Od liberalizmu do satanizmu - dwie odmiany liberalizmu | |
Wpisał: Romuald Kałwa | |
21.12.2008. | |
[bardzo ważne rozróżnienie: liberalizmu anty-bożego oraz chrześcijańskiego. Są częste pomyłki MD] Od liberalizmu do satanizmu - dwie odmiany liberalizmu Romuald Kałwa źródło: http://www.prawica.net/node/14514 05 Grudzień 2008 Liberalizm jest doktryną polityczną (ideologią) zakładającą, że szeroko rozumiana wolność jest nadrzędną wartością. Liberalizm zakłada ogromną, niemalże niczym nieograniczoną wolność gospodarczą, umacnianie demokracji i praw wyborczych obywateli oraz maksymalną swobodę co do samostanowienia człowieka o swoim życiu i sumieniu, stawiając wyżej prawo jednostki niż całego społeczeństwa. Ten ostatni aspekt liberalizmu wymaga dłuższej analizy. Po II wojnie światowej liberalizm podzielił się na dwa nurty: liberalizm konserwatywny, uznający tradycyjne chrześcijańskie wartości oraz liberalno-demokratyczny, głoszący oprócz idei wolności, silny rozdział kościoła od państwa, co w praktyce oznacza postawę antychrześcijańską i antyklerykalną. Obecnie w Polsce i Unii Europejskiej ta odmiana liberalizmu ma zdecydowanie najwięcej zwolenników. Prawa jednostki są tu najważniejsze, skrępowane jedynie maksymalnie ograniczonym prawem. Najprościej mówiąc, celem liberalizmu, który ma wiele odmian i form jest ustanowienie porządku gdzie można robić wszystko byle nie szkodzić innym. Liberalizm w dużej mierze oparty jest na Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela uchwalonej 26 sierpnia 1789 roku, stworzonej przez wyjątkowo śmiercionośnie (dosłownie) antykatolicką rewolucję francuską. Wynika z niej niezbicie, że wszystkie poglądy są równe bez wyjątku, jeśli tylko nie naruszają wolności drugiego człowieka do decydowania o sobie. Tylko, że prawda jest jedna. Współistnienie wielu „prawd” oznacza tolerancję dla zła. Prawo do głoszenia kłamstw, nie może stawać na równi z prawem do głoszenia prawdy. Występuje tu często stosowana forma „szanowania cudzych poglądów”. Pospolity termin tłumaczący brak reakcji na kłamstwo. Czy można domagać się uznania systemom totalitarnym czy sektom równych praw, skoro te idee albo tworzą lub zakłamują dotychczasowe oblicze Boga, albo uważają, że Boga nie ma, przewracając do góry nogami wszystkie wartości? Występuje tu podobieństwo z tzw. satanizmem filozoficznym, który uważa, że szatan nie istnieje (jest tylko symbolem swobodnego postępowania bez względu na jego moralne skutki). Zarówno satanizm jak i liberalizm, mówią o nieskrępowanej wolności, ograniczonej wolnością człowieka co do jego samostanowienia i nie krzywdzeniu drugich. Na stronie internetowej poświęconej satanizmowi czytamy: „Satanizm filozoficzny to system przekonań, które w wielu punktach pokrywają się po prostu z humanizmem. Człowiek jest w centrum zainteresowania. Człowiek doczesny, cielesny, ze wszystkimi swoimi żądzami i potrzebami, nieskrępowany żadną ogólnie obowiązującą moralnością, a jedynie zasadami, które sam sobie ustali. Jedynym ograniczeniem jest wolność drugiego człowieka, a to postulowali już tacy wielcy myśliciele jak John Locke czy David Hume i niepotrzebny był do tego żaden straszny satanizm”. Choć założenia obu idei są zupełnie inne, to w praktyce doprowadziłaby do tego samego. Takie jest po prostu „życie”, czyli praktyka polityczna (realizm polityczny). Czy zwolennicy obu doktryn wiedzą, że mają ze sobą wiele wspólnego? Są to pułapki intelektualne, które sprawiają, że analizując liberalizm i satanizm odnosi się wrażenie „niezwykłego podobieństwa” obu idei. W praktyce to „silniejszy ma rację”, i obie strony są co do tego zgodne. W obu ideologiach nie ma obowiązku niesienia pomocy innym. Człowiek nie jest tu poddany żadnym restrykcjom. Jeśli ktoś został skrzywdzony, to sam powinien postarać się o sprawiedliwość. Jeśli nie jest w stanie, lub jest za słaby aby to zrobić, to on jest winien a nie krzywdziciel. Czy to nie jest sprzyjanie złu? Czy to jest tak po ludzku rozsądne, że poszkodowany będzie musiał samemu poradzić sobie z rozwiniętym i agresywnym złem? Wielu liberałów zarzuca chrześcijaństwu socjalizm. Nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć, że chrześcijaństwo jest elementem kultury wysokiej, dotykającym i doskonale znającym naturę ludzką. Socjalizmem ma tu być pomoc niesiona ubogim i baczenie, czy państwo może być obojętne wobec ludzkiej krzywdy. Racja nie jest bowiem po stronie silniejszego jak chce liberalizm wespół z satanizmem, ale jest po stronie obiektywnej prawdy i tak po ludzku rozumianej sprawiedliwości. Hiszpański teolog ks. dr Feliks Sarda y Salvany zauważył: „Liberalizm z konieczności współgra z zepsutą naturą ludzką, tak jak katolickość jest jej zasadniczym przeciwieństwem. Liberalizm to wyzwolenie z ograniczeń; katolickość to wędzidło dla namiętności. Zaś upadłemu człowiekowi, zgodnie z bardzo naturalną tendencją, podoba się system przynoszący uprawomocnienie i uświęcenie pychy jego intelektu i rozpasania namiętności”. Liberalizm ma wiele lewicowych i prawicowych odmian, a niektóre są bliskie anarchistycznym utopiom, które bez żadnego zastanowienia władzę Boga nad człowiekiem zwą niewolą. Liberalizm często nie sprzyja świadomie złu. Tylko, że jego sprzeciw wobec niego nie ma żadnych środków zaradczych, które przecież ograniczają wątpliwą etycznie bezgraniczną wolność”. Jedną z prób urealnienia liberalizmu jest liberalizm konserwatywny, który postuluje wolność gospodarczą wraz z poszanowaniem tradycyjnych chrześcijańskich wartości. Jest to jednak nieliczna i mało popularna w Polsce i Europie odmiana liberalizmu. Większość nurtów liberalizmu ma odcienie lewicowe, anty- chrześcijańskie i amoralne. Współczesny doktrynalny liberalizm nie zna współczucia. Przymyka oko na degrengoladę jednostki, gdyż tylko ona może o sobie stanowić, np. jeśli narkoman umrze to jego sprawa, gdyż sam dobrowolnie wpędził się w nałóg. Chrześcijaństwo zakłada przecież pomoc drugiemu człowiekowi. Bezgraniczna wiara w odpowiedzialność jednostki sugeruje używać słów „można jeśli się chce” pomagać, niż „powinno” się pomagać. „Można jeśli się chce” jest tu „wolnym wyborem”, a powinność „ograniczającym wolność nakazem”. Kto więc ma ustalać co jest dobre dla ludzi, i czy chrześcijanin może stać obojętnym, gdy obok niego czynione jest zło? W liberalizmie grzeszenie jest prawem wolności. Człowiek ma prawo wybrać zło, i jest to jego bezwzględnym prawem. Taki pogląd jest pułapką wolności i drogą do utraty Boga. Bezgraniczne prawo jednostki do błądzenia, wynikające z bezgranicznego panowania nad samym sobą, sprzyja określaniu własnej definicji dobra i zła. Zło daję łatwiejszą drogę w osiągnięciu celu, dlatego sprzyja poszukiwaniom i mdłym definicjom uzasadniającym jego słuszność. Tylko, że zło nigdy nie ma racji! Wolność wyboru jest możliwością fascynacji złem i pójścia w jego ślady. Dlatego, dla każdego chrześcijanina, bezbłędnym autorytetem powinien być Jezus Chrystus. Prawdziwa wolność zawiera w sobie różnicę poglądów, myśli i gustów, ale nie może prowadzić do naśladowania zła, będącego przeciwieństwem świętości. Jak pisze św. Tomasz z Akwinu, możliwość grzeszenia nie jest wolnością, lecz zniewoleniem, a człowiek jest powołany do wyzwolenia się od grzechu. Wolnością jest możliwość wyboru dobra. Wymaga to jednak pracy człowieka nad sobą, a nie schlebianiu i folgowaniu instynktom. To Bóg jest źródłem wolności dla ludzi. Ucieczka od zła jest obowiązkiem człowieka i warunkiem jego zbawienia. Możliwość swobodnego wyboru zła w swoim życiu, nie jest wolnością a słabością. Tak pojęta wolność może stać się niewolą. |