Efekt motyla II - Chaos w III Rzeczypospolitej | |
Wpisał: Wojciech Błasiak | |
31.05.2013. | |
Efekt motyla II - chaos w III Rzeczypospolitej
Cz II.
Wojciech Błasiak, 7/04/2013 http://www.jow.pl/blog/wojciech-blasiak/efekt-motyla.html
4. Chaos w III Rzeczypospolitej
Chaos w systemie światowym i chaos w UE będzie uzyskiwał szczególnie silny wyraz w III Rzeczypospolitej. Jej strukturalne cechy będą bowiem wzmacniać chaotyczne wpływy zewnętrzne, a te z kolei będą wzmacniać negatywne skutki wewnętrznych cech strukturalnych. Te wewnętrzne cechy strukturalne są wynikiem negatywnej selekcji rodzimych elit politycznych dzięki proporcjonalnej ordynacji wyborczej. W jej konsekwencji system polityczny Polski stał parlamentarną oligarchią wyborczą, reprodukującą elity władzy pierwotnie wyselekcjonowane przez komunistyczne służby specjalne elity dla potrzeb Okrągłego Stołu. III Rzeczpospolita okazała się być miękkim państwem, by użyć określenia szwedzkiego ekonomisty i socjologa Gunnara Myrdala. Okazało się mieć cechy strukturalne zbliżone do tzw. krajów III Świata. Jest to państwo miękkie wobec silnych, w tym zwłaszcza międzynarodowych sił i nacisków. Jest natomiast twarde wobec słabych, w tym zwłaszcza własnych obywateli. To miękkie państwo III RP charakteryzuje się stale i trwale trzema negatywnymi cechami: (1) niskim stopniem skuteczności i efektywności działania aparatu państwowego, aż po trwałą niemożność rozwiązania szczególnie trudnych i skomplikowanych problemów, (2) niskim stopniem praworządności i służebności publicznej władzy państwowej, aż po samowolę i anarchię w poszczególnych korpusach aparatu państwa, (3) wysokim stopniem korupcji finansowej i politycznej aparatu państwowego, aż po kryminogenność i kryminalność poszczególnych praktyk ludzi tego aparatu. Do tych trzech strukturalnych cech w relacjach wewnętrznych dochodzi jeszcze szczególnie groźna cecha w relacjach zewnętrznych, jaką jest (4) wysoki stopień kompradorskich działań i postaw aparatu państwowego, aż po agenturalność polityczną i gospodarczą. Te cechy mają przy tym wyraźnie charakter strukturalny, a nie koniunkturalny. Są stale odtwarzane od 24 lat, niezależnie od składów partyjnych i personalnych naczelnych jego władz, acz oczywiście z różnym nasileniem. A to oznacza, że będą również odtwarzane w przyszłości. Mówiąc inaczej, polskie elity władzy są po pierwsze strukturalnie niekompetentne i nieudolne, po drugie są głęboko aroganckie i samowolne, a po trzecie są silnie skorumpowane i po czwarte istotnie kompradorskie. I inne w tym systemie wyborczym nie będą. Obecna sytuacja gospodarcza i społeczna Polski jest wynikiem nade wszystko neokolonialnej transformacji ustrojowej w ramach amerykańskiego planu Washington Consensus w wersji tzw. programu Balcerowicza, a następnie skrajnie kompradorskiej polityki gospodarczej kolejnych polskich rządów. Dzięki temu Polska straciła dużą część swoich mocy produkcyjnych, w tym zwłaszcza eksportowych. Równolegle jej struktura gospodarczo-technologiczne uległa względnemu, a poszczególnych podsektorach nawet bezwzględnemu regresowi. Efektem jest zniszczenie milionów miejsc pracy i trwała pauperyzacja milionów Polaków. Do oficjalnie rejestrowanego bezrobocia w wysokości 2,3 mln osób, trzeba doliczyć jeszcze około 1 miliona ukrytego bezrobocia na wsi oraz 2 mln Polaków, którzy wyjechali zarobkowo za granicę. Razem daje to już dzisiaj około 5,3 mln osób, dla których nie ma pracy w Polsce. A to już jest dokładnie 33% Polaków zdolnych do pracy. Jedna trzecia siły roboczej. Efektem jest również chroniczny i strukturalny deficyt handlu zagranicznego wyrażany rachunkiem bieżącym. Oznacza to w przywoływanym prawie finansów publicznych W. Godley'a, występowanie stałych nadwyżek bilansu sektora zagranicznego. A więc stałych deficytu lub deficytów bilansu krajowego sektora prywatnego i krajowego sektora publicznego. Jest to sytuacja chronicznego drenażu ekonomicznego Polski oraz stałego importu do Polski bezrobocia. Ten deficyt handlowy był redukowany w deficycie płatniczym najpierw wyprzedażą państwowego majątku przemysłowego w ręce zachodnich grup kapitałowych. I to w skali historycznego rozbioru gospodarczego polskiego przemysłu i finansów. W ostatnich latach ten deficyt handlowy jest redukowany napływem unijnych środków finansowych denominowanych w euro. Nie zapobiegło to wszakże narastaniu olbrzymiego zadłużenie zagranicznego zarówno rządu, jak i przedsiębiorstw oraz banków. Sięgnęło ono już ponad 276 mld euro. II Wielka Depresja Gospodarcza i narastający chaos w systemie światowym i w samej Unii Europejskiej zaostrzą, aż do katastrofalnej, sytuację finansową i gospodarczą oraz społeczną Polski. Nieudolne, aroganckie, skorumpowane i kompradorskie elity władzy III Rzeczypospolitej, nie będą w stanie podejmować żadnych skutecznych kroków nawet dla minimalizacji konsekwencji światowego i europejskiego chaosu.
Najgroźniejszym skutkiem światowej depresji będzie tzw. deflacja długu. Jest to zjawisko znane z lat 30. ubiegłego wieku, a które obecnie widoczne jest w przypadku krajów południowoeuropejskich. Nominalnie ten sam dług staje się coraz trudniejszy do spłacenia dzięki spowolnieniu gospodarczemu i spadkowi aktywności gospodarczej. Spadają wpływy dla firm, instytucji, gospodarstw domowych, ale nade wszystko do budżetu państwa i budżetów samorządowych. A w konsekwencji zaczyna narastać dodatkowe zadłużenie. W przypadku Polski należy spodziewać się wręcz eksplozji ciężaru zadłużenia zagranicznego. Polski złoty utrzymywany jest bowiem na sztucznie zawyżonym poziomie wartości, co powoduje, iż przy obecnym kursie złotego w stosunku do euro na poziomie 4,1 zadłużenie denominowane w złotych wynosi 1,13 bln. Nieuchronny w perspektywie najbliższych lat spadek wartości złotego w stosunku do euro będzie oznaczał szybkie narastanie realnej góry długów denominowanych w złotych, przy coraz większych problemach z pozyskiwaniem euro i innych walut wymienialnych. Nieuchronny spadek kursu złotego choćby tylko o 30%, to wzrost realnego zadłużenia zagranicznego też o 30%.
5. Mobilizacja polityczna w chaosie Narastanie chaosu gospodarczego, społecznego i politycznego w Polsce pogłębi tylko destruktywne zachowania polskich elit władzy, z ich nieudolnością, arogancją, skorumpowaniem i kompradorstwem. Te zachowania będą tylko wtórnie potęgowały chaos. Ale też będzie narastać świadomość niezdolności tychże elit do pozytywnych rozwiązań. I poszukiwanie skutecznych rozwiązań naprawczych. Narastanie tej sytuacji osłabiać będzie poparcie dla systemu politycznego III RP żyjących do tej pory ponad stan polskiej gospodarki rodzimych klas średnich, których uosobieniem postaw politycznych jest określenie lemingi. Polskie elity władzy będą coraz bardziej politycznie izolowane. I takie poczucie izolacji będą też miały one same. Równolegle będą narastały nastroje frustracji społecznej, których część z konieczności przekładać się będzie nie tylko na postawy rezygnacji i wycofania, ale i protestu oraz buntu. Będzie to tworzyć sprzyjające warunki dla mobilizacji politycznej. Ale tylko realna i zorganizowana siła polityczna i stała presja polityczna na elity władzy w sytuacji coraz większego chaosu światowego, unijnego i krajowego, może wymusić wprowadzenie JOW. Ta siła polityczna musi wystąpić już w formie obywatelskiego ruchu politycznego. Za zrealizowanie politycznej mobilizacji na rzecz JOW należy uznać stan, gdy ruch polityczny będzie zdolny do jednorazowego zmobilizowania kilkuset tysięcy osób w skali kraju, z tego przynajmniej sto tysięcy zdolnych do uczestnictwa w publicznych protestach w samej Warszawie. Bo tylko wtedy będzie reprezentował siłę polityczną, z którą rodzime elity władzy będą się musiały liczyć i będą zmuszone do ustępstw. Aby dokonać mobilizacji na taką skalę i być zdolnym do jej podtrzymywania, ruch polityczny JOW musi dysponować odpowiednimi środkami finansowymi. Wielkość niezbędnych środków pieniężnych w skali jednego roku należy oszacować na poziomie minimalnych środków niezbędnych na ogólnopolską prezydencką kampanię wyborczą. Ta minimalna kwota od jednego do kilku milionów złotych w skali roku. Zdobycie tej kwoty nie jest możliwe w tradycyjny polski sposób. Czyli od sponsorów krajowych, czy nawet zagranicznych. Natomiast jest to w sumie niewielka, a nawet śmiesznie mała kwota do zdobycia w tradycyjny sposób amerykański czy kanadyjski. To znaczy w sposób obywatelski i demokratyczny, gdy obywatel popiera drobną sumą pieniędzy, tych którzy jego zdaniem działają na rzecz jego lepszej przyszłości. Jeśli 120 tysięcy ludzi, którzy już podpisali się z poparciem na stronie internetowej "zmieleni.pl", a 500 tysięcy, którzy jeszcze mają podpisać, wpłaci tylko 10 zł, to ruch otrzyma środki finansowe i minimalne 1 miliona 200 tys. zł na dziś i około 5 mln zł niebawem. Ale takie finansowanie jest w Polsce zjawiskiem nieznanym. Polaków trzeba do tego przygotować i przekonać. A nikt poza ruchem tego nie zrobi. Dlatego równorzędnym zadaniem dalszego propagowania JOW, jest nowe zadanie w postaci propagowania obywatelskiego finansowania JOW. Bardzo celnie ujął to w tym roku Stan Tymiński w odniesieniu do wyborów prezydenckich. Można powiedzieć więc – pisze S. Tymiński – że przyszłość Polski leży w naszych rękach, ale też i naszych portfelach. Nawet minimalna kwota od każdego potencjalnego wyborcy może zmienić wyniki gry wyborczej. We właściwym momencie trzeba sięgnąć do własnej kieszeni i wysłać pieniądze kandydatowi własnego wyboru. To jedyny sposób, aby uruchomić proces prawdziwej demokracji i przerwać reguły nieuczciwej gry, narzuconej przez wewnętrznego okupanta. Jeśli jednak Polaków nie stać na jednego dolara wsparcia, nie powinni oczekiwać lepszej przyszłości. Lepszej przyszłości za darmo nigdy nie będzie. I tę elementarną prawdę polityczną trzeba propagować, bo od niej zależy możliwość wprowadzenia JOW. I od niej zależy lepsza przyszłość nas i naszych dzieci. Ruch Obywatelski JOW wspierając i włączając się w polityczny już ruch "zmielonych.pl", acz zachowując przy tym swoją odrębną tożsamość i swe poziome struktury, nadal więc powinien występować w roli motyla politycznego, machającego skrzydełkami, acz już w sytuacji narastających wiatrów i burz. Wtedy efekt motyla w postaci huraganu zmian politycznych w Polsce będzie tylko kwestią czasu. Ale nie bez obywatelskiego wysiłku. I obywatelskich pieniędzy.
Dąbrowa Górnicza, 4 kwietnia 2013
* Tekst wystąpienia na Walnym Zgromadzeniu Stowarzyszenia na rzecz Zmiany Systemu Wyborczego – Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, Wrocław, 6 kwietnia 2013 roku |