Jak strzelać, to do wszystkich! Tarcze strzelnicze z ciężarnych i dzieci | |
Wpisał: Lech L. Przychodzki | |
27.02.2013. | |
Jak strzelać, to do wszystkich! Tarcze strzelnicze z ciężarnych i dzieci
27 lutego 2013 Lech L. Przychodzki bezjarzmowie 22. lutego Alex Jones umieścił na swoim portalu artykuł Paula Josepha Watsona: prisonplanet
Tu wybór NOWYCH TARCZ strzelniczych: GROŻĄ CI: Ciężarna, dziecko, mama z maluszkiem, starsza pani. Wynika zeń, iż władze USA mogły posunąć się w urawniłowce dalej, niźli kiedyś kolejni gensekowie ZSRR. Tam strzelało się do wybrańców, wrogów ustroju, acz w końcu ustrój ten zdemontowali od wewnątrz komunistyczni „młodzi biurokraci”, którzy chcieli nie tylko stołków i wpływów, ale zwykłej mamony. Pięć orderów Lenina i drugie tyle medali Czerwonej Gwiazdy już im do szczęścia nie wystarczało… Tym niemniej nauka nie poszła w las. Metody, stosowane w XX w. przez odległe – zdawać by się mogło – kulturowo władze w Berlinie, Moskwie czy Pekinie zdobyły sobie rację bytu również w krajach, których rządzący mają na tyle poczucia humoru, by określać je mianem „demokracji”. O czym napisał Paul J. Watson? Otóż firma Law Enforcement Targets Inc. (LET) z Minneapolis, której kontrakty z władzami USA (poprzez Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego – Department of Homeland Security – DHS) opiewają tylko za ostatnie 3 lata na kwotę 2 milionów dolarów, rozpoczęła sprzedaż „kartonowych tarcz strzeleckich znieczulających policję na <nietradycyjne cele>, w tym kobiety w ciąży, matki, boiska szkolne oraz małych chłopców, jak i starszych posiadaczy broni w ich domach”. Hitlerjugend się kłania czy inny Komsomoł… Zajścia z warszawskiego 11. listopada 2012 r., gdzie użyto broni gładkolufowej wobec demonstrantów Marszu Niepodległości w Polsce były (na razie przynajmniej) incydentem, nie zaś stałą „recepturą” wobec politycznych przeciwników. Zresztą tłum nie dał się poprowadzić „naprzód” policyjnym prowokatorom w kapturach i nie skorzystał z przygotowanych wcześniej (z logistycznego punktu widzenia wyrywanie kamieni brukowych i płyt chodnikowych bezpośrednio podczas przemarszu jest niemożliwe) „materiałów do rzucania”. Publikowana w Internecie i prasie Stanów Zjednoczonych „oferta” wzbudziła natychmiastowe protesty. Teoretycznie została przez LET wycofana z Sieci, ale nie wiadomo jeszcze, czy nadal nie da się „nietradycyjnych” tarcz strzeleckich nabyć w jakichś sklepach z bronią czy hipermarketach. Usunięcie reklamy nie oznacza przecież automatycznego zaprzestania sprzedaży. Jeśli bowiem Department of Homeland Security zakupił (tylko w ciągu roku 2012) około… 2 miliardów sztuk amunicji, to przecież nie po to, by rdzewiała w magazynach. Zamieszek (etnicznych, religijnych, ekonomicznych) boją się w USA wszyscy – i obywatele i władza. Produkcja przez firmę z Minneapolis „znieczulających” tarcz strzeleckich byłaby kolejnym krokiem do gotowości Białego Domu, by w razie niepokojów nie przebierać w taktyce i środkach przymusu. Cytowany przez Watsona były policjant, Mike Lilly, mówi: „Jeśli ktoś jest przekonany, że to był dobry pomysł, potrzebuje porady psychologa. Odpowiednie wyszkolenie i gotowość nie są uzależnione od strzelania do zdjęć kobiet w ciąży i dzieci. Każdy, kto twierdzi inaczej, poważnie się myli lub ma swoje niejawne cele”. Być może tarcze, zaprojektowane i wykonane przez Law Enforcement Targets Inc. są jedynie elementem kampanii zastraszania, a nie realnych przygotowań do eksterminacji także uprzywilejowanych dotąd (kulturowo i prawnie) grup społeczeństwa. Tym niemniej nawet wówczas, gdy zostaną wycofane ze sprzedaży i zniszczone, Amerykanie winni mieć się na baczności. Wyraźny sygnał został obywatelom przekazany i należy wyciągnąć z tego wnioski. Lech L. Przychodzki
|