Widmo krąży po III RP. Widmo Lenina!
Wpisał: Janusz Sanocki   
01.06.2013.

Widmo krąży po III RP. Widmo Lenina!

 

Ordynacja "proporcjonalna" degeneruje partie

 

...od NAS do NICH dotrze tylko to co ONI uznają za korzystne i słuszne

 

Janusz Sanocki, 15/04/2013   jow

 

Partia nowego typu

 

Włodzimierzowi Leninowi partia nie była potrzebna do wysłuchania opinii ludu. Partia nowego typu miała być narzędziem przeprowadzenia rewolucji, przekształcenia społeczeństwa wg idei, które najlepiej znał on sam, w nieco mniejszym stopniu znali jego współpracownicy, a do których dopiero miała dorosnąć reszta.

 

Z tego przeświadczenia, że partia ma być przewodniczką społeczeństwa, a nie efektem oddolnego zapotrzebowania na idee i rozwiązania, wynikała struktura partii leninowskiej. Na samej górze – najbardziej świadoma grupka zawodowych rewolucjonistów, którzy jak prorocy prowadzą (szerszą) grupę wyznawców – masy partyjne. Masy nie są od dyskutowania,  są wojskiem, a ich zadanie to karne wykonywanie rozkazów góry.

 

Niżej w hierarchii znajdowała się  klasa robotnicza (klasa w sobie i klasa dla siebie) i wreszcie reszta pogan – burżuazja, mnisi, inteligencja – wszyscy których potem rewolucja i bolszewizm zmieli zostawiając stosy trupów.

 

Dla leninowskiej koncepcji konieczne było najpierw zbudowanie hierarchicznej, zdyscyplinowanej struktury, a następnie zapewnienie partii nowego typu monopolu i pełnego panowania. Nieuchronnie musiały się zatem pojawić środki dyscyplinujące – zarówno wobec własnych towarzyszy,  którzy nie rozumieli na czym w danej chwili polega generalna linia partii, jak i wobec tych innych, którzy mogli partii leninowskiej stworzyć konkurencję i zagrozić. Partia leninowska musiała wobec wrogów, jak swoich stosować więc terror, by niszczyć obcych i stale oczyszczać swoje szeregi. W końcu naturalna ewolucja doprowadza partię nowego typu do kultu jednostki – jedynowładztwa wodza.

 

 

Niekomunistyczny leninizm PO-PiS

 

Wszystkie polskie partie polityczne mają charakter partii leninowskich. Nie tylko SLD. Również Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość są partiami leninowskiego typu. Bez leninowskiej ideologii, jednak struktura partii, reguły jej funkcjonowania, cele jakie sobie stawia i sposób w jaki są formułowane – stanowią przykład czegoś co można określić jako niekomunistyczny leninizm.

 

Platforma, w której czystki wewnętrzne doprowadziły do jedynowładztwa Donalda Tuska prowadzi ciemny polski lud do nowoczesnej Europy. PiS z Jarosławem Kaczyńskim natomiast musi nawrócić lemingi otumanione propagandą salonu, a zwłaszcza wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej – bo to właśnie jest najważniejsze. 

 

I nie idzie tu o merytoryczną wagę takich zagadnień jak modernizacja czy Smoleńsk, ale o sposób formułowania ich w relacji: „partia – społeczeństwo.” W leninowskim modelu wiedza i narracja płyną do mas z góry. Masy czyli my, ogół obywateli, możemy jedynie przyjąć wytyczne, trzasnąć obcasami i wiernie je realizować.  

 

W podobny sposób narracja płynie z gór partyjnych SLD czy Ruchu Palikota.

 

W odwrotną stronę: od NAS do NICH dotrze tylko to co ONI uznają za korzystne i słuszne.  Stąd, w tak patologicznej strukturze systemu politycznego głuchego na potrzeby obywateli, pozbawionego w istocie społecznej kontroli nad swoim działaniem,  nie sposób rozwiązać żadnego z istotnych problemów. Ani służba zdrowia, ani sądownictwo, ani gospodarka nie mogą w istocie liczyć na poważne potraktowanie.

 

Cała pseudo-dyskusja to gra pozorów. Demagogia, w której kiedy partia jest w opozycji – może obiecać wszystko, a kiedy rządzi zawsze znajdzie usprawiedliwienie dla braku skuteczności. I tak jest z obu stron gorącego sporu: PiS – PO.

 

 

Lekarstwo na leninizm: Jednomandatowe Okręgi Wyborcze.

 

Leninowskie struktury polskich partii wytwarzają się na skutek stosowania w wyborach do Sejmu – najważniejszego organu polskiego systemu politycznego - tzw. proporcjonalnej ordynacji wyborczej. Proporcjonalna ordynacja dając partyjnemu przywództwu (wodzowi) prawo do ustalania list wyborczych, a zwłaszcza kolejności kandydatów, daje bowiem w istocie w ręce partyjnych bonzów władzę decydowania o tym kto będzie posłem.

 

Czyni to w jawnej sprzeczności  z Konstytucją, która takiej delegacji dla partii nie przewiduje. Na wiele sposobów proporcjonalna (partyjna) ordynacja wyborcza łamie prawa obywatelskie w tym bierne prawo wyborcze. Ale coś za coś. Jeśli partyjni liderzy mają dostać przywilej wyznaczania posłów, to ktoś musiał tych praw być pozbawiony.

 

Oczywistym lekarstwem na patologiczne zjawisko, jakim jest partia nowego typu jest odebranie liderom i partiom przywilejów wyborczych i oddanie pełni praw obywatelom. Takie rozwiązanie jest tylko jedno – jest to wybór posłów w Jednomandatowych Okręgach Wyborczych i to w jednej turze (by nie zostawiać furtki leninowskiemu partyjniactwu).

 

Wprowadzenie systemu jednomandatowego od lat proponuje Ruch Obywatelski na rzecz JOW, a nieodmiennie zwalczają go wszystkie polskie partie. Nie ma w tym nic dziwnego leninowskie struktury muszą walczyć z obywatelską demokracją. Zawsze to przecież czyniły.

 

* Artykuł ukazał się w "Uważam Rze" 8.04.2013