...na Stadionie Narodowym - by oddać chwałę - z Ugandy o. Bashobora...
Wpisał: Maria Kominek OPs   
28.06.2013.

...na Stadionie Narodowym - by oddać chwałę - z Ugandy o. Bashobora...

 

Dokąd zmierza Kościół (refleksje nad codziennością

 

część II)

 

Maria Kominek OPs 28 Czerwiec 2013 mariakominekops

Pięć lat temu pisałam na temat rekolekcji prowadzonych przez głośnego księdza z Ugandy – o. Bashobory. Czy coś od tego czasu się zmieniło? Wydaje się, że nic,  więc przypominam przy okazji, to co pisałam wtedy. (http://mariakominekops.wordpress.com/2013/06/27/rekolekcje-z-uzdrowieniami/)

 

 Teraz szykuje się wielkie spotkanie na Stadionie Narodowym – spotkanie z tymże ojcem, spotkanie po którym niewątpliwie spodziewają się ludzie najróżniejszych rzeczy, nade wszystko uzdrowień.

Nie jest łatwo mówić na temat ludzi pragnących odzyskać zdrowie. Sama ostatnio ciężko choruję i wiem jak to bardzo chce się być zdrowym i jak trudno jest powiedzieć coś w rodzaju:  dobrze, Panie Jezu, niech będę chora i ofiaruje to cierpienie. Ofiarować cierpienie można stosunkowo łatwo, ale dać zgodę na chorobę jest bardzo trudno.

Mało znana u nas bł. Chiara Badano była chora na raka kości. Umarła mając lat 18. Choroba ujawniła się gdy miała 17 lat. Przez rok unieruchomiona w łóżku mówi „tak” Jezusowi Ukrzyżowanemu i Opuszczonemu, łącząc swoje cierpienia z Jego bólem. Powtarza: Dla Ciebie Jezu, jeśli Ty tego chcesz, ja również tego pragnę. Kiedy nie ma już sił fizycznych, mówi: Niczego już nie posiadam, ale mam jeszcze serce, którym mogę kochać.  Swoim rówieśnikom Chiara zostawia przesłanie: Ja nie mogę już biec, ale chciałabym przekazać Wam pochodnię, jak na olimpiadzie. Macie jedno życie, warto przeżyć je dobrze.

Kto z nas potrafi tak teraz powiedzieć? Kto potrafi tak ofiarować się Panu Jezusowi? Nic dziwnego, że Chiara została wyniesiona na ołtarze.

Być może nie będziemy poddani takiej próbie jak Chiara. Być może mniejsze cierpienia, przez nas odczuwane są jako dużo poważniejsze. Jednak jedno jest pewne: każdego dnia Bóg oczekuje od nas powiedzenia Mu TAK..

Powróćmy  do sprawy ewangelizacji na Stadionie. Choć zasadniczo to nie jest ogłaszane jako ewangelizacja, a raczej jako uwielbienie Jezusa na Stadionie (sic!). Uwielbienie z uzdrowieniami. Choć te uzdrowienia są przewidziane na sam koniec spotkania, to one stanowią istotny czynnik całego przedsięwzięcia. Było by na pewno ciekawe zrobić eksperyment – urządzić takie same spotkanie bez zapowiedzi uzdrowień i zobaczyć jaka by była frekwencja.

Wszyscy w dzisiejszym świecie jesteśmy wyjątkowo wrażliwi na swoje zdrowie (przypominam, że wiem coś nie coś o tym, bo sama choruję i cierpię i też pragnę  powrócić do zdrowia). Jest to zresztą zrozumiałe. Tylko co jakoś mało się staramy o inne rzeczy ( na przykład o zbawienie duszy) w porównaniu z tym jak staramy się (lub jak jesteśmy w stanie starać się ) o odzyskanie zdrowia. Bo o odzyskanie zdrowia jesteśmy w stanie iść wszędzie – do lekarza, do wróżki, do szarlatana, do bioenergoterapeuty, do cyganki… Sama wiele lat temu zaprowadziłam syna do Harrisa.  Chorował, więc zaprowadziłam z pełnym zaufaniem – przecież przyjmowali go w swoich murach dominikanie i inni księża. W jego seansach uzdrowicielskich ponoć wzięło udział 9 mln. ludzi.

Trwało to dobrych parę lat. Gdy jednak Harris poinformował, że uzdrawia za pomocą duchów – zabroniono mu wstępu do kościołów. Egzorcyści są całkowicie pewni tego, że dopuszczenie Harrisa do kościołów było wielkim błędem i lekkomyślnością, gdyż – według nich – korzystanie z zabiegów bioenergoterapeutów jest praktykowaniem okultyzmu,  co prowadzi do duchowych zniewoleń. Oczywiście nie koniecznie każdy kto się zbliżył do Harisa wpadł w sidła okultyzmu, ale według danych Roberta Tekieliego około 3 mln ludzi zostało zarażone lub bezpośrednio narażone na okultyzm. Mogą to być dane mocno zawyżone, ale nawet jeśli ta liczba jest mniejsza nie zmienia to istoty rzeczy.

Mamy więc do czynienia z psycho-manipulacją, nie rozpoznana przez duchownych naszych kościołów. Nie rozpoznaną również przez hierarchię, mało tego – czy to przez zaniedbanie, czy to przez nadmierną pewność – nikt nie kwapił się w ogóle sprawdzić kim jest Harris i jak to się dzieje, że jedni są uzdrawiani, a drudzy nie (mój syn nie miał żadnej poprawy, zresztą wyzdrowiał jakiś czas potem w czasie pielgrzymki sierpniowej na Jasną Górę). 

Czy obecnie wszyscy duchowni maja pewność skąd i jak to się dzieje, że czasami  ludzie będący na modlitwach czy mszach świętych o. Bashobory są uzdrawiani? Jest to Afrykańczyk (nie mam nic do koloru jego skóry – proszę mnie nie zrozumieć opacznie), Haris zaś też dłuższy czas przybywał w Afryce. Może szamani nauczyli go swego rzemiosła. Może szamani uczyli i o. Bashobory też.

Powie ktoś, że przesadzam. Może – nie mam stuprocentowych dowodów. Może to nie szamani, może po prostu osobiste kontakty. Bo jeśli o. Bashobora potrafi wskazać palcem kogoś chorego na konkretną chorobę i trafić w dziesiątkę – to zna ukryte rzeczy. A ukryte rzeczy zna i ujawnia tylko diabeł. Anioł ukryte rzeczy zna, lecz nigdy nie ujawnia...

Zresztą uzdrowienia o. Bashobory bywają różne. Czytam umieszczonej w piśmie ChiT ( to się okazuje skrót od Chrystus u TY  - czego to ludzie nie wymyślą,!) pewne świadectwo o uzdrowieniu z raka za pośrednictwem o. Bashobory. Czytam z pełnym zaufaniem, myśląc, że może ja oceniam wszystko za surowo, jestem otwarta na zmianę opinii, jeśli się przekonam, że się myliłam. No i czytam:

Podczas tej niesamowitej mszy świętej o. John prowadził modlitwę na wzór ewangelicznych modlitw o uzdrowienie. Aż czuć było żar tej modlitwy, ludzie nie wstydzili się na głos błagać Pana Jezusa o wszystkie potrzebne łaski… O. John powiedział „Wśród nas jest osoba z rakiem mózgu. Ta osoba teraz zaczyna terapię – to leczenie jest bardzo, bardzo ważne. Ta osoba będzie całkowicie zdrowa.” Moi bliscy wiedzieli, że chodzi o mnie.

Jestem 19 miesięcy po operacji, radio i  chemioterapię przeżyłam bez problemów i skutków ubocznych. Ojciec John jest niesamowicie otwartym i radosnym człowiekiem. Często powtarza, że Pan Jezus jest wielki i On uzdrawia.

No i proszę – cudowne uzdrowienie odbyło się za pomocą operacji, radio- i chemioterapii. Ale zaznaczam – każde uzdrowienie jest w jakiś sposób „cudowne” bo nic nie będzie beż woli Bożej. Tu mówimy jednak o takich cudownych uzdrowieniach, gdy zawieszone z woli Bożej zostają prawa natury.

Tak na marginesie – szczerze mówiąc nie bardzo wiem o co chodzi z tymi „ewangelicznymi modlitwami o uzdrowienie”. Czy to chodzi o cuda, które robił Pan Jezus? Czy o coś innego? Ale to akurat jest najmniejszy problem.

Innym problemem jest rozpowszechniony ostatnio w mediach (katolickich) slogan „uwielbiony stadion”. Nie wiem skąd im się to wzięło. Po prostu  dziennikarze chcą być oryginalni, no i wyszła taka zlepka słów absolutnie nie mająca sensu.

Przyjrzyjmy się teraz spotkaniu:

Spotkanie z o. Bashoborą organizuje Kuria Warszawsko- Praska. Obecny na spotkaniu ma być biskup Marek Solarczyk. O. Bashoborę zaprosił na to spotkanie sam Ordynariusz – bp. Henryk Hozer.

Spotkanie przewidziane jest na cały dzień. Nie będzie możliwości, by wziąć w nim udziału tylko częściowo, kto raz wyjdzie nie będzie mógł powrócić, mimo, że opłacił cały dzień!  

Dalej następuje zupełnie zaskakująca informacja: Ze względu na dużą ilość osób nie będzie możliwości korzystania z sakramentu pokuty i pojednania. Prosimy skorzystać z tego sakramentu wcześniej, aby księża byli do dyspozycji tylko w szczególnych przypadkach.

Jak to jest możliwe – Dzień w ramach Roku Wiary (tak jest zapowiedziane) bez sakramentów? Bez spowiedzi? Czy to nic nie daje do myślenia?

Inna ciekawostka: W dwóch miejscach będzie trwała adoracja Najświętszego Sakramentu, zapraszamy, by oddać chwałę Jezusowi. Dokładnie tak jest napisane „Jezusowi” – nie ma „Pana Jezusa”. Ja rozumiem, że Stadion jest duży – ale dlaczego w dwóch miejscach?

No i na koniec czytamy: Ofiary składane na tacę przeznaczone będą na potrzeby diecezji warszawsko-praskiej oraz na działalność o. Johna w Ugandzie. pytam wtedy dla kogo są pieniądze zebrane za bilety? Nie dla Kurii Warszawski-Praskiej? Chyba ona powinna opłacić wynajem Stadionu i chyba z biletów (i ewentualnej dokładki)

A ceny są takie:

Koszt udziału

ZWYKŁY – 40 PLN, dla osób od 17 roku życia wg rocznika (urodzonych do 1996)

ULGOWY – 20 PLN, dla osób do 16 roku życia wg rocznika (urodzonych od 1997)

Bonusy
Za każde 20 zwykłych biletów otrzymujesz dodatkowo 1 zwykły bilet GRATIS 

Strona organizatorów podaje liczbę uczestników już po zamknięciu zapisów – 57.128 .

Nie da to wiele pieniędzy – policzmy dla ułatwienia 57.000 x 37 zł = 2.109.000. (37 zł dlatego, że biorę pod uwagę nieletnich uczestników). Nie wiem ile sobie życzy była charyzmatyczka, obecnie prezydent Warszawy, ale na pewno 2.000.000 na odnajęcie Stadionu jest za mało. (Pamiętamy dołożenie do „Madonny” 5 mln…) Więc gdzie jest  kalkulacja? Dlaczego się zaprasza Bashobarę?

Znajdujemy „odpowiedź” na łamach Metra. Ponoć taka odpowiedź uzyskali dziennikarze od bliżej nieokreślonych (nie podano nazwisk) duchownych Kurii Warszawski-Praskiej:

My w Polsce przyzwyczailiśmy się do cichej modlitwy, raczej indywidualnej. Mamy opory, by modlić się w grupie. Rzucamy temu przyzwyczajeniu rękawicę. Dlatego wybraliśmy obiekt, który pomieści najwięcej osób, Atmosfera na stadionie spowoduje, że po dwóch godzinach cały stadion wstanie i będzie wielbił Pana, wznosząc ręce – zachwalają organizatorzy. – Atmosferę ma rozkręcić ugandyjski duchowny o. John Bashobora. Ma wybitny dar do prowadzenia tak dużych modlitw.

            Cały Stadion wstanie i będzie wielbił Pana – proszę się wczytać dobrze w to zdanie. Najpierw zauważmy – jak wszyscy protestanci lub protestantyzujący nie ma dokładnego określenia jakiego Pana. Im starczy „Pan”

            Po drugie – atmosfera na Stadionie spowoduje, że cały Stadion wzniesie ręce. Atmosfera! Nie miłość, nie „uwielbienie”, nie wiara, a atmosfera.. Protestanckie? Chyba nikt w to nie wątpi!

            O. Bashobora ma dar do prowadzenia dużych modlitw . Ale chyba ma i dar do mówienia, podobny do tego, którym był obdarzony Fidel Castro, bo jeśli każda z jego trzech konferencji ma trwać półtorej godziny, a potem jeszcze ma prowadzić modlitwy ewangelizujące – to musi być wytrzymały.

Zresztą nie  tylko jego wytrzymałość nasuwa skojarzenia z Fidelem. Również i sposób potraktowania wiernych: nie będzie możliwości, by wziąć w nim udziału tylko częściowo - przypomina wiece z udziałem Fidela. Ludzie tam szli z jedzeniem na cały dzień, siedzieli na trawie i słuchali (lub nie) co mówi ich  przywódca. Tu będą siedzieć na ławeczkach (jeśli będzie gorąco to się usmażą na słońcu) ale wyjść im nie wolno i wrócić na inna godzinę, bo liczba mogłaby się zmniejszyć a jakiś nierozgarnięty dziennikarz opublikować zdjęcia, gdzie połowa krzesełek była by pusta.

            No więc jaki jest cel ciągnięcia od lat do Polski o. Bashoborę? I czy on naprawdę uzdrawia?

            Na pierwsze pytanie można odpowiedzieć raczej w trybie przypuszczającym – po to by rozwalać Kościół i go protestantyzować. A jeśli ktoś ma wątpliwości, co do intencji protestantyzacji, niech przyjrzy się programowi modlitw stadionowych i mi powie, gdzie jest mowa o Matce Bożej, gdzie jest Różaniec święty, gdzie inne modlitwy Maryjne, choćby jakaś Litania czy coś innego.

Tego w planie nie ma. Podejrzewam, że po kilku oburzonych artykułach mogą zaśpiewać kilka pieśni maryjnych, ważne jest jednak to, że niema tego w planach. Więc wychodzi tak, że nie ma Matki Bożej i sakramentu spowiedzi. Ktoś powie – ale będzie „Eucharystia”. Owszem przewidziana jest msza św. i na pewno Rozdanie Eucharystii, ale w jakich warunkach i czy to będzie godne? Nie umiem tego powiedzieć.

            Na drugie pytanie powinna nam odpowiedzieć Kuria Warszawsko-Praska, o. dominikanie, księża z Rychwału, Wałbrzychu, Pionek, w Kazimierzu Biskupim, Górce Klasztornej i wiele innych miejscowości, gdzie był lub się wybiera w tym roku. o. Bashobora.

Niech sprawdza dokładnie wszystko, by nie powtórzyła się historia z Harrisem.