Zgwałcili Cypr, teraz czas na Słowenię | |
Wpisał: Małgorzata Goss | |
17.04.2013. | |
Zgwałcili Cypr, teraz czas na Słowenię
Powtórka z Cypru
17 kwietnia 2013 Nasz Dziennik Małgorzata Goss
Jeszcze Unia Europejska nie sfinalizowała sprawy „pakietu ratunkowego” dla Cypru, a już do grona krajów zagrożonych niewypłacalnością dołącza kolejne państwo strefy euro – Słowenia. W poniedziałek władze Cypru wysunęły propozycję, by cypryjskie obywatelstwo otrzymywali zagraniczni deponenci, którzy wskutek restrukturyzacji sektora utracili w tamtejszych bankach ponad 3 mln euro. W ten sposób rząd w Nikozji chce zatrzymać na wyspie zamożnych podatników w związku z gigantycznymi zobowiązaniami finansowymi kraju po zapaści w sektorze bankowym. Zachodzi obawa, że wielu Cypryjczyków opuści wyspę z powodu bezrobocia i znacznych obciążeń finansowych nakładanych na obywateli. Uratowanie Cypru, według ostatnich szacunków, będzie kosztować nie 17,5, ale 23 mld euro. [Obie liczby z sufitu – tylko owieczki im wierzą. Ale owieczek mnóstwo... MD] Międzynarodowi kredytodawcy (Unia Europejska, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy) przyznali Nikozji 10 mld euro pożyczki. Resztę – 13 mld euro, tj. 75 proc. PKB kraju – Cypr musi wygospodarować we własnym zakresie poprzez wyprzedaż majątku państwowego, cięcia na cele społeczne i podwyżkę podatków. To ogromny ciężar, zważywszy, że kraj liczy niewiele ponad 1 mln mieszkańców. Rząd zapowiedział też sprzedaż ok. 10 ton złota z liczących blisko 14 ton rezerw banku centralnego Cypru. Obserwatorzy przewidują, że bankructwo wyspy może przyspieszyć pękanie kolejnych ogniw w łańcuchu państw powiązanych wspólną walutą. Następny kraj, którego system bankowy chwieje się w posadach, to Słowenia. Banki słoweńskie, w większości państwowe, stoją w obliczu bankructwa na skutek złych kredytów. Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), sektor wymaga natychmiastowego dokapitalizowania na kwotę nawet 2 mld euro. W chwili przyjęcia wspólnej waluty w 2007 r. gospodarka słoweńska rosła w tempie 6 proc. PKB. Dwa lata później wylądowała w recesji na poziomie minus 8 proc. PKB. Bezpośredni powód gospodarczej zapaści to sprzężenie ogólnoświatowego kryzysu finansowego ze zbyt mocnym dla słoweńskiej gospodarki kursem euro, co obniżało międzynarodową konkurencyjność kraju. Słowenii nie udało się już powrócić na ścieżkę szybkiego wzrostu. Przez kolejne dwa lata gospodarka znajdowała się w stagnacji, a w ubiegłym roku ponownie wpadła w recesję (-2,2 proc. PKB). Teraz gospodarcze konwulsje ogarnęły sektor bankowy, w którym zagrożone są kredyty o wartości 7 mld euro. Międzynarodowe organizacje gospodarcze oraz inwestorzy obawiają się w Słowenii powtórki z Cypru, a władze w Lublanie gorączkowo szukają pieniędzy na ratowanie płynności swoich banków. Planowana jest sprzedaż majątku państwowego, podwyżka podatków i głębokie cięcia wydatków socjalnych. Komisja Europejska oczekuje, że Słowenia jeszcze w kwietniu przedstawi projekt reform oszczędnościowych. – W ciągu 2 tygodni rząd przedstawi parlamentowi plan sprzedaży aktywów państwowych – zapowiedziała premier Alenka Bratuszek. Na pierwszy ogień pójdą dwie państwowe firmy, w tym jeden z banków. Konieczna będzie także nowelizacja budżetu. Na ratowanie banków, pokrycie deficytu budżetowego i obsługę długu Lublana musi wygospodarować łącznie ok. 3 mld euro. Obserwatorzy przewidują, że Słowenia dołączy do grupy niewypłacalnych członków eurostrefy i będzie zmuszona wystąpić o pakiet pomocowy UE, EBC i MFW. Małgorzata Goss |