Emeryci zrzucą się na euro
Wpisał: Małgorzata Goss   
07.05.2013.

Emeryci zrzucą się na euro

 

7 maja 2013 naszdziennik Małgorzata Goss

 

Przejęcie przez ZUS pieniędzy zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych pozwoli rządowi sztucznie zredukować deficyt i dług publiczny, aby wprowadzić Polskę do strefy euro.

Resort finansów sonduje propozycję, aby na 10 lat przed emeryturą kapitał ubezpieczonych zgromadzony w OFE trafiał do ZUS. – Dla bezpieczeństwa – twierdzi minister finansów Jacek Rostowski. Tłumaczy, że chodzi o to, aby uchronić fundusze od stopnienia w wyniku nagłego tąpnięcia na rynkach finansowych.

W grę wchodzi teraz kwota około 46 mld zł zgromadzona w OFE przez osoby, którym pozostało do emerytury 10 lat lub mniej. Przesunięcie tych środków do ZUS mogłoby nastąpić natychmiast lub byłoby rozłożone na kilka lat. – Te środki posłużą rządowi do załatania dziury w ZUS. Uzyskana gotówka zostanie na bieżąco wypłacona emerytom, a jednocześnie w formie „papierowego” kapitału zostanie zapisana na kontach ubezpieczonych jako przyszłe zobowiązanie do wypłaty emerytury – wyjaśnia dr Cezary Mech, były wiceminister finansów.

Z punktu widzenia rządu ten trik daje wiele korzyści. Przede wszystkim pozwoli zmniejszyć – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – deficyt finansów publicznych, a więc także uniknąć wielomiliardowej dopłaty z budżetu do ZUS. Dlatego pomimo marazmu gospodarczego i drastycznego spadku wpływów podatkowych rząd mógł pochwalić się Brukseli w nowym raporcie o konwergencji, że w tym roku zbije deficyt finansów publicznych do 3,5 proc., a w przyszłym do 3,3 proc. PKB. W kolejnych latach ma być jeszcze mniej. Ale okazuje się, że rząd chce to zrobić za pomocą pieniędzy przyszłych emerytów – w ten sposób mamy spełnić jeden z warunków wejścia do strefy euro (deficyt poniżej 3 proc. PKB). Wprawdzie zobowiązania emerytalne ZUS, które już dziś przekraczają 2 bln zł, skokowo wzrosną, ale rząd nie ma powodu do zmartwień z tego tytułu, ponieważ według europejskich zasad księgowości przyszłe zobowiązania ZUS wobec emerytów nie wliczają się do długu publicznego.

Jeśli kiedyś się okaże, że na wypłatę emerytur nie ma pieniędzy, to rząd ogłosi, że jest kryzys, i ponownie podniesie wiek emerytalny albo ograniczy wypłaty w inny sposób, np. zmieniając zasady waloryzacji lub wręcz obniżając seniorom świadczenia.

Co innego długi państwa wobec banków, funduszy i innych instytucji rynku kapitałowego. Te zobowiązania UE bezwzględnie respektuje. I na tym polu trik Rostowskiego również przyniesie korzyść. Otóż w efekcie tego zabiegu zadłużenie zmaleje. Dług publiczny wobec rynków jest bowiem pompowany corocznym deficytem i emisją państwowych obligacji na jego pokrycie.

Propozycja resortu finansów świetnie wpisuje się w linię polityczną, realizowaną od początku kryzysu przez Unię Europejską. Polega ona na tym, że zadłużone państwa, bez względu na społeczną cenę, muszą spłacić swoje długi wobec instytucji finansowych, ale już wobec emerytów – niekoniecznie.

Ta przemyślana polityka Brukseli ma jeden podstawowy cel: zlikwidować europejski dorobek ostatniego stulecia w postaci tzw. przywilejów socjalnych, emerytur, po to aby Europa mogła konkurować na globalnym rynku z Chinami, Indiami, gdzie o żadnych zabezpieczeniach socjalnych dla pracowników nikt nie słyszał. A jeszcze 10 lat temu bogate europejskie społeczeństwa nie przyjmowały do wiadomości, że globalizacja wymusi na nich redukcję państwa socjalnego. – Związki zawodowe twierdzą, że nie oddadzą ni guzika. Ale będą musiały – przewidywał przed 10 laty były doradca Komisji Europejskiej ds. rolnych Niemiec Carl Beddermann. Dzisiaj ten scenariusz się sprawdza.

Pierwszym krajem europejskim, w którym obcięto emerytury, jest zbankrutowana Grecja. Kto wie, czy w jej ślady nie pójdą Hiszpania i Portugalia. Podobny pomysł pojawił się w chwili bankructwa Cypru: rozważano propozycję, aby spłacić długi wobec inwestorów pieniędzmi z funduszy emerytalnych. Na razie uznano, że pomysł idzie za daleko, ale przecież kryzys w strefie euro się nie skończył i w miarę narastania problemów takie warianty mogą wrócić.

Małgorzata Goss