Po Smoleńsku państwo polskie przestaje istnieć
Wpisał: Grzegorz Braun   
10.04.2013.

Po Smoleńsku państwo polskie przestaje istnieć

 

Rozmowa z Grzegorzem Braunem   2013-04-09 pch24

Matactwa, do jakich dochodzi przy śledztwie w sprawie smoleńskiej, jak również nieudolność aparatu urzędniczego pogłębia to wrażenie, że państwo polskie przestaje istnieć na własne życzenie – mówi PCh24.pl Grzegorz Braun, reżyser i publicysta.

Badania opinii publicznej pokazują, że coraz więcej Polaków dopuszcza, że w Smoleńsku mogło dojść do zamachu. Równocześnie maleje liczba tych, którzy popierają rząd Donalda Tuska. Czy jest tak, że to konfabulacje rządzących w sprawach dotyczących tragedii smoleńskiej mają wpływ na słabnący autorytet państwa?

 Myślę, że mają wpływ kolosalny: wręcz niszczący. Zamach smoleński postawił pod znakiem zapytania samo istnienie państwa polskiego. To, co wydarzyło się w Smoleńsku jest obrazem, w najlepszym razie, śmiertelnego niedowładu polskich władz i służb.

 Matactwa, do jakich dochodzi przy śledztwie w sprawie smoleńskiej, jak również nieudolność aparatu urzędniczego pogłębia to wrażenie, że państwo polskie przestaje istnieć na własne życzenie.

 Jakie mogą być konsekwencje słabnącego autorytetu państwa?

 Mogą to być konsekwencje natury skrajnej. Być może zresztą, ktoś właśnie zaplanował taki oto scenariusz: najpierw dochodzi do tragedii, a następnie prowadzona jest wielka akcja dezinformacyjna. Ma to być może na celu zniechęcenie Polaków do tej atrapy suwerennego państwa, po to by, w bliżej nieokreślonej przyszłości, doprowadzić do jego całkowitego upadku bez większych sprzeciwów z naszej strony.

 Jaki wpływ to osłabianie autorytetu państwa może mieć na jedność narodową? W naszym kraju pojawiają się równocześnie różne tendencje odśrodkowe. Część z nich skupia chociażby Ruch Autonomii Śląska.

 Tutaj kryje się pewien paradoks. Z jednej strony mamy do czynienia z niszczeniem państwa – czym zajmują się kłamcy smoleńscy na czele z prezydentem Komorowskim, premierem Tuskiem, marszałek Kopacz, ministrem Sikorskim, szefami służb – co jest oczywiście zabójczo szkodliwe dla wspólnoty narodowej, bo każdy naród potrzebuje państwa; z drugiej strony zaś ten spektakl antypaństwowej i zbrodniczej działalności – mówię o zbrodni w sensie zdrady stanu – wyżej wymienionych osób działa trzeźwiąco na tych mieszkańców Polski, którzy chcą być jeszcze Polakami.

 Seans niekończącej się autodestrukcji państwa polskiego może być więc jakimś fundamentem nowej państwowości, która miejmy nadzieję odrodzi się w przyszłości. Po prostu: coraz powszechniejsza jest świadomość, że hołdując demokratycznym przesądom i urojeniom nie da się państwa ani prawdziwie odzyskać, ani trwale zabezpieczyć.

 Co może być impulsem, który doprowadzi do takiego odrodzenia?

 Odpowiedź jest krótka i zwięzła: Tradycja katolicka. Trzeba czynić wszystko, by ta Tradycja w Polsce przetrwała, by była bezpieczna. Tylko ona może swoim promieniowaniem dokonać tego cudu, jakim byłoby odrodzenie niepodległego państwa polskiego. Na tym tylko fundamencie, jak wiadomo, da się budować bez ryzyka katastrofy budowlanej. Nie ma więc drogi do Polski na skróty – na przykład w bodaj tylko taktycznych sojuszach z nieprzyjaciółmi Kościoła.

 Program pozytywny streszczają trzy słowa: Kościół, Szkoła, Strzelnica. Jeśli te trzy obiekty, rozumiane jak najbardziej dosłownie, zdołamy dziś własnym sumptem zabezpieczyć w naszym najbliższym sąsiedztwie, powiedzmy, w kilku setkach parafii - Polska przetrwa.

 Rozmawiał: Krzysztof Gędłek