Ciepło, ciepło... | |
Wpisał: Stanisław Michalkiewicz | |
20.04.2013. | |
Ciepło, ciepło...
Stanisław Michalkiewicz http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2799
Felieton • tygodnik „Nasza Polska” • 17 kwietnia 2013 Cóż za przedziwny zbieg okoliczności! Akurat w momencie, gdy na ekrany kin naszego nieszczęśliwego kraju wszedł film Ryszarda Bugajskiego „Układ zamknięty” - przed niezawisłym sądem rozpoczął się proces domniemanych zabójców generała Marka Papały, zastrzelonego przed własnym domem w roku 1998. Wspominam o domniemanych zabójcach generała, dlatego, że niezależne prokuratury niezależnie od siebie przygotowały dwie wykluczające się nawzajem wersje wydarzeń; według jednej, generał Papała padł ofiarą spisku zorganizowanego przez bezpiekę do spółki z zawodowymi gangsterami, podczas gdy według drugiej, chronologicznie późniejszej, śmierć generała była efektem przypadku; złodzieje chcieli ukraść mu samochód, ale przekonawszy się, że to jest bezwartościowy rzęch marki Daewoo Espero, za karę go tylko zastrzelili i pozostawili w samochodzie. Podobno złodzieje ci przyznają się do zabójstwa jeden przez drugiego tak skwapliwie, że aż prokurator musi ich mitygować: panowie, nie wszyscy na raz; przyznawać mi się po kolei, porządek musi być! Tak oto niezawisłemu sądu w żłoby dano; w jednym owies, w drugim siano. Jeśli młyny sprawiedliwości będą mełły w takim tempie jak dotychczas, to najbardziej prawdopodobne będzie umorzenie postępowania z powodu przedawnienia. Tak właśnie postąpił przed laty niezawisły sąd w sprawie wytoczonej przez Jana Kobylańskiego 19 osobom ze środowisk dziennikarskich i dyplomatycznych. Z jednej strony nie mógł odmówić wszczęcia procesu, ale z drugiej - jakże tu skazać takiego na przykład pana redaktora Adama Michnika? Toż to by był nie tylko rodzaj świętokradztwa, ale w dodatku klangor podniósłby się aż pod niebiosa, przekreślając niezawisłemu sądu wszystkie perspektywy zawodowej kariery. Jedynym wyjściem z tak potężnego dysonansu poznawczego było zastosowanie formuły: cunctando rem restituere, co się wykłada, by sytuację ratować odwlekaniem - aż nastąpiło przedawnienie. Kto wie, czy i w tym przypadku nie będzie podobnie, bo skoro niezawisłemu sądu w żłoby dano tak dalece wykluczające się nawzajem, ale zapewne solidnie udokumentowane niezbitymi dowodami wersje, to czyż nie skorzysta on z szansy, jaką stwarza mu nieubłagany upływ czasu? Połowa terminu przedawnienia już upłynęła, więc rozwiązanie nasuwa się niejako samo tym bardziej, że potraktowanie serio wersji spiskowej na pewno nie wyszłoby niezawisłemu sądu na zdrowie, a z kolei potraktowanie serio wersji przypadkowej wystawiłoby na zbyt wielkie ryzyko jego intelektualną reputację. No dobrze - ale co to ma wspólnego z filmem Ryszarda Bugajskiego „Układ zamknięty”? A to, że ten film, osnuty zresztą na wydarzeniach autentycznych, pokazuje, iż ustanowiona w 1989 roku przez generała Kiszczaka z dobranym gronem osób zaufanych obecna forma państwowości polskiej zwana III Rzeczpospolitą, jest tylko elegancką nazwą okupacji naszego nieszczęśliwego kraju przez... - no właśnie, przez kogo? Ryszard Bugajski nie dopowiada tego do końca, być może w intencji unikania łopatologii, ale być może również z pewnej ostrożności, by nie stawiać kropki nad „i” - bo taki przywilej po diełam służby przysługuje tylko „Stokrotce”. W rezultacie mamy historię, jak to prokurator apelacyjny razem ze swoim podwładnym, naczelnikiem urzędu skarbowego i ministrem, posługując się aparatem państwa w postaci antyterrorystów i niezawisłych sądów, dokonują w tak zwanym „majestacie prawa” rabunku świetnie prosperującego przedsiębiorstwa, doprowadzając jego właścicieli do stanu całkowitej bezbronności. Wszystko to oczywiście być może, ale czyż naczelnik urzędu skarbowego rzeczywiście może w naszym nieszczęśliwym kraju rozkazywać antyterrorystom, czy niezawisłym sądom? Aż tak dobrze to chyba u nas nie ma. Prokurator, zwłaszcza apelacyjny - to już prędzej , nie mówiąc o ministrze - ale przecież reżyser rzuca nam ratunkową linę, której powinniśmy się trzymać, żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, skąd właściwie ci funkcjonariusze demokratycznego państwa prawnego czerpią taką siłę. Oto do prokuratora Kostrzewy przychodzi w podskokach komendant policji i przekazuje mu uzyskaną „drogą operacyjną” wiadomość, że w pamiętnikach dziekana Maja, ojca jednego z trójki przedsiębiorców, znajdują się materiały kompromitujące naszego dygnitarza. To właśnie jest dodatkowym, a kto wie, czy nie podstawowym powodem przyspieszenia rozprawy z trójką przedsiębiorców, spośród których Maj zostaje potraktowany szczególnie ostro. Co to może być? Pewne światło rzuca na to kłótnia między prokuratorem Kostrzewą, a naczelnikiem urzędu skarbowego, w trakcie której naczelnik powiada, że chociaż owszem, był w partii, to „donosicielem” jednak nie był. Znaczy, że Kostrzewa był. Był? To znaczy, że musiał być zwerbowany przez SB jeszcze w trakcie studiów i prawdopodobnie temu zawdzięcza swoją karierę, to znaczy - nie tylko stanowisko szefa prokuratury apelacyjnej, ale i faktyczną pozycję w hierarchii władzy, która sprawia, że komendant policji w podskokach melduje mu o„informacjach operacyjnych”. Co więcej - skoro niezawisły sąd, na podstawie zarzutów, które telewizyjny dziennikarz jednym rzutem oka rozpoznał, jako mistyfikację, posłusznie stosuje areszt wobec trójki przedsiębiorców, to jest to poważna poszlaka, że i niezawisły sąd pozostaje w zależności od bezpieki - bo juz chyba nie mamy wątpliwości, że stanowisko prokuratora apelacyjnego jest dla naszego Kostrzewy jedynie kamuflażem, rodzajem „legendy”. Trudno się temu specjalnie dziwić, bo przecież jakieś kryterium rekrutacji absolwentów studiów prawniczych na aplikacje sądowe, czy prokuratorskie musi być - więc dlaczegóż by nie właśnie takie? Scena, w której prokurator Kostrzewa pali maszynopis wspomnień dziekana Maja stanowi potwierdzenie podejrzeń, że cały gmach III RP wspiera się na bezpieczniackich fundamentach, a pragnienie ukrycia przeszłości jest cementem wiążącym ten dom niewoli. Nieżyjący już amerykański ekonomista Murray Rothbard mawiał, że państwo jest najgroźniejszą organizacją przestępczą. O ile wiem, nigdy nie był w Polsce, ale czyż to nie trafna charakterystyka III Rzeczypospolitej? Ilustruje to nie tylko film Ryszarda Bugajskiego, ale również - rozpoczynający się proces domniemanych zabójców generała Papały. Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”. |