Koko Spoko. Orzeł Czoko | |
Wpisał: Piana | |
01.05.2013. | |
Koko Spoko. Orzeł Czoko
...a „Ożeł morze”. Ten, kto uważa, że III RP jest normalnym państwem, ten popiera parodię z czekoladowym orłem
Piana, 1 maj, 2013 http://niepoprawni.pl/blog/646/koko-spoko-orzel-czoko
Cała akcja pod hasłem „Orzeł może” jest równie sztuczna niczym łzy po śmierci Kim Dzong Ila. Tak można by podsumować kuriozalny pomysł z łażeniem po mieście 2-go maja z czekoladowym orłem, ulotkami zrzucanymi ze śmigłowców i rozkazu powszechnej radości. Ktoś może pomyśleć sobie, że to są jaja robione celowo. Przecież akcję promuje “Gazeta Wyborcza”, która od lat na swoich łamach tępi polski patriotyzm jako jedno wielki zło. Oczywiście tylko polski. Inne są jak najbardziej w porządku. Niejako przy okazji „Gazeta Wyborcza" chce się 2-go maja rozprawiać ze stereotypem Polaka-pesymisty. Tylko z tym. Stereotyp Polaka-antysemity jest za to w porządku. Cała sprawa jest jednak o wiele poważniejsza niż nam się wydaje na pierwszy rzut oka. Jest ona częścią gry prowadzonej już od dłuższego czasu. Gry niebezpiecznej, bo stoją za nią poważne siły. Oczywiście nie należy się obawiać, ale (aby skutecznie się przeciwstawiać) należy znać ich taktykę i cele . Rozgrywa toczy się na dwóch płaszczyznach. Kulturowej i polityczno-społecznej. Pozwolę sobie je omówić. Od polityki i postrzegania świata poprzez pryzmat politycznych naleciałości nie uciekniemy. Nie ma szans. To wbiło się w naszą świadomość a media stosują różnej maści socjotechnikę, aby przypadkiem nie zanikło. Organizatorzy pochodu zapewniają oczywiście, że od podziałów politycznych odcinają się bardziej niż diabeł od święconej wody, ale ja pozwolę sobie takie zapewnienia lekce sobie ważyć. Dlaczego? Proszę wyobrazić sobie, czy gazeta z Czerskiej zrobiłaby taką samą akcję z pozytywnym wydźwiękiem gdyby to PiS obecnie rządził? To tyle w temacie. Do kogo jest adresowany przekaz i kto w tym pochodzie pójdzie? Oczywiście są to ludzie zadowoleni z obecnej władzy i bieżącej sytuacji. Słowem „marsz sytych”. Oni doskonale zdają sobie oni sprawę z tego, że są pewne problemy, przejściowe komplikacje, etc. Obowiązuje także dogmat o tym, że mamy wolny kraj, każdy może robić chce i takie tam. Retoryka taka sama jak za komuny, ale widać sterowanie z mejstrimu działa jak należy i mało kto zauważa analogie. W wypowiedziach osób popierających przemarsz pada hasło kluczowe. Tym słowem jest normalność. Nic lepiej nie potrafi scharakteryzować różnic. Nie tylko istnieją, ale zdają się pogłębiać. Moim zdaniem jest to jeden z owoców Okrągłego Stołu. Nie będzie wielkim uproszczeniem założenie, że ten, kto uważa, że III RP jest normalnym państwem, ten popiera parodię z czekoladowym orłem. Władza pozazdrościła organizatorom Marszu Niepodległości i demonstracjom w sprawie TV Trwam i sama postanowiła sobie zrobić własne szoł. Bezrobotni i biedni nie pomaszerują, ale kto by ich tam chciał? Demonstracje powinny mieć jakiś cel, głównie jest upamiętnienie szczególnie ważnych wydarzeń z bliższej czy dalszej historii lub radość z epokowego wydarzenia. Cóż zatem ma upamiętniać akcja „Orzeł może”? Może jakieś szczególne osiągnięcia III RP? Bezrobocie, dług publiczny, katastrofa demograficzna, emigracja, nieudolne rządy, korupcja, sądy na telefon? Mam dziwne wrażenia, że miłośnicy akcji „Orzeł może” w swoich wypowiedziach bliżej są naiwnej wiary niż rzeczywistych argumentów. Przy okazji uwaga dla Państwa. Wybudowanie drogi czy oczyszczalni to jest norma. „Państwo polskie” wzięło na siebie te zadania i jest zobowiązane się z nich wywiązywać. Zwykła umowa. Coś jak przyjazd autobusu na przystanek w miarę o czasie. Ludzie po prostu przywykli, że nie można niczego od tzw. „państwa” wymagać (ale ono od nas sporo, oj sporo). I nagle, gdy władza wybuduje jakąś drogę, wydaje się ludziskom, że im spadła manna z nieba. To wskazuje na stopień sowietyzacji umysłów. Dygresja. W temacie emigracji, to jeden mądrala z PO ogłosił na Twitterze, że oni wyjechali, bo nie chcieli się dusić w “narodowym getcie”. Na moją odpowiedź, żeby takie same poglądów głosił np. do Żydów w Izraelu, zostałem zablokowany. Taką mamy dzisiaj skundloną i fałszywą “elitę” Warto przy okazji zauważyć, że te same osoby, które na co dzień biadolą jak straszna opozycja (no bo kto inny?) dzieli Polaków, nagle sami się do tego zabierają. Stawiają ich niemal pod ścianą i pod groźbą ostracyzmu każą się cieszyć. Niepokornych oblepiają łatkami ponuraków, smutasów, pesymistów. To jest standardowa zagrywka manipulacyjna. Finezyjna niczym cios w szczękę. Podział my-oni. Jeżeli nie chcesz zostać ponurakiem musisz iść z nami. Niemal identyczny mechanizm zastosowano 10 lat temu, tuż przed referendum akcesyjnym. Wówczas to ludzie słysząc, że jestem przeciwko akcesji od razu odpowiadali hasłem „Jak nie Unia to Białoruś”. Proste. Głębszego sensu w obu przypadkach nie było, ale mniej odporne umysły padają przy takiej retoryce. Drugi element akcji „Orzeł może”, kulturowy, jest mniej widoczny niż polityczny, ale moim zdaniem dużo ważniejszy i groźniejszy. Dlaczego? Bo jest to akcja bardzo sprytnie pomyślana. Nie atakuje się już bezpośrednio patriotyzmu. Nie jest on przedstawiany jako coś godnego potępienia. Ta metoda okazała się niejednokrotnie bezskuteczna, a nawet przyniosła odwrotne skutki (patrz walka z Kościołem w czasach PRL-u). Zamiast tego, wzorem marksistów kulturowych (Gramsci okazał się lepszym znawcą ludzi niż Marks), starają się przechwycić pojęcie patriotyzmu i nadać jemu zupełnie nowe znaczenie. Kto czytał „1984” Orwella, ten wie, że człowiek pozbawiony ostrych, jednoznacznych pojęć, którymi może opisać świat, nie jest w stanie się zbuntować. Bardzo podstępna pułapka. Pamiętamy, jak całkiem niedawno ludzie związani z posłem z Biłgoraja (znanego właściciela gumowego penisa) rozpoczęli akcję promocji tzw. “nowoczesnego patriotyzmu”. Pod tym tajemniczym określeniem kryło się sprzątanie kup i płacenie podatków (oraz „morda w kubeł”) jako przeciwieństwo ponurego „prawicowego” patriotyzmu. W ten sam deseń uderzał Komorowski organizując (teraz już wiedzą Państwo po co) swój przemarsz ulicami Warszawy 11-go listopada zeszłego roku. Obecnie władza próbuje odwołać się do metody zastosowanej przy okazji Euro Koko Spoko 2012. Przypomnijmy sobie ową socjotechnikę. Promowany jest patriotyzm polegający na machaniu biało-czerwonymi chorągiewkami, strojeniu samochodów i piciu piwa. Prawdziwą wartość owego „nowoczesnego patriotyzmu” najlepiej symbolizowały biało-czerwone flagi leżące w śmietnikach tuż po przegranym meczu z Czechami. I właśnie o to właśnie chodzi w sferze kultury i uczuć. O płytką, sterowaną przez media reakcje ludzi. Uruchamiane i gaszone na zawołanie. Niezakorzenione w tradycji i w historii. Zgodne z potrzebami obecnej mądrości etapu. W jakim celu? To pytanie pozostawiam już bez odpowiedzi. PS. Co do samego świętowania. Sam to robię i zalecam wszystkim. W gronie rodzinny, znajomych. Jak jest okazja. I nie dajcie sobie wmawiać, że jesteście ponurakami, bo nie bawi Państwa żenująca akcja z czekoladowym orłem. |