Szczyt bezczelności: szczyt klimatyczny na Stadionie
Wpisał: Jan Szyszko:   
13.05.2013.

Szczyt bezczelności: szczyt klimatyczny na Stadionie

 

Wątpliwości budzi organizacja Konferencji na Stadionie

 

[dawniej mówiło się :”Kup pan cegłę...”, teraz: „Kup pan lymyt” . MD]

 

Jan Szyszko: 11.05.2013 stefczyk.info

Polska [tj. klika nią zarządząjąca md ] chce zorganizować szczyt klimatyczny w Warszawie. Poprzedni, w 2008 r., który zaplanował jeszcze poprzedni rząd, wyszedł wyśmienicie od strony organizacyjnej, jednak skończył się katastrofą merytoryczną dla interesów Polski. O szczytach klimatycznych i sensie organizowania ich przez obecny rząd, który najczęściej oddaje inicjatywę w ważnych Polski sprawach organom zewnętrznym, takim jak Komisja Europejska rozmawiamy z prof. Janem Szyszko, ministrem środowiska w latach 2005-2007.

Co pan sądzi o inicjatywie zorganizowania w Warszawie szczytu klimatycznego. Ma kosztować 100 milionów złotych. Podniesie to prestiż kraju, załatwi jakieś nasze realne sprawy, czy tylko błyśniemy i szybko zgaśniemy?

[Jeśli na podstarzałą prostytutkę jakaś mucha mogła wydać pięć milionów, to na GLOBCIO  - 100 mln., - toż to „mucha” ... MD]

Od razu na początku powiem, że jestem całkowicie z tym, aby Polskę odwiedzało jak najwięcej osób z całego świata. Aby nasz kraj był miejscem, dokąd zjeżdża najwięcej delegacji. Konferencja klimatyczna jest okazją ku temu, żeby do Polski przyjechali politycy z najwyższej półki z całego świata.

Jak wiadomo inicjatorem COP 14 (Conference of the Parties; Konferencja Stron, najważniejszego organu Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu – przyp. red.) w Poznaniu w 2008 r. był rząd Prawa i Sprawiedliwości. Obecnie jest taka sytuacja, że grupa państw, do których należy Polska ma prawo organizować następną konferencję stron.

Ale sprawa organizacji takich Konferencji to jedno, a wola i umiejętność wyciągania z nich „fruktów“ to druga kwestia, prawda?

Tak. Jednocześnie musi być w tym wszystkim jakaś główna myśl przewodnia. Rok 2008 był rokiem przełomowym dlatego, że wtedy rozpoczął się pierwszy rok, pierwszego okresu rozliczeń Protokołu z Kioto (międzynarodowe porozumienie dotyczące przeciwdziałania tzw. globalnemu ociepleniu. W podpisanym w 1997 r. w Kioto Protokole ustalono m.in. możliwość handlowania limitami gazów szkodliwych dla środowiska. Kraje produkujące mniej gazów cieplarnianych, np. Polska mogły sprzedawać swoje limity krajom, które produkują ich dużo, np. Włochy – przyp. red.). Polska miała w nim ogromne osiągnięcia, zaś stara piętnastka krajów Unii Europejskiej niedociągnięcia (w redukcji i bilansie emisji gazów cieplarnianych – przyp. red.). Polsce z tego względu należały się pieniądze (za sprzedaż limitów – przyp. red.), które ta „15” powinna zapłacić.

Rok 2008 zakończył się generalnie – ja bym tak to nazwał – tragedią z punktu widzenia Polski. Bo Polska zamiast rozpocząć twarde negocjacje w sprawie realizacji protokołu z Kioto przyjęła pakiet klimatyczno-energetyczny, który całkowicie likwidował polskie osiągnięcia. (UE zmniejszyła Polsce limit gazów, które może sprzedać - przyp. red.)

Tak więc ta COP 14 w Poznaniu nie doczekała się rozliczenia merytorycznego z punktu widzenia Polski. Organizacja była świetna, poszło na to ok. 70 mln zł., natomiast była to merytoryczna porażka Polski. Poznań od strony logistycznej przygotował Konferencję wyśmienicie, to nie po to organizuje się takie spotkania, aby ładnie podawać kawę itd, ale po to, aby Polska kontynuowała swój wielki sukces protokołu z Kioto. Na COP 14 oddaliśmy całą inicjatywę w ręce Komisji Europejskiej.

Warto starać się o organizację takich Konferencji. Powiedziałem to na antenie Radia Maryja. Warto jednak, aby władze wiedziały po co i w jakim celu to organizują.

Czy obecny rząd wie po co organizuje się tak naprawdę takie spotkania? Czy zwyczajnie mu chodzi jedynie o przebitki telewizyjne z uśmiechniętym Donaldem Tuskiem klepanym po plecach, co przyda się podczas kampanii wyborczej?

Mam takie właśnie wątpliwości. Budzi je choćby chęć organizacji Konferencji na Stadionie Narodowym i za tak ogromne pieniądze. Więc ja się pytam: po co to organizować, po to, aby ratować Stadion Narodowy, czy też stadion pływacki, jak niektórzy go nazywają. Jeśli więc jest to główny cel organizacji Konwencji Klimatycznej w Polsce, to jestem temu zdecydowanie przeciwny.

Powinno się najpierw rozliczyć poznański COP 14 i aby rząd ostatecznie powiedział, co osiągnął. No i trzeba od niego wymóc, aby powiedział, co teraz chce osiągnąć w kontekście Konwencji i Protokołu z Kioto. Czy ten rząd chce pokazać Polskę jako kraj sukcesu, czy też prowadzi jakąś politykę dofinansowania Stadionu Narodowego. 

Rozmawiał Sławomir Sieradzki