Agent Prorok szpiegował Jana Pawła II w Watykanie 03-02-2009 Wywiady [no, które wywiady? przecież nie tylko PRL-u i sowietów?? MD] http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=66&nid=1473 Jako pierwsi (nie podał dobry Ksiądz, jakie to pismo.. Polska? Ale najważniejsze to będzie nazwisko kapusia, podobno niedługo zostanie ujawnione. MD] ujawniamy kulisy działalności "Proroka" - kontaktu informacyjnego wywiadu PRL, który inwigilował ks. Popiełuszkę, dezintegrował Kościół i Solidarność, a mógł przyczynić się nawet do zamachu na Jana Pawła II. Jego tożsamości nie znamy. Ale nie ulega wątpliwości, że właśnie natrafiono na ślad najniebezpieczniejszego i najcenniejszego informatora bezpieki w Rzymie za pontyfikatu Karola Wojtyły. W archiwach IPN wytropił go ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, autor książki "Księża wobec bezpieki". W rozmowie z "Polską" duchowny ujawnia szczegóły dotyczące osoby i działalności "Proroka". Zajmowało go wszystko, co dotyczyło papieża i jego otoczenia, np. konflikty między Polakami wewnątrz Watykanu. Wszystkie informacje o słabościach duchownych. A także który z księży otrzyma awans na biskupa. Zachowały się jego donosy na kard. Franciszka Macharskiego - relacjonuje ks. Isakowicz-Zaleski. "Prorok" działał od końca lat 70. do końca lat 80. - m.in. wtedy, gdy doszło do zamachu na papieża. W tym kontekście szczególnie groźny wydaje się fakt, że "Prorok" ujawniał bezpiece najdrobniejsze szczegóły z prywatnego życia Jana Pawła II, np. rozkład jego dnia, układ watykańskich apartamentów włącznie z detalami umeblowania papieskiego gabinetu czy zasady użytkowania papamobile. "Prorok" formalnie nie był tajnym współpracownikiem. Ks. Isakowicz - Zaleski twierdzi jednak, że ze względu na charakter ujawnianych informacji miał świadomość, jakie wyrządza szkody. Z "Prorokiem" kontaktował się "Pietro", funkcjonariusz wywiadu PRL. To właśnie żyjący do dziś ppłk Edward Kotowski, który pozyskiwał informacje od polskich duchownych, zna kulisy operacji bezpieki w Watykanie. Ale "Pietro" milczy. [a w normalnych czasach, np. za Zagłoby i księcia Jeremiego, przygrzało by się pięty „Pietro” i zaraz by wyśpiewał... MD] Dalej z http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=1474 Już w sierpniu 2006 r. informowałem władze kościelne, że największym "polem minowym" nie są akta dawnej SB zgromadzone w oddziałach wojewódzkich IPN, ale akta Departamentu I MSW, czyli wywiadu w Warszawie. W tych ostatnich bowiem jest wiele informacji o Watykanie i Polakach tam pracujących lub studiujących. Niestety metropolita krakowski uznał, że najlepszą formą rozwiązania tego problemu jest kneblowanie i publiczne zniesławienie posłańca, który przyniósł tę złą nowinę. Nic to oczywiście nie dało, bo młodzi historycy zbierający materiały do swoich publikacji natrafiają na takie akta, o których przy ul. Franciszkańskiej 3 nawet się nie śniło. Już w tych dniach ukaże się obszerna publikacja świeckiego historyka o arcybiskupie Józefie Kowalczyku. Znam materiały, na podstawie których powstanie owa publikacja, więc zaskoczeń będzie bardzo wiele. Ja natomiast gromadzę materiały o kontakcie informacyjnym "Prorok" oraz o wątkach krakowskich. Wśród wątków krakowskich nie brakuje spraw negatywnych, ale jest też wiele pozytywnych, szczególnie o ks. kardynałach Franciszku Macharskim i Andrzeju Deskurze, i ks. Adamie Bonieckim. O tych postaciach mówię w dzisiejszym wywiadzie dla dziennika "Polska The Times". Polecam też w "Gazecie Polskiej" swój artykuł pt. , „Pajęczyna w Watykanie” który jest wstępem do serii publikacji. Polecam też artykuł z wczorajszego dziennika "Polska". (Czyli z 3 lutego 2009): Polski Kościół niechętnie podchodzi do problemu lustracji. Komisja kościelna "zakończyła" pracę. I nawet ustaliła, że... jeden biskup został zarejestrowany jako agent wywiadu. Bez przeprowadzenia dokładnej analizy tych dokumentów. Co więcej, historycy z komisji nie zbadali w ogóle archiwów innych służb specjalnych Układu Warszawskiego. A właśnie tam - zwłaszcza w Urzędzie ds. Akt Służby Bezpieczeństwa byłej NRD - znajdują się tysiące dokumentów dotyczących Kościoła i Watykanu. Zwłaszcza w dokumentach utworzonych przez Departament XX, którego dyrektor informował bezpośrednio zastępcę szefa Stasi płk. Rudiego Mittiga. - Z dokumentów tego departamentu wynika, że przed pielgrzymką Jana Pawła II do Polski Stasi mogło liczyć na blisko 200 informatorów - mówi historyk i specjalista ds. służb specjalnych John Koehler, autor książki "Szpiedzy w Watykanie". - Aż 54 szpiegów miało w rubryce zawód wpisane "ksiądz". Agenci wywiadu byli jednak ukrywani. W niektórych raportach ich funkcjonariusze wpisywali tylko numery rejestracyjne. Zgodnie z zawartą umową o współpracy służb bezpieczeństwa Układu Warszawskiego bratnie kraje otrzymywały informacje dotyczące Kościoła, a zwłaszcza Jana Pawła II w rosyjsko-języcznych raportach. Badacze zajmujący się zwalczaniem duchownych przez komunistyczną służbę bezpieczeństwa co rusz natrafiają na informacje o nowych agentach. ...Dla bezpieki nie świadczy nazwa służbowa "tajny współpracownik" czy "kontakt informacyjny", ale przede wszystkim jakość przekazywanych informacji i długość współpracy. Często bezpieka nie wymagała podpisu zobowiązania do współpracy od swoich najważniejszych informatorów, ale czasem nagrywała ich zgodę na dalsze dostarczanie informacji. Jak wynika z akt Stasi, duchownych najczęściej nie nazywano tajnymi współpracownikami, ale ich współpraca była często bardziej szkodliwa niż zwykłego szpicla. To w aktach Stasi zachowała się informacja, że wśród najbliższych współpracowników Pawła VI działał polski szpieg. Nie został jeszcze zidentyfikowany, podobnie jak "Prorok". Przekazał bezpiece wiele meldunków. Dotyczą informacji na temat kulisów polityki Watykanu, stosunków tego państwa z Chinami, Izraelem, innymi państwami Bliskiego Wschodu, a także informują o kontaktach Polski Ludowej z Niemcami Zachodnimi. Funkcjonariusze Stasi od swoich wtyczek w watykańskiej administracji poznali m.in. szczegóły rozmów Pawła VI z kanclerzem RFN Willym Brandtem oraz szefami dyplomacji Francji i Wielkiej Brytanii, dotyczącymi m.in. stosunkom RFN z PRL. Szczegółowe raporty zawierają np. relacje z uroczystości pogrzebowych kardynała Kominka. Dzięki takim kościelnym informatorom wywiad PRL miał dobre informacje na temat Watykanu. I w swoich raportach powoływał się najczęściej na „wiarygodne, sprawdzone źródło w Kurii Rzymskiej". W Święto Trzech Króli 6 stycznia gremium złożone z niektórych członków komisji kościelnej i kilku innych niezwiązanych z nią osób wydało werdykt, że obecny nuncjusz papieski nie wiedział, iż był zarejestrowanym przez bezpiekę informatorem. - Tajne służby PRL zarejestrowały dzisiejszego nuncjusza apostolskiego w Polsce, abp. Kowalczyka, bez jego wiedzy jako kontakt informacyjny, ale brak jest przesłanek wskazujących na współpracę - poinformował rzecznik episkopatu ks. Józef Kloch. Do wiedzy informatorów o polityce Watykanu, papieżu i jego otoczeniu Departament I MSW, czyli wywiad, przywiązywał dużą wagę. Operacje przeciwko Kościołowi prowadził Wydział III centrali wywiadu. W Rzymie stacjonowali najlepsi rezydenci, czyli funkcjonariusze wywiadu. Znamy jedynie ich pseudonimy Canto (1975-1980), Bralski (1980 -1984), Dis (1984-1988) oraz Irt (1988-1990). W Polsce w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych stworzony był specjalny departament, który zajmował się jedynie zwalczaniem Kościoła. Esbecy z Departamentu IV zbierali informacje na temat każdego alumna seminarium duchownego. Teczka ewidencji operacyjnej księdza (TEOK) towarzyszyła każdemu księdzu przez cały czas. Były w niej informacje ważne i takie, które mogły posłużyć do ewentualnego zwerbowania księdza jako tajnego współpracownika. Jeżeli duchowny zmieniał parafię, jego teczka był przekazywana do komórki SB, na której terenie ksiądz pracował. Cały ten proces osaczania duchownych przez SB opisał w swojej książce "Księża wobec bezpieki" ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Wielu zwerbowanych przez SB księży wyjeżdżało potem do Watykanu, aby studiować. Często ksiądz, wcześniej odporny na propozycje SB, ulegał jej presji i werbunkowi w czasie starań o paszport. Historycy Kościoła twierdzą, że tak zwerbowano około 40 procent tajnych współpracowników wśród duchownych. Przed wyjazdem byli oficjalnie przekazywani wywiadowi, czyli Departamentowi I MSW. Dostawali instrukcje, w których było napisane, jakie informacje interesują wywiad i jak się z jego pracownikami kontaktować. Duże nadzieje z dokumentami zachowanymi w archiwach po Stasi, czechosłowackiej bezpiece (StB) i innych komunistycznych specsłużbach (głównie bułgarskich i węgierskich) wiążą także prokuratorzy z katowickiego IPN, którzy prowadzą śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II. Prokuratorzy IPN nie chcą powiedzieć, czy podczas śledztwa w sprawie spisku komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II natrafili na trop polskiej agentury w Watykanie. - Odmawiam odpowiedzi na to pytanie - stwierdził prokurator Michał Skwara z katowickiego IPN. Nie ma wątpliwości, że komisja kościelna stoi przed trudnym zadaniem. Opinia publiczna została poinformowana, że nie przebadała ona w ogóle akt wywiadu PRL. Nie zajęła się też aktami innych wywiadów. Stąd jej raport końcowy o jednym agencie wywiadu staje się coraz bardziej niewiarygodny. Księża historycy nie mają wyboru, jak tylko za przykładem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego przekopać wszystkie akta i wyłowić agentów kościelnych. W polskich i zagranicznych archiwach. *** Kościelna Komisja Historyczna Została powołana 18 października 2006 roku w celu zbadania zasobów IPN dotyczących duchowieństwa. Na przewodniczącego wybrany został prof. Wojciech ?ączkowski, wiceprzewodniczącym został ks. prof. Jerzy Myszor. Komisja miała badać indywidualne przypadki podejrzeń o współpracę z organami bezpieczeństwa PRL. 27 czerwca 2007 roku komisja zakończyła swoje prace. Opublikowała informację, że wśród polskich biskupów kilkunastu było zarejestrowanych jako TW. Zdaniem abp. Sławoja Leszka Głódzia nie ma podstaw, aby twierdzić, że któryś z obecnie żyjących biskupów współpracował z komunistyczną SB. Tomasz Szymborski, 3 lutego 2009 r. Watykan i Departament I MSW 2009-02-04 "Prorok" był cennym agentem w Watykanie http://polskatimes.pl/fakty/kosciol/82045,prorok-byl-cennym-agentem-w-watykanie,id,t.html 2009-01-31 Wczoraj dziennik "Polska" opublikował informację o najniebezpieczniejszym źródle informacji polskiej bezpieki w Watykanie. Od końca lat 70. do końca 80. ukrywał się jako kontakt informacyjny, pseudonim Prorok. Informacje o jego działalności ujawnił na naszych łamach ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Wciąż nie wiemy, kim jest opisany przez nas współpracownik Departamentu I PRL. Jednak, jak się dowiedzieliśmy, osoba ukrywająca się pod pseudonimem Prorok przekazywała rezydentowi wywiadu PRL także ręcznie napisane przez siebie raporty. Tylko w ciagu dwóch lat swojej działalności "Prorok" przekazał ponad 400 cennych dla bezpieki informacji. Powoływał się w nich na informacje z Sekretariatu Stanu. Dotyczyły przede wszystkim sytuacji Kościoła katolickiego za żelazną kurtyną - czyli tak zwanej watykańskiej polityki wschodniej. A także relacji państwo - Kościół. "Prorok" przekazywał szczegółowe informacje na temat papieża Jana Pawła II i jego otoczenia. Wczorajsza publikacja "Polski" o kulisach działań najgroźniejszego agenta w Watykanie w czasie pontyfikatu polskiego papieża wzbudziła duże zainteresowanie. Informację tę przekazała w porannym wydaniu wiadomości TVP Info. Fragmenty naszego wywiadu z ks. Zaleskim cytowały też strony z wiadomościami codziennymi. - To był najgroźniejszy agent, w Watykanie był szpieg, "Prorok" donosił na papieża - podawały agencje informacyjne. Sprawą zaskoczony jest polski Kościół. Mimo to żaden z duchownych nie chciał jej komentować. - Komisja Kościelna nie zapoznawała się z tymi dokumentami, ponieważ nie badała dokumentów Departamentu I, czyli wywiadu - tłumaczy ks. Zaleski. Inni historycy potwierdzają istnienie "Proroka". Historyk IPN Jan Żaryn przyznał, że jego działalność zaszkodziła Watykanowi. Żaryn nie chciał jednak ujawnić, kto kryje się pod tym pseudonimem. - Nie ma wątpliwości, że ks. Zaleski ujawnił agenta, który był najgroźniejszym znanym dotąd informatorem tajnej policji w Kościele - mówi amerykański historyk John Koehler, autor książki "Szpiedzy w Watykanie".
|