Obowiązki nowego papieża według św. Bernarda z Clairvaux
Wpisał: Stanisław Krajski   
20.03.2013.

Obowiązki nowego papieża według św. Bernarda z Clairvaux

 

 Stanisław Krajski   fides-et-ratio

 

Kim jest papież? Jakie posiada kompetencje? Jakie posiada obowiązki? Jakie działania powinien podejmować?

Na te pytania odpowiadano wielokrotnie w historii Kościoła. Odpowiedzi na nie są uniwersalne, nie ulegają dezaktualizacji. Na te pytania odpowiadał, między innymi, św. Bernard z Clairvaux. Odwołuję się do niego z dwóch powodów.

 

Po pierwsze, był wielkim Doktorem Kościoła.

Po drugie, dokonany przez niego opis sytuacji, w której znalazł się Kościół w okresie jego życia, wydaje mi się pasować do naszych czasów.

 

Św. Bernard z Clairvaux w swoim dziele „O rozważaniu” zwraca się do papieża Eugeniusza III, który właśnie (w 1145 r.) zasiadł na Stolicy Piotrowej i poprosił go o sformułowanie na piśmie wskazówek, które miałyby mu pomóc być dobrym papieżem.

Pierwszym krokiem, który papież musi, według św. Bernarda z Clairvaux, dokonać jest ocena kondycji Kościoła.

Św. Bernard z Clairvaux proponuje nowo obranemu papieżowi, by odpowiedział sobie szczegółowo na następujące pytania:

 

- „czy wierni z należytą pokorą są ulegli kapłanom, a kapłani Bogu?”;

- „czy w klasztorach i domach zakonnych zachowuje się regułę i strzeże karności?”;

- „czy cenzura kościelna odpowiednio reaguje na działalność i naukę heretyków?”;

- „czy dzięki wzorowemu postępowaniu i świętości duchownych kwitnie winnica Pańska?”;

- „czy kwiaty w niej przynoszą owoce posłuszeństwa i wierności narodów?”;

- „czy rozporządzenia i dekrety apostolskie są spełniane z uległością, na jaką zasługują?”;

- „czy nie ma przejawów lenistwa w uprawianiu winnicy Pańskiej lub czy ktoś podstępnie nie wyrządza szkody?”.

 

W jaki sposób odpowie na te pytanie papież Franciszek?

W jaki sposób my byśmy na nie odpowiedzieli, my, którzy kochamy Kościół, ale nie do końca wiemy, co się w nim dzieje, choć wiele faktów, trendów i postaw znamy?

Św. Bernard z Clairvaux zwraca się do (każdego) nowo obranego papieża i mówi: „Powinieneś uczynić wszystko, co możliwe, aby niewierzący się nawrócił, aby nawróceni się nie odwrócili, aby odwróceni powrócili do wiary, aby przewrotni skłonili się ku prawości, błądzący wrócili na drogę prawdy, uwodzący innych sami zostali pokonani niezbitymi argumentami i się nawrócili – jeśli to być może – lub przynajmniej pozbawieni zostali możliwości buntowania innych”.

 

Św. Bernard z Clairvaux mówi też do (każdego) nowo obranego papieża: „Absolutnie nie może ujść Twojej uwadze najgorszy ów rodzaj niemądrych. Mam na myśli heretyków i schizmatyków; oni to, zbuntowawszy się, buntują innych; to psy rozrywające i lisy oszukujące. Tym to – powtarzam – powinieneś poświęcić najwięcej troski i napominać ich lub poskramiać, by nie szkodzili innym. Gdy chodzi o nawrócenie Żydów, masz niejakie usprawiedliwienie ze względu na czas, którego nie należy wyprzedzać (por. Rz 11, 25; przypomnijmy: Nie chcę jednak, bracia, pozostawiać was w nieświadomości co do tej tajemnicy – byście o sobie nie mieli zbyt wysokiego mniemania – że zatwardziałość dotknęła tylko część Izraela aż do czasu, gdy wejdzie [do Kościoła– dop. S.K.).] pełnia pogan. Najpierw winni nawrócić się poganie (czy za pogan nie należy dziś uznać znaczną część mieszkańców Europy, USA, Kanady, Australii itp.? – dop. S. K.). (…) A jaka jest przyczyna naszej bezczynności? Czego się spodziewamy i czym się kierujemy, kiedy nawet nie próbujemy głosić Chrystusa tym, którzy Go nie znają? Czyż nie jest nieprawością nakładać prawdzie pęta? A przecież trzeba, by w swoim czasie poznały ją wszystkie narody. Będziemyż czekać, aż wiara spadnie im z nieba? Nie zdarzyło się, by wiara była owocem przypadku. Jak mogą uwierzyć narody, jeśli nikt nie będzie im głosił Ewangelii? (…) Muszę jeszcze wspomnieć o herezji, która prawie wszędzie zakrada się w skrytości, a w pewnych stronach jawnie się sroży, pożerając na oczach wszystkich słabe dzieci Kościoła”.

Św. Bernard z Clairvaux, zwracając się do (każdego) nowo wybranego papieża, zauważa też: „Niestety, iluż to w samym Kościele szuka tylko własnych korzyści; jedni drugim zazdroszcząc i wzajemnie się irytując, zaprawiamy się do nienawiści, pobudzamy do krzywd, zbroimy do sporów, wysilamy umysł do podstępów, zniesławiamy, doznajemy ucisku od silniejszych, a sami uciskamy słabszych. Jakże bardzo byłbyś godny pochwały, kierując rozważania i myśli serca przeciwko tym zgubnym szaleństwom, które trapią samo Ciało Chrystusowe”.

Św. Bernard z Clairvaux stwierdza też: „Musimy to dostrzec: przyjęły się nowe obyczaje, zmieniły się czasy i zachowania ludzi. Niebezpieczeństwa nam w tej chwili nie grożą – już je przeżywamy. Oszustwo, intryga i przemoc królują obecnie na całym świecie. Wielu mamy oszczerców, mało obrońców. Wszędzie możni uciskają słabych. (…) W Kościele obecnie pełno pyszałków – dlatego też nie przerażają nikogo intrygi i machinacje pychy”.

I zwraca się znowu do (każdego) papieża, który rozpoczyna swój pontyfikat: „Jeśli jesteś uczniem Chrystusa, niechże zapłonie Twoja gorliwość, niech powstanie Twoja władza przeciw takiemu bezwstydowi, przeciw tej powszechnej zarazie. Patrz na Chrystusa, który tak właśnie czyni i mówi: A kto by chciał mnie służyć, niech idzie za mną (J 12, 26). On to nie nadstawia uszu do słuchania, ale bierze bicz do smagania. Nie rzuca słów i nie dyskutuje, nie zasiada do sądzenia, lecz karze. I nie ukrywa przyczyny karania, gdy dom modlitwy zmieniono na targowisko”.

Na koniec, wreszcie, św. Bernard z Clairvaux prosi papieża, by uświadomił sobie w pełni, kim ma być jako papież:

 

„Rozważaj też, że masz być:

Zwierciadłem sprawiedliwości,

Wzorem świętości,

Przykładem pobożności,

Rzecznikiem prawdy,

Obrońcą wiary,

Nauczycielem narodów,

Wodzem chrześcijan,

Przyjacielem Oblubieńca,

Stróżem Oblubienicy,

Regułą dla duchowieństwa,

Pasterzem ludów,

Mistrzem prostaczków,

Ucieczką prześladowanych,

Obrońcą ubogich,

Nadzieją nieszczęśliwych,

Opiekunem sierot,

Rzecznikiem wdów,

Okiem dla ociemniałych,

Językiem dla niemych,

Podporą starców,

Mścicielem zbrodni,

Postrachem dla występnych,

Chwałą dla dobrych,

Rózgą dla mocarzy,

Młotem dla tyranów,

Ojcem dla królów,

Wyrocznią praw,

Szafarzem ustaw,

Solą ziemi,

Światłością świata,

Kapłanem Najwyższego,

Zastępcą Chrystusa,

Pomazańcem Pana”.

 

Kontynuacja dzieła Benedykta XVI

 

Nowy papież pragnący kontynuować dzieło Benedykta XVI rozpocząłby proces wielkiej dysputy wokół treści i wskazań dokumentów Soboru Watykańskiego II, która miałaby, jak chciał tego Benedykt XVI, doprowadzić do zdystansowania się Kościoła wobec wypaczonej wizji soboru, czyli „soboru mediów” i takiej interpretacji nauk soborowych, która pozwoliłaby wreszcie odkryć „sobór ojców”.

„Sobór ojców”, jak wynika to z wielu wypowiedzi Benedykta XVI, byłby to sobór odczytywany w kontekście całej nauki Kościoła i jego tradycji. Reinterpretacji należałoby poddać całość soborowych dokumentów ze szczególnym uwzględnieniem, jak wynikałoby to z wielu wypowiedzi Benedykta XVI, kwestii liturgii, ekumenizmu i dialogu między-religijnego (por. rozdział II, zapis z dnia 16 lutego 2013 r.).

Chodziłoby między innymi, o przywrócenie właściwego kultu Najświętszego Sakramentu i szacunku dla niego (w tym kwestia przyjmowania Komunii Świętej na kolanach), przywrócenie (w ograniczonym wymiarze w każdej parafii) Mszy Świętej Trydenckiej (jak również doprowadzenie do „pozytywnego zakończenia rozmów z Bractwem św. Piusa X”), zmiany pewnych elementów Mszy Świętej w nowym rycie poprzez zastąpienie celebracji versus populum (twarzą do wiernych) celebracją versus Deum (twarzą do Boga; twarzą do ołtarza, na którym znajduje się tabernakulum, gdzie znajduje się Chrystus lub, tak jak robił to sam Benedykt XVI, twarzą do Chrystusa na krzyżu ustawionym na stole), ograniczenie dialogu między-religijnego do współpracy w praktycznych kwestiach moralnych, sprowadzenie ekumenizmu do współpracy w tych płaszczyznach, w których nie narusza się następującego, między innymi, twierdzenia Soboru: „Pełnię bowiem zbawczych środków osiągnąć można jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym, który stanowi powszechną pomoc do zbawienia” (Dekret o ekumenizmie, punkt 3). Działania ekumeniczne należy w znacznej mierze sprowadzić do powrotu na łono Kościoła chrześcijan, którzy znaleźli się, z takich czy innych przyczyn poza nim (i tak np. Benedykt XVI utworzył specjalny ordynariat, dzięki któremu wielu anglikanów mogło powrócić na łono Kościoła katolickiego).

Warto podkreślić, że jedną z najważniejszych, jak wszystko na to wskazuje, perspektyw dla papieża Benedykta XVI była perspektywa liturgiczna, w tym, między innymi, kwestia zastąpienie celebracji versus populum celebracją versus Deum. Jeśli papież Franciszek miałby kontynuować dzieło Benedykta XVI, to musiałby postawić mocne akcenty w tej właśnie perspektywie.

 

Czego oczekują katolicy z całego świata od nowego papieża?

 

Na początku marca 2013 r., przed konklawe, pojawił się w światowym Internecie list do nowego papieża napisany w 7 językach, któremu towarzyszyła prośba o podpisywanie go i wysyłanie do Watykanu. List ten można znaleźć na portalu „Polonia Christiana”.

W pierwszej części listu scharakteryzowana jest kondycja Kościoła i dokonana ocena świata, który go otacza:

„Ojcze Święty, choć pamiętamy obietnicę samego Pana Jezusa Chrystusa, że Świętego Kościoła Katolickiego bramy piekielne nie przemogą (Mt 16,18), musimy z bólem serca przyznać, że w ciągu dziejów Łódź Piotrowa nigdy nie doświadczała tak dramatycznych i powszechnych burz, jak w naszych dniach. Istotnie, jak zauważył niedawno Synod Biskupów – wewnątrz Kościoła Świętego trwa cicha apostazja milionów wiernych. Fundamentalne prawdy wiary, jak zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, dziewictwo Maryi, realna obecność Pana Jezusa w Eucharystii, istnienie piekła etc. są lekkomyślnie poddawane w wątpliwość nawet przez najwyższych hierarchów Kościoła. Także podstawowe zasady moralne, takie jak nierozerwalność małżeństwa (i w konsekwencji nielegalność kolejnego związku), uznanie stosunków homoseksualnych za wypaczenie moralne, aborcję za potworną zbrodnię, eutanazję za straszliwe okrucieństwo, zaś używanie prezerwatyw za niedopuszczalną praktykę, etc. dziś określane są jako przeżytek, który wymaga poddania rewizji i zaadaptowania do nowych zwyczajów społecznych. Ten tragiczny obraz potęguje jeszcze kryzys kleru oraz zgromadzeń zakonnych męskich i żeńskich – przejawiający się w gwałtownym spadku powołań – który jeszcze się nasilił wraz z buntowniczą inicjatywą austriackich proboszczów, mającą swoje reperkusje między księżmi w całym świecie a także skandaliczną rebelią głównego zrzeszenia zakonnic Stanów Zjednoczonych przeciwko sprawiedliwej i niezbędnej interwencji władz kościelnych. Do tego dramatycznego kryzysu wewnętrznego dochodzi jeszcze agresja ze strony wrogów zewnętrznych. Przede wszystkim należy wspomnieć o prawdziwym tsunami laicyzacji, które pochłania kraje zachodnie. Pod pretekstem, że państwo nie uznaje żadnego prawa ponad prawo stanowione przez lud i dla ludu, laicyzm prowadzi niektóre rządy do przymuszania Kościoła i instytucji katolickich, by stały się współwinne licznym pogwałceniom prawa Bożego. Wspomnieć także trzeba okrutne prześladowanie chrześcijan w licznych krajach islamskich a także w tych, które wciąż cierpią pod jarzmem komunizmu, jak: Chiny, Wietnam, Korea Północna czy Kuba”.

 

Druga część listu to apel skierowany do nowego papieża: „Ojcze Święty, możesz z pomocą charyzmy właściwej Wikariuszowi Chrystusowemu oraz dzięki wsparciu Niebios, zwycięsko stawić czoła dramatycznemu kryzysowi religijnemu, moralnemu i społecznemu współczesności. (…) Błagamy Cię, padając przed Tobą na kolana: nie pozwól usidlić się zasadzkom ateistycznego i gnostyckiego laicyzmu, zwalcz go z ufnością w pomoc Bożą a losy milionów dusz zostaną znowu skierowane na właściwą drogę! Wypowiedz tylko jedno słowo używając Twego autorytetu, jako Następcy Świętego Piotra, a dym szatański zostanie wypędzony zarówno z wnętrza Kościoła Świętego, jak i ze świata, zgodnie z obietnicą Matki Bożej!”.

Wydaje się oczywiste, że każdy katolik, każdy, kto kocha Chrystusa i Kościół powinien się pod tym apelem nie tylko podpisać, ale również zrobić wszystko, by aktywnie przyczynić się do usunięcia całego tego „brudu” z Kościoła.

 

Droga św. Franciszka z Asyżu

 

Kard. Bergoglio przybrał, po wyborze go na papieża, imię Franciszka. Od początku przypuszczano, że jest to odwołanie się do św. Franciszka z Asyżu, ale pewności nie było. Mogło przecież chodzić o św. Franciszka Ksawerego, również jezuity lub o św. Franciszka Salezego. Już jednak następnego dnia po zakończeniu konklawe dowiedzieliśmy się, że na pewno chodzi o Biedaczynę z Asyżu.

W mediach (i nie tylko) zaczęto powtarzać, że chodzi o pokorę, ubóstwo i skupienie uwagi na biednych.

W takich duchu ujęła to np. w „Rzeczpospolitej” z dnia 15 marca 2013 r. Ewa Czaczkowska: Znaki, jakie od środy wysyła w świat nowy papież, muszą robić wrażenie na każdym: pochylenie głowy 
w oczekiwaniu na błogosławieństwo wiernych, wczorajszy wyjazd do rzymskiej bazyliki Matki Bożej Większej nie papieską limuzyną, ale watykańskim samochodem. Do tego informacje o tym, że jako kardynał nie mieszkał w pałacu, że sam sobie gotował i jeździł autobusem. Tak, kard. Jorge Bergoglio naśladował i chce jako papież naśladować św. Franciszka w sposób odpowiedni do czasów, w jakich żyjemy, i urzędu, jaki sprawuje. To jest znak, że będzie chciał uwrażliwić cały Kościół, jego struktury, świeckich i duchownych – na biednych, ubogich, zmarginalizowanych”.

W tym samy numerze „Rzeczpospolitej” znajdujemy materiał autorstwa ks. Grzegorza Śniadocha będącego kapłanem Instytutu Dobrego Pasterza. W pierwszym rzędzie rozprawia się z współczesnym, lansowanym przez media, fałszywym obrazem Wielkiego Świętego: „Laicki świat będzie oczekiwał, aby nowy papież poszedł za błędnym obrazem św. Franciszka z Asyżu i najlepiej sprzedał pałac watykański, a pieniądze rozdał biednym. Dzisiejszy święty Franciszek to bowiem patron ekologów, animalsów, pacyfistów, ekumenistów (tych w duchu Asyżu)”.

Jaki jest zatem prawdziwy obraz św. Franciszka z Asyżu? Jaki jest jego program, który można by dzisiaj podjąć, który mógłby podjąć nowy papież?

Ks. Grzegorz Śniadoch o tym pisze: „Tymczasem święty Franciszek jest najbardziej reprezentatywnym i ortodoksyjnym wytworem Kościoła czasu wypraw krzyżowych. Nie był prekursorem teologii wyzwolenia ani nie był heroldem chrześcijaństwa przesłodzonego, uproszczonego, ekologiczno-pacyfistycznego, ani kimś ciągle uśmiechniętym, wiejskim prostaczkiem rozmawiającym z ptakami i zawierającym przyjaźń z wilkami. W rzeczywistości on poszedł z V wyprawą krzyżową nawracać muzułmanów swoim przykładem, słowem i bezkompromisowym oddaniem Chrystusowi. Takiej postawy oczekują prawowierni katolicy. (…) Do św. Franciszka Pan powiedział: Franciszku, odbuduj mój Kościół. Odbudować to znaczy przywrócić mu dawny kształt. Nie chodzi więc o wybudowanie nowego liberalnego i kompromisowego chrześcijaństwa, ale odbudowanie dawnego bezkompromisowego, ofiarnego i wiernego Ewangelii Kościoła. Takie zadanie będzie stało przed nowym papieżem”.

Mateusz Matyszkowicz charakteryzując św. Franciszka z Asyżu w tygodniku „Do Rzeczy” (nr 8, 18-24 marca 2013) stwierdza: „Teologia Franciszka pozostaje w ścisłej łączności nie tylko z doktryną Kościoła, ale i z jego istotą, którą jest Chrystus obecny w sakramencie eucharystycznym. (…) Czy popularna wizja św. Franciszka nie ma kłopotu ze zdaniami z jego listu do duchowieństwa? Wszyscy szafarze świętych tajemnic… powinni rozmyślać nad smutnym stanem wielu kielichów, korporałów i obrusów, które służą do Ofiary ciała i krwi naszego Pana Jezusa Chrystusa. Wielu pozastawia Eucharystię w opuszczeniu, w brudnych miejscach, nosi Ją bez czci po ulicach, przyjmuje Ją niegodnie i udziela ja innym bez rozeznania. (…) Gdy dołączył do krucjaty, szedł po to by nawracać muzułmanów. Nie mieczem wprawdzie, ale bez ukrywania różnic. Nie po to, żeby pomonologować sobie z sułtanem i nacieszyć się różnorodnością”.

[----]md