Największymi wrogami cywilizowanego człowieka są liczby | |
Wpisał: Robert Jaruga | |
15.04.2013. | |
Największymi wrogami cywilizowanego człowieka są liczby Robert Jaruga http://www.eioba.pl/a/48fz/googol 25 lat temu w 37-milionowym narodzie mieliśmy w Polsce około 110 tysięcy urzędników państwowych uzbrojonych w kalkulatory, ołówki i telefony stacjonarne. Obecnie mamy 430 tysięcy urzędników uzbrojonych w 300 tys. komputerów, z których każdy ma moc obliczeniową milion razy większą niż kalkulator. Biura urzędników wzbogaciły się w takie niezbędne do administrowania urządzenia jak faksy, kserokopiarki, pocztę elektroniczną, telefony komórkowe. Przez ćwierć wieku liczba Polaków wzrosła o 660 tysięcy, czyli o 2 procent. Liczba urzędników - o 415 procent. Matematycznie rzecz biorąc, wydolność kasty urzędniczej wzrosła jakieś 5 milionów razy (liczba ludzi pomnożona przez zdolność obliczeniową maszyn), czyli można by się spodziewać, że obecna liczba urzędników mogłaby administrować nie tylko terytorium Polski, ale całego świata wraz z należnymi Polsce parcelami na Księżycu. Oczywiście tak nie jest. Kto styka się z urzędami, dochodzi do przekonania, że jest tak, jak było, a nawet gorzej. Liczba błędów, które popełnia system administracji państwowej, jest przerażająca.Nieścisłości lub oczywiste pomyłki pisarskie, nawet w najbardziej poważnych dokumentach, mało kogo już frapują. Wyjaśnię, jak do tego doszło. Ja w trzech osobach. Powiedzmy, że zaliczam się do jednostek przedsiębiorczych (nieprawda) i jestem dorosły (niecała prawda). Posiadam więc dowód osobisty, który ma swój niepowtarzalny numer (9 symboli; liczby i znaki alfanumeryczne) wydany za sprawą ministra spraw wewnętrznych. Posiadam też paszport z niepowtarzalnym numerem paszportu (2 litery i 7 cyfr) wydany również przez ministra spraw wewnętrznych. W jednym i drugim mam swój 11-cyfrowy numer PESEL (skrót od nazwy "Powszechny Elektroniczny System Ewidencji Ludności"), stały symbol numeryczny jednoznacznie identyfikujący określoną osobę fizyczną, który otrzymałem również za sprawą ministra spraw wewnętrznych. Z punktu widzenia ministra jestem jak Pan Bóg - jeden, ale w trzech osobach. Jako że zarabiam pieniądze, do których rości sobie pretensje minister finansów, nadał mi on kolejny niepowtarzalny numer - NIP (skrót od "Numer Identyfikacji Podatkowej") - 10-cyfrowy kod służący do identyfikacji podatników. Żeby jednak nie było absolutnie żadnych wątpliwości, stygmatyzuje mnie również jeszcze jeden minister, który ministrem się nie nazywa, ale w istocie nim jest. Ja peselowiec To, jak te nipy, regony i pesele są bardzo zaawansowane, uświadomić sobie można, Pozostałe numery - NIP i REGON - to równie piękne wytwory ducha ludzkiego. Ja biznesmen Ale. Jako osoba przedsiębiorcza, czyli taka, którą nasze państwo popiera i hołubi, licząc na wyższe ode mnie daniny, dzięki grzeczności ministra sprawiedliwości zakładam podmiot gospodarczy zwany spółką z ograniczoną odpowiedzialności pod nazwą "Robert Jaruga". Teraz Robert Jaruga, który założył podmiot gospodarczy Robert Jaruga spółka z o.o., otrzymuje niepowtarzalny 10-cyfrowy numer zwanym numerem KRS (skrót od nazwy "Krajowy Rejestr Sądowy"). Jak go dostanę, mogę sprzedać 1 proc. udziałów w swojej firmie Robert Jaruga spółka z o.o. red. Michałowi Marszałowi, co teraz jeszcze nie ma znaczenia, ale potem będzie miało. Jak mam już numer KRS, to idę do ministra od statystyki, który nadaje mojej firmie Robert Jaruga spółka z o.o. kolejny indywidualny numer REGON. Jak mam te 2 numery, to zasuwam do ministra finansów, który nadaje mi - to znaczy firmie Robert Jaruga spółka z o.o. - niepowtarzalny numer NIP, pod jednym wszak warunkiem: muszę mieć numer konta bankowego. Idę więc do banku, a tam ktoś mi mówi, że zgodnie z rozporządzeniem ministra finansów, który chce mi nadać NIP, aby mieć konto w banku, muszę najpierw mieć NIP. Jak to się dzieje, że w końcu konto zakładam, nie wiem, ale cud ów przytrafił się już 4 milionom posiadaczy firm w Polsce, więc i mi się udało. Teraz otrzymuję z banku, według rozporządzenia ministra finansów:
Ja liczę, dzwoniąc Ponieważ do prowadzenia działalności potrzebny jest mi telefon, idę do jakiejś „rozdawalni” telefonów, która już wie, dzięki rozporządzeniu ministra łączności, że muszę podać: W zamian dostanę: Wyobraźmy sobie, że potrzebuję jeszcze samochodu: Pomijam już kwestię numeratury, która za sprawą ministra pracy nałożona zostanie na mnie w ZUS-ie i za sprawą ministra transportu w zakładzie ubezpieczeń komunikacyjnych (chyba 8-cyfrowy numer prawa jazdy). Jak łatwo się zorientować, jako Robert Jaruga prowadzący firmę Robert Jaruga spółka z o.o. mam już 23 indywidualne niepowtarzalne numery składające się z ok. 250 cyfr i znaków alfanumerycznych.
Zaplanuj, proszę, zemstę...medytuj, nie licząc błyskawic ani grzmotów... które prawdopodobnie zechcesz posłać tam gdzie gęsto od urzędników Ja zabieram im kasę Teraz pewnie zapytacie, po co ja to wszystko robię i jaki ma to sens. Sens tej działalności tkwi w walce z nonsensem. Wytrawny matematyk stwierdzi, że każde dodanie kolejnego numeru w jakiejś bazie danych rozbudowuje ją o rząd wielkości, w związku z czym administracji państwowej moje dane zabierają już terabajty powierzchni dyskowej komputerów, a złożoność mojej skromnej osoby jest nie do ogarnięcia przez nikogo. Gdyby wyłączono prąd, cały ten system by upadł . Obywatelowi wystarczy jeden numer! Numer komórki! Młócenie pozostałej liczby danych to robota głupiego! Chcę ten system rozwalić ekonomicznie. Nie ma bowiem skuteczniejszej metody racjonalizacji roboty baranów niż ograniczanie ich płac. Mój plan zamachu stanu jest więc następujący: - Jako Robert Jaruga zarabiam powiedzmy 50 tys. zł rocznie, z czego na ten system wydaję w postaci podatku 3,7 tys. zł i ubezpieczenia społecznego 14,5 tys. zł. - Jako Robert Jaruga, właściciel firmy Robert Jaruga spółka z o.o.,zarabiającej również 50 tys. zł w ciągu roku, płacę 12 tys. Zł ubezpieczenia zdrowotnego i 0 zł podatków. - Jako Robert Jaruga, który 1 proc. udziałów w firmie Robert Jaruga spółka z o.o. zarabiającej 50 tys. Zł sprzedał red. Marszałowi, a ten zatrudnił go (znaczy mnie) na stanowisku prezesa za najniższą krajową pensję - 1,5 tys. zł - zapłacę rocznie 5,2 tys. zł ubezpieczeń społecznych i 800 zł podatku. Razem 6 tys. zł. - Jako Robert Jaruga, który 1 proc. udziałów w firmie Robert Jaruga spółka z o.o., zarabiającej 50 tys. zł rocznie, sprzedał red. Marszałowi, a ten go nie zatrudni na stanowisku prezesa, nie zapłacę skarbowi państwa nic, robiąc to samo, co Robert Jaruga, osoba fizyczna. Niezłe! Jeżeli 21 grudnia nie zauważyliście, że nastąpił koniec świata, to jesteście w błędzie. On nastąpił. Stopień zidiocenia organizacji naszego państwa osiągnął apogeum. Przekonałem się o tym, gdy w banku ostatnio poproszono mnie o podanie daty urodzenia teściowej. To jest koniec nowoczesnych czasów!
A gdyby do tych idiotyzmów dodać jeszcze ilość ściętych drzew na papier. Bo przecież druki , formularze , oświadczenia i podania wciąż funkcjonują. Koniecznie potrzeba, aby ( ... ) czytelniku! Wpisz tu przekleństwo odpowiednie... i zamieszkaj w domku z fotki: na górze .. w zależności w jakim wieku jesteś. Popatrz na ciekawe drzewa... przed ich ścięciem (wszystko w horrorze z urzędnikami jest możliwe). [bo w oryginale są piękne domki itp , gdybyś zaczął wpadać na dobry pomysł, by ze szwagrem to wszystko rozpieprzyć siekierą. MD] |