Amerykańscy katole wiedzą o co chodzi | |
Wpisał: Balthasar Colbert & Nikan | |
21.02.2013. | |
Amerykańscy katole wiedzą o co chodzi
Balthasar Colbert & Nikan 20.02.2013 przegladidei Jak podaje Fronda (por. [1]) amerykańscy katolicy wyrazili głośno swoje pragnienie, by jeden z ich kardynałów nie brał udziału w konklawe. Chodzi o kard. Rogera Mahoney’a. Duchowny ów brał udział w tuszowaniu skandali pedofilskich. Petycję podpisało 5000 osób, które proszą, by kardynał sam zrezygnował z uczestnictwa w konklawe, lub został z niego wykluczony. Co do możliwości wykluczenia trzeba by spytać specjalistę od prawa kanonicznego, a pewnie i znawcę teologii. Nie ma jednak najmniejszych wątpliwości co do tego, że kardynał sam może się nie stawić. Zapewne byłby to ważny znak z jego strony, że uznaje swoje winy przed Bogiem i jego ludem. Czy jednak katolicy powinni w taki sposób reagować? Pytania zamknięte, a więc zaczynające się najczęściej od słówka „czy”, i mające tylko dwie możliwe odpowiedzi „tak” lub „nie”. Warto przy okazji udzielania odpowiedzi podać jej uzasadnienie. Załóżmy, że katolicy nie powinni w taki sposób reagować. Dlaczego? Jakie może być uzasadnienie bierności w takich sprawach? Po pierwsze, pełna podległość zastanej strukturze Kościoła. Tylko czy podległość strukturze, wiąże się z podległością ludziom? W średniowieczu władza świecka miała swoją teologiczną legitymizację, a w przypadku złamania praw bywała ekskomunikowana i traciła wszystko. Trudno znaleźć inne uzasadnienie bierności. Kardynał co prawda nie został ekskomunikowany, ale wywołał swoimi czynami sprzeciw tych, którzy byli mu oddani w duchową opiekę. Z drugiej strony w tym konkretnym przypadku, w przypadku konklawe, katolicy wierzą, że zdecyduje Duch Święty, co za różnica zatem, kto będzie przez niego inspirowany do wyboru. Nie wolno jednak zapominać o tym, że nawet na łaskę Ducha Świętego człowiek może pozostać z własnej woli zamknięty. Co prawda nie pokrzyżuje przez to zamysłów nieba, ale i tak może wyrządzić pewne szkody, choćby deprawując innych lub siejąc zgorszenie. Obrońca pedofili (nota bene śp. O. Badeni uważał pedofilię za jeden z tych grzechów wołających o pomstę do nieba, które szczególnie mocno w naszych czasach domagają się interwencji z góry) na konklawe z pewnością wywoła zgorszenie… a jak wiadomo biada światu dla zgorszenia. Gdy natomiast odpowiemy, że tak, uzasadnienie wydaje się prostsze i nie angażujące dawnych teorii teologicznych… choć być może angażujące najdawniejsze. Kościół nie jest własnością kleru. Nawet jeżeli ten sprawuje w nim funkcję kierowniczą i władczą. Lud Boży, na który składają się świeccy nie raz już w historii krzyczał w Rzymie święty natychmiast, a jego opinia była (i jest) bezwzględnie potrzebna to orzeczenia kanonizacji… która jak wierzą katolicy jest nieomylną decyzją Kościoła. Skoro tak, to przecież mogą się oni domagać, by ten, który z pewnością nie jest pretendentem do santo subito, nie otrzymał władzy kluczy, a najlepiej, by w ogóle nie mieszał się w ich przydział. Ostatecznie nawet tak doskonały malarz jak Bóg, będzie miał łatwiejszą pracę jeżeli otrzyma najlepsze pędzle, choć rzecz jasna i z tymi kiepskimi namaluje dzieło, które nie raz jeszcze zadziwi świat. I chyba tego właśnie zdania jest kardynał… [2]. [1] www.fronda.pl/a/amerykanscy-katolicy-nie-chca-by-ich-kardynal-bral-udzial-w-konklawe,26346.html [2]www.rp.pl/artykul/979677,982552-Kardynal-Mahony-na-konklawe-.html Balthasar Colbert & Nikan |