Pacjent w Polsce nie może czuć się bezpieczny
Wpisał: Mariusz Kamieniecki   
07.03.2013.

Pacjent w Polsce nie może czuć się bezpieczny

 

Nie wyniki finansowe, ale empatia

 

[A żadne kreowanie owsików na PANACEUM niczemu, poza drenowaniem kieszeni głupków, nie służy MD]

 

5 marca 2013 NDz

 

Z Bolesławem Piechą, przewodniczącym sejmowej Komisji Zdrowia, wiceministrem zdrowia w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Nie żyje dwuipółroczna Dominika i niespełna czteromiesięczny Bartek, ale przypadków zgonów, także dzieci, jest więcej. Czy patrząc przez pryzmat tych tragedii, pacjent w Polsce może czuć się bezpieczny?

– Niestety, pacjent w Polsce nie może czuć się bezpieczny. Doszło do tego, że bezpieczne nie może się czuć nawet dziecko – nasz największy skarb, istota najbardziej bezbronna, która może oczekiwać długich lat życia. To patologia. System opieki zdrowotnej kreowany od blisko sześciu lat przez Platformę Obywatelską zawiódł. Nie komercja, ale służba, nie wyniki finansowe, ale empatia i wrażliwość powinny być w ochronie zdrowia najważniejsze. System uskuteczniany przez PO zaprzecza wszystkim przesłaniom profesjonalnej, cywilizowanej służby zdrowia zarówno w Europie, jak i na świecie.           

A zatem pacjent dla systemu jest jedynie balastem?

 – Wygląda na to, że pacjent utonął w różnego rodzaju kodach, numerach statystycznych chorób. Utonął w PESEL-u, za pomocą którego pacjenta się identyfikuje i określa, czy warto go w ogóle leczyć, bo ktoś za niego zapłaci, czy też należy go traktować jako pacjenta drugiej kategorii, ponieważ nie wiadomo  czy ktoś pokryje koszty jego leczenia. Wreszcie pacjent utonął w wycenie tzw. świadczeń zdrowotnych, zresztą nie przez przypadek użyto tu sformułowania świadczeń zdrowotnych, a nie leczenia czy usługi zdrowotnej. Ta nowomowa wypiera podmiotowość pacjenta, który staje się PESEL-em, a choroba numerem statystycznym. Jeżeli tak ma wyglądać profesjonalna służba zdrowia, to na przyszłość nie wróży to Polakom i Polsce nic dobrego.

Patrząc na funkcjonowanie systemu publicznej opieki zdrowotnej, trudno oprzeć się wrażeniu, że oszczędności górują nad tym, co najważniejsze – skutecznym leczeniem chorych. Czy można leczyć bez pieniędzy?

– Bez pieniędzy nie da się leczyć, nie można też szastać pieniędzmi, które należy wydawać racjonalnie. Jednak bezwzględnie nie można i nie wolno na zdrowiu oszczędzać. Racjonalne wydawanie pieniędzy to wielka sztuka, której niestety rząd Donalda Tuska nie opanował. Rząd woli oszczędzać, woli dzielić polskich pacjentów na rentownych i nierentownych, woli część z nich wpychać w ręce prywatnych świadczeniodawców, niż opracować strategiczny plan i systemowe działania. Zamiast informacji, co pacjenta czeka jutro, za rok czy dwa, mamy nieustanny koncert życzeń, obiecanek, że np. będą nas leczyć uśmiechnięci i dobrze opłacani lekarze, ale wciąż brakuje konkretów. Tymczasem życie pokazuje, że wszystkie ustawy przygotowane przez rząd PO – PSL mają jeden zasadniczy cel: łupić pacjenta, łupić polskiego podatnika, a sprawy zdrowotne zostają gdzieś w tyle jako drugorzędne. Dobrze, że są jeszcze lekarze i pielęgniarki, którzy poważnie i odpowiedzialnie traktują swoją służbę, dobrze, że jest ich tak wielu, bo inaczej utonęlibyśmy w gąszczu biurokratycznych procedur, świadczeń przeliczanych na złotówki, gdzie pacjent traci swą podmiotowość.

Pacjent pod rządami PO - PSL może czuć się bezpieczny?

 – Ten system nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem, zwłaszcza pacjenta. Jeżeli państwo, które chce uchodzić za nowoczesne i dojrzałe, nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa w tak podstawowym obszarze, jak zdrowie swych obywateli, w tym zwłaszcza dzieci, trudno się dziwić ludziom, że nie mają do niego zaufania.

Minister Arłukowicz zlecił kontrolę, zapowiedział też zmiany w systemie opieki zdrowotnej nad dziećmi. To jak do tej pory mógł funkcjonować system, który stanowił zagrożenie dla zdrowia czy życia ludzkiego?

– Nie może być tak, że debata o stanie służby zdrowia w Polsce i sposobie zarządzania nią jest wymuszana przez ludzkie tragedie. Bartosz Arłukowicz, podobnie jak większość ministrów z premierem Tuskiem na czele, doskonale opanował PR-owskie i marketingowe zagrania. Kiedy mleko się rozlało, kiedy tragedia się wydarzyła, organizuje spotkania – oczywiście tylko z wybranymi osobami, zleca kontrole i po raz kolejny zapowiada zmiany. W tej sytuacji pytam: ile zmian dotychczas wprowadził w ochronie zdrowia minister Arłukowicz…? Projektów rządowych, które usprawniałby dziurawy i – jak każdy widzi – bezduszny system opieki zdrowotnej w Polsce, nie ma.

Czyli nic się nie zmieni i sprawa kolejny raz zostanie zamieciona pod dywan?

 – Po tych rządach trudno spodziewać się jakichkolwiek zmian na lepsze i nie jest to wcale złośliwość opozycji, ale na to wskazuje praktyka rządzenia państwem przez ostatnich kilka lat. Parafrazując słowa bohatera sienkiewiczowskiej „Trylogii”, można rzec: kończ pan, panie Arłukowicz, wstydu oszczędź! Ta dymisja jest konieczna. Każde inne nazwisko może nie zagwarantuje zmian od razu, ale przynajmniej może tchnąć w polskich pacjentów jakąś nadzieję. W przypadku ministra Arłukowicza te nadzieje zostały już bezpowrotnie utracone.

Dziękuję za rozmowę.