Zamach Warszawski niesamowity list Anny Walentynowicz. | |
Wpisał: Krzysztof Cierpisz | |
02.07.2013. | |
Zamach Warszawski – „niesamowity” list Anny Walentynowicz.
http://gazetawarszawska.com/2013/06/30/zamach-warszawski-list-anny-walentynowicz
Historyk Sławomir Cenckiewicz w swej książce pt. „Anna Solidarność” na stronie 437 zamieszcza list Anny Walentynowicz i Janiny Natusiewicz skierowany do Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. List ten jest datowany na 10 kwietnia 2010 roku w Warszawie. List ten „niesamowity” – wg Cenckiewicza – jest faktycznie niesamowity, ale ze zgoła innych względów niż autor sugeruje. Jest wysoce zastanawiające to, że list ten - korespondujący z uroczystościami w Katyniu - nie został tam do Katynia zabrany i wręczony Lechowi Kaczyńskiemu, a pozostawiony w hotelu. Byłoby to i uroczyście, i na czasie, gdyby list taki odczytano w Katyniu i tam wręczono Prezydentowi, bo pisanie listów dziękczynnych i podawanie go „kuchennymi drzwiami” jest mało podniosłe, a może i dwuznaczne. Druga sprawa, która zastanawia, to graficzny kształt podpisu Anny Walentynowicz. Pierwsze, co uderza, to że oba podpisy wyglądają tak, jakby złożone były ręką jednej i tej samej osoby. Poza tym – jest to uwaga grafologa – osoba, która tak się podpisuje, jest raczej młoda i ma rękę – wg niego – wyrobioną w pisaniu. Jak wiemy, obie damy nie były już młode. Anna Walentynowicz cierpiała na reumatyzm lub podobne, a wyrobionej ręki w pisaniu nigdy nie miała. Oczywiście nikt nie ma pojęcia, jakie były faktyczne losy tego „listu”. Poza tym na kopii od kopii podpisu nie można zbytnio polegać. Zastanawia jednak niefrasobliwość autora historyka w zamieszczeniu tego dokumentu w takiej formie. Załóżmy – jeżeli list ten jest fałszywy (nieautentyczne podpisy i naznaczony dziwnymi okolicznościami odnalezienia), to jakie byłyby okoliczności z tym związane (podejrzenia)? Przypuszczenie jest dość proste w swej wymowie: Zamachowcy chcieli dać ślad pobytu Anny Walentynowicz i Janiny Natusiewicz i w hotelu, i w Warszawie w dniu “9 na 10″ kwietnia 2010. A jeżeli tak, to tych dam nie było w tym hotelu, skoro ślad taki trzeba było fabrykować. Możliwe, że nie było ich nawet w Warszawie. Jeżeli podpisów i miejsca znalezienia listu nie da się nijak usprawiedliwić, to byłby to przyczynek do zbadania „okęckich” okoliczności zamachu, no i roli dziennikarzy w kształtowaniu kłamstwa smoleńskiego.
(-)Krzysztof Cierpisz 2013 06 30 |