O wspólnym domu | |
Wpisał: Andrzej Nowak | |
23.02.2013. | |
O „wspólnym domu”
Andrzej Nowak GN 08/2013 Musimy odbudować polską dumę. Razem z polskimi Żydami. W czasie niedawnego meczu federacji tenisowej goszczące w Izraelu polskie zawodniczki zostały wygwizdane przez część miejscowych „kibiców” i okrzyczane „katolickimi sukami”. No cóż, w Polsce na stadionach (choć nie tenisowych, tam inne obowiązują standardy) też zdarzają się wypadki chamstwa. Nie to więc zdarzenie samo w sobie jest symptomatyczne, ale reakcja części polskich mediów i autorytetów. Ci sami ludzie, którzy ze słusznym oburzeniem nawołują do zwalczania objawów zdziczenia na polskich stadionach, mówią teraz: „Nie powinniśmy robić szumu wokół tego, co stało się na korcie, bo jeśli ktoś będzie o tym czytał w Nowym Jorku, czy Toronto, czy Paryżu, to pomyśli, że w jakiś sposób nasza reprezentacja, my, Polacy, nie byliśmy bez winy, że musiało coś być na rzeczy”. Coś na rzeczy? Czyli że jednak naprawdę są katoliczkami? Czy jednak (przepraszam czytelników i nasze wspaniałe reprezentantki) – „sukami”? I co właściwie ma być bardziej kompromitujące, według autora przytoczonych słów? Najwidoczniej wolno polskie kobiety obrażać w najbardziej wulgarny sposób, a one nie mają prawa nawet tego zauważyć. Bo przypomni się im (nam) w rasistowski sposób przyporządkowaną nam cechę: antysemityzm. To oskarżenie stało się pałką, którą coraz częściej posługują się ludzie otwarcie gardzący polskością, wszelkimi jej patriotycznymi tradycjami, żeby poniżać, deptać godność naszej wspólnoty. Tej, która łączyła Żydów i Polaków w szczytnym ideale polskości, w sporach o jej sens (to jest częścią tego ideału), w szacunku dla wspólnego skarbu polskiej mowy. Oczywiście wiemy, że znakomita większość Żydów, którzy przez pokolenia byli na tej ziemi, wybierała wierność swej osobnej, dostojnej tożsamości. Wiemy też, że część wybrała ideologię zemsty klasowej, marksizm i jego realne emanacje: bolszewizm, stalinizm. Wybierali tę ideologię zarówno przeciw swej religijnej i narodowej tradycji, jak i przeciw Polsce, w której mieszkali. Wiemy, że wielu Żydów doświadczało niesprawiedliwości i poniżenia w tej Polsce, która była. Nie wolno o nich zapomnieć. Od lat jednak słyszymy kłamstwo, że to one i tylko one stanowią treść polsko--żydowskich relacji. Słyszymy nawet wprost wypowiadane nawoływanie do poniżenia, do upokorzenia polskiej wspólnoty historycznej: „Jeśli celem, jaki mamy przed oczyma, jest bezlitosna prawda dziejowa i pogodzenie Polaków katolików z plamami własnej historii narodowej i wyznaniowej, to zadania tego nie da się wykonać w znieczuleniu. (…) »Aby pewne rzeczy wypowiedzieć (…) trzeba przezwyciężyć własny i cudzy odruch cofnięcia się przed bólem«” („Gazeta Wyborcza” 27 VI 2009). Mamy więc wprost wyrażone wezwanie do zadawania Polakom bólu. Jakie to może budzić reakcje w tych, których to boli? Jedni uciekną w zapomnienie o polskości – żeby już nie bolała. Inni będą zaciskać bezsilnie pięści, pleść bzdury o własnej kiedyś odpłacie za to upokorzenie. Czy tak być musi? Zastanawiam się, co na te fale pogardy, dla polskości w każdej jej postaci, dla tradycji polskiego języka i kultury, dla polskiego patriotyzmu, w każdej jego formie, jakie dziś bezkarnie wylewają się z ust rozmaitych „autorytetów” – bezpiecznie schowanych za parawanem „walki z polskim antysemityzmem” – odpowiedziałby np. Julian Tuwim (właśnie obchodzimy jego rok)? Gorzkie bywały jego rozrachunki z polskością złą. Ale przeczytajmy jego „Kwiaty polskie”, przeczytajmy te proste słowa: „…Ojczyzna/ Jest moim domem. Mnie w udziele/ Dom polski przypadł. To – ojczyzna./ A inne kraje są hotele”. Przeczytajmy i zastanówmy się, czy mógłby zgodzić się z tymi, którzy polską flagę wsadzają w psią kupę? Co powiedziałby Bolesław Leśmian, największy polski poeta XX wieku, syn Bernarda Lesmana i Emmy z domu Sunderland? Przeczytajmy jego „Legendę o żołnierzu polskim”. Ranny w I wojnie polski żołnierz w armii jednego z zaborców, umierając, staje przed Chrystusem i ma jedno tylko życzenie: „Oto mowę moją tłumiono i deptano na ziemi. (…) Zwól, Jezu Najsłodszy, aby ta mowa na Sądzie Ostatecznym zabrzmiała niewzbronnie i rozgłośnie! Rozkaż, aby na owym Sądzie po polsku tylko przemawiano!”. Nie wiem, co by Leśmian, autor tej legendy, powiedział na słowa pewnego najwulgarniej atakującego polskość i katolicyzm profesora z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który rozsyła na wieść o niekorzystnym dla jego sympatii sondażu taki oto komunikat: „Tusku, k..a, zrób coś! Obiecaj ludziom lody albo co”. Wiem natomiast, co ów profesor (i legion takich jak on) powiedziałby na legendę Leśmiana: co za stęchła martyrologia, co za szowinistycznie polska ohyda, co za kruchciane tęsknoty… A co powiedziałby na przytoczone wyżej słowa z „Gazety Wyborczej” Szymon Askenazy, syn Wolfa i Reginy z domu Hertzberg, najbardziej zapalony patriota wśród historyków polskich pierwszej połowy XX wieku? Wiem, co powiedziałby profesor Henryk Wereszycki, wielki historyk dziejów sprawy polskiej wieku niewoli. Syn ukraińskiego socjalisty i Rozalii z domu Altenberg. Miałem go zaszczyt poznać osobiście. I pamiętam słowa, które napisał w odpowiedzi na książkę jednego z krytyków polskich, narodowych powstań: „Obrona słusznej sprawy dawała Polakom uzasadnione poczucie moralnej wyższości nad zaborcą, a to właśnie było źródłem dumy narodowej, czynnika tak bardzo istotnego dla przetrwania niewoli. Dlatego we wszystkich moich publikacjach starałem się pobudzać dumę z naszych walk o niepodległość. Sądzę bowiem, że i dziś jest ona potrzebna”. Musimy tę dumę, polską dumę odbudować – razem z polskimi Żydami. Z tymi, którzy zechcą, którzy to rozumieją. Z pamięcią nie o Jedwabnem tylko, o pogromach i szmalcownikach, i nie tylko o Żydach z UB i stalinowskich sądów, ale z pamięcią o Leśmianie, Tuwimie, Askenazym, o Wereszyckim, o tysiącach innych, którzy tworzyli nasz wspólny dom. [Hm.. Jeśli ten „dom” to Polska - dobrze. Ale jeśli to ma być „Polin”, jak chce nie wymieniony tu z nazwiska (czemu??) Jan Hartman, szef loży B’nai B’rith Polin – MD] |