żeby pisał o tym dziwnym człowieku, który jest katolickim księdzem i jeszcze do tego wstąpił do czegoś co określane jest mianem loża. Pal sześć, czy wiąże się to z Żydami, Eskimosami czy Papuasami. To bez znaczenia. Ja jestem bardzo ciekawy jak to się skończy. Myślę, że w ten sposób, że biznes jednak zwycięży, nie może być inaczej, bo gdyby górę wzięła propaganda, trzeba by po prostu wprowadzić stan wyjątkowy i ogłosić okupację kraju. Biznes zwycięży, ale etapami. Najpierw pani Stasiukowa przekona się, że nie można niestety zarabiać na książce Rosiaka, bo po prostu dystrybutor nie wytrzymuje tego obciążenia.

Wyrzucą więc Rosiaka i na jego miejsce przyjmą Ziemkiewicza i Semkę, bo są to prawicowi, polscy autorzy, którzy mają miejsce w niszy zwanej przez niektórych oszołomską, a która jest jedynym dziś obszarem gdzie serio traktuje się książki. Potem okaże się, że jednak nie, że tego Empik też nie dźwiga i parafarmaceutyki oraz świeczki zapachowe biorą górę. Zadzwonią więc w końcu do mnie i Toyaha, żeby wziąć nasze książki na skład, ale my się nie zgodzimy. My byśmy się na to nie zgodzili już dziś, a co dopiero za jakiś rok czy dwa. Piszę to wszystko głównie po to, by zdjąć kłopot z głowy wydawcy książek Rosiaka, które pójdą – jestem tego pewien – na przemiał. Piszę to także dla dobra wspomnianego Rosiaka, po to, żeby go jednak z tej roboty nie wywalali. Powtarzam – my na takie numery nie pójdziemy nawet dziś. A to z tego względu, że także możemy sobie posprzedawać nasze książki „na Żyda”, zupełnie jak Rosiak i jego wydawczyni. I na pewno zrobimy to z lepszym skutkiem. Bez Empiku, bez hurtowni, bez pomocy GW i nawet bez naszych tekstów na pudle. Możecie je z czystym sumieniem schować do piwnicy. Nie ma to już znaczenia.

 Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl oraz do księgarni www.multibook.pl, http://www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl/ do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 34, do księgarni Wolne Słowo W Lublinie przy ul. 3 maja, do księgarni „Ukryte miasto” w Warszawie przy Noakowskiego 16, W księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, oraz do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.