Czy powstanie nowa, świecka tradycja?
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz   
23.03.2013.

Czy powstanie nowa, świecka tradycja?

 

Stanisław Michalkiewicz http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2778

Felieton    „Nasz Dziennik”    23 marca 2013

Zbliżają się Święta Wielkanocne, które tyle zgryzoty przysparzają nie tylko entuzjastom „dialogu z judaizmem”, ale i różnym innym osobom. W ogóle sytuacja, w której płeć przestaje być faktem, tylko procesem, zmusza do coraz większej ostrożności również w intytulacji. Za prekursora poprawności może służyć Wojciech Dzieduszycki, który jeszcze przed I wojną światową na pewnym przyjęciu zwrócił się do zebranych z następującą inwokacją: „Piękne Panie, Szanowni Panowie i ty, Dawidzie Abrahamowiczu!

Dlatego właśnie o pewnym Umiłowanym Przywódcy piszę, jako o „osobie legitymującej się dokumentami wystawionymi na nazwisko...” - i tu następuje nazwisko - podobnie, jak Żorż Ponimirski zwracał się do Nikodema Dyzmy: „pan to jestem ja - rozumie osoba?” Ale mniejsza już o to, bo właśnie zbliżają się Święta Wielkanocne - a że przysparzają tyle zgryzoty, toteż nie tylko wspomniani „entuzjaści”, ale różne inne osoby intensywnie się do tych świąt przygotowują - oczywiście każdy na swój sposób.

Oto 30 marca, kiedy katolicy, a także niewierzący praktykujący będą chodzić ze święconym, ateiści zaplanowali przeprowadzenie w Warszawie historycznej rekonstrukcji, której momentem kulminacyjnym ma być ścięcie ex-jezuity Kazimierza Łyszczyńskiego, który właśnie 30 marca 1689 roku został na Rynku Starego Miasta ścięty z wyroku sądu za ateizm. Najwyraźniej ateiści pozazdrościli chrześcijanom posiadania męczenników i stąd ta historyczna rekonstrukcja. Zresztą - powiedzmy sobie szczerze - nie tylko chrześcijanom i nie tylko męczenników. Na przykład wielce zasłużona dla ateizmu w Polsce rodzina Nowickich wydała takich wybitnych ateistów, jak Andrzej Nowicki, który aż przez cztery kadencje był wielkim mistrzem masonów Wielkiego Wschodu Polski.

Wprawdzie działalność lóż masońskich otoczona jest mgłą tajemnicy - oczywiście mgłą pierwszorzędnej jakości, jako że związki wolnomularskie z powodu ich tajności podejrzewane są nie tylko o nepotyzm i korupcję, ale również o penetrację wywiadowczą państw, w których działają - to skądinąd wiadomo, że uczestniczą w nich również poczciwcy przekonani, że kiedy tylko uda im się wyciągnąć pierwiastek kwadratowy z wymiarów świątyni Salomona, który potem pomnożą przez roczną produkcję parasoli, to zyskają w ten sposób tajemną wiedzę, przynoszącą odpowiedź na wszystkie otchłanne zagadki bytu.

Nie jest tedy wykluczone, że i wielki mistrz nie należał do szpiegowskich demonów, ale właśnie do takich poczciwców - o czym świadczą zainteresowania naukowe jego syna, Floriana Nowickiego, ongiś małżonka sejmowej wicemarszałkini Wandy Nowickiej, który łączy filozofię z astrologią. Tak się wielgie państwo intelektualnie bisurmanią, bo w tle mamy dodatkowo i socjalizm i „gnozę”, słowem - groch z kapustą, o którym Rosjanie powiadają, że „każdy durak po swojemu s uma schodit” - i tylko nie wiadomo jednego: dlaczego właściwie ten osobliwy melanż nazywany jest „racjonalizmem”. Ale skoro wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler mianowany został przez podobnych mądrali przedstawicielem „prawicy” i to w dodatku „skrajnej”, to i astrologia może uchodzić za „racjonalizm”.

Zresztą mniejsza z tym, bo znacznie ciekawszy jest stopień autentyzmu w tej historycznej rekonstrukcji. Na przykład - kto mianowicie odegra rolę Kazimierza Łyszczyńskiego? Z pewnych względów najbardziej nadałby się pan Stanisław Obirek, bo też jest ex-jezuitą i intelektualistą, podobnie jak Kazimierz Łyszczyński - ale czy jest ateistą? Wprawdzie odkąd przeszedł na wikt świecki, to śpiewa z całkiem innego klucza, ale zdecydowanej deklaracji nie słyszałem. A czy wypada, by w rolę męczennika ateizmu wcielał się ktoś, kto ateistą nie jest? Autentyzm historycznej rekonstrukcji niewątpliwie na tym ucierpi, więc z tego powodu znacznie lepiej byłoby, gdyby postać Kazimierza Łyszczyńskiego odegrał były ksiądz, a obecnie pan poseł Roman Kotliński z dziwnie osobliwej trzódki posła Palikota.

Co prawda nie było słychać, by Kazimierz Łyszczyński był podejrzewany o tajną współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa, ale nie bądźmy zbyt wymagający tym bardziej, że w trosce o maksymalny autentyzm rekonstrukcji tamtego wydarzenia, grający rolę kata mógłby postarać się trochę bardziej, nie zważając na parlamentarny immunitet. Dziury w niebie z tego powodu by nie było tym bardziej, że o ile mi wiadomo, pan poseł Kotliński w żadne niebo nie wierzy, podobnie zresztą, jak i w piekło, co w jego sytuacji wydaje mi się trochę lekkomyślne. Wreszcie - czyż nie warto poświęcić się dla świętej sprawy ateizmu? Jasne, że warto, a skoro tak, to tegoroczna historyczna rekonstrukcja mogłaby zapoczątkować u nas nową świecką tradycję, dzięki czemu moglibyśmy się przekonać, ilu mamy w naszym nieszczęśliwym kraju prawdziwych ateistów, a ilu farbowanych lisów.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.